III Niedziela po Wielkanocy, 25.04.2010

Drodzy Wierni!

W wielki czwartek zgromadził Zbawiciel swoich Apostołów, umył im nogi, ustanowił Najśw. Sakrament i rozdał wszystkim Komunię świętą. Wiedząc, że następnego dnia w piątek nastąpi ukrzyżowanie i śmierć, począł się po wieczerzy żegnać. Mowa P. Jezusa była dłuższa, albowiem rozstając się, chciał jeszcze uczniów pouczyć, pocieszyć i przygotować na różne smutki i przykrości, jakich mieli doświadczać w dalszej przyszłości.

Aby nas poznajomić z tą mową pożegnalną, którą obszernie podał św. Jan Ewangelista, każe Kościół święty przez cztery niedziele, to jest: na 3, 4, 5 i 6-tą niedzielę po Wielkanocy czytać wyjątki z tej mowy pożegnalnej, w niej bowiem mieszczą się nie tylko nauki dla Apostołów, ale także ważne polecenia odnoszące się do wszystkich chrześcijan.

Pierwszym wyjątkiem z owej mowy pożegnalnej jest właśnie Ewangelia dzisiejsza. „Niedługo, tak mówił P. Jezus, (albo w starym polskim przekładzie „maluczko”), a już mnie nie ujrzycie, a znowu niedługo, a ujrzycie Mnie, iż idę do Ojca” (J 16, 16). Doktor Kościoła św. Augustyn tłumaczy przytoczone wyrazy w dwojaki sposób. Niedługo, a już Mnie nie ujrzycie, to jest: gdy umrę, zostanę złożony do grobu, nie będziecie Mnie widzieć, ale po zmartwychwstaniu znowu będziecie Mnie oglądać aż do tej chwili kiedy pójdę do Ojca, kiedy wstąpię do nieba.

Drugie objaśnienie św. Augustyna jest cokolwiek odmienne. Niedługo, to jest w krótkim czasie, wstąpię ze ziemi do Ojca i już Mnie nie ujrzycie, – i znowu niedługo, a wy pomrzecie, bo życie ludzkie krótkie, i wejdziecie do nieba, a tam Mnie znowu zobaczycie.

Aż siedem razy powtarza się w Ewangelii słowo „niedługo”, głosząc nam tę ważną i wielką prawdę, ze wszystko, co istnieje na ziemi, jest krótkie, marne i przemijające, bo trwa niedługo, maluczko.

Niedługo trwają majątki i dostatki. Jako znika kamień wrzucony w wodę, tak znikały już nieraz bezpowrotnie ogromne bogactwa wydarte rabunkiem, albo zniszczone ogniem, albo zabrane wodą, albo rozprószone marnotrawstwem, albo jakimś nowoczesnym kryzysem. A choćby majątki trwały przez całe życie, przyjdzie w końcu śmierć, która nas ogołoci ze wszystkiego. Bardzo są trafne słowa Ewangelisty o owym bogaczu, któremu rola niosła obfite pożytki. I mówił on sam do siebie: „Cóż uczynię, gdyż nie mam gdzie zgromadzić urodzajów? Zniszczę spichlerze i pobuduję większe i tam nagromadzę moje dobra. I rzekę duszy mojej: Duszo, masz wiele dóbr, jedz i pij i używaj. I rzekł mu Bóg: Szalony! tej nocy duszy twej upominają się u ciebie, a coś nagotował, czyje będzie?” (Łuk 2, 20).

Niedługo trwają znaczenia, honory, ziemnie zaszczyty i stanowiska. Kto wzniósł się wyżej, niż cesarz francuski Napoleon I? Obalał, zabierał, rozdawał królestwa, a potem, zwyciężony i wygnany na odludną wyspę, miał tylko mały domek i ogródek, siał kwiaty i oczyszczał je z gąsienic. Zamiast ministrów, marszałków i świetnego orszaku, posiadał jednego sługę, który mu towarzyszył i pomagał. Tak przemija chwała tego świata!

Niedługo trwają zabawy, przyjemności i wszelkie tak zwane rozkosze świata, za którymi ludzie gonią. One bowiem nęcą, omamiają, upajają na pewien czas, ale szybko przesycają, rodząc rozczarowanie, a nawet niesmak i gorycz. Człowiek, który ich dowoli użył, w latach podeszłych musi wyznać: Nic z nich nie pozostało, minęły jako sen, jako mgła, którą rozwiał wiatr. Marność nad marnościami!

Niedługo trwa też życie człowieka. Płynie ono jako rączy górski potok. Parę lat jest człowiek dziecięciem, wkrótce już młodzieńcem, już dojrzałym mężem, i niezadługo już stoi nad grobem jako osiwiały starzec. Rzućmy okiem poza siebie na nasze ubiegłe lata, a odczujemy samy na sobie, że czterdziestka, pięćdziesiątka, sześćdziesiątka minęła jakby godzina.

A ponieważ i majątki i honory i przyjemności, a nawet samo życie trwa niedługo, więc nie lgnijmy, nie przywiązujmy się do rzeczy nikłych i marnych. Oto pierwsza nauka, którą głosi dzisiejsza Ewangelia.

Dalsze słowa Zbawiciela podają nam naukę drugą: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, iż będziecie płakać i lamentować, a świat się będzie weselił”. W godzinę po ostatniej wieczerzy te słowa wypełniły się na Apostołach, bo gdy Pan Jezus wyszedł z nimi za miasto do Ogrojca, zdradził Go Judasz, pojmali żydzi, a uczniowie zdjęci strachem pouciekali. Ich smutek wzrósł jeszcze bardziej, gdy Pana zasądzono, ubiczowano, ukrzyżowano i pogrzebano; – przeciwnie szalona radość powstała wśród żydów, gdy dopięli swoich zamiarów.

Przepowiednia Pańska: „Wy będziecie płakać i lamentować”, odnosiła się wszakże nie tylko do Apostołów, ale także do wszystkich chrześcijan. Drogą cierpień i boleści kroczył Zbawiciel od kolebki aż do grobu; drogą smutku i boleści szła najmilsza i najświętsza Jego Matka, bo wylewała łzy od ucieczki do Egiptu aż do okrutnego ukrzyżowania; drogą cierpień i boleści postępowali Apostołowie, bo z wyjątkiem św. Jana, każdy z nich po wielkich trudach i ofiarach położył krew i życie za Mistrza; drogą cierpień i boleści szły miliony św. męczenników, wyznawców, panien i dzieci, – i tą samą drogą musi iść każdy wierny chrześcijanin. „Nie jest sługa większy nad Pana swego, – to są słowa P. Jezusa. – Jeśli Mnie prześladowali i was prześladować będą” (J 15, 20). „Przez wiele ucisków, woła św. Paweł Apostoł, trzeba nam wnijść do królestwa Bożego” (Dz. ap. 14, 21).

Smutek i cierpienie są więc losem i udziałem każdego chrześcijanina, każdego bez żadnego wyjątku. Ta prawda jest twarda, jest przykra, ale nie wątpliwa, i czy my chcemy, czy nie chcemy, musimy ją przyjąć i odczuć na sobie. Na pytanie, dla czego P. Bóg zaprawił nasze życie goryczą i zaścielił cierniem, odpowiadamy krótko: Taka była święta i nieodmienna Jego wola, „abyśmy byli podobni obrazowi Syna Jego” (Rzym 8, 29); abyśmy wiedzieli, że nie mamy tu na ziemi „mieszkania trwającego, ale przyszłego szukamy” (Żyd 13, 14); abyśmy „współcierpiąc z Chrystusem, byli też współuwielbieni” (Rzym 8, 17). „Wy będziecie płakać i lamentować, a świat się będzie weselił”. „To wam powiedziałem, mówi P. Jezus w Ewangelii św. Jana, abyście, gdy godzina przyjdzie, wspomnieli na to, żem ja wam powiedział” (Jan 16, 4). Nie narzekamy na ten los, który nam Zbawiciel wyznaczył, na który nas przygotował, nawet dziękujmy Mu, że nas uczynił podobnymi Sobie. Nie zazdrośćmy ludziom światowym ich radości, gdyż powiada Pismo Św.: „Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, bo będziecie narzekać i płakać” (Łuk 6, 25).

Na uspokojenie wszystkich cierpiących i płaczących dodaje P. Jezus przy końcu Ewangelii słowa otuchy i pociechy, bo mówi: „Smutek wasz w radość się obróci, a radości waszej żaden od was nie odejmie”. I przytacza przykład wzięty z życia. Niewiasta gdy rodzi, smutek ma, ale gdy już porodzi, nie pamięta boleści, radując się z narodzenia dziecięcia. „Podobnie i wy teraz smutek macie, lecz znowu oglądam was i będzie się radowało serce wasze”.

I ta obietnica Zbawiciela spełniła się na Apostołach i spełnia się ustawicznie na nas. Mamy tysiące przykładów, jako P. Bóg nieraz cudownym sposobem niesie cierpiącym pomoc i pocieszenie. Tam gdzie boleść, nieszczęście, nawiedzenie dotyka całą rodzinę, czyj jedną osobę, tam spływa z niebios łaska, która daje siłę, wytrzymanie i uspokojenie. „Błogosławieni, którzy płaczą, albowiem oni będą pocieszeni” (Mt 5, 5). Pan Bóg nie poprzestaje jednak na chwilowym pocieszeniu cierpiących. W Ewangelii dzisiejszej nieprzebrany w swojej hojności zapowiada nagrodę większą, wieczną, bo mówi: „Radości waszej żaden od was nie odejmie”. „I otrze Bóg, tak czytamy w księdze Objawienia, wszelką łzę oczu ich, a śmierci dalej nie będzie, ani smutku, ani boleści więcej nie będzie, bo pierwsze rzeczy minęły” (Obj 21, 4).

Nie długo też nam trzeba czekać na spełnienie obietnicy Pańskiej. Niedługo trwa to życie, niedługo wtedy, a minie cierpienie doczesne; niedługo, a ujrzymy znowu Pana i za krótki płacz weźmiemy nagrodę bez końca. Nie upadajmy więc na duchu, gdy nad głową wisi chmura smutku, gdy wola Pańska nas wystawia na ciężką próbę. Raczej powtarzajmy znane nam słowa św. Augustyna: „Gdyby mi przyszło wypić morze goryczy, chętnie ją wypiję, bylebym mógł Ciebie, Boże oglądać”. I ciągle miejmy w pamięci słowa św. Pawła, który tak pisze w liście do Rzymian: „Utrapienia tego czasu niniejszego nie są godne przyszłej chwały, która się w nas objawi” (Rzym 8, 18). Amen.

Ks.E.N.

Na podstawie: Tomasz Dąbrowski, Homilie, 1911.