Matka Boska Gromniczna, 2.02.2010

Drodzy Wierni!
Dzisiaj, drugiego lutego, obchodzimy jedną z największych uroczystości Kościoła Katolickiego. Ta uroczystość ma nawet cztery nazwy, a każda z tych nazw jest trafna i pełna głębokiego znaczenia.
1. Pierwsza nazwa, którą nadajemy temu świętemu dniu, i która jest napisana w księgach liturgicznych, brzmi Oczyszczenie Najświętszej Maryi Panny. Co to znaczy: Oczyszczenie? W narodzie wybranym Starego Zakonu było prawo, dane jeszcze przez Mojżesza, że matka po urodzeniu chłopca ma pozostać w domu czterdzieści dni, a po upływie tego czasu ma przyjść do świątyni i na podziękowanie złożyć Bogu ofiarę. Bogatsze niewiasty były obowiązane przynieść baranka i gołębia, a uboższe – parę gołębiąt. Obrzęd ten zwano oczyszczeniem dlatego, bo przypominał, że wszelki człowiek rodzi się w grzechu. Każdy człowiek, już przez sam fakt swojego narodzenia, dziedziczy ten grzech od pierwszych rodziców rodzaju ludzkiego Adama i Ewy.
Najświętsza Panna oczywiście nie potrzebowała poddawać się temu przepisowi, ona była wolna od skazy pierworodnej i nawet porodziwszy dziecko, pozostała dziewicą. A mimo to ona nie wyłącza się od reguły i z pokory ukrywa swoją godność. Ona staje w tej świątyni jak lilia między cierniem, najświętsza w rzędzie grzesznych niewiast, żąda oczyszczenia i składa dwoje gołębiąt, to jest ofiarę przepisaną dla ubogich. Jaki to śliczny przykład pokory i posłuszeństwa! Maryja mogła powiedzieć: Ja nie stanę z innymi matkami, bo jestem godnością od nich wyższa, jako Matka Boża; mogła powiedzieć: Ja się obejdę bez tego rytuału oczyszczenia, bo jestem niepokalana i nie popełniłem nawet najdrobniejszego grzechu. Ona jednak nie uchyla się, lecz słucha i poddaje się dobrowolnie przepisowi.
Wpatrzymy się w ten wzór posłuszeństwa i naśladujemy go. Cokolwiek i kiedykolwiek Kościół św. nam ogłosi i nakaże, choćby ten przepis był trudny i przykry, nie szemrajmy przeciw niemu, nie szukajmy wymówek, lecz za przykładem Matki Bożej poddajmy się i wiernie zachowujmy polecenia Kościoła. Czyż nie powiedział Pan Jezus: „Kto Kościoła nie słucha, niech ci będzie jako poganin i celnik?” (Mat. 18, 17). Więc czy Kościół przykazuje uczestniczyć we Mszy św. w niedzielę i święta, czy zachowywać posty, czy iść do spowiedzi, czy w pewnych czasach wstrzymać się od zabaw, nie zaczynajmy od razu szukać, może jestem w moim bardzo indywidualnym przypadku od tego zwolniony, lecz idziemy prosto śladem Maryi Panny. A zwłaszcza pamiętajmy: i u nas chrześcijan na wzór Starego Zakonu jest przepis i zwyczaj, że matki po narodzeniu dziecka idą do kościoła na tak zwany wywód, żeby podziękować Panu Bogu za szczęśliwy poród i otrzymać błogosławieństwo od kapłana.
2. Druga nazwa, którą nosi dzisiejsze święto, brzmi: Ofiarowanie Pana Jezusa. Nazwa ta pochodzi z następującej przyczyny: Kiedy żydzi znajdowali się jeszcze w niewoli egipskiej, a faraon nie chciał ich puścić, zesłał Bóg dziesięć plag, a ostatnia była ta, że jednej nocy pomarło wszystko pierworodne. Lecz Bóg ochronił żydów od tej plagi, i w rodzinach żydowskich ani jeden pierworodny nie umarł. Na pamiątkę tego cudownego ratunku, przykazał Pan Bóg, aby każdy syn pierworodny był kapłanem, całkowicie mu poświęconym. Później Bóg zmienił to prawo, bo osobne przeznaczył do kapłaństwa pokolenie Lewi, a pierworodnych synów kazał wykupywać.
Najświętsza Panna Maryja wypełniła i to drugie prawo, jak to czytamy w Ewangelii tego święta: „Gdy się wypełniły dni oczyszczenia Maryi według Zakonu Mojżeszowego, przynieśli je do Jeruzalem, aby je stawić przed Panem”, to znaczy: aby go ofiarować Panu Bogu i wykupić. Ofiara ta była dla Maryi bardzo ciężką. Inne matki spełniały tylko ceremonię, bo złożywszy parę synogarlic, albo dwoje gołębiąt, zabierały synów swoich do domu. A Maryja, tak uczą Ojcowie Kościoła, wiedziała z natchnienia Ducha św. o przeznaczeniu, które czekało jej Syna. Wiedziała, że go rzeczywiście ofiaruje na mękę i śmierć. Mimo to Maryja zgadza się na tę ciężką ofiarę i mówi w sercu: Ojcze niebieski! Oddaję Ci najdroższy skarb, Syna mego, rób z nim, co chcesz, niech się dzieje wola Twoja!
I ten czyn Najświętszej Matki jest godny podziwu i naśladowania. Rodzice chrześcijańskie, a szczególnie matki, które stali do obrządku wywodu w kościele, mają za przykładem Maryi ofiarować swoje dzieci Panu Bogu. Każdy ojciec i każda matka powinny wznieść swoją duszę ku niebu i prosić: „Ojcze niebieski! Zlej swe łaski i błogosławieństwo na dziecię, któreś mi dał, aby szczęśliwie rosło w Twej bojaźni. Kieruj późniejszym losem tego dziecka, a gdyby się podobało Tobie zabrać je z tego świata przez wczesną śmierć, albo przeznaczyć na ciężkie próby i doświadczenia, godzę się na tę ofiarę, choć ona jest bardzo ciężka mojemu sercu. Godzę się wraz z Najświętszą Maryją, która oddała Swego najmilszego Syna na ofiarę krzyżową”. I wtedy najmędrszy Bóg przyjmie mile tę modlitwę, i pokieruje dolą dziecka w sposób najlepszy, bo jak mówi Psalmista, „Bóg wierny jest, obrońcą jest wszystkich mających nadzieję w sobie” (Ps. 17, 31).
3. Trzecia nazwa jutrzejszego święta, mało wprawdzie dla nas znana, ale głównie używana w Kościele wschodnim, jest Spotkanie się ze Symeonem (czy po grecku Hypapante). W tej godzinie, kiedy Najświętsza Maryja spełniła obrzęd oczyszczenia, a zarazem ofiarowania Pana Jezusa, był w świątyni jerozolimskiej bogobojny starzec, imieniem Symeon. Ten w codziennej modlitwie prosił Boga, aby przed śmiercią własnymi oczyma mógł oglądać Zbawiciela. Wedle słów Ewangelii, on „otrzymał był zapowiedź od Ducha Świętego, że nie miał oglądać śmierci, dopóki nie ujrzał Chrystusa Pańskiego”. A gdy rodzice wwodzili Dzieciątko w świątynią, Symeon wziął Je na ręce swoje, błogosławił Boga i mówił: „Teraz puszczasz, Panie, sługę Twego w pokoju, gdyż oczy moje oglądały zbawienie Twoje, światłość na objawienie pogan i chwałę ludu twego izraelskiego”.
W słowach tego świętego starca mieści się najpierw wyraz szczęścia, że oglądnąwszy Syna Bożego, może spokojnie zamknąć swe oczy, a zarazem proroctwo, że to dziecię stanę się światłem dla pogan. Swą nauką on oświeci narody i nawróci ich do wiary, i to będzie największą chałą jego własnego ludu izraelskiego.
I my wszyscy również możemy stać się uczestnikami tego samego szczęścia, którego Symeon dostąpił u kresu swego życia. Tak jak on pragnął i prosił Boga, aby, nim umrze, mógł oglądać Zbawiciela, i my powinniśmy codziennie pragnąć i błagać, abyśmy mogli oglądać jego w tej strasznej chwili śmierci. „Od nagłej i niespodziewanej śmierci, zachowaj nas Panie” – tak śpiewa Kościół w suplikacjach i przez to właśnie wskazuje, że śmierć nagła, nie dająca czasu świadomie oczekiwać Boga, jest wielkim nieszczęściem. Taka śmierć szybko uwalnia człowieka od cierpień doczesnych, no jest bardzo niebezpieczna dla jego duszy, która nie ma czasu powitać Pana i przeprosić za swoi grzechy.
4. Święto dzisiejsze ma jeszcze czwartą nazwę, która jest najczęściej używaną, to jest: Matki Boskiej Gromnicznej. Na pamiątkę, że Symeon nazwał Pana Jezusa „światłem na oświecenie pogan”, poświęca Kościół świece woskowe i odbywa z nimi procesje.
Zwyczaj ten jest bardzo dawny, bo pochodzi jeszcze z V wieku. W tym czasie w miesiącu lutym obchodzili pogańscy Rzymianie święta na cześć swoich bożków. Kapłani pogańscy, ubrani w maski i koźle skóry, biegali po mieście z zapalonymi pochodniami. A ponieważ niektórzy chrześcijanie mieszali się do tych zabaw, św. papież Gelazyjusz zabronił udziału w nich i natomiast wprowadził procesję z poświęconymi świecami. Te świece nazywają się gromnicami dlatego, że one przedstawiają samego Chrystusa Pana, który jest światłością świata, a zarazem pogromcą szatana. Od wyrazu „pogromca szatana” nazywamy świece gromnicami, a sam dzień świętem Matki Boskiej Gromnicznej.
Gromnica prowadzi chrześcijana od początku jego życia do samego końca. Zaraz przy wejściu człowieka na świat, to jest przy Chrzcie, Kościół każe chrzestnym rodzicom brać gromnicę do rąk i tak się odzywa do dziecka: „Weź tę płonącą świecę i strzeż nienaruszenie łaski przez Chrzest otrzymanej”. Przy wywodzie znowu podaje kapłan matce gromnicę i modli się imieniem Kościoła: „Wszechmogący Boże! wejrzyj na tę służebnicę, która przyszła do Twego domu, aby Ci podziękować za szczęśliwe rozwiązanie”. A gdy dziecko urośnie i po raz pierwszy przystępuje do Komunii św., otrzymuje znowu płonącą świecę woskową. Ona przypomina mu, że ma w sercu żywić gorejącą miłość ku Zbawicielowi i ustawicznie chodzić drogą światłości.
Wreszcie, gdy człowiek zbliża się do śmierci, w owej strasznej godzinie, kiedy szatan, ten duch ciemności, stara się zgubić duszę, wtedy chrześcijanie wtykają konającemu płonącą gromnicę w rękę, aby Jezus Chrystus, ten Król światła, swoją mocą pogromił kusiciela, a duszę umierającego zaprowadził do wiecznej światłości.
Drodzy Wierni! Niech ta poświęcona świeca znajdzie się w każdym domu katolickim, niech ona będzie każdemu nauką przez życie, a pociechą przy śmierci. Jak Maryja ofiarowała swojego Syna, tak niechaj ofiaruje Bogu każdego wiernego, a jej macierzyńskie pośrednictwo niech przygotuje go do tego ostatecznego oczyszczenia w wieczności. Amen.

Ks.E.N.

Na podstawie: Tomasz Dąbrowski, Homilie na Niedziele i uroczyste święta całego roku, W. 1911, s. 101.