Wszystkie święta Pana to święta katolickie, lecz może święto Chrystusa Króla wolno nam będzie określić jako najbardziej katolickie ze wszystkich. Jak mówi Ojciec Święty Pius XI w encyklice swej Quas primas, wszystkie w ciągu roku kościelnego obchodzone tajemnice Chrystusowego życia koronuje święto Chrystusa Króla. W Królestwie Chrystusa spoczywa centralnie niby w słońcu całe chrześcijaństwo.
Najważniejszym przedmiotem naszego religijnego życia jest Jezus, Król serca. Na różny sposób może być On w nas tym Królem. Po pierwsze przez tajemniczą obecność w członkach Kościoła. Przez Chrzest stajemy się wcieleni w mistyczne ciało Chrystusa, które nazywamy Kościołem. Według nauki Pisma św. wszyscy wierni stanowią jedno ciało, a głową tego ciała jest Chrystus (Ef 4).
Niepodobna wyrazić ściślej współobecności i współżycia Chrystusa i chrześcijanina. Niepodobna bardziej ze sobą sąsiadować, niż głowa i inne członki. Sąsiadowanie chrześcijanina i Chrystusa jest do tego stopnia bezpośrednie, że staje się to do pewnego stopnia jednością. Życzmy sobie szczęścia, woła św. Augustyn: „staliśmy się nie tylko chrześcijanami, lecz Chrystusem”. Głowa i członki stanowią dopiero całego Chrystusa. On i my! Zwiastuję ci radość, która wszystko przewyższa: jeśli jesteś chrześcijaninem, Chrystus jest w tobie jako głowa i Król.
Jezus po pierwszej Komunii używa jeszcze innego porównania: „Jestem winorośl. Wy jesteście latorośle. Jako latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie, jeśli nie pozostaje u winorośli: tak samo i wy, jeżeli we mnie trwać nie będziecie”. Jezus nie przesadza. Każda przesada byłaby kłamstwem, a Chrystus jest prawdą. Jeżeli Chrystus coś mówi, to jest tak, jak mówi, choćby to się wydawało nie wiedzieć, jak nieprawdopodobnym. Jeżeli jesteś wyznawcą katolicyzmu, jeżeli jesteś gałązką na pniu Chrystusowym – nie ma bliższego pokrewieństwa, ani sąsiedztwa niż między tobą a Jezusem. Powiedzieć, że Jezus jest przy tobie, byłoby za mało: Jezus jest w tobie. Raduj się i raduj ciągle!
Ale wszystko to, zdaje się, jest jeszcze dla Jezusa za mało. Nauka o głowie i członkach, o pniu i konarach, nie wyraża jeszcze dostatecznie panowania Jezusa nad tobą. Słuchaj: Jezus mówi jeszcze więcej. „Jeśli Mnie kto miłuje, trzymać się będzie nauki Mojej, i przyjdę do niego i zamieszkam u niego. I objawie się mu” (J 14, 23). Z tego powodu św. Paweł w listach swoich wielokrotnie nazywa chrześcijan świątyniami Boga (2 Kor 6,16; 1 Kor 3, 16). Bóg mieszka w nich, jak oni mieszkają, w Bogu. Bóg jest świątynią nieobjęta ich duszy, a dusza ich świątynia, nieobjętego Boga. Dusza ich – to pałac Króla.
Nieskończony zdaje się zapominać, kim jest On, a kim człowiek: byle móc zdziałać niepojęty cud miłości. Ale ten cud jest wielkim faktem chrystianizmu. Jest to dogmat, na którym buduje się nauka o nadprzyrodzonej godności chrześcijanina, przybranego dziecięcia Boga. Sprawia to, że jedna dusza w stanie łaski większą ma wartość, aniżeli całe widzialne stworzenie, wszystko, co stworzone, wszystkie dobra i wspaniałości ziemi.
Najpotężniejsza, najpiękniejsza katedra jest ostatecznie tylko materialnym, przejściowym tworzywem. Ty jesteś czymś więcej. Jak św. Paweł mówi, jesteś uczestnikiem natury Bożej. W tobie mieszka Bóg święty. W tobie mieszka razem i Jezus, choćby nawet człowieczeństwo naszego Pana nie było już w tobie obecne. Ponieważ Syn Boży jest równocześnie Synem człowieczym, bo nie ma Syna Bożego, któryby równocześnie nie był uczestnikiem natury ludzkiej, więc nawet poza Komunią świętą, nawet kiedy postacie chleba nie są już w tobie, możemy twierdzić: w tobie jest Jezus. Jesteś żywą świątynią Chrystusową, rezydencją Króla.
I jeszcze więcej. Mimo niezmierzoności tego, o czym mówiliśmy, gdyby to tak się stało, mógłbyś może powziąć zazdrość względem tabernakulum. Bo w tabernakulum przebywa Chrystus też dzień i noc ze swym świętym człowieczeństwem. Więc tabernakulum może ci się wydać bogatszym, niż twoje serce. Na to można odpowiedzieć, że dusza twoja w stanie łaski większą ma wartość niż najpiękniejsze tabernakulum i najkosztowniejsze cyborium. Tabernakulum i cyborium są z prochu ziemskiego, dusza zaś twoja ma udział w naturze Bożej.
Następnie tabernakulum nie stanowi stacji końcowej. Stanowi ono tylko przedostatni przystanek eucharystycznego Zbawcy. Przystankiem końcowym jesteś ty. Chrystus ustanowił Przenajświętszy Sakrament nie tyle dla tabernakulum, ile dla twego serca. Jezus chce być królem twego serca. Jezus tęskni do twego serca, do tabernakulum żywego. U gorliwych chrześcijan natrafiamy często na istotny głód i pragnienie Komunii świętej. Ten głód Komunii Św., głód zjednoczenia i jego pragnienie jest u Jezusa o wiele silniejszy, niż u świętych. Jest on bezgraniczny, jak bezgraniczną jest miłość Jego.
Modlitwą wybuchową, która cię do czynu porywa, modlitwą ukochaną twego serca niech będzie więc pozdrawianie przebywającego w tobie Jezusa: Jezu mój, moje wszystko! Jezu, Królu mego serca!
Najważniejszym przedmiotem naszego religijnego życia jest Jezus, Król serca. Na różny sposób może być On w nas tym Królem. Po pierwsze przez tajemniczą obecność w członkach Kościoła. Przez Chrzest stajemy się wcieleni w mistyczne ciało Chrystusa, które nazywamy Kościołem. Według nauki Pisma św. wszyscy wierni stanowią jedno ciało, a głową tego ciała jest Chrystus (Ef 4).
Niepodobna wyrazić ściślej współobecności i współżycia Chrystusa i chrześcijanina. Niepodobna bardziej ze sobą sąsiadować, niż głowa i inne członki. Sąsiadowanie chrześcijanina i Chrystusa jest do tego stopnia bezpośrednie, że staje się to do pewnego stopnia jednością. Życzmy sobie szczęścia, woła św. Augustyn: „staliśmy się nie tylko chrześcijanami, lecz Chrystusem”. Głowa i członki stanowią dopiero całego Chrystusa. On i my! Zwiastuję ci radość, która wszystko przewyższa: jeśli jesteś chrześcijaninem, Chrystus jest w tobie jako głowa i Król.
Jezus po pierwszej Komunii używa jeszcze innego porównania: „Jestem winorośl. Wy jesteście latorośle. Jako latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie, jeśli nie pozostaje u winorośli: tak samo i wy, jeżeli we mnie trwać nie będziecie”. Jezus nie przesadza. Każda przesada byłaby kłamstwem, a Chrystus jest prawdą. Jeżeli Chrystus coś mówi, to jest tak, jak mówi, choćby to się wydawało nie wiedzieć, jak nieprawdopodobnym. Jeżeli jesteś wyznawcą katolicyzmu, jeżeli jesteś gałązką na pniu Chrystusowym – nie ma bliższego pokrewieństwa, ani sąsiedztwa niż między tobą a Jezusem. Powiedzieć, że Jezus jest przy tobie, byłoby za mało: Jezus jest w tobie. Raduj się i raduj ciągle!
Ale wszystko to, zdaje się, jest jeszcze dla Jezusa za mało. Nauka o głowie i członkach, o pniu i konarach, nie wyraża jeszcze dostatecznie panowania Jezusa nad tobą. Słuchaj: Jezus mówi jeszcze więcej. „Jeśli Mnie kto miłuje, trzymać się będzie nauki Mojej, i przyjdę do niego i zamieszkam u niego. I objawie się mu” (J 14, 23). Z tego powodu św. Paweł w listach swoich wielokrotnie nazywa chrześcijan świątyniami Boga (2 Kor 6,16; 1 Kor 3, 16). Bóg mieszka w nich, jak oni mieszkają, w Bogu. Bóg jest świątynią nieobjęta ich duszy, a dusza ich świątynia, nieobjętego Boga. Dusza ich – to pałac Króla.
Nieskończony zdaje się zapominać, kim jest On, a kim człowiek: byle móc zdziałać niepojęty cud miłości. Ale ten cud jest wielkim faktem chrystianizmu. Jest to dogmat, na którym buduje się nauka o nadprzyrodzonej godności chrześcijanina, przybranego dziecięcia Boga. Sprawia to, że jedna dusza w stanie łaski większą ma wartość, aniżeli całe widzialne stworzenie, wszystko, co stworzone, wszystkie dobra i wspaniałości ziemi.
Najpotężniejsza, najpiękniejsza katedra jest ostatecznie tylko materialnym, przejściowym tworzywem. Ty jesteś czymś więcej. Jak św. Paweł mówi, jesteś uczestnikiem natury Bożej. W tobie mieszka Bóg święty. W tobie mieszka razem i Jezus, choćby nawet człowieczeństwo naszego Pana nie było już w tobie obecne. Ponieważ Syn Boży jest równocześnie Synem człowieczym, bo nie ma Syna Bożego, któryby równocześnie nie był uczestnikiem natury ludzkiej, więc nawet poza Komunią świętą, nawet kiedy postacie chleba nie są już w tobie, możemy twierdzić: w tobie jest Jezus. Jesteś żywą świątynią Chrystusową, rezydencją Króla.
I jeszcze więcej. Mimo niezmierzoności tego, o czym mówiliśmy, gdyby to tak się stało, mógłbyś może powziąć zazdrość względem tabernakulum. Bo w tabernakulum przebywa Chrystus też dzień i noc ze swym świętym człowieczeństwem. Więc tabernakulum może ci się wydać bogatszym, niż twoje serce. Na to można odpowiedzieć, że dusza twoja w stanie łaski większą ma wartość niż najpiękniejsze tabernakulum i najkosztowniejsze cyborium. Tabernakulum i cyborium są z prochu ziemskiego, dusza zaś twoja ma udział w naturze Bożej.
Następnie tabernakulum nie stanowi stacji końcowej. Stanowi ono tylko przedostatni przystanek eucharystycznego Zbawcy. Przystankiem końcowym jesteś ty. Chrystus ustanowił Przenajświętszy Sakrament nie tyle dla tabernakulum, ile dla twego serca. Jezus chce być królem twego serca. Jezus tęskni do twego serca, do tabernakulum żywego. U gorliwych chrześcijan natrafiamy często na istotny głód i pragnienie Komunii świętej. Ten głód Komunii Św., głód zjednoczenia i jego pragnienie jest u Jezusa o wiele silniejszy, niż u świętych. Jest on bezgraniczny, jak bezgraniczną jest miłość Jego.
Modlitwą wybuchową, która cię do czynu porywa, modlitwą ukochaną twego serca niech będzie więc pozdrawianie przebywającego w tobie Jezusa: Jezu mój, moje wszystko! Jezu, Królu mego serca!
(Ks. prałat Robert Mäder, Chrystus Król, Te Deum, 2001).