W wyniku wojny trzynastoletniej te ziemie przyłączono do Królestwa Polskiego (1466 r.). Rządy królów polskich i wielkich książąt litewskich honorowały etniczne stosunki istniejące w Prusach Królewskich, do których należały Żuławy. W wyniku pierwszego rozbioru Rzeczpospolitej (1772 r.) Żuławy, Warmię i większość Pomorza wschodniego (a więc prawie całe Prusy Królewskie) zagarnęło Królestwo Prus. Krótko potem Rzeczpospolita utraciła też Gdańsk. Stan ten trwał do 1918 r., a dla Gdańska i Żuław aż do 1945 r. Te historyczne uwagi pozwalają zrozumieć dlaczego żywot bł. Doroty był znany długo jedynie w językach łacińskim i niemieckim oraz dlaczego ona sama jest do dziś w Polsce stosunkowo słabo znana. W niemieckiej historiografii występuje jako Dorothea von Gross Montau.
Błogosławiona urodziła się 25 stycznia 1347 r. w ówczesnym Państwie Zakonu Krzyżackiego, na Żuławach, we wsi Mątowy Wielkie leżącej na prawym brzegu Wisły, blisko Tczewa. Przed 1925 r. wieś należała do diecezji warmińskiej, potem do gdańskiej (1925–1992) i od 1992 r. należy do diecezji elbląskiej. Chrzest św. otrzymała 6 lutego w miejscowym, do dzisiaj szczęśliwie zachowanym kościele. Na imię otrzymała Dorota, gdyż w dniu tej świętej była ochrzczona. Ojcem Doroty był sprowadzony z Niderlandów kolonista Wilhelm Schwartz. Matka błogosławionej, Agata także pochodziła z rodziny kolonistów, ale przybyłych na Żuławy wcześniej niż pan Schwartz. Rodzice Doroty wyróżniali się rzetelnością i pobożnością. Cieszyli się powszechnym szacunkiem. Dorota była ich siódmym z kolei dzieckiem. Wcześnie przystąpiła do pierwszej spowiedzi i komunii św. Od dziecka okazywała duże zamiłowanie do modlitwy, liturgii i umartwień.
Chciała wstąpić do klasztoru, ale rodzice zadecydowali inaczej. Gdy miała 16 lat wydali ją za mąż za gdańskiego płatnerza Adalberta. Posiadał w Gdańsku przy ulicy Długiej własny warsztat rzemieślniczy. Dobrze prosperował. Dziś na miejscu tego warsztatu stoi kamienica pod numerem 64. Po ślubie Dorota przeniosła się do męża. Z biegiem lat powiła dziewięcioro dzieci. Niestety nowo zawarte małżeństwo nie było szczęśliwe. Pomińmy już fakt, że Albert był od swej żony starszy o 20 lat. To nie wskazane, ale zdarzały się szczęśliwe małżeństwa z taką różnicą wieku. Gorszą okolicznością był charakter Adalberta. Lubił towarzyskie życie ponad swój stan. Nadużywał alkoholu. Temperament miał władczy, wręcz gwałtowny. Nominalnie był katolikiem, ale w głębi serca był mało religijny. Nie rozumiał często swej żony, choć powinien, bo to co robiła zasługiwało tylko na pochwałę. „Kiedy więc Dorota zaczęła codziennie uczęszczać do kościoła Mariackiego na Mszę św., oddawać się dłuższej modlitwie, uczynkom pokutnym i miłosierdziu, doszło do awantur, a nawet bicia jej do krwi. Dnia pewnego tak mąż pobił Dorotę, że była bliska śmierci. (…) Dorota pozostała nadal stanowcza w swoich postanowieniach. Cicha, sumienna, pracowita starała się mężowi dogodzić we wszystkim. Nie chciała jednak prowadzić życia światowego i do tego zmusić się nie dała. Z wolna przekonał się mąż, że ma w swojej żonie oddaną sobie i kochającą osobę. Charakter jego łagodniał, zaczął częściej przystępować do Sakramentów św., klękał do pacierza. Być może do opamiętania pomogły mu także domowe nieszczęścia”.
Epidemie trapiące w latach 1373 i 1382 Gdańsk zabrały rodzinie aż ośmioro dzieci. Szczęśliwie przeżyła tylko jedna córka – Gertruda, która później wstąpiła do klasztoru benedyktynek w Chełmnie. Dorota jest pięknym przykładem dla kobiet, którym przyszło żyć w stanie długotrwałego, głębokiego i wydawałoby się nieprzezwyciężalnego, kryzysu małżeńskiego. Wręcz heroiczną cierpliwością i modlitwą w intencji bardzo trudnego w pożyciu męża, zdołała go nawrócić i pozyskać dla Boga. Tak jak wcześniej św. Monika swego grzesznego syna. Przykład Doroty jest szczególnie ważny i cenny dziś, gdy nęka świat i Polskę feminizm. Jest to ideologia będąca, naturalnie nie jedyną, ale jedną z głównych przyczyn, wielu nieszczęść rodzinnych. Pod wpływem ideologii feministycznej rozpada się wiele (i coraz więcej) małżeństw, cierpią dzieci… Iskrę jakiegoś kryzysu czy okresowego niepowodzenia w życiu rodzinnym należy starć się zagasić, napięcie przeczekać, uspokoić emocje i rozładować konflikt. Feminizm, pod hasłem równouprawnienia kobiet, działa dokładnie odwrotnie! Dolewa oliwy do ognia! Rozpala płomyk drobnych niepowodzeń do niebotycznych rozmiarów wielkiej łuny, która trawi więź małżeńską. Przykład życia Doroty jest wielkim antyfeministycznym manifestem. Już chociażby tylko za to należy pamięć o Dorocie gorliwie podtrzymywać i upowszechniać.
Dorota namówiła męża do uczestnictwa w pielgrzymce pokutnej do Akwizgranu, gdzie wielką czcią otoczone były relikwie Męki Pańskiej. Wyruszyli w 1384 r. Potem odwiedzili jeszcze kilka zachodnioeuropejskich sanktuariów, m.in. Einsiedeln w Szwajcarii. Gdy Dorota przebywała w Rzymie, na obchodach jubileuszu ogłoszonego przez pap. Urbana VI, jej mąż zmarł w Gdańsku. Jako wdowa mogła poświęcić się już całkowicie życiu duchowemu i tak też się stało. Wróciła do Gdańska. Pozałatwiała sprawy majątkowe i przeniosła się do pobliskiego Kwidzyna, stolicy diecezji pomezańskiej.
Była to jedna z czterech diecezji powstałych w XIII w. pod rządami krzyżackimi. Pomezania, to łacińska nazwa tej części Prus Zakonnych, która otaczała Kwidzyn. Niestety biskupstwo pomezańskie upadło w 1525 r. wraz z sekularyzacją Zakonu i apostazją ostatniego z wielkich mistrzów. Dziś tradycje dawnej diecezji pomezańskiej kontynuuje diecezja elbląska, na której terenie leży Kwidzyn. W każdym razie, gdy do Kwidzyna przyjechała Dorota, było to miasto biskupie, podczas gdy Gdańsk nie. Na płaszczyźnie kościelnej niewielki Kwidzyn znaczył wówczas więcej niż duży, portowy Gdańsk.
W Kwidzyniu Dorota zamieszkała w „ciasnej komórce, którą jej wypożyczyła pobożna niewiasta, Katarzyna Mulner”. Za spowiednika wybrała sobie ks. Jana z Kwidzynia. On też poparł u biskupa pomezańskiego prośbę Doroty o status rekluzy. Oznaczało to prośbę o zgodę na życie w odcięciu od świata, w celi bez jej opuszczania. Biskup taką zgodę wydał i Dorota została zamknięta 2 maja 1393 r. w celi zbudowanej przy kwidzyńskiej katedrze. Po szczęśliwie odbytej, półrocznej próbie, drzwi do celi zostały zamurowane. Ze światem łączyło Dorotę tylko okienko, przez które podawano jej Komunię św. i pożywienie. Ponieważ cela była w obrębie murów katedry, Dorota uczestniczyła tym samym we wszystkich Mszach św. i nabożeństwach katedralnych. Przez zakratowane okienko widziała ołtarz z tabernakulum. Do tego okienka przybywało wielu ludzi z prośbą o modlitwę, poradę i duchowe wsparcie. Pewnie też przychodziło wiele żon mających przykrych czy wręcz niegodziwych mężów. Można przypuszczać, że pewnie niejednej z nich Dorota dodała siły do zachowania cierpliwości i wymodliła pokój rodzinny. Pewnie nie tylko jej mąż Adalbert, ale i mężowie innych kobiet zawdzięczali modlitwom Doroty swe nawrócenie, nawet o tym nie wiedząc.
Wróćmy jednak do Doroty. „W celi przeżyła czternaście miesięcy. Wyczerpana niezwykłą pokutą opuściła ziemię dla nieba 25 czerwca 1394 roku. Grób jej znajdował się w krypcie specjalnie wystawionej dla jej prochów w podziemiach katedry pw. św. Jana Ewangelisty w Kwidzynie. Nad grobem wzniesiono ołtarz.” Jej pogrzeb, w którym brały udział rzesze wiernych, zapoczątkował jej kult. Grób Błogosławionej nawiedził król polski Władysław Jagiełło, kiedy zwycięski wracał z pola bitwy pod Grunwaldem w 1410 r. „Papież Bonifacy IX, na prośbę wielkiego mistrza i biskupów pruskich, polecił przeprowadzić proces kanoniczny biskupom chełmińskiemu i warmińskiemu oraz opatowi oliwskiemu. Spisano wówczas zeznania 257 świadków o jej życiu i łaskach doznanych za jej wstawiennictwem. Już w roku 1406 wysłano akta do Rzymu”.
Jednak wojny Zakonu z Polską w latach 1410 i 1466, a potem odstępstwo wielkiego mistrza Albrechta von Hohenzollerna od Kościoła przerwało ten proces. Kwidzyn znalazł się w granicach Prus Książęcych. Protestanci starali się na opanowanych przez siebie terenach zatrzeć ślady po religii katolickiej, co między innymi spowodowało zniszczenie w XVI w. krypty z grobowcem bł. Doroty. Mało tego, zburzono nawet celę Doroty. Jej kult jednak trwał nadal, choć katolików na pomorskiej ziemi niestety ubyło. W 1637 r. bp chełmiński Jan Lipski ogłosił Dorotę, obok bł. Juty z Chełmży, patronką Ziem Pruskich, diecezji chełmińskiej i diecezji pomezańskiej. Ta ostatnia faktycznie nie istniała już dawno, ale Kościół nie pogodził się z jej likwidacją i de iure diecezja pomezańska istniała w początkach XVII w. nadal. W 1976 r. pap. Paweł VI podpisał dekret Kongregacji dla Spraw Beatyfikacji i Kanonizacji o zatwierdzeniu heroiczności cnót i istnieniu kultu Doroty od niepamiętnych czasów. To było równoznaczne z aktem beatyfikacji. Tego samego roku odbyły się w katedrze oliwskiej w Gdańsku wielkie uroczystości dziękczynne. Kościół w Mątowach Wielkich jest dziś świątynią parafialną pw. św. św. Piotra i Pawła. Znajdują się w nim pamiątki ikonograficzne dotyczące bł. Doroty. Warto tę świątynię odwiedzić i prosić tam bł. Dorotę o wstawiennictwo we wszystkich trudnych sprawach małżeńskich i rodzinnych.