Było to na początku Drugiej wojny światowej. Niemcy przygotowywali się do wielkiej uroczystości przyłączenia Poznania do Rzeszy. Greiser, wielkorządca nowej prowincji poznańskiej, nie mógł pozwolić na to, aby w sercu miasta widniał pomnik Serca Jezusowego, zwany także pomnikiem Chrystusa Króla. Właśnie w nocy kazał wysadzić w powietrze ten przepiękny monument. Brązową statuę Chrystusa zwalono z drwinami na ziemię, niemal z tymi słowami, które wypowiedział Piłat do Żydów: „Oto król wasz!” Wierni płakali nad poniżeniem swego Króla…
„Oto król wasz!” Wzgardzony, zapomniany, zdetronizowany w życiu publicznym, w naszej społeczności. Ale początek i korzeń tego królowania tkwi nie w państwie, nie w centrach miast, w polityce, lecz w naszym sercu, w duszy człowieka wierzącego. Nawet w tych obecnych czasach Chrystus może i powinien tu królować. Tu właśnie zaczynia się wielka praca odbudowania królestwa chrystusowego w całej społeczności.
Na czym polega królowanie Chrystusa w duszy ludzkiej? Jeśli się przyjmie, że dusza ma trzy główne władze duchowe: rozum, wolę i uczucie, albo serce, nie trudno przyjdzie odpowiedzieć na to. Królowanie Chrystusa nad duszą polega na władaniu rozumem, wolą i sercem człowieka.
1. Chrystus królem rozumu. On powiedział: „Dana mi jest władza na niebie i na ziemi” (Mt 28, 18). Nie byłby Chrystus władcą duszy ludzkiej, gdyby nie panował nad jej rozumem. Owszem, to panowanie stwierdzał na każdym kroku. Jako dwunastoletni chłopiec tak mądrze przemawiał w świątyni, że „wszyscy, którzy go słuchali, byli wielce zdumieni jego rozumem i odpowiedziami” (Łk 2, 47). Po kazaniu na górze zdumiewały się rzesze nad jego nauką. Nauczał je bowiem jako „władzę mający, a nie jak uczeni i faryzeusze” (Mt 7, 28). W drodze do Emaus tak poruszył umysły uczniów, że orzekli: „Czyż serce nasze nie pałało w nas, gdy w drodze przemawiał i Pismo nam tłumaczył?” (Łk 24, 32). Znał Chrystus najskrytsze myśli swoich słuchaczów, wnikał w bieg ich myśli, podbijał ich dla prawdy, którą głosił. Zresztą sam Siebie ogłosił Prawdą i mówił: „Każdy, kto z prawdy pochodzi, słucha głosu mego” (Jn 18, 37). Jako Król dusz, domaga się uległości dla swojej nauki i dla Siebie, jako najwyższej Prawdy.
Zastanówmy się, czy nasz umysł jest przepełniony prawdą Chrystusową? Czy ją znamy należycie, czy nas ta Prawda olśniewa, pociąga? A może już w niej nie smakujemy? Mówi przecież cały współczesny świat, że trzymać się prawdy Chrystusowej to to samo, co ograniczać perspektywy poznawcze. Tak na tę sprawę patrzył np. pisarz angielski Bernard Shaw. Kiedy drugi słynny pisarz Chesterton przeszedł na katolicyzm, Bernard Shaw ocenił to jako przybycie potężnego statku transatlantyckiego do małego średniowiecznego portu. Łatwo mogło spowodować to zatopienie portu. Zapomniał Shaw, że w Chestertonie to było przede wszystkim wielkie, co właśnie było katolickie. Wiara nie krępuje rozumu. Ma on boskie prawo odżywiać się faktami – mówi Chesterton – poznawać przyrodę, doświadczać. Rzeczą wiary jest to wszystko przetrawić. Wiedza to wysiłek ludzki, by poznawać stworzenie, a religia prowadzi nie tylko do poznania stworzenia, ale i samego Stwórcy. Zdobywaj wiedzę, wniknij w tajniki przyrody, ale nie wstydź się zaglądnąć do średniowiecznego portu wiary. Tam będziesz bezpieczny – nie zabłądzisz.
2. Wola to druga władza duszy. I nad nią ma swoje władztwo Chrystus. Gną się przed Nim wole ludzkie, jak kłosy pod tchnieniem wichru. Wystarczy Mu rzucić krótkie: „Pójdź za mną” – i idą za Nim pierwsi uczniowie na śmierć i życie. Jego panowaniu poddaje się początkowo chwiejny Piotr, by potem jako Głowa Kościoła śmiercią zadokumentować swoją wiarę. Pod Jego tchnieniem wzmacnia się słaba wola Marii Magdaleny, by więcej już nie wrócić do grzechu. Długo wierzgał przeciw ościeniowi św. Paweł, by wreszcie, porwany urokiem Chrystusa, w drodze do Damaszku zawołać: „Panie, co chcesz, abym czynił?” (Dz 9, 6). A kiedy mu Chrystus wyjawił swoją wolę, wypełnił ją do ostatka. Tak się podporządkował woli Chrystusowej, że mógł o sobie powiedzieć: „Żyje, już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus” (Gal 2, 20). Oto tak Chrystus podbijał pod swoje władztwo słabe wole ludzkie.
Czy nasza wola jest poddaną woli Bożej? Jasną jest rzeczą, że chociaż Chrystus włada wolami ludzkimi, jednak nie odbiera im wolności. Stąd są ludzie, co nie chcą się podać temu władztwu. Jak jest u nas? Czy idziemy drogą wskazaną przez Chrystusa? Czy przestrzegamy Przykazań Bożych zawsze i wszędzie?
3. Jest wreszcie Chrystus królem serc ludzkich. A serce to symbol miłości. Właśnie Chrystus domaga się od nas miłości i Sam jest jej pełnym przykładem. Możemy o Nim powiedzieć, że On nas pierwszy ukochał (1 Jan 4, 19), „On nas ukochał aż do końca” (Jan 13, 1). Całe Jego życie ziemskie naznaczone jest miłością ku nam. Wcielenie… Wędrówki po Palestynie, trudy nauczania… Uzdrawianie chorych, odpuszczanie grzechów… Ogrójec i Golgota: czy to nie mówi samo za siebie? Pewnego dnia, zdjęty szczególną litością do nas, zawołał: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy pracujecie i obciążeni jesteście, a ja was ochłodzę” (Mt 11, 28). W tych słowach Chrystus po raz pierwszy objawił światu skarbiec swego Boskiego Serca. Słowa te zrodziły wielkie nabożeństwo do Serca Pana Jezusa. Czy może kto wątpić w miłość Jezusową ku nam?
Okazawszy tyle miłości, Chrystus ma prawo żądać od nas wzajemności, ma prawo być królem naszych serc. Jako król może żądać od nas, abyśmy kochali to, co i On kochał i tak kochali, jak On kochał. Na zapytanie uczonego w Zakonie, które jest największe Przykazanie, odpowiedział: „Będziesz miłował Pana, Boga twego, ze wszystkiego serca twego i ze wszystkiej duszy twojej i ze wszystkiej myśli twojej. To jest największe i pierwsze przykazanie, A wtóre podobne jest temu: Będziesz miłował bliźniego twego jak siebie samego” (Mt 22, 35). Oto są dwa ukochania Chrystusa: Bóg i człowiek. I my, jeśli chcemy być Jego poddanymi, kochajmy nade wszystko Boga i bliźniego. Wtedy nasze serce będzie biło tym samym rytmem, co i Serce Jezusowe.
Przykładem takiego uzgodnienia miłości z miłością Chrystusową może być św. Teresa od Dzieciątka Jezus. W swoim „Żywocie” pisze: „Po prostu nie wystarcza mi być karmelitanką – chciałabym zostać rycerzem, kapłanem, apostołem, męczennikiem. Chciałabym spełniać czyny najbardziej heroiczne: czuję w sobie odwagę krzyżowców… Pragnęłabym oświecać dusze, jak to czynili prorocy i doktorzy Kościoła. Pragnęłabym przebiegać ziemię całą, głosić chwałę Jego Imienia i pośród ciemnych pogan zatykać święte znamię krzyża. Ale jedno posłannictwo nie wystarcza mi. Chciałabym, o Umiłowany duszy mojej, opowiadać Ewangelię równocześnie we wszystkich częściach ziemi. Chciałabym być misjonarzem nie tylko przez kilka lat, ale od samego początku świata i aż do ostatniej chwili jego istnienia”. Oto pragnienia duszy, która umiała się wczuć w pragnienia i ukochania Chrystusowe.
Powiedział Piłat do Żydów: „Oto król wasz”. Ja te same słowa, tylko w innym sensie stosujemy dla siebie: Oto Król nasz. Pamiętajmy, że: ,,servire Deo – regnare est”, służyć Bogu to królować. Kto służy Chrystusowi, panuje, staje się wielkim. Panuje nad swoją lotną myślą i prowadzi ją do Prawdy. Rządzi swoją słabą i nieokiełznaną wolą, naginając ją do wielkich czynów. Rozszerza swoje serce i ogarnia nim swoich bliźnich i trafia do Boga. Poddawszy swoją myśl, uczucie i wolę pod panowanie Chrystusa, może powiedzieć o sobie to, co powiedział św. Paweł: „Żyją, już nie ja, żyje we mnie Chrystus”. Taką duszę Chrystus miłuje. W takiej duszy króluje poprzez burze i gromy. Taką doprowadzi do wiekuistego swojego królestwa. Amen.
(Na podstawie: Ks. Piotr Bednarczyk w: Współczesna ambona, 1950 Nr. 5 (29))