Drodzy Wierni!
Kiedy w niedzielę Starozapustną czyli Siedemdziesiątnicę kapłan przystępuję do ołtarza Pańskiego z szatach koloru fioletowego, wtedy wiemy, że w życiu kościelnym zaczyna się nowy okres, okres przygotowania do Wielkanocy. Przedpoście jest przejściem od wesołego okresu Bożego Narodzenia do poważnego czasu Wielkiego Postu. Septuagesima – taka jest kościelna nazwa dzisiejszej niedzieli, bo czas przedwielkanocny podobny jest do czasu siedemdziesiątletniej niewoli babilońskiej narodu Izraela. Jak czytamy w psalmie, Żydzi w niewoli, tęskniąc za swoją Ojczyzną, za Jerozolimą, tęskniąc za Syjonem, tą świętą górą Jerozolimską, „powiesili swe harfy na wierzbach”, rosnących wzdłuż babilońskich rzek, i już nie chcieli śpiewać i się radować. Tak i my, chrześcijańscy pielgrzymi na tej ziemi, żegnamy się dziś w kościelnym życiu z radosnym Alleluia i z Gloria, bo nasze oczy są zwrócone w tęsknocie ku Syjonowi katolickiemu, ku Wielkanocy. „Jakoż mamy śpiewać pieśń Pańską w cudzej ziemi?” pytają Żydzi w Psalmie w tych czasach niewoli. To zachowanie się Izraelitów stawia św. Augustyn jako wzór nam chrześcijanom, abyśmy w należyty sposób używali dóbr ziemskich, zwłaszcza w czasie przedwielkanocnym. Rzeki Babilonu, mówi św. Augustyn, to wszystko to, co tu na ziemi miłujemy, a co tak szybko przemija.
W dzisiejszej Ewangelii św. Zbawiciel stawia nam przed oczy obraz zaczerpnięty z życia: oto robotnicy stoją na rynku w oczekiwaniu, aby ich ktoś wynajął do pracy za odpowiednią zapłatą. I my stoimy na rynku życia ziemskiego. Gospodarzem jest Pan Bóg, robotnicy to ludzie. Bóg postawił nas na rynku życia nie po to, abyśmy stali bezczynnie i próżnowali: człowiek rodzi się do pracy – do pracy ziemskiej, zewnętrznej, i do pracy wewnętrznej, duchowej nad swoją duszą. Dusza to jest ta winnica, w której każdy z nas musi pracować: tu trzeba wyrywać z korzeniami chwasty grzechów, złych namiętności, niebezpiecznych pożądliwości. Tu należy sadzić szlachetne latorośle cnót, podnosić i umacniać siły duszy. Do tej pracy wszyscy bez wyjątku jesteśmy powołani. To jest naszym celem na ziemi. Kto tej pracy nad swoją duszą zaniedba, ten, choćby nie wiem czego dokonał na ziemi, jest i będzie jednak w oczach Bożych próżniakiem, który zmarnował drogocenny czas swego życia. Pismo św. mówi: „Cóż pomoże człowiekowi, jeśliby wszystek świat zyskał, a na duszy swej szkodę podjął?” (Mt 16, 26). Jest tylko jedna praca niezbędnie konieczna dla nas ludzi. I ta praca musi być koniecznie wykonana w ciągu dnia, w którym Bóg nas postawił na rynku życia. Jeśli bowiem w tym czasie nie zostanie wykonaną, to będziemy na wieki żałować naszej bezczynności i zapłacimy za nią utratą wiecznej nagrody.
Do wszystkich, których powołał do życia, zbliża się Bóg miłościwie i zaprasza: „Przyjacielu, idź do winnicy mojej! Pracuj pilnie w mej służbie! Oczyść twoją duszę, uświęcaj ją! Wypłacę ci w wielkim dniu Sądu grosz wiecznego żywota!” Wielu słucha tego głosu Pańskiego, idzie za nim już w zaraniu młodości, wielu innych niestety stoi nieraz latami bezczynnie na rynku. I gdy Pan wzywa usilnie do tej winnicy, wówczas przystąpi kusiciel i szepce do ucha: „Jeszcze nie teraz, na razie używaj świata i jego przyjemności, na zbawienie duszy jeszcze później będzie czas. Iluż to ludzi nawróciło się dopiero w czasie choroby, może nawet na łożu śmiertelnym i zostali świętymi!” Ale te słowa, to słowa odwiecznego kłamcy! Jak postąpili robotnicy w dzisiejszej Ewangelii? Czy powiedzieli gospodarzowi, że dopiero później przyjdą? Prawdopodobnie później już by ich nie był najął do pracy. Słusznie powiada św. Augustyn: „Możesz się z tego cieszyć, że Bóg obiecał ci przebaczenie, jeśli się jutro nawrócisz! Ale dnia jutrzejszego ci nie obiecał!”
Jeśli bóg wezwie nas rano, to nie odkładajmy pracy w winnicy naszej duszy. Nie jest to dla każdego z nas zbyt wcześnie. Ale jeśli Bóg powoła nas późno, może w ostatniej godzinie, nie rozpaczajmy: nigdy nie jest dla nas za późno.
„Około jedenastej (t. j. na godzinę przed zachodem słońca), wyszedł i znalazł drugich stojących, i rzekł im: Co tu stoicie cały dzień próżnujący? Rzekli mu: Iż nas nikt nie najął”. Była to wymówka, aby usprawiedliwić swe lenistwo. Pracy było pełno i oni dobrze wiedzieli, gdzie jej szukać, gdyby tylko chcieli pracować. Lecz Pan i im okazuje swą dobroć i choć nie są tego godni, mają i oni korzystać z jego hojności. Jeśli więc Bóg nas woła o jedenastej godzinie po długim, może grzechami skalanym życiu, słuchajmy Jego głosu, pracujmy we winnicy naszej duszy, jak możemy.
My wszyscy jesteśmy winnicą Bożą, idźmy za głosem Kościoła, który już dzisiaj w swoich obrzędach zapowiada święty czas wielkopostny i do niego nas przygotowuje. Zwróćmy się do Chrystusa, prawdziwego winnego szczepu, który nas darzy inną niż świat radością, który woła nas, byśmy tylko Jemu zaufali, byśmy się potrudzili o przyjęcie Jego pociech i tak wysłużyli sobie grosz żywota wiecznego. Amen.
Ks. E. N.