Drodzy Wierni!
W uroczystość Wszystkich Świętych Kościół odrywa nasz wzrok od ziemi i w sposób szczególny każe nam patrzeć w niebo, by choć na chwilę nacieszyć się widokiem tego, co nazywamy „communio sanctorum” – wspólnotą ze wszystkimi świętymi. Św. apostoł Jan w swej wizji przedstawia chwałę wybranych przez Boga do zbawienia: „Potem ujrzałem: a oto wielki tłum… stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy. I głosem donośnym tak wołają: Zbawienie u Boga naszego, Zasiadającego na tronie i u Baranka”. To nasi święci, chluba i duma Kościoła Chrystusowego. Każdego dnia w roku obchodzi Kościół pamiątkę jakiegoś świętego, a nawet i kilku razem, których kanonizował, to jest ogłosił za Świętych i jako takich rozkazał czcić.
W tym dniu możemy przypominać sobie o tych świętych, którzy szczególnie opiekują się naszym kościołem. W środku ołtarza naszego kościoła leżą relikwie dwóch sławnych męczenników: św. Agnieszki i św. Piotra z Werony.
– św. Agnieszka Rzymianka żyła w końcu III wieka. Ona poniosła śmierć męczeńską za panowania Dioklecjana, w wieku 12 lat, broniąc swoją wiarę i niewinność.
– św. Piotr żył w XIII wieku. Pochodził z heretyckiej rodziny manichejczyków, ale otrzymał katolickie wychowanie. Studiował na Uniwersytecie w Bolonii, gdzie słuchał kazania św. Dominika, co było inspiracją do wstąpienia do Zakonu Kaznodziejskiego. Podejmując walkę z wrogami Kościoła zorganizował milicję katolicką we Florencji, zwaną „La società di Santa Maria”. Papież Grzegorz IX ustanowił go inkwizytorem północnych Włoch. Na tym stanowisku prowadził działalność przez ponad dwadzieścia lat, aż do męczeńskiej śmierci. Zabójca św. Piotra heretyk nawrócił się i wstąpił do zakonu dominikanów.
Na ołtarzu mamy cztery relikwiarzy z relikwiami aż sześciu świętych.
– w jednym są relikwie trzech błogosławionych męczennic, sióstr zakonnych z klasztoru karmelitańskiego w Guadalajara, w Hiszpanii: siostry Marii od Aniołów, s. Marii Pilar i s. Terezy. Wszyscy trze zginęli podczas wojny domowej w 1936 r. od ręki komunistów, krzycząc „Viva Cristo Rey, Niech żyje Chrystus Król!”
– też mamy relikwie wielkich reformatorów zakonu karmelitów i największych mistyków katolickich św. Jana od Krzyża, Doktora Kościoła, i Świętej Teresy z Ávili oraz polskiego karmelity z XIX w. św. Rafała od św. Józefa (imię świeckie Józef Kalinowski).
5. listopada, w czwartek odbędzie się specjalna Msza św. ku czci relikwii wszystkich tych świętych, których mamy w naszym kościele.
Lecz w niebie jest wielu świętych, których Kościół nie kanonizował ani my o nich nie wiemy. Są w niebie święci wszystkich stanów, wieku, płci, rzemiosła, godności; są tam może nasi krewni i przyjaciele, lecz my o nich nie wiemy. I dla nich właśnie ustanowiono dzisiejszą uroczystość. My o nich nie wiemy, ale oni o nas wiedzą, o nas pamiętają, do Boga za nami się przyczyniają i życzą nam szczerze, byśmy się również tam do nich dostali.
Dzisiejsza Ewangelia święta podaje nam piękne a łatwe nauki, co mamy czynić, jak się tu na ziemi mamy zachować, byśmy mogli kiedyś ze Świętymi w niebie się radować obfitą zapłatą.
„Błogosławieni ubodzy duchem; albowiem ich jest królestwo niebieskie”, powiada Pan Jezus. Któryż to są ubodzy duchem? Oczywiście ci, którzy z samych siebie nie mają ani jednej cnoty, ani jednego szlachetnego uczucia. To ci, którzy nie tylko godzą się ze swoim losem wydziedziczonych, lecz czynią z niego środek, by zbliżyć się do Pana z pokorą i ufnością, jedynie od Niego oczekując wszelkiego dobra dla siebie. Zwyczajne ubóstwo materialne nie jest jednak równoznaczne z tym usposobieniem wewnętrznym, jakie Jezus pragnie widzieć w swoich uczniach. Kto w ubóstwie nie przestaje żalić się, narzeka na swój stan, a może chowa nienawiść i zazdrość względem posiadających więcej, nie jest ubogim w duchu. Kiedy zaś Jezus, jakby odwracając błogosławieństwa, powiedział: „Biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą”, to nie potępił dóbr materialnych, lecz nieuporządkowane, niesprawiedliwe posiadanie i używanie pogrążające serce człowieka w jedynej trosce o dobra ziemskie.
„Błogosławieni cisi; albowiem oni posiądą ziemię”. To są ci błogosławieni, którzy lubią spokój, zgodę, porządek; ci, co z serca przebaczają urazy, nie pamiętają krzywdy, nie mszczą się, nie ukrywają gniewu, a w obejściu zarówno dla wszystkich są łagodni i uprzejmi. Człowiek cichy, ukształtowany przez Ducha Św. na wzór Chrystusa, umie panować nad wszystkimi nieuporządkowanymi objawami swojego ja: porywczością, obraźliwością, złością, duchem zazdrości lub zemsty.
Jezus obiecuje ubogim królestwo niebieskie, uciśnionym pociechę, cichym zaś ziemię. Różnica nagrody jest tylko pozorna, w rzeczywistości chodzi zawsze i tylko o królestwo niebieskie, ukazane ubogim jako ich posiadłość, uciśnionym zaś jako pociecha, a cichym jako ich dziedzictwo, jako ziemię obiecana. Ziemia Obiecana była przez długi czas przedmiotem gorących pragnień Izraela, lecz stopniowo zaczęła oznaczać nie tyle ziemię, lecz raczej dziedzictwo wieczne, przygotowane sprawiedliwym. W tym znaczeniu mówi o niej Jezus.
„Błogosławieni, którzy płaczą; albowiem oni będą pocieszeni”. Jak ziarno musi obumrzeć w ziemi, aby dać życie nowym kłosom, tak człowiek musi być zmiażdżony w cierpieniu, by przynieść owoce radości wiecznej. „Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie”, powiedział Jezus. Kto żyje w rozkoszy, kto posiada wszystko, czego pragnie, naraża się na straszliwe ryzyko. Zadowolony z siebie i z życia ziemskiego, nie zauważa zmienności swojego losu, nie odczuwa potrzeby zbawienia, nie otwiera serca dla nadziei rzeczy niebieskich. Natomiast człowiek uciśniony, niezdolny uwolnić się od swoich utrapień, zdaje sobie sprawę, że tylko Bóg może mu pomoc, tylko On może go zbawić w czasie i w wieczności.
„Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości; albowiem oni będą nasyceni”, mówi Jezus i ma na myśli zgłodniałych i spragnionych nie pokarmu i napoju materialnego, ale sprawiedliwości, czyli doskonałości, świętości. Pierwszy głód chrześcijanina to głód woli Bożej, jak mówił Jezus: „Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który mnie posłał” (Jn 4, 34). Jego pierwszym pragnieniem jest pragnienie „żywej wody” łaski, która w tym, kto ją pije, „stanie się źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu” (Jn 4, 14).
„Błogosławieni miłosierni; albowiem oni miłosierdzia dostąpią”. Jezus także wskazał drogę, aby tego błogosławieństwa dostąpić: naśladować miłosierdzie Boga. „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny” (Łk 6, 36). Jak Bóg miłuje człowieka okazując mu miłosierdzie, tak ludzie powinni miłować się wzajemnie, pamiętając, że im bardziej będą miłosierni, tym łatwiej „miłosierdzia dostąpią”.
„Błogosławieni czystego serca; albowiem oni Boga oglądają”. Widzenie Boga „twarzą w twarz” jest zastrzeżone dla wieczności, będzie ono nagroda dla tych, którzy na ziemi nie przestawali Go szukać sercem czystym, prawym, szczerym. Boga, czystość nieskazitelną, mogą widzieć tylko serca czyste, oczy jasne, jedynie zdolne przyjąć blask jasności Bożej.
„Błogosławieni pokój czyniący, albowiem nazwani będą synami Bożymi”. Czynić pokój, to znaczy miłować zgodę, jednać pogniewanych, służyć radą w kłopocie. Kto tak czyni, ten może być zwany synem Bożym, jak Pan Jezus, który na to przyszedł na świat, by przywrócić spokój, by zaprowadzić ład.
„Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem ich jest królestwo niebieskie”. Jezus mówi: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje”. Czyli innymi słowy: kto chce być święty, niech siebie przybliży do Chrystusa albo Chrystusa do siebie. Wszyscy święci współcierpieli z Chrystusem, stąd płynie cała wartość ich cierpienia. Życie ich miało wartość jako życie w Chrystusie.
Uczestnicząc dziś we Mszy św., prośmy Świętych Pańskich, żebyśmy pragnęli i dążyli do świętości tak skutecznie, jak oni. Królowo Wszystkich Świętych, módl się za nami! Amen.
Ks. E.N.
(Na podstawie: Pokłosie słowa Bożego, t. 2 1948)