Niedziela Pięćdziesiątnicy (Zapustna), 14.02.2010

Drodzy Wierni!
Msza św. tej niedzieli stanowi jakby szczyt przygotowania do Wielkiego Postu, do tego czasu rozmyślania o tajemnice naszego zbawienia. Apostołowie, jak czytamy w Ewangelii dzisiejszej, tak jak i inni ich ziomkowie współcześni, nie rozumieli wielu spraw, dotyczących wielkiego dzieła odkupienia. Nie rozumieli również osoby Zbawiciela, dopóki ich Duch Św., jak czynami, „nie nauczył wszelkiej prawdy”, dopóki nie otworzył im oczu.
Po dzień dzisiejszy jednak jest ktoś zupełnie ślepy, ktoś nie rozumiejący wielkiej myśli Bożej w dziejach stworzenia i odkupienia, zupełnie nie wczujący się w posłannictwo Zbawiciela. Tym ślepcem jest tak zwany świat, o którym tak często mówi Pan Jezus: „wy smutek mieć będziecie, a świat się będzie weselił”. Nigdy może ślepota świata nie była tak jaskrawa, jak właśnie obecnie. Nigdy też może nie dawał się odczuć taki nawrót do pogaństwa, jak dziś.
Dlatego zastanowimy się dzisiaj pokrótce nad tym,
A) skąd pochodzi duchowa ślepota świata, jakie są jej przyczyny, a następnie zapytamy,
B) jakie są skuteczne środki przeciw tej duchowej ślepocie.

A) Ślepota fizyczna jest strasznym nieszczęściem. Ale o ile większym nieszczęściem jest ślepota duchowa? Człowiek ślepy duchowe nie zna swego istotnego celu na tej ziemi, nie wie „co jest ku pokojowi jego”, jak mówił Pan Jezus o Jeruzalem, co jest wskazane i konieczne dla jego zbawienia. Cóż z tego, że, widząc oczyma ciała, zachwyca się blaskiem słońca, jasnością gwiazd i tęczą barw, skoro nie widzi drogi, wiodącej go do Boga, jego ostatecznego celu.
1. Człowiek, obarczony ślepotą duchową, pomnożony przez miliony, to jest świat współczesny. Ta ślepota pochodzi najpierw z tego, że świat nie myśli o śmierci Chrystusa, nawet odsuwa precz od siebie myśl o jego męce i śmierci. Krzyż Chrystusowy jest dla świata czymś niezrozumiałym, tolerowanym jeszcze tylko w kościele. Jaskrawo akcentuje świat to niezrozumienie w czasie karnawału, w czasie tak zwanym „zapustnym”. Jakoby broniąc się przed widokiem Krzyża, który poważnym cieniem kładzie się na cały okres Wielkiego Postu, świat używa wszystkich zdobyci sztuki zabawowej, by jakby zagłuszyć echo przybijania gwoździ na Kalwarie i „Gorzkie Żale”.
Dla Kościoła katolickiego jest Krzyż Chrystusowy centralnym punktem całej jego nauki i całego życia duchowego. Śmierć Pana Jezusa jest dla niego źródłem życia nadprzyrodzonego, krynicą łask, spływających w Sakramenty i przez Sakramenty w nasze duszy. Świat przejrzałby i uleczył się, gdyby dotknął się Krzyża Chrystusowego, jak to czytamy o cudownych uzdrowieniach w historii odnalezienia relikwii św. Krzyża i w żywotach świętych. Te dwa kawałki drzewa, złożone wkrzyż, mają moc nadludzką. Stary pogański kult piękna cielesnego i harmonii oburza się na ten znak hańby, i oto siłą kontrastu umiera na nim największy z ludzi, Bóg-Człowiek. W ten sposób symbol hańby staje się symbolem wiekuistego szczęścia. Ale dzisiaj ten symbol dla świata już prawie nic nie znaczy.
2. Druga przyczyna jest ta, że świat żyje tylko chwilą obecną, tylko teraźniejszością. Dla niego Ewangelią jest dzień dzisiejszy. Nie pyta o przyszłość, nawet boi się myśleć o przyszłości ostatecznej. Trzeba by stanąć nad brzegiem czasu i sięgnąć wzrokiem w wieczność, a świat jakby boi się zawrotu głowy.
Ślepniemy wtedy, kiedy, tracąc szerszy widnokrąg, widzimy coraz bliżej, aż wreszcie tylko najbliższe przedmioty, i w końcu nic nie widzimy. Taka nabyta ślepota jest pewnego rodzaju skurczeniem siły widzenia. Tak ślepota grozi bezwzględnie światu, który widzi coraz bliżej, który nie wybiega swymi myślami ku wieczności. Kościół uświadamia jemu ustawicznie te wielkie prawdy o zbawieniu, ale, jak mówi Ewangelia, on „nic z tego nie rozumie, i jest to słowo zakryte od niego, i nie rozumie, co się mówi”…
3. I wreszcie, świat nie myśli o śmierci człowieka. Przecież i dzieci tego świata umierają. Śmierć sięga bezwzględnie i w ich szeregi. Ale świat wyśmiewa (mniej lub więcej głośno) naukę Kościoła katolickiego o śmierci, o wielkim znaczeniu tego ostatniego terminu, który decyduje o wieczności.
A kiedy Kościół zaprasza swe dzieci na Środę Popielcową do rozważania znikomości wszystkiego, co ziemskie, świat przekreśla to święto popiołu i prowadzi dzieci swoje na karnawałowe szaleństwo, by zagłuszyć w nich upomnienie popielcowe: „Pamiętaj człowiecze, że jesteś prochem i w proch się obrócisz!” Świat wie dobrze, że każdy człowiek staje się myślicielem i teologiem, gdy myśli o śmierci, bo wówczas musi się ocierać duchem o zagadkę nieskończoności. Dlatego świat wyrywa swych zwolenników z kręgu myśli o śmierci, by nie zaczęli żyć inaczej.

B) „Światłość przyszła na świat, ale ludzie raczej miłowali ciemności niż światłość, bo były złe ich uczynki”, mówi Pan Jezus (Jan 3, 19). Ale przynajmniej dla jednostek, dla poszczególnych synów tego świata, którzy by chcieli wyzdrowieć ze ślepoty duchowej, są środki na jej uleczenie. Wskazuje je nam uleczony ślepiec z dzisiejszej Ewangelii.
1. Pierwszym z tych środków jest wiara w Chrystusa Pana. Nieszczęśliwy ślepiec, siedzący podle drogi, cały – jeśli można się tak wyrazić – zmienił się w jeden gorący i żywy akt wiary. Słysząc gwar przechodzącej rzeszy, pyta „co to było”. A, gdy mu powiedziano, że „Jezus Nazareński mimo idzie”, woła bez namysłu, bez oglądania się na to, co powie tłum: „Jezusie, Synu Dawidów, zmiłuj się nade mną!” On głośno i mężno wyznaje swą wiarę w tego, o którym prawie nic nie wie, i za to doznaje natychmiast cudu. Pan Jezus wyraźnie to podkreśla, mówiąc: „wiara twoja ciebie uzdrowiła”.
Więc możemy uważać, że gdyby cały świat zdobył się dziś na jedno szczere westchnienie: „Jezusie! zmiłuj się nade mną…”, usłyszał by to cudowne słowo Chrystusowe „przejrzyj” i otworzył by się dla całej pełni jego nauki.
2. Drugim z środków jest ufność ku Zbawicielowi. Pan Jezus, słysząc błagalne wołanie ślepca, polecił przyprowadzić go do siebie i pyta go: „co chcesz, abym ci uczynił?” Zbawiciel wiedział bardzo dobrze, czego chciał ten biedny kaleka. Chciał jednak wypróbować jego ufność. A ten ślepiec ufa bez granic, nie zastanawia się nad tym, że może tłum wyśmieje go, gdy będzie po prostu prosić o ten cud niezwykły, o jakim marzy. Całą swą nadzieję zamyka w tej prostej, dziecięcej prośbie: „Panie, abym przejrzał!” Jego ufność wytrzymała próbę, dorównała jego wierze i otrzymała nagrodę cudu.
Taką może być i droga całej ludzkości. Jeszce nie dawno ludziom się zdawało, że zbawi ich cywilizacja, postęp techniczny, dokonujący cudów i idący po nowe zdobycze. Ale już po pierwszych wielkich rewolucjach i wojnach nowoczesnych sami spostrzegli, że cywilizacja nie dała im ani prawdziwego światła, ani długotrwałego szczęścia. To wyznał już ironicznie wielki pisarz Adam Mickiewicz:
„I co ty jesteś, o cywilizacjo?..
Wartoż ci służyć?” (Konfederaci barscy, A. II, x. 4).
Oby to poznanie poprowadziło jak najwięcej ludzi ku Chrystusowi, by właśnie od niego z ufnością wyczekiwały cudu światła.
3. Trzecim z środków jest naśladowanie Chrystusa. Ten ślepy, odzyskawszy wzrok, szedł natychmiast za Panem Jezusem. Nie wiemy, jakie przedtem prowadził życie. Może był cnotliwym człowiekiem, a może miał niejeden grzech na sumieniu. W każdym razie, od chwili uzdrowienia poszedł wiernie za Panem Jezusem.
Jeśli kto z wiarą i ufnością zwrócił się do Pana Jezusa i doznał od niego łaski i światła, nie powinien stawać w połowie drogi, ale iść konsekwentnie za Jezusem i naśladować jego święte życie, żeby cały świat, czyli jak czytamy na końcu Ewangelii, „wszystek lud, widząc to, oddał by chwałę Bogu”. Amen.

Ks.E.N.

Na podstawie: Nowa bibljoteka kaznodziejska, t. XLVIII, 1935, s. 95.