Drodzy Wierni!
Dzisiaj mamy przedostatnią niedzielę października, niedzielę przed świętem Chrystusa Króla. Ta niedziela została przez papieży ogłoszona na Światowy dzień misyjny.
Znamy to słynne pytanie Piłata do Jezusa: „Więc ty jesteś królem?”. Jezus z zupełną jasnością i wyrazistością daje Piłatowi taką odpowiedź: „Ty mówisz, że ja jestem królem”. Tymi słowami Chrystus Pan publicznie wyznaje swą godność i pochodzenie królewskie.
Na innym miejscu Pisma św. czytamy: „Ma na szacie i na biodrze swoim napisane: Król królów i Pan nad pany”. Można by przytoczyć jeszcze wiele miejsc Pisma Św., głoszących i potwierdzających królewskość Chrystusa. Chrystus jest naprawdę królem – królem powszechnym! Ale czy w całym tego słowa znaczeniu powszechnym? Tak, takim być powinien, takim jest wobec części ludzkości, lecz czy jest nim wobec całego rodzaju ludzkiego? Stwierdzamy tu ze smutkiem, że nim jeszcze niestety nie jest. Chrystus Pan dziś, mimo swego prawnego, rzeczywistego i powszechnego charakteru królewskiego, wszystkim jeszcze nie króluje. Jasność jego Ewangelii nie rozproszyła ciemności panującej na ogromnych obszarach globu, w pogaństwie jeszcze grzęzną nieprzeliczone narody. Dusze te wyrwać z niewoli szatańskiej, zdobyć je dla Chrystusa – oto nasz obowiązek, oto cel misji, a zarazem konieczność misji.
Powinniśmy zwiększyć zapał dla sprawy misyjnej, żeby on nie ostygł, lecz spotęgował się i przeniknął serca wszystkich katolików. Nie może on pozostać czymś tylko biernym, polegającym tylko na podziwianiu bohaterstwa misjonarzy, kroczących w nieprzebyte zakamarki krajów pogańskich. Nasz heroizm odnośnie do pracy misyjnej może być równie wielki, jak misjonarza z ustanowienia i wybrania Bożego. Tak bowiem, jak misjonarz, przebiegając pola misyjne, głosi Chrystusa poganom, tak i każdy z nas może im służyć pomocą, może być rzecznikiem ich nawrócenia.
Linię, po której nam katolikom należy kroczyć w działalności misyjnej, wskazał pap. Benedykt XV w swej encyklice „Maximum illud”. Papież mówi, że są trzy drogi, którymi idąc, można przyjść z pomocą misjom. Oto 1) modlić się w intencji rozwoju i powodzenia misji, 2) propagować misje, starać się o powołania misyjne i 3) o ile można, wspomagać misje materialnie. Nie każdy może iść wszystkimi trzema wskazanymi drogami. Pierwszą jednak każdy bez wyjątku może przyjść z pomocą Kościołowi w nawracaniu pogan. Albowiem każdy chrześcijanin ma obowiązek i nakaz od Boskiego naszego Zbawiciela modlić się. Tą drogą szła św. Teresa z Lisiex, nie wychodząc poza mury swego klasztoru ona przez swe modlitwy i ofiary wybłagała tyle łask dla misji, że została ogłoszona za szczególną Patronkę wszystkich misji katolickich.
Jakie mamy pobudki do takiej modlitwy? Na pierwsze miejsce wysuwa się nakaz Chrystusa Pana: „Idąc tedy, nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28, 19). Chrystus Pan życzy sobie, pragnie i chce, by wszyscy ludzie zbawili się, by doszli do osiągnięcia celu swego ostatecznego, t. j. wiecznej szczęśliwości. Ponieważ zbawić się można tylko w Kościele katolickim, dlatego też dał Chrystus Pan Apostołom i ich następcom, nakaz, by szli na cały świat i głosili Ewangelię, by przez to wszyscy ludzie poznali Chrystusa i przyjęli jego naukę, i by w ten sposób mogli się niechybnie zbawić. Kościół zrozumiał nakaz Chrystusa i od samego początku sumiennie wypełniał. Papieże przez wszystkie wieki wysyłali z Rzymu niezliczone zastępy misjonarzy, braci i sióstr.
Inną niemniej ważną pobudką do takiej modlitwy jest wzgląd na nas samych. Cofnijmy się myślą o tysiąc lat wstecz a zobaczymy, że nasi przodkowie również byli pogrążeni w bałwochwalstwie, że i oni pędzili życie w duchowej ciemnocie. Wówczas to za nich modlili się chrześcijanie, prosili dla nich o światło, o misjonarzy. Bóg wysłuchał ich prośby. Przysłał misjonarzy, dał skuteczne łaski i pogańska Polska przekształciła się w owczarnię Chrystusową, stała się nawet później wałem obronnym chrześcijaństwa. Podobne są dzieje nawróceń innych narodów. Jak niegdyś przodkom naszym narody chrześcijańskie udzielały pomocy, tak my dziś, chcąc spłacić zaciągnięty dług, powinniśmy przyjść z pomocą tym, którzy jeszcze dotąd nie znają Chrystusowej nauki. Do tego nas powinna nakłonić miłość chrześcijańska, miłość Boga i jego chwała. Cieszymy się, że jesteśmy katolikami, że w wierze katolickiej się urodziliśmy, i że jeszcze żyjemy w otoczeniu katolickim. Jednak radość ta będzie pełną tylko wówczas, gdy zobaczymy wszystkie narody pod sztandarem Chrystusa Króla, Pana i Zbawiciela.
Dlatego to Kościół wskazuje z jednej strony na słowa Chrystusa: „Idąc tedy, nauczajcie wszystkie narody”, a z drugiej: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście tedy Pana żniwa…” Mało jest robotników, mało jest tych, którzy by przerwali ten letarg narodów a przyspieszyli chwilę zbliżenia Królestwa Chrystusowego, a tak wielkie są łany kąkolu, tak wielu jest jeszcze pogan i co rok staje się jeszcze więcej. By więc to Królestwo Chrystusowe jak najszybciej zapanowało wśród nas, do tego potrzeba wielkich szeregów siewców słowa Bożego, wielkich rzesz misjonarzy.
Jak możemy przyjść Kościołowi z pomocą? Musimy się modlić o powołanie misyjne, o to, by Bóg raczył jak najwięcej ludzi powołać na misjonarzy, by oni głosili Ewangelię pogańskim narodom. Poza tym, równie ważną jest modlitwa o łaskę i błogosławieństwo Boże dla misjonarzy w nawracaniu pogan. Praca bowiem misjonarska ma za przedmiot krzewienie św. wiary, której przyjęcie jest dziełem łaski Bożej. Wiemy z życia codziennego, że o każdą łaskę trzeba prosić. Nieraz osiągnięcie jej sprawia nam wiele trudu i kłopotu. Misjonarze tylko przygotowują grunt. Uprawiają glebę, jak oracze, przysposabiają dusze pogańskie do przyjęcia ziarna ewangelicznego. Kiedy zaś grunt gotowy do zasiewu, pozostaje zasiać ziarno, – i na tym kończy się działalność rolnika. Podobnie i misjonarz, kiedy zasiał ziarno ewangeliczne przez kazania czy katechezy, nic ponadto nie zdoła uczynić, jeśli mu Bóg nie przyjdzie z pomocą. Bóg jest tym, który sprawia, że to ziarno zakiełkuje, że wyrośnie i wyda obfity plon. „Jam szczepił, Apollo polewał, ale Bóg dał pomnożenie”, mówi Apostoł narodów.
Pamiętajmy w swoich modlitwach o misjach. Módlmy się o tę łaskę Bożą dla misjonarzy i dla pogan. Bóg nas wysłucha, bo mówi w Piśmie Św.: „O cokolwiek byście prosili w modlitwie wierząc, weźmiecie”. Modlitwa o pomyślny rozwój misji powinna wejść w codzienny zwyczaj. Na konieczność modlitwy codziennej w intencji misji wskazywali wielu papieży, a Pius XI nawet poleca, by do wszelkich modlitw publicznych, społecznych, dodać modlitwę za misje. To samo odnosi się do modlitw prywatnych, do naszych modlitw codziennych, do ofiarowania naszych codziennych trudności i cierpień. Nie prośmy tylko o dobra dla nas, ale prośmy Boga i w intencji dusz najbardziej zagubionych, w intencji nawrócenia biednych pogan. Nie poddawajmy się zwątpieniu i słabości, nawet w naszych bezbożnych czasach, błagajmy Boga o spełnienie obietnicy Chrystusa Pana, by rychło nastała „jedno owczarnia i jeden pasterz”. Amen.
Dzisiaj mamy przedostatnią niedzielę października, niedzielę przed świętem Chrystusa Króla. Ta niedziela została przez papieży ogłoszona na Światowy dzień misyjny.
Znamy to słynne pytanie Piłata do Jezusa: „Więc ty jesteś królem?”. Jezus z zupełną jasnością i wyrazistością daje Piłatowi taką odpowiedź: „Ty mówisz, że ja jestem królem”. Tymi słowami Chrystus Pan publicznie wyznaje swą godność i pochodzenie królewskie.
Na innym miejscu Pisma św. czytamy: „Ma na szacie i na biodrze swoim napisane: Król królów i Pan nad pany”. Można by przytoczyć jeszcze wiele miejsc Pisma Św., głoszących i potwierdzających królewskość Chrystusa. Chrystus jest naprawdę królem – królem powszechnym! Ale czy w całym tego słowa znaczeniu powszechnym? Tak, takim być powinien, takim jest wobec części ludzkości, lecz czy jest nim wobec całego rodzaju ludzkiego? Stwierdzamy tu ze smutkiem, że nim jeszcze niestety nie jest. Chrystus Pan dziś, mimo swego prawnego, rzeczywistego i powszechnego charakteru królewskiego, wszystkim jeszcze nie króluje. Jasność jego Ewangelii nie rozproszyła ciemności panującej na ogromnych obszarach globu, w pogaństwie jeszcze grzęzną nieprzeliczone narody. Dusze te wyrwać z niewoli szatańskiej, zdobyć je dla Chrystusa – oto nasz obowiązek, oto cel misji, a zarazem konieczność misji.
Powinniśmy zwiększyć zapał dla sprawy misyjnej, żeby on nie ostygł, lecz spotęgował się i przeniknął serca wszystkich katolików. Nie może on pozostać czymś tylko biernym, polegającym tylko na podziwianiu bohaterstwa misjonarzy, kroczących w nieprzebyte zakamarki krajów pogańskich. Nasz heroizm odnośnie do pracy misyjnej może być równie wielki, jak misjonarza z ustanowienia i wybrania Bożego. Tak bowiem, jak misjonarz, przebiegając pola misyjne, głosi Chrystusa poganom, tak i każdy z nas może im służyć pomocą, może być rzecznikiem ich nawrócenia.
Linię, po której nam katolikom należy kroczyć w działalności misyjnej, wskazał pap. Benedykt XV w swej encyklice „Maximum illud”. Papież mówi, że są trzy drogi, którymi idąc, można przyjść z pomocą misjom. Oto 1) modlić się w intencji rozwoju i powodzenia misji, 2) propagować misje, starać się o powołania misyjne i 3) o ile można, wspomagać misje materialnie. Nie każdy może iść wszystkimi trzema wskazanymi drogami. Pierwszą jednak każdy bez wyjątku może przyjść z pomocą Kościołowi w nawracaniu pogan. Albowiem każdy chrześcijanin ma obowiązek i nakaz od Boskiego naszego Zbawiciela modlić się. Tą drogą szła św. Teresa z Lisiex, nie wychodząc poza mury swego klasztoru ona przez swe modlitwy i ofiary wybłagała tyle łask dla misji, że została ogłoszona za szczególną Patronkę wszystkich misji katolickich.
Jakie mamy pobudki do takiej modlitwy? Na pierwsze miejsce wysuwa się nakaz Chrystusa Pana: „Idąc tedy, nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28, 19). Chrystus Pan życzy sobie, pragnie i chce, by wszyscy ludzie zbawili się, by doszli do osiągnięcia celu swego ostatecznego, t. j. wiecznej szczęśliwości. Ponieważ zbawić się można tylko w Kościele katolickim, dlatego też dał Chrystus Pan Apostołom i ich następcom, nakaz, by szli na cały świat i głosili Ewangelię, by przez to wszyscy ludzie poznali Chrystusa i przyjęli jego naukę, i by w ten sposób mogli się niechybnie zbawić. Kościół zrozumiał nakaz Chrystusa i od samego początku sumiennie wypełniał. Papieże przez wszystkie wieki wysyłali z Rzymu niezliczone zastępy misjonarzy, braci i sióstr.
Inną niemniej ważną pobudką do takiej modlitwy jest wzgląd na nas samych. Cofnijmy się myślą o tysiąc lat wstecz a zobaczymy, że nasi przodkowie również byli pogrążeni w bałwochwalstwie, że i oni pędzili życie w duchowej ciemnocie. Wówczas to za nich modlili się chrześcijanie, prosili dla nich o światło, o misjonarzy. Bóg wysłuchał ich prośby. Przysłał misjonarzy, dał skuteczne łaski i pogańska Polska przekształciła się w owczarnię Chrystusową, stała się nawet później wałem obronnym chrześcijaństwa. Podobne są dzieje nawróceń innych narodów. Jak niegdyś przodkom naszym narody chrześcijańskie udzielały pomocy, tak my dziś, chcąc spłacić zaciągnięty dług, powinniśmy przyjść z pomocą tym, którzy jeszcze dotąd nie znają Chrystusowej nauki. Do tego nas powinna nakłonić miłość chrześcijańska, miłość Boga i jego chwała. Cieszymy się, że jesteśmy katolikami, że w wierze katolickiej się urodziliśmy, i że jeszcze żyjemy w otoczeniu katolickim. Jednak radość ta będzie pełną tylko wówczas, gdy zobaczymy wszystkie narody pod sztandarem Chrystusa Króla, Pana i Zbawiciela.
Dlatego to Kościół wskazuje z jednej strony na słowa Chrystusa: „Idąc tedy, nauczajcie wszystkie narody”, a z drugiej: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście tedy Pana żniwa…” Mało jest robotników, mało jest tych, którzy by przerwali ten letarg narodów a przyspieszyli chwilę zbliżenia Królestwa Chrystusowego, a tak wielkie są łany kąkolu, tak wielu jest jeszcze pogan i co rok staje się jeszcze więcej. By więc to Królestwo Chrystusowe jak najszybciej zapanowało wśród nas, do tego potrzeba wielkich szeregów siewców słowa Bożego, wielkich rzesz misjonarzy.
Jak możemy przyjść Kościołowi z pomocą? Musimy się modlić o powołanie misyjne, o to, by Bóg raczył jak najwięcej ludzi powołać na misjonarzy, by oni głosili Ewangelię pogańskim narodom. Poza tym, równie ważną jest modlitwa o łaskę i błogosławieństwo Boże dla misjonarzy w nawracaniu pogan. Praca bowiem misjonarska ma za przedmiot krzewienie św. wiary, której przyjęcie jest dziełem łaski Bożej. Wiemy z życia codziennego, że o każdą łaskę trzeba prosić. Nieraz osiągnięcie jej sprawia nam wiele trudu i kłopotu. Misjonarze tylko przygotowują grunt. Uprawiają glebę, jak oracze, przysposabiają dusze pogańskie do przyjęcia ziarna ewangelicznego. Kiedy zaś grunt gotowy do zasiewu, pozostaje zasiać ziarno, – i na tym kończy się działalność rolnika. Podobnie i misjonarz, kiedy zasiał ziarno ewangeliczne przez kazania czy katechezy, nic ponadto nie zdoła uczynić, jeśli mu Bóg nie przyjdzie z pomocą. Bóg jest tym, który sprawia, że to ziarno zakiełkuje, że wyrośnie i wyda obfity plon. „Jam szczepił, Apollo polewał, ale Bóg dał pomnożenie”, mówi Apostoł narodów.
Pamiętajmy w swoich modlitwach o misjach. Módlmy się o tę łaskę Bożą dla misjonarzy i dla pogan. Bóg nas wysłucha, bo mówi w Piśmie Św.: „O cokolwiek byście prosili w modlitwie wierząc, weźmiecie”. Modlitwa o pomyślny rozwój misji powinna wejść w codzienny zwyczaj. Na konieczność modlitwy codziennej w intencji misji wskazywali wielu papieży, a Pius XI nawet poleca, by do wszelkich modlitw publicznych, społecznych, dodać modlitwę za misje. To samo odnosi się do modlitw prywatnych, do naszych modlitw codziennych, do ofiarowania naszych codziennych trudności i cierpień. Nie prośmy tylko o dobra dla nas, ale prośmy Boga i w intencji dusz najbardziej zagubionych, w intencji nawrócenia biednych pogan. Nie poddawajmy się zwątpieniu i słabości, nawet w naszych bezbożnych czasach, błagajmy Boga o spełnienie obietnicy Chrystusa Pana, by rychło nastała „jedno owczarnia i jeden pasterz”. Amen.
Ks. E. N.
(Na podstawie: Ks. Maksymiljan Rode w: Nowa bibljoteka kaznodziejska, t. XLIX, 1935)