Drodzy wierni!
W pierwszych wiekach swego istnienia Kościół św. miał przed oczyma przez cały tydzień po Wielkanocy Zmartwychwstałego Chrystusa, który o świcie powrócił do życia, oraz tych, którzy w uroczystość wielkanocną zostali ochrzczeni. Na chrzcie otrzymali oni białą szatę, nosili ją przez siedem dni, a w następną niedzielę oddawali ją na przechowania do swego kościoła. Przez te osiem dni codziennie powtarzał im kapłan w liturgii: „Jesteście jako nowonarodzone dzieci”. Dlatego właśnie ta niedziela nosiła, i nosi nazwę, „białej niedzieli”, czyli niedzieli chrzestnej bieli i niewinności.
Na początku dzisiejszej Mszy św. Kościół uroczyście wzywa nas, ochrzczonych, „odrodzonych z wody i z Ducha Świętego”, wszystkich zmartwychwstałych z grobów grzechu, zła i śmierci, abyśmy sobie przypomnieli własny chrzest. Domaga się od nas, abyśmy byli świadkami Chrystusowego zmartwychwstania – czyli wierni Chrystusowi Zmartwychwstałemu i swoim chrzestnym przyrzeczeniom. Św. Piotr mówi: „Jak niedawno narodzone niemowlęta, pragnijcie duchowego, nie sfałszowanego mleka, abyście dzięki niemu wzrastali ku zbawieniu” (1 P 2, 2). Pragnijcie Jezusa Chrystusa, Jego słowa i Jego Krwi, bądźcie spragnieni łaski i świętości Bożej.
Kościół nie zapomina jednak również o Zmartwychwstałym. Przez dzisiejszą Ewangelię pragnie w nas utwierdzić wiarę w wielką prawdę, że Ukrzyżowany zmartwychwstał. Nawet wątpiący Tomasz utwierdza naszą wiarę. Wypada, aby każdy z nas powtórzył słowa tego apostoła: „Pan mój i Bóg mój!” (J 20, 28).
Ten Pan i Bóg nasz dokonał największego cudu swej mocy, kiedy sam powstał z grobu, i największego cudu swej łaski, kiedy nas dźwignął ze zła i grzechu. Mocą zasług Jego śmierci i zmartwychwstania w dzień naszego chrztu zostaliśmy uwolnieni od wyroku odtrącenia przez Boga, czyli wiecznej śmierci. Ponownie narodziliśmy się z Boga, staliśmy się dziećmi Bożymi, a braćmi i siostrami Jezusa Chrystusa. W wodzie chrzcielnej został pogrzebany i umarł stary, grzeszny człowiek. Z tejże wody wynurzył się i zmartwychwstał nowy, święty człowiek. Chrzest jest kąpielą w łasce Bożej, w wodzie, która wypłynęła z przebitego Serca Jezusowego. Wówczas zostaliśmy przytuleni do Bożego Serca i staliśmy się Jego dziećmi.
„Każdy, kto wierzy, że Jezus jest Mesjaszem, z Boga się narodził” (1 J 5, 1), woła św. apostoł Jan. My wierzymy, zostaliśmy ochrzczeni, narodziliśmy się z Boga i jesteśmy Jego dziećmi. Czy jesteśmy świadomi tej godności, tej wielkości i wynikających z nich obowiązków? „Chrześcijaninie, poznaj swoją godność” – napomina nas św. Leon Wielki. Jesteśmy tak bardzo mali, a jednocześnie tak bardzo wielcy. Każdy z nas to ziarnko prochu, ale przeznaczone do nieba, Chrystus bowiem wziął nas w swoje dłonie i podniósł aż do niebios. Jesteśmy wielcy dlatego, że jesteśmy dziećmi Bożymi, i tak długo jesteśmy wielcy, jak długo nimi jesteśmy.
Historia opowiada, jak wychowawczyni francuskiej księżniczki Marii Ludwiki skarciła kiedyś swoją wychowankę. Księżniczka zapytała niegrzecznie: „Czyż ja nie jestem córką króla?” Wychowawczyni szybko odpowiedziała: „A ja? Czy nie jestem córką twojego i mojego Boga?” Każdy z nas jest synem lub córką naszego Boga. Każdy pochodzi z Bożego rodu. O tym nie wolno nigdy zapominać! My naprawdę jesteśmy dziećmi Bożymi, zrodzonymi z Boga w dniu naszego chrztu. Chrzest i inne sakramenty jednoczą nas z ukrzyżowanym i zmartwychwstałym Chrystusem. Ojciec niebieski miłuje nas w swoim Synu. My jednak łatwo i często stajemy się małymi lub wielkimi Judaszami, niedobrymi dziećmi, zdrajcami, grzesznikami. Żeby nas uwolnić od tego grzechu, co się zewsząd do nas klei, Chrystus w dzień swego Zmartwychwstania powiedział do Apostołów: „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20, 22). Bóg chętnie przebacza swoim dzieciom. Pierwszym darem Zmartwychwstania dla Jego Kościoła była władza odpuszczania, gładzenia grzechów, czyli sakrament Pokuty. Czy często korzystamy z tego daru, który jest miłosierdziem Ojcowskiego serca?
Jesteśmy dziećmi Bożymi, ale tego nie można dowieść pustymi słowami. „Miłość względem Boga polega na spełnianiu Jego przykazań” (1 J 5, 4). Dzieci powinny miłować Boga i Jego przykazania. Zobowiązaliśmy się do tego w dzień chrztu, kiedy staliśmy się dziećmi Bożymi. Dano nam wówczas białą szatę – znak otrzymanej łaski, świętości i niewinności, oraz płonącą świecę – znak żywej wiary. Staliśmy się niewinni i święci, ale nie po to, byśmy byli nimi osiem dni czy osiem lat, ale przez całe życie i przez całą wieczność. Jak wygląda moja biała szata i czy płonie jeszcze świeca mojej wiary?
„Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20, 29). Jest to odpowiedź Chrystusa dla wątpiącego Tomasza. Nie żałujmy, że nie widzimy swymi oczyma Zmartwychwstałego Chrystusa. Większą zasługą jest wierzyć nie widząc i oglądać oczyma wiary, która nie zawodzi. W ten sposób postępujemy jak dzieci Boże: podajemy Bogu rękę, by nas prowadził jak ojciec. Od nas tylko zależy, czy nie zgubimy tej Bożej dłoni, czyli od tego, czy będziemy pogłębiać swoją dziecięcą wiarę chrześcijańskim życiem. Amen.
Ks.E.N.