Drodzy Wierni!
Dzisiaj w naszym kościele obchodzimy piękną uroczystość – srebrny jubileusz zawarcia ślubu małżeńskiego naszych drogich wiernych państwa Dampc. Dzisiaj jest ostatnia niedziela okresu po Objawieniu Pańskim. Święto Objawienia przypomina nam aż 3 różne wydarzenia. Pan Jezus Chrystus objawił swoją boskość i posłannictwo nie tylko przed przedstawicielami świata pogańskiego Trzema Królami (wspominaliśmy to w święto Trzech Króli), ale też podczas swego Chrztu, którego mu udzielił św. Jan w Jordanie, i podczas godów w Kannie Galilejskiej. Pan Jezus uczestniczył w tym weselu wraz ze swoją Przenajśw. Matką i apostołami i podczas tych godów właśnie uczynił swój pierwszy cud, tym samym objawiając swą boską, królewską władzę nad elementami tego świata. Więc nasz Pan wybrał właśnie to święto zawarcia małżeństwa dla objawienia swej boskiej natury i dla rozpoczęcia szerzenia swego królestwa. Więc z tej okazji możemy zastanowić się nad tą prawdą, że Pan nasz Jezus Chrystus powinien być prawdziwym Królem każdej chrześcijańskiej rodziny.
Jak organizm żyjący, ludzki, zwierzęcy, czy roślinny, składa się z komórek, tak i organizm społeczny, narodowy, państwowy, składa się z komórek, którymi są rodziny. Jak długo komórki są zdrowe, tak długo zdrowym jest i cały organizm. Tak samo jest i w życiu społecznym i narodowym. Jak długo rodzina jest zdrowa, tak długo i społeczeństwo i naród jest zdrowy. Z chwilą zaś kiedy rodzina niedomaga, choruje i społeczeństwo i naród. Kiedy zaś organizm jest chory, daje się mu zależnie od choroby różne lekarstwa. Tak samo, kiedy społeczeństwo jest chore trzeba je leczyć. Dziś ludzkość przeżywa nadzwyczaj ciężkie czasy, społeczeństwo ludzkie choruje. Różni lekarze przepisują różne środki zaradcze na tę chorobę społeczną, ale niestety nic one dotąd nie pomagają. Nie pomagają zaś dlatego, że nie zajrzano do źródła choroby, a tym jest chora komórka, którą jest rodzina. Rodzina ludzka jest dziś ciężko i poważnie chora. Tą chorobą jest usunięcie Chrystusa Pana z życia rodzinnego. Lekarstwem zaś jest powrót Chrystusa do rodziny.
Czym jest rodzina i jaką ona powinna być, dał nam Pan Jezus wzór w Św. Rodzinie Nazaretańskiej, gdzie przebywał przez 30 lat swego ziemskiego życia. Z tego więc, że Zbawiciel aż 30 lat swego życia spędził w domu rodzinnym, widzimy, jak wielką wagę przykłada Pan Jezus do życia rodzinnego. Aby więc rodzina odpowiadała swemu celowi i zadaniu, musi w niej panować Chrystus-Król, musi w niej kwitnąć życie religijne, życie chrześcijańskie. A więc przede wszystkim spełnianie praktyk religijnych i woli Bożej.
Rodzina katolicka swój dzień zaczyna i kończy modlitwą i to, o ile możności, modlitwą wspólną. W niedziele i święta, a jeśli tylko jest możliwe, nawet w ciągu tygodnia rodzice chrześcijańscy spieszą ze swoimi dziećmi do kościoła na Mszę św., aby tu podziękować Panu Bogu za otrzymane dary i łaski w ubiegłym tygodniu i prosić o błogosławieństwo na tydzień następny. Oni nie tylko wypełniają minimalny obowiązek uczestniczenia we Mszy św., ale i korzystają z nauk katechizmu, które często są jedynym źródłem wiedzy religijnej dla ich dzieci. Jaki piękny mamy tu przykład do naśladowania w Św. Rodzinie Nazaretańskiej. Oto Matka Najświętsza i Św. Józef prowadzą ze sobą do świątyni Jerozolimskiej dwunastoletniego Jezusa, jakkolwiek droga do Jerozolimy była ciężka i trwała kilka dni. Widzimy, jak Jezus nie tylko uczestniczy w obrzędach i modlitwach świątyni, lecz i naukach religii, udzielanych przez nauczycieli Zakonu.
W rodzinie, w której króluje Chrystus Pan, przestrzegane są posty i to nie tylko przez rodziców, ale i przez dzieci. Rodzice katoliccy uczą dzieci od lat najmłodszych umartwienia przez wstrzemięźliwość od mięsa i unikanie nie umiarkowania w jedzeniu, nie myśląc o przepisach, od jakiego wieku dokładnie dzieci są zobowiązani przestrzegać post. Umiarkowany post jeszcze nikomu nie uszkodził zdrowia. A pamiętajmy, że post jest tak samo podstawowym elementem chrześcijańskiego życia jak modlitwa.
Rodzina Chrystusowa często przystępuje do Sakramentów św. W takiej rodzinie małżonkowie nie czekają na wielkanocną Komunię Św., ale często w ciągu roku przyjmują do swego serca Chrystusa Pana w Komunii Św., bo wiedzą, że tylko Zbawiciel, utajony w Najświętszym Sakramencie, może zasilić ich dusze, aby mogli wiernie spełniać obowiązki, jakie na nich nakłada stan małżeński i znosić te krzyże życia codziennego, od jakich żadna rodzina nie jest wolna. Sami zaś przystępując często do Komunii Św., prowadzą do Chrystusa Pana i swe dzieci, aby i one często zasilały swe duszy tym Chlebem Anielskim. Dziś Pan Jezus może często karcić rodziców, mówiąc do nich: „Dopuście dziatkom przychodzić do mnie i me wzbraniajcie im! Do takich bowiem należy królestwo Boże” (Łk 18, 16).
Rodzina, w której króluje Chrystus Pan, oddaje się i poświęca Najśw. Sercu Jezusowemu, czci to Boskie Serce u siebie w domu i pamięta o pierwszych piątkach miesiąca, przystępując do Komunii św. – W rodzinie Chrystusowej nie są obce godzinki, kolędy i inne pieśni religijne. – Rodzina Chrystusowa kocha Maryję, Matkę Zbawiciela, i pamięta o jej świętach i odmawia ku jej czci różaniec. Jest wielka różnica między prywatnym, często pospiesznym odmawianiu różańca przez pojedyncze członki rodziny, i różańcem wspólnym, prowadzonym przez ojca rodziny. Taka modlitwa jest prawdziwym kultem Bożym, taki dom staje się jakby świątynią. Pamiętajmy, że za wspólne i tylko za wspólne odmawianie różańca Kościół św. udziela odpust zupełny. Wspólna modlitwa ma też ogromną wagę pedagogiczną: dzieci widzą, że dorosłe ich rodzice też podporządkowują się większemu od nich autorytetowi, że jest jakaś wola, która przewyższa subiektywną wolę i nieraz swawolę rodziców, ich emocje i często zmienne skłonności. Ich rodzice są też dziećmi Ojca niebieskiego i podwładnymi Chrystusa Króla, oni dają przykład posłuszeństwa, szacunku, pobożności i odpowiedzialności.
W rodzinie, w której króluje Chrystus i jest rozwinięte życie religijne, panuje zgoda i jedność. Życie rodzinne jest ciężkie, nieraz Bóg zsyła różne krzyże, nieraz małżonkowie mają różne wady charakteru tak, że pożycie małżeńskie jest trudne. Ale tam, gdzie króluje Chrystus, wszystkie te przykrości osładza wiara, która przez usta św. Pawła mówi: „Jeden drugiego brzemiona noście, a tak wypełnicie zakon Chrystusowy”. Więc jedni znoszą wady drugich, pamiętając o tym, że i sami nie są bez wad i ułomności, i tak przyczyniają się do tego, że w rodzinie panuje jedność, zgoda i pokój.
W rodzinie Chrystusowej rodzice wychowują swe dzieci po bożemu. Cieszą się, kiedy ich Bóg obdarzy potomstwem, ale pamiętają o tym, że te ich dzieci są przede wszystkim dziećmi Boga, że za wychowanie tych dzieci zdadzą przed Bogiem ścisły rachunek i dlatego od zarania ich życia wychowują je w miłości Bożej. Rodzice katoliccy uczą dzieci od lat najmłodszych o Bogu. Klękają z dziećmi do paciorka rannego i wieczornego, uczą dzieci miłości Chrystusa ukrzyżowanego. Uczą dzieci unikać złego a czynić dobrze z miłości ku Zbawicielowi, a nie z lęku przed karami. Od najmłodszych lat starają się wykorzeniać w dzieciach złe skłonności, poprzestawać na małym, uczą je skromności i pokory, miłości bliźniego i miłosierdzia. Kiedy dziecię zbłądzi, zrobi coś złego, to dobry ojciec i matka nie straszy je, ale wskazuje dziecku krzyż Chrystusowy i mówi, że dziecię swoim złem postępowaniem zasmuciło tego cierpiącego Zbawiciela, tego największego swego Dobroczyńcę, którego powinno całym sercem kochać.
W rodzinie Chrystusowej obok miłości Boga, i wypływającej z niej miłości wzajemnej, panuje też miłość bliźniego. Rodzina Chrystusowa nie tylko nie krzywdzi bliźniego materialnie i moralnie przez obmowy i oszczerstwa, ale spieszy mu jeszcze z pomocą. Rodzice wpajają w dzieci od lat najmłodszych poszanowanie cudzej własności i dobrego imienia bliźnich; karzą dzieci za wykroczenia w tym względzie i uczą je miłosierdzia oraz ofiarności dla bliźnich, społeczeństwa i narodu.
Patrzmy na rodzinę w Kanie Galilejskiej. Już na gody weselne proszą Chrystusa Pana, Matkę Najświętszą i Apostołów. Tymczasem przy zakładaniu naszych rodzin często ani rodzice, ani nowożeńcy o Panu Jezusie nie pamiętają. Czy przy zawieraniu związku małżeńskiego zwraca się uwagę na stronę religijną i moralną przyszłego małżonka, na jego charakter, na jego wady i zalety duchowe? O wszystkim się myśli, o piękności zewnętrznej, o majątku, o przyjemności, tylko nie o tym, że małżeństwo jest ślubem religijnym, powołaniem do chrześcijańskiego stanu, do służby Bożej według zasad tego stanu. I dlatego w rodzinach dzisiejszych niema Chrystusa, bo go nie było od początku. Jakże mało jest dziś wśród nowożeńców takich, którzy by w kornej modlitwie prosili Boga o światło, z kim mają połączyć swe życie dozgonnym węzłem małżeńskim, którzy by prosili Boga o łaski potrzebne do dobrego wypełnienia obowiązków małżeńskich. A przecież przysłowie mówi: „Udajesz się w drogę? pomódl się raz. – Wybierasz się w podróż morską? pomódl się dwa razy. – Żenisz się? pomódl się sto razy”. – Jakże mało jest dziś takich, którzy by przed zawarciem związku małżeńskiego modlili się na wzór tego młodzieńca, Stefana Szechenyi, przyszłego słynnego polityka i pisarza węgierskiego, który tak się modlił: „Pozwól, o Boże, bym mógł dzielić z ukochaną przeze mnie kobietą dni mojego życia i przez nią znaleźć ukojenie i pokój, do którego sam nigdy nie dojdę, żebym z nią razem mógł tobie poświęcić życie! A jeśli nie mógłbym być lepszym przez nią, ani ona przeze mnie, to raczej nas rozłącz i skieruj nas na inne drogi, żebyśmy się mogli spotkać znowu w wieczności”. Jaka to piękna i wzniosła prośba do Boga! Tak pojmuje małżeństwo prawdziwy wyznawca Chrystusowy, prawdziwy katolik, aby on przez żonę, a żona przez niego stała się lepszą! I takie tylko małżeństwo, oparte na Chrystusie od swego założenia, będzie prawdziwym małżeństwem katolickim. W takiej rodzinie będzie królował Chrystus, będzie jej błogosławił we wszystkich jej poczynaniach, będzie ją prowadził przez ciężką drogę życia doczesnego do szczęśliwego życia wiecznego.
Dziś więc, kiedy ludzkość przeżywa tak ciężkie czasy, trzeba, aby rodziny katolickie przywróciły panowanie Chrystusa w swoich domach, trzeba, aby Pan Jezus królował w naszych rodzinach. Wróćmy więc do Pana Jezusa, zróbmy mu miejsce w naszych domach i żyjmy według zasad naszej św. wiary katolickiej. Niech w naszych rodzinach zakwitnie życie religijne, a wtedy Bóg zacznie im błogosławić. Przez panowanie Chrystusa Króla w rodzinach przyczynimy się do naszego szczęścia i doczesnego i wiecznego. Amen.
Ks. E. N.
(Na podstawie: Ks. Stanisław Moszczeński w: Nowa Bibljoteka Kaznodziejska t. XLIX, 1935 s. 308.)