„Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem“ (J 14, 26). Tak mówił Jezus po Ostatniej Wieczerzy, żeby pocieszyć uczniów, którzy zatrwożyli się, kiedy im zapowiedział swoją śmierć. Uczniowie Jezusa czuli się jak dzieci przy łożu śmierci swojej matki: przerażeni, załamani, zagrożeni, bezsilni i pozbawieni nadziei. Jezus przekonuje ich, że chociaż pozornie Go tracą, ale właściwie to zyskują coś wielkiego, ponieważ przyjdzie Pocieszyciel, Duch Święty. W chwilach ciemności i zwątpienia On będzie dla nich światłem; w chwilach zniechęcenia, pokusy i słabości On doda im siły i zapału, aby mogli kontynuować Jego dzieło i przekazywać ludzkości Jego słowa prawdy w nauczaniu i Jego zbawczą Krew w sakramentach św. Bez pomocy z nieba jest to zadanie niewykonalne dla apostołów, tych dwunastu rybaków.
Pięćdziesiąt dni po Zmartwychwstaniu Chrystusa spełniła się ta obietnica. Słyszeliśmy w Lekcji, jak Apostołowie przeżywali swoje Zielone Święta. Duch Święty naznaczył swoje przyjście i swoją szczególną obecność szumem wichru z ognistymi językami. Ubogacił wówczas ich życie i stał się ich towarzyszem w doli i niedoli. Napisano w Dziejach Apostolskich: „Wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić“ (Dz 2, 4). Ich życie otrzymało zupełnie inne, nowe ukierunkowanie, ich słowa – Bożą moc, i teraz dwunastu niewykształconych i bojaźliwych rybaków rozejdzie się po świecie, żeby go ubogacić Bogiem oraz słowem i krwią Ukrzyżowanego.
Wiele czasu upłynęło od Zesłania Ducha Świętego, ale to wydarzenie nieustannie trwa i wciąż się ponawia. Każdy z nas przeżył, albo będzie przeżywał, swoje Zesłanie Ducha Świętego w chwili przyjmowania sakramentu bierzmowania. Nie słyszeliśmy „szumu gwałtownego wichru“, nie widzieliśmy ognistych płomieni, ale otrzymaliśmy „znamię daru Ducha Świętego“ i w jeszcze większym stopniu ubogaciliśmy się Bogiem. Nie zapominajmy o tym, że w sakramencie bierzmowania chrześcijanin otrzymuje obfitość nowych łask i siedem darów Ducha Świętego, które będą go wspierać w chrześcijańskim życiu, w pracy i w rozwoju, żeby stawał się coraz bardziej podobny do swego Mistrza, coraz bardziej uzdolniony do dawania świadectwa Chrystusowi i żeby budował w sobie Boży Kościół. Nie zapominajmy o tym, że w dzień bierzmowania, w swój dzień Zesłania Ducha Świętego, każdy z nas otrzymał ponownie charakter, „pieczęć“ Ducha Świętego, niezatarte namaszczenie na świadka, rycerza i apostoła Jezusa Chrystusa. Staliśmy się pełnoletnimi obywatelami Królestwa Bożego z wszelkimi prawami, obowiązkami i z całą odpowiedzialnością.
Trzeba koniecznie podkreślić, że Zesłanie Ducha Świętego trwa nieustannie. Chrześcijanin przez całe życie potrzebuje prawdy, siły i pociechy Ducha Świętego. Potrzebuje Boga, żeby dojść do Boga. Człowiek musi zmierzać do wieczności, do swojego ostatecznego szczęścia i pokoju – Duch Święty oświeca mu drogę. Potrzebujemy Bożej Prawdy. My sami nie potrafimy ani jej znaleźć, ani zachować, gdyż fałszywe barwy łudzą nasze oczy. Jeżeli szczerze otworzymy oczy, uszy i serce, Duch Święty nam ją „przypomni“, jak mówi Pan Jezus. W każdym sercu drzemie dzikie zwierzę zła, głupoty i zakłamania. Potrzebujemy nadludzkiej siły, byśmy mogli unieszkodliwić to dzikie zwierzę we własnym ciele. Tę siłę zapewnia nam Duch Święty.
Chrystus Pan założył fundamenty Kościoła. W fundament ten wbudował swoją naukę i swoje życie. Na tym fundamencie mają dalej budować wszystkie wieki aż do końca świata. Mają budować nigdy nie kończącą się budowlę, żywą i świętą budowlę Bożej prawdy, życia, miłości i świętości. My również jesteśmy włączeni do tego świętego budowania, również i nasze ręce wznoszą tę budowlę. Żeby ludzie, jako budowniczy, nie popełniali błędów i nie zniekształcali planów Bożych, Chrystus posłał Kościołowi jakby Boga-Architekta, nas nieustannie kierującego Ducha Świętego, Ducha prawdy i świętości.
Powołaniem Kościoła i każdego z nas z osobna jest świętość, czyli życie z Bogiem, z Boga i dla Boga. Pierwszym obowiązkiem chrześcijanina jest budowanie świętości we własnym sercu, w swoim domu i w świecie, w którym żyje. Bożym zamierzeniem jest święty świat. Zamierzenia tego sami nie zrealizujemy, ale możemy je realizować wspólnie z Duchem Świętym. Czytamy w Ewangelii: „Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weżmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane“ (J 20, 22-23). Grzech jest trądem na ciele ludzkości, murem dzielącym nas od Boga, lodową pokrywą, która podcina świętość od korzenia. Duch Święty za pośrednictwem Kościoła leczy ten trąd, burzy ten mur i tworzy wolną przestrzeń w naszych duszach, aby mógł w nich zamieszkać Bóg.
„Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, woła św. Paweł, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia“ (Ef 4, 30). Nie usuwajmy grzeszną, świętokradzką ręką Bożej pieczęci, która jest w nas. Nie wypowiadajmy mieszkania Duchowi Świętemu w naszym sercu. Nie pobudzajmy Boga do smutku, gdyż możemy sami pozostać na wieki bez pociechy. Trzeba się nieustannie modlić, aby się to nie wydarzyło: „Przybądź Duchu Święty, spuść z niebiosów wzięty, światła twego strumień…“, jak śpiewamy w sekwencii Veni Sancte Spiritus. Tak często serce jest ślepe, ciemne i twarde, tak często wygląda, że nasze chrześcijaństwo zlodowaciało i skamieniało. Prośmy więc Ducha Świętego, żeby Jego płomień rozgrzał nasze serca, a Jego wicher wstrząśnie naszym życiem, przewietrzy mieszkanie naszego serca i rozproszy jego ciemności. Amen.
Ks. E. N.