„We mnie wszelka łaska drogi i prawdy, we mnie wszelka nadzieja żywota i cnoty” (Eccli. 24, 25).
Drodzy Wierni! Te słowa Pisma Św. Kościół wkłada w usta Najśw. Panny w liturgii uroczystości Matki Boskiej Różańcowej. Cały ten miesiąc październik jest poświęcony ku czci tej Królowej Różańca św. We mnie, jakby przemawia ona do naszego serca, jest wszelka łaska drogi i prawdy, we mnie wszelka nadzieja żywota i cnoty. Naprawdę, niema modlitwy, która by bardziej tchnęła duchem, ożywiającym nasz Kościół Św., jak różaniec. Kiedy modlimy się z różańcem w ręku, nie uważamy się za cnotliwszych i lepszych od innych, ale powtarzamy po prostu własne Jego słowa, którymi nam i wszystkim kazał się modlić, wyznajemy się grzesznikami i prosimy o przebaczenie, uciekamy się do Matki Jezusowej, żeby nam wyjednała miłosierdzie, i pozdrawiamy Ją słowami, których nas sam Pan Bóg nauczył przez usta Archanioła i św. Elżbiety. Ale co więcej: z modlitwą ustną łączy się tu rozmyślanie o tem, co najwyższe, najświętsze, najgodniejsze miłości i uwielbienia, o wcieleniu Słowa Bożego, o Jego życiu i ziemskim działaniu, o Jego męce, śmierci i chwalebnym zmartwychwstaniu, o życiu, radościach, boleściach i niebieskiej chwale Najśw. Jego Matki. Wszystkie te obrazy przesuwają się nam przed oczyma duszy, łagodząc jej poruszenia, chroniąc od pokus, oczyszczając serce, wlewając najsłodszą nadzieję.
1. Kto jeszcze nie odmawiał różańca albo uczynił to raz lub kilka razy bezmyślnie, temu on może wcale się nie podobać. Tacy bowiem myślą, że i w modlitwie powinna być pewna rozmaitość, podobnie jak wszędzie zawsze szukamy czegoś nowego i bardzo prędko sprzykrzy się nam wszystko, co powtarza się jednostajnie. Ale Pan Bóg nie ma naszych upodobań: On nie pragnie zmiany i rozmaitości; On raczej nakazuje składać te same ofiary, albo też poleca nam często i codziennie powtarzać te same modlitwy. Tak nakazał P. Bóg w Starym Zakonie synom Izraela codziennie palić na ofiarę dwa baranki, jednego rano, a drugiego pod wieczór (Num. 28, 3-4), a nam kazał to samo mówić codziennie w kanonie, czyli głównej części Mszy Św., w modlitwie Pańskiej i w pacierzach kapłańskich, tj. w brewiarzu. A czyż to może komukolwiek się sprzykrzyć, jeżeli tylko skupiamy uwagę na znaczenie słów i podnosimy duszę ku niebu, ku tym wzniosłym odwiecznym prawdom, które nam przypominają te słowa? Tak i różaniec wyda się nam tylko wtenczas nudnym, jeżeli przy nim nasze myśli będą się błąkać po bezwodnych puszczach i bagniskach ziemskich, jeżeli przy nim będziemy tęsknić nie do Ziemi Obiecanej, ale jak owi Żydzi na pustyni, co zatęsknili do egipskiego mięsa, jeżeli my podobnie tęsknić będziemy do jakiejś marnej uciechy, do zaspokojenia swej żądzy, jeżeli nie będziemy swojej duszy posilać rozważaniem jego tajemnic.
2. A przecież nie znajdziemy na świecie nic godniejszego naszej uwagi! Różaniec obejmuje w sobie wszystkie tajemnice, które Kościół święci w ciągu całego roku w wielu uroczystościach. Kościół nie łączy w jednym dniu świątecznym wspomnień Narodzenia Bożego, Męki Pańskiej, Zmartwychwstania i innych, ale każda z tych tajemnic ma swoją osobną uroczystość. Dlaczego? Podobnie jak w świecie przyrody wszystko ma swój czas, i nigdy nie dojrzewają w jednej porze wszelkie rodzaje owoców, ale jedne w czerwcu, drugie w lipcu, inne w sierpniu i wrześniu i t. d. i nie wszystko zboże da się zebrać od razu. I lepiej, że tak jest, bo inaczej nie moglibyśmy sobie dać rady ze zbiorami. Podobnie czyni i Kościół, jak dobrze powiedział św. Izydor, każąc nam święcić chwile najbardziej pamiętne z życia P. Jezusa i Najśw. Panny, chcąc dusze nasze uprawić i uczynić płodnymi w owoce. Lepiej jest dla nas, że każda tajemnica ma dzień swój osobny, że nie mieszają się liczne i przeróżne myśli, które nam każda nasuwa.
3. Gdyby jednak się powiodło jakiemuś szczególnie pracowitemu sadownikowi zebrać w jednym czasie owoce wszelkiego rodzaju, które dojrzewają w różnych porach roku, i podać je razem właścicielowi sadu, sprawiłby mu zapewne niemałą przyjemność. Otóż podobnie czyni i Najśw. Panna, zbierając w swoim różańcu te owoce, które wydaje rozpamiętywanie tajemnic, rozdzielonych na cały rok kościelny, i podając nam je od razu: „Przyjdźcie do mnie wszyscy – woła do nas Najśw. Panna słowami księgi Eklezjasta – i najedzcie się owoców moich!” (Eccl. 24, 26). Są to owoce, którymi żywi się dusza! W jednej godzinie możemy przebiec myślą cały żywot ziemski Jej samej i Boskiego Jej Syna, cieszyć się z Nią razem w cichym domku nazaretańskim i w stajence betlejemskiej, a potem stanąć pod krzyżem i patrzeć na Jezusa bolesne konanie, a wreszcie znowu radować się chwałą nieopisaną Jego Zmartwychwstania, Jej Wniebowzięcia i Ukoronowania. W tej jednej godzinie staną przed okiem naszej duszy najpiękniejsze obrazy, które powinny wyryć się na zawsze w naszym sercu, przypomną się nam najwznioślejsze przykłady, które powinniśmy naśladować, i utwierdzą się najmilsze nadzieje, które nas pokrzepią na żmudnej drodze żywota.
4. Jeżeli jednak słusznie poleca Kościół św. tę modlitwę wszystkim duszom pobożnym, które chciałyby jak najgodniej, jak najdoskonalej uczcić Zbawiciela i Najśw. Jego Matkę, to cóż powiedzieć o nas nieszczęśliwych, co jęczymy pod ciężarem grzechów i nie zdołamy własnymi siłami rozkuć wstrętnych kajdanów, któreśmy sami na siebie włożyli? Czyż my przede wszystkim nie powinniśmy korzystać z tego środka ratunku, jaki nam daje sama Królowa różańca, wołając nas ku sobie słowami swojego Syna (Mt 11, 28): „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy pracujecie i obciążeni jesteście” grzechami swoimi, „a ja was ochłodzę”! Wielka jest potęga różańca: on nas wyzwoli z pod jarzma grzechów i wróci nam wolność, wolność synów Bożych, jeżeli go będziemy wytrwale i codziennie odmawiać.
5. Który z grzechów obciąża nas często najbardziej i odbiera nam tą wolność ducha? To grzech nieczystości, który najstraszniejsze spustoszenia szerzy nawet w społeczności chrześcijańskiej, który najbardziej zaślepia i prowadzi do innych występków. Jeżeli chcemy zachować się od tego upadku, uciekajmy się do stóp Niepokalanej Boga Rodzicielki i czcijmy Ją modlitwą różańca św. Już tysiące dusz zbłąkanych zawdzięczają tej modlitwie swoje ocalenie. Kiedy np. św. Dominik, który był jednym z największych apostołów różańca, przybył do Rzymu i prawił o różańcu porywające kazania, zaczęła go także odmawiać pewna niewiasta, imieniem Katarzyna (Vieira, VII kazanie o Matce Boskiej), która czyniła najgorszy użytek z swej piękności, bo wielu przywodziła do grzechu. Za to więc, że pomimo swej próżności usłuchała św. Dominika i codziennie poświęcała czwartą część godziny na zmówienie różańca, wyjednała jej N. Panna łaskę cudownego widzenia. Raz, bowiem widziała P. Jezusa najpierw w postaci dzieciątka z koroną cierniową na głowie; pochylając się ku ziemi pod ciężarem krzyża, rzekło do niej dziecię: „Jak długo, siostro moja, nie przestaniesz mnie obrażać? Patrz, ile dla ciebie wycierpiałem. Już dzieckiem będąc, nosiłem ten krzyż dla ciebie w swojej duszy!” Po tych słowach przemieniło się dziecię w mężczyznę, który stał nieruchomo: oblicze Jego było blade, oczy zamknięte, usta nie mówiły już nic. Słowa, które usłyszała przedtem, wzruszyły Katarzynę do głębi i napełniły żałością, ale to milczenie przebiło jej duszę. Nagło jednak przemienił się znowu Ukrzyżowany i stanął przed nią, trzymając krzyż w prawicy jak godło zwycięstwa, opromieniony nadludzkim majestatem. „Przestańże już błądzić w zaślepieniu swoim! – przemówił teraz do Katarzyny. – Przypatrz mi się dobrze, abyś wreszcie poznała, czy piękniejszy jest Stwórca, czyli Jego stworzenie!” Skoro tylko ocknęła się Katarzyna z zachwycenia, pośpieszyła zalana łzami skruchy do stóp św. Dominika, rozdała wszystkie swoje klejnoty ubogim i odtąd wiodła życie pokutnicze z różańcem w ręku.
6. Nam nie trzeba do zbawienia takich widzeń cudownych, ale i my możemy oglądać oczyma duszy tego samego P. Jezusa, gdy rozmyślamy o tajemnicach różańca. W tajemnicach radosnych staje On przed nami, jako dzieciątko i przemawia do nas, jak mówił do owej grzesznicy: Jak długo, siostro moja, mój bracie, będziesz Mnie obrażał? Patrz, ile mnie kosztujesz, patrz, ile dla ciebie wycierpiałem! Patrz na tę stajnię, ten żłobek, to ubóstwo, to zimno, to poniżenie! W tajemnicach bolesnych widzimy Go umarłego na krzyżu, a chociaż nie mówi ani słowa, przecież to milczenie Jego wzywa nas głosem wstrząsającym do głębi: Bóg umarł ukrzyżowany z miłości ku mnie, a ja miałbym żyć na to, aby Go znieważać? A kiedy wreszcie w tajemnicach chwalebnych okazuje się nam opromieniony chwałą niebieską, czyż nie każe nam rozważyć, jak powiedział do Katarzyny: czy warto opuszczać Źródło wszelkiej piękności, a gonić za stworzeniem, które nam może podobać się przez małą chwilę, ale dziś lub jutro stanie się pastwą śmierci?
7. Takie, więc zbawienne nauki będzie nam głosić P. Jezus, kiedy będziemy rozważać tajemnice różańca. Poświęćmy, zatem przynajmniej tę ćwierć godziny codziennie dla dobra naszej duszy, a Królowa różańca św. sprawi swoją przyczyną, że modlić się będziemy dobrze, że tajemnice radosne uczcimy w ten sposób, iż radować się będziemy łaską niebieską, a dobrami ziemskimi wzgardzimy; tajemnice bolesne uczcimy serdecznym żalem za nasze grzechy; a tajemnice chwalebne uczcimy w ten sposób, że zachowując czystość ciała i duszy, przysposobimy się do chwały wiekuistej. Amen.
Drodzy Wierni! Te słowa Pisma Św. Kościół wkłada w usta Najśw. Panny w liturgii uroczystości Matki Boskiej Różańcowej. Cały ten miesiąc październik jest poświęcony ku czci tej Królowej Różańca św. We mnie, jakby przemawia ona do naszego serca, jest wszelka łaska drogi i prawdy, we mnie wszelka nadzieja żywota i cnoty. Naprawdę, niema modlitwy, która by bardziej tchnęła duchem, ożywiającym nasz Kościół Św., jak różaniec. Kiedy modlimy się z różańcem w ręku, nie uważamy się za cnotliwszych i lepszych od innych, ale powtarzamy po prostu własne Jego słowa, którymi nam i wszystkim kazał się modlić, wyznajemy się grzesznikami i prosimy o przebaczenie, uciekamy się do Matki Jezusowej, żeby nam wyjednała miłosierdzie, i pozdrawiamy Ją słowami, których nas sam Pan Bóg nauczył przez usta Archanioła i św. Elżbiety. Ale co więcej: z modlitwą ustną łączy się tu rozmyślanie o tem, co najwyższe, najświętsze, najgodniejsze miłości i uwielbienia, o wcieleniu Słowa Bożego, o Jego życiu i ziemskim działaniu, o Jego męce, śmierci i chwalebnym zmartwychwstaniu, o życiu, radościach, boleściach i niebieskiej chwale Najśw. Jego Matki. Wszystkie te obrazy przesuwają się nam przed oczyma duszy, łagodząc jej poruszenia, chroniąc od pokus, oczyszczając serce, wlewając najsłodszą nadzieję.
1. Kto jeszcze nie odmawiał różańca albo uczynił to raz lub kilka razy bezmyślnie, temu on może wcale się nie podobać. Tacy bowiem myślą, że i w modlitwie powinna być pewna rozmaitość, podobnie jak wszędzie zawsze szukamy czegoś nowego i bardzo prędko sprzykrzy się nam wszystko, co powtarza się jednostajnie. Ale Pan Bóg nie ma naszych upodobań: On nie pragnie zmiany i rozmaitości; On raczej nakazuje składać te same ofiary, albo też poleca nam często i codziennie powtarzać te same modlitwy. Tak nakazał P. Bóg w Starym Zakonie synom Izraela codziennie palić na ofiarę dwa baranki, jednego rano, a drugiego pod wieczór (Num. 28, 3-4), a nam kazał to samo mówić codziennie w kanonie, czyli głównej części Mszy Św., w modlitwie Pańskiej i w pacierzach kapłańskich, tj. w brewiarzu. A czyż to może komukolwiek się sprzykrzyć, jeżeli tylko skupiamy uwagę na znaczenie słów i podnosimy duszę ku niebu, ku tym wzniosłym odwiecznym prawdom, które nam przypominają te słowa? Tak i różaniec wyda się nam tylko wtenczas nudnym, jeżeli przy nim nasze myśli będą się błąkać po bezwodnych puszczach i bagniskach ziemskich, jeżeli przy nim będziemy tęsknić nie do Ziemi Obiecanej, ale jak owi Żydzi na pustyni, co zatęsknili do egipskiego mięsa, jeżeli my podobnie tęsknić będziemy do jakiejś marnej uciechy, do zaspokojenia swej żądzy, jeżeli nie będziemy swojej duszy posilać rozważaniem jego tajemnic.
2. A przecież nie znajdziemy na świecie nic godniejszego naszej uwagi! Różaniec obejmuje w sobie wszystkie tajemnice, które Kościół święci w ciągu całego roku w wielu uroczystościach. Kościół nie łączy w jednym dniu świątecznym wspomnień Narodzenia Bożego, Męki Pańskiej, Zmartwychwstania i innych, ale każda z tych tajemnic ma swoją osobną uroczystość. Dlaczego? Podobnie jak w świecie przyrody wszystko ma swój czas, i nigdy nie dojrzewają w jednej porze wszelkie rodzaje owoców, ale jedne w czerwcu, drugie w lipcu, inne w sierpniu i wrześniu i t. d. i nie wszystko zboże da się zebrać od razu. I lepiej, że tak jest, bo inaczej nie moglibyśmy sobie dać rady ze zbiorami. Podobnie czyni i Kościół, jak dobrze powiedział św. Izydor, każąc nam święcić chwile najbardziej pamiętne z życia P. Jezusa i Najśw. Panny, chcąc dusze nasze uprawić i uczynić płodnymi w owoce. Lepiej jest dla nas, że każda tajemnica ma dzień swój osobny, że nie mieszają się liczne i przeróżne myśli, które nam każda nasuwa.
3. Gdyby jednak się powiodło jakiemuś szczególnie pracowitemu sadownikowi zebrać w jednym czasie owoce wszelkiego rodzaju, które dojrzewają w różnych porach roku, i podać je razem właścicielowi sadu, sprawiłby mu zapewne niemałą przyjemność. Otóż podobnie czyni i Najśw. Panna, zbierając w swoim różańcu te owoce, które wydaje rozpamiętywanie tajemnic, rozdzielonych na cały rok kościelny, i podając nam je od razu: „Przyjdźcie do mnie wszyscy – woła do nas Najśw. Panna słowami księgi Eklezjasta – i najedzcie się owoców moich!” (Eccl. 24, 26). Są to owoce, którymi żywi się dusza! W jednej godzinie możemy przebiec myślą cały żywot ziemski Jej samej i Boskiego Jej Syna, cieszyć się z Nią razem w cichym domku nazaretańskim i w stajence betlejemskiej, a potem stanąć pod krzyżem i patrzeć na Jezusa bolesne konanie, a wreszcie znowu radować się chwałą nieopisaną Jego Zmartwychwstania, Jej Wniebowzięcia i Ukoronowania. W tej jednej godzinie staną przed okiem naszej duszy najpiękniejsze obrazy, które powinny wyryć się na zawsze w naszym sercu, przypomną się nam najwznioślejsze przykłady, które powinniśmy naśladować, i utwierdzą się najmilsze nadzieje, które nas pokrzepią na żmudnej drodze żywota.
4. Jeżeli jednak słusznie poleca Kościół św. tę modlitwę wszystkim duszom pobożnym, które chciałyby jak najgodniej, jak najdoskonalej uczcić Zbawiciela i Najśw. Jego Matkę, to cóż powiedzieć o nas nieszczęśliwych, co jęczymy pod ciężarem grzechów i nie zdołamy własnymi siłami rozkuć wstrętnych kajdanów, któreśmy sami na siebie włożyli? Czyż my przede wszystkim nie powinniśmy korzystać z tego środka ratunku, jaki nam daje sama Królowa różańca, wołając nas ku sobie słowami swojego Syna (Mt 11, 28): „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy pracujecie i obciążeni jesteście” grzechami swoimi, „a ja was ochłodzę”! Wielka jest potęga różańca: on nas wyzwoli z pod jarzma grzechów i wróci nam wolność, wolność synów Bożych, jeżeli go będziemy wytrwale i codziennie odmawiać.
5. Który z grzechów obciąża nas często najbardziej i odbiera nam tą wolność ducha? To grzech nieczystości, który najstraszniejsze spustoszenia szerzy nawet w społeczności chrześcijańskiej, który najbardziej zaślepia i prowadzi do innych występków. Jeżeli chcemy zachować się od tego upadku, uciekajmy się do stóp Niepokalanej Boga Rodzicielki i czcijmy Ją modlitwą różańca św. Już tysiące dusz zbłąkanych zawdzięczają tej modlitwie swoje ocalenie. Kiedy np. św. Dominik, który był jednym z największych apostołów różańca, przybył do Rzymu i prawił o różańcu porywające kazania, zaczęła go także odmawiać pewna niewiasta, imieniem Katarzyna (Vieira, VII kazanie o Matce Boskiej), która czyniła najgorszy użytek z swej piękności, bo wielu przywodziła do grzechu. Za to więc, że pomimo swej próżności usłuchała św. Dominika i codziennie poświęcała czwartą część godziny na zmówienie różańca, wyjednała jej N. Panna łaskę cudownego widzenia. Raz, bowiem widziała P. Jezusa najpierw w postaci dzieciątka z koroną cierniową na głowie; pochylając się ku ziemi pod ciężarem krzyża, rzekło do niej dziecię: „Jak długo, siostro moja, nie przestaniesz mnie obrażać? Patrz, ile dla ciebie wycierpiałem. Już dzieckiem będąc, nosiłem ten krzyż dla ciebie w swojej duszy!” Po tych słowach przemieniło się dziecię w mężczyznę, który stał nieruchomo: oblicze Jego było blade, oczy zamknięte, usta nie mówiły już nic. Słowa, które usłyszała przedtem, wzruszyły Katarzynę do głębi i napełniły żałością, ale to milczenie przebiło jej duszę. Nagło jednak przemienił się znowu Ukrzyżowany i stanął przed nią, trzymając krzyż w prawicy jak godło zwycięstwa, opromieniony nadludzkim majestatem. „Przestańże już błądzić w zaślepieniu swoim! – przemówił teraz do Katarzyny. – Przypatrz mi się dobrze, abyś wreszcie poznała, czy piękniejszy jest Stwórca, czyli Jego stworzenie!” Skoro tylko ocknęła się Katarzyna z zachwycenia, pośpieszyła zalana łzami skruchy do stóp św. Dominika, rozdała wszystkie swoje klejnoty ubogim i odtąd wiodła życie pokutnicze z różańcem w ręku.
6. Nam nie trzeba do zbawienia takich widzeń cudownych, ale i my możemy oglądać oczyma duszy tego samego P. Jezusa, gdy rozmyślamy o tajemnicach różańca. W tajemnicach radosnych staje On przed nami, jako dzieciątko i przemawia do nas, jak mówił do owej grzesznicy: Jak długo, siostro moja, mój bracie, będziesz Mnie obrażał? Patrz, ile mnie kosztujesz, patrz, ile dla ciebie wycierpiałem! Patrz na tę stajnię, ten żłobek, to ubóstwo, to zimno, to poniżenie! W tajemnicach bolesnych widzimy Go umarłego na krzyżu, a chociaż nie mówi ani słowa, przecież to milczenie Jego wzywa nas głosem wstrząsającym do głębi: Bóg umarł ukrzyżowany z miłości ku mnie, a ja miałbym żyć na to, aby Go znieważać? A kiedy wreszcie w tajemnicach chwalebnych okazuje się nam opromieniony chwałą niebieską, czyż nie każe nam rozważyć, jak powiedział do Katarzyny: czy warto opuszczać Źródło wszelkiej piękności, a gonić za stworzeniem, które nam może podobać się przez małą chwilę, ale dziś lub jutro stanie się pastwą śmierci?
7. Takie, więc zbawienne nauki będzie nam głosić P. Jezus, kiedy będziemy rozważać tajemnice różańca. Poświęćmy, zatem przynajmniej tę ćwierć godziny codziennie dla dobra naszej duszy, a Królowa różańca św. sprawi swoją przyczyną, że modlić się będziemy dobrze, że tajemnice radosne uczcimy w ten sposób, iż radować się będziemy łaską niebieską, a dobrami ziemskimi wzgardzimy; tajemnice bolesne uczcimy serdecznym żalem za nasze grzechy; a tajemnice chwalebne uczcimy w ten sposób, że zachowując czystość ciała i duszy, przysposobimy się do chwały wiekuistej. Amen.
Ks. E. N.
(Według: Ks. Aleksander Pechnik, Kazania i nauki, 1923, p. 301.)