Dzień Zaduszny, 02.11.2009, Gdynia

Drodzy Wierni!
Wczoraj Kościół pielgrzymujący na ziemi czcił chwałę Kościoła niebieskiego, prosząc o przyczynę świętych, a dzisiaj łączy się w modlitwie za swoje dzieci, które dokonawszy żywota, poddają się oczyszczeniu. Dopóki będzie trwał czas, Kościół będzie się składał z trzech grup: z błogosławionych, którzy już cieczą się oglądaniem Boga, ze zmarłych, którzy potrzebują oczyszczenia, ale jeszcze go nie dostąpili, i z pielgrzymów, poddanych próbie życia doczesnego. Pielgrzymi na ziemi, zmarli w czyśćcu i błogosławieni w niebie, jesteśmy wszyscy w drodze do ostatecznego zmartwychwstania, które uczyni nas w pełni uczestnikami zmartwychwstania Chrystusa. Teraz, gdy jesteśmy nimi częściowo, modlimy się jedni za drugich, a przede wszystkim składamy ofiary za naszych zmarłych, aby „zostali uwolnieni od grzechów”, jak mówi Druga Księga Machabejska (12, 46).
Biorąc udział we Mszy św. możemy mieć niezachwianą nadzieję, że modlitwy i ofiary za dusze w czyśćcu cierpiące zostaną dołączone do modlitw i ofiary samego Chrystusa Pana. Modlitwa nasza jest dawaniem Panu Bogu okazji do rozdzielania łask z nieprzebranego bogactwa zasług życia, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Każdy człowiek, zapłacony ceną krwi Chrystusowej, jest Bogu drogi i bliski, również i ten nieznany, po którym nikt nie płakał, którego grobu nikt krzyżem ani żadnym znakiem pamięci nie opatrzył, który nieraz nie ma własnej mogiły.
W Zaduszki Kościół św. zachęca nas do odwiedzenia grobów naszych bliskich. Czy umarli potrzebują tego? O tak, bo są często bardzo biedni, biedniejsi od nas żyjących. Nad główną bramą cmentarza Św. Wawrzyńca w Rzymie znajduje się taki napis: „Płacz nad umarłym, albowiem odpoczywa”! Czy nie dziwne to wezwanie? Wiadomo, że i Duch Św. błogosławi umarłych, „którzy w Panu umierają. Odtąd już mówi, aby odpoczęli od prac swoich, albowiem uczynki ich za nimi idą”, jak św. Jan pisze w Apokalipsie (14, 13). Czy nie ma w tym sprzeczności? Czy odpoczynek umarłych może być równocześnie przyczyną płaczu i wyrazem szczęścia? Nie dla wszystkich umarłych jest odpoczynek śmierci odpoczynkiem błogim. Tylko tych błogosławi Duch, „którzy w Panu umierają”. Panem tym jest Chrystus, który o sobie rzekł: „Jam jest zmartwychwstaniem i życiem; kto wierzy we Mnie, nawet gdyby umarł, ożyje; a każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki” (Jn 11, 25).
Niestety, śmierć nie wszystkich zastaje przy pracy na niebo, nie wszystkich znajduje jako zasłużonych u Boga. Z chwilą śmierci zaś kończy się czas zasług, gdyż ze śmiercią „nadchodzi noc, w której nikt nie może działać”, jak mówi Pan Jezus w Ewangelii według św. Jana (9, 4). Dlatego to umarli, pogrążeni w tej nocy, są naprawdę biedni, godni naszego płaczu, warci naszej litości, i to właśnie z powodu swojego odpoczynku.
Odpoczynek zmarłych, to odpoczynek przymusowy, poniewolny, można go nawet nazwać przymusowym bezrobociem. Odwołani z doczesności, znaleźli się w smutnym położeniu, w którym już nikt działać nie może. Zważmy tę niedolę naszych drogich zmarłych i pośpieszajmy im z pomocą. Co prawda, uczynki ich poszły za nimi przed tron sprawiedliwości Bożej, lecz może jednak te ich uczynki były nie dość wytrwałą służbą Bożą, może stanowiły niewystarczającą cenę dla zdobycia nieba. Więc my za nimi orędujemy, bo służba nam się jeszcze liczy, i dobrymi uczynkami, zwłaszcza modlitwą i jałmużną, ich wspierajmy. Uczynki nasze niech za nimi idą. Amen.

Ks. E.N.

(Na podstawie St. Żukowski, Prostujcie drogę pańską!, Lwów 1928)