Św. Józef, 19.03.2010

Drodzy Wierni!
Pytamy może nieraz, dla czego św. Józef odbiera w Kościele św. tyle i tak wielkiej czci. Przecież nic wielkiego nie dokonał, nie był słynny z wielkich czynów. Może z tego powodu cześć św. Józefa rozwinęła się dopiero głównie w ostatnich stuleciach. Dawniej postać św. Józefa była zapomniana, cicha i nieznana. Dopiero od niedawna mamy osobne nabożeństwo do św. Józefa. Dopiero od niedawna została podana osobna litania do św. Józefa.
Ale świętość nie zawsze polega na czynach, na akcji. Ojciec św. Pius XII często ostrzegał wiernych, a szczególnie kapłanów i duszpasterzy przed niebezpieczeństwem tz. aktywizmu i podkreślał cnoty, które w nowoczesnym świecie pogardliwie nazywano „pasywnymi”, biernymi. Przecież żadnej korzyści dla społeczeństwa z pobożności, z pokory, z umartwienia, z milczenia, i w konsekwencji z zakonów kontemplatywnych, z dusz oddanych modlitwie i kultu Bożemu.

Jedna z takich cnót biernych jest cierpliwość. I jednym z największych wzorów tej cnoty jest św. Józef, Oblubieniec Najśw. Maryi Panny. Św. Józef właśnie, a nie któryś z apostołów albo świętych misjonarzy został ogłoszony Patronem Kościoła powszechnego, i to z powodu swej cierpliwej opieki nad Głową tego Kościoła, Synem Bożym, i nad Matką Kościoła, Najśw. Maryją Pannę. Tak więc wzywamy w litanii do św. Józefa: „Św. Józefie, przykładzie cierpliwości i dobroci, módl się za nami!”.
Przez usta św. Józefa nie przemknęło się żadne przekleństwo, złość i gniew. Był cierpliwy w pracy, w rodzinie, w domu, wobec ludzi, sąsiadów. Nie znał co to złość, nienawiść, nieprzyjaźń. Największą potęgą na świecie jest dobroć. Jeżeli gniew, złość i zapalczywość jest jakby zaślepieniem, to dobroć i cierpliwość jest odbiciem Majestatu Bożego. Gniew, zapalczywość – to nie wyraz siły i energii, to słabość. Dobroć, cierpliwość – to mądrość i siła, to odblask cnót Boskich. Bóg jest nieskończoną żywotną dobrocią. A im człowiek jest bogatszy w dobroć serca, tym bliżej staje się Bogu, tym bardziej do niego podobny.
Bóg – to dobroć sama. Objawił się Mojżeszowi w ciszy wieczornej, w postaci gorejącego krzaka, objawił się Eliaszowi nie wśród błyskawic i grzmotów, ale wśród lekkiego wietrzyka południowego. Gdy mamy pójść śladem św. Józefa w cierpliwości i w dobroci – nie sądźmy, że musimy oskarżać samych siebie z powodu słabej niemocy charakteru, co wszystkiemu się poddaje jako niema owieczka. Dobroć i cierpliwość nie wyklucza męstwa i stanowczości, nie wyklucza tego, by powiedzieć ostre słowo prawdy, tam gdzie należy, wystąpić w obronie, gdzie bronić się trzeba.

Jest przecież inny gniew i inna złość, jest, jak mówią, święte oburzenie. Świętym gniewem zapalił się Mojżesz, gdy wracając z góry Synaju, widział lud żydowski, tańczący około złotego cielca. W świętem oburzeniu rzucił wtedy kamienne tablice o ziemię tak, że się rozbiły w kawałki. Święte było oburzenie Jana Chrzciciela, gdy okrutnemu Herodowi zarzucił rozpustę i domagał się uszanowania Bożego prawa. A choć życie oddał pod mieczem, jego oburzenie było święte i uzasadnione. Święty był gniew Chrystusa, gdy z podniesioną prawicą stał wobec faryzeuszów i gromkim głosem wołał: „Wy obłudnicy, groby pobielane, wodzowie ślepi…” (Mt 23), albo gdy stając w przedsionku świątyni Jerozolimskiej i widząc szachrajów żydowskich, uprawiających interes w domu Bożym, bierze bicz i wypędza handlarzy z świątyni. Oto przykłady świętego oburzenia, słusznego gniewu, Boskiej złości. Więc dobroć nie jest tylko słabością. Nie, dobroć to siła, dzielność, to cząstka Bożej mocy.

Dobroć to iskra Boska w sercu ludzkim. O tej dobrze rozumianej dobroci i cierpliwości wypowiada Chrystus na górze swe błogosławieństwo, że „Błogosławieni cichego serca, albowiem ich jest królestwo niebieskie”. Oto dobroć prawdziwa, cierpliwość chrześcijańska! Dobroć taka potrafi w proch zetrzeć kamienne serca, potrafi przezwyciężyć zniechęcenie, obojętność, ludzką zawiść, znosić zniewagi.
Mamy dużo przykładów w żywotach świętych. W poniedziałek ubiegły, 15 marca, obchodził Kościół pamiątkę św. Klemensa Hofbauera. Święty ten znany jest w Polsce jako wielki opiekun nieszczęśliwych i opuszczonych. Św. Klemens przebywając w Warszawie, obchodził domy z prośbą o jałmużnę na sieroty, którymi się opiekował. Przyszedł do jednej warszawskiej knajpy i prosi o jałmużnę. Przy stole siedziało kilku grających w karty. Jeden z nich w odpowiedzi na prośby odwraca się do świętego i haniebnie plunął mu w twarz. Z największym spokojem obmywa św. Klemens swoją twarz i potem mówi: „Mój panie, to coś uczynił, toś dla mnie uczynił. Teraz jednak uczyń coś dla moich sierót”. Nadziwić się nie mógł pijany karciarz tej prawie natrętnej dobroci świętego, że święty zniósł oplwanie, obmył twarz i dalej prosi na sieroty. I tak się tym przyjął, że wszystko, co miał oddał na te biedne dzieci, i kilka dni później u św. Klemensa odbył spowiedź generalną. Oto zwycięstwo dobroci!
Gdy św. Franciszek Ksawery na misjach w Indach miał nauki, poganie obrzucili go kamieniami i najgorszymi wyzwiskami. Św. Franciszek spokojnie nauczał dalej. Dziwili się oprawcy. Ręce, w których trzymali kamienie im opadły. Nie mogli znieść wytrwałej dobroci, nie mogli nadziwić się świętej cierpliwości. Przejęci przykładem świętego, nawrócili się i przyjęli Chrzest. Oto znowu zwycięstwo cierpliwej dobroci.
A największym z tych świętych „cichego serca”, pokornych i oddających wszystkie sprawy w ręce Bożej Opatrzności był właśnie św. Józef. On pokonał swój naturalny gniew i męskie oburzenie, kiedy zobaczył, że jego narzeczona Panna Maryja jest w oczekiwaniu dziecka, który nie jest jego dzieckiem. On nie pokazywał pozornej odwagi i męskości, kiedy usłyszał o czekającym prześladowaniu ze strony Heroda, nie przeklinał tego okrutnego tyrana, ale spokojnie udał się w podróż do Egiptu jak uciekinier. Zawsze w jego życiu na pierwszym miejscu byli nie powierzchowne i naturalne uczucia, lecz pokorne pytanie: Jaka jest w tych okolicznościach obiektywna wola Boża, czego Pan Bóg chce ode mnie, swego sługi? I to rodziło bezmierną cierpliwość, łagodność i dobroć w sercu Oblubieńca Bogarodzicy.

Również i my powinniśmy zadać sobie pytanie: Czy możemy osiągnąć tę wielką dobroć? Jakże my nauczymy się świętej cierpliwości, w której tak celował nasz patron niebieski św. Józef? Jeden z cesarzy pogańskich, ogromnie zapalczywy i łatwo unoszący się okropnym gniewem, chciał pozbyć się tej szkodzącej mu przywary. Pyta więc filozofa, mędrca: „Co mam czynić, by pozbyć się gniewu, zapalczywości a być cierpliwy?” „Przy każdym uniesieniu się gniewem wymień wszystkie litery greckiego alfabetu a gniew cię ominie”, – odpowiada mędrzec. Cesarz usłuchał – i nauczył się cierpliwości.
A my możemy np. zmówić jedno Ojcze nasz, albo po prostu jakiś akt strzelisty, np. wezwanie: „Jezu cichy i pokornego Serca, uczyń serce moje według Serca Twego!”. Nasza natura dąży wyrazić silne emocje jakimś słowem. Dla czego więc to słowo musi zawsze być przekleństwem przeciw osobie, wzbudzającej nasz gniew? Przecież tak samo spontanicznie możemy nie przeklinać, a pobłogosławić, pomodlić się za tą osobą, np. „Daj, Panie, temu człowiekowi rozum!”, albo po prostu „Niech będzie Twoja wola”, lub słowami św. Hioba: „Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione!” (Hi 1, 21). I zawsze, kiedy jesteśmy zdenerwowani albo zgniewani, pamiętajmy o złotej zasadzie: w pierwszej chwili milcz. Po prostu nie odpowiadać od razu, nie wyrazić swych spontanicznych emocji. A następna chwila już będzie pod kontrolą naszego rozumu i pomagającej łaski Bożej.

Gdy cię gniew opanował, nie mów ani słowa. Bo to, czego nie możesz wypowiedzieć w spokojnej dobroci, tego nie mów wcale. To, co zadecydujesz, co postanowisz w złości, na pewno nie będzie dobre. Żałować będziesz za późno. Tylko w ciszy i w spokoju odzywa się do nas Bóg i daje nam natchnienie. Tylko w godzinach ciszy i spokoju możemy coś dobrego postanowić i dokonać.
Prośmy więc dzisiaj swego niebieskiego Patrona o świętą dobroć, cierpliwość i łagodność. Nam wszystkim znane są słowa Pańskie: „Uczcie się ode mnie, żem jest cichy i pokornego serca”. Uczmy się, od Pana Jezusa i również od św. Józefa, że cichy był i cierpliwy, dla naszego przykładu, dla naszego szczęścia. Amen.

Ks. E. N.

Na podstawie: Ks. St. Gronowski, Nowa bibljoteka kaznodziejska, t. XLVI, 1934.