Drodzy Wierni!
Dzisiaj, 11 października, Kościół św. obchodzi święto Macierzyństwa N.M.P. To święto wprowadził papież Pius XI w tysiąc dziewięćsetną rocznicę ogłoszenia dogmatu, że Maryja jest Matką Bożą. Ten dogmat w roku 431 ogłosił sobór powszechny zebrany w Efezie. Godność Matki Bożej jest podstawą wszystkich innych przywilejów Maryi, więc w tym miesiącu październiku możemy zastanowić się nad tą tajemnicą naszej wiary.
Jedna z najbardziej znanych przypowieści Chrystusa Pana to przypowieść o synu marnotrawnym. Z jakiego powodu ten syn był tak niewdzięczny swojemu ojcu? Ewangelia nic nie mówi o matce tego syna, więc możemy przypuścić, że on w ogóle nie musiał mieć obecnej, żyjącej matki. Bo gdyby miał matkę, zapewne nie żądałby tak stanowczo od swego ojca części majątku, a co najmniej byłby wcześniej wrócił do domu rodzicielskiego, nie straciłby całego swego majątku i sam tak głęboko by nie podupadł. A jakże teraz z nami? Czy i my nie mamy matki? Prawda, może niejeden z nas już swoją matkę pochował, może niejednego matka leży na łożu śmiertelnym. Ale nikt z nas nie jest osierocony w swoim życiu duchowym. Mamy matkę potężną i możną, a tą jest Najśw. Maryja Panna. Dał nam taką matkę sam Bóg. Pan Jezus z krzyża jakby w testamencie nam na matkę oddaje matkę Swoją: „Oto matka twoja” – mówi do Jana – „oto Syn Twój” – mówi do Maryi, wskazując na ukochanego ucznia, który tutaj przedstawia cały Kościół św. i wszystkie jego dzieci.
Maryja jest naszą matką! I kiedyż tą matką się stała? Wtenczas, gdy porodziła Syna Bożego a w nim całą rodzinę chrześcijańską, bo Jezus jest naszą głową, my zaś Jego członkami. To macierzyństwo zatwierdzone zostało na Kalwarii, gdzie Maryja nas powtórnie porodziła uczestnicząc w boleściach Odkupiciela. To macierzyństwo spełnia Bogarodzica względem nas wszystkich i to z taką troskliwością, iż Jej nie wyrównają wszystkie matki ziemskie. Jakie są obowiązki każdej matki? Do matki ziemskiej należy karmić, odziewać, uczyć, cieszyć, strzec swe dzieci; to samo czyni matka duchowna, Maryja.
Maryja, Matka, karmi swe dzieci. Ona wykarmiła Tego, przez którego cały świat bywa karmiony, Ona i nas ciągle karmi i czymże? Oto chlebem, który z nieba zstąpił i daje żywot światu t. j. Ciałem i krwią swojego Syna. Maryja, bowiem ten chleb przyrządziła, gdy dała ciało Synowi Bożemu. Stąd słusznie nazywają Ją Ojcowie Kościoła Urną złotą, zawierającą niebieską Mannę.
Maryja, Matka, odziewa swe dzieci. Ona zrobiła najprzód szatę swojemu Synowi, bo Go przyodziała ludzkim ciałem. Ona i nas ubiera w suknie białe, czyste, jaśniejące i kiedyż to? Wtenczas, gdy na chrzcie św. zrzucamy starą i splamioną suknię Adama, a wdziewamy nową i piękną według Chrystusa. Kiedy zaś później tę suknię przez grzech podrzemy lub splamimy, tedy ta dobra Matka stara się ją naprawić i oczyścić. W tym celu prowadzi nas do św. kąpieli t. j. do spowiedzi, byśmy ją wybielili we krwi Baranka.
Maryja, Matka, nas uczy, bo do matki należy uczyć swe dzieci pacierza. Ona jest stolicą mądrości, na której zasiadł sam Prawodawca, Ona księgą złotą, na której wypisał Swoje prawdę i prawo, Ona otworzyła nam szkołę i Sama nas wzywa: „Jeśli kto jest maluczkim, niech przyjdzie do mnie i uczy się”. Maryja, Matka, cieszy swe dzieci! Ona to stoi ciągle u wrót nieba i patrzy, czy gdzie łzy nie płyną i słucha, czy gdzie serca nie jęczą, aby natychmiast spieszyć z pomocą. Naprawdę, bez Maryi, i bez Jej Boskiego Syna świat byłby strasznym więzieniem, a życie nieznośną męczarnią.
Maryja, Matka, broni Swe dzieci przed pociskami nieprzyjaciół. Ponieważ Jej dziatki muszą ustawicznie walczyć, przeto im daje Swoje Imię jako strzałę, Swój różaniec jako miecz i Swój szkaplerz jako puklerz. Tak uzbrojonych wysyła do boju i sama spieszy im na pomoc. Jeżeli nieszczęściem w grzech popadają, Maryja zakrywa ich przed rózgą Ojca. Gdy już w przepaść rozpaczy lecą, rzuca im kotwicę nadziei i wyciąga na brzeg miłosierdzia.
Maryja, Matka, więc opiekuje się dziećmi Swymi od kolebki do grobu i dokłada wszystkich starań, by im otworzyć niebo. Tej Matce, zatem oddajmy się z dziecinną ufnością, bo szczególnie o tych się stara, którzy się gorąco polecają Jej opiece. Gdy św. Teresa od Dzieciątka Jezus miała utracić swoją matkę, uklękła przy jej łożu i modliła się głośno: ,,Jest wolą Ojca Niebieskiego, abym utraciła moją ukochaną matkę ziemską, Ty więc, o Maryjo, wejrzyj na biedną i słabą sierotę i obejmij nad nią troskliwą pieczę. O, bądźże mi dobrą Matką i prowadź mię do Siebie i do Syna Twego. Jako dziecię posłuszne pójdę zawsze za macierzyńską Twą radą”. – Podobnie i my uklęknijmy przed obrazem Najśw. Maryi Panny i tak do niej przemówmy: ,,Od dzisiaj biorę sobie Ciebie, Bogarodzico za Matkę. Ty się mną opiekuj, Ty mię prowadź, strzeż, ucz, ciesz, upominaj, karć, aż mię zaprowadzisz do Siebie, a ja przyrzekam być dzieckiem miłującym i posłusznym”.
Obyś mieliśmy choć iskierkę tej miłości, jaką miał św. Stanisław Kostka, który zapytany, czy miłuje Bogarodzicę, ze łzami w oczach odrzekł: „wszakże to Matka moja”; jaką miał św. Bernard, który się skarży, że mu Maryja wyrwała serce, jaką miał św. Franciszek Salezy, który z miłości ku Maryi poślubił dozgonne dziewictwo. Jeżeli nie możemy dorównać tym Świętym, starajmy się przynajmniej, aby miłość nasza z każdym dniem rosła, myślmy często o tej dobrej Matce, pragnijmy się z Nią połączyć na wieki, nie zasmucajmy Jej nigdy grzechami, idźmy krok w krok za Nią przez wierne Jej naśladowanie.
Pozdrawiajmy często Matkę Maryję! Gdy się obudzimy, prośmy Ją o błogosławieństwo na cały dzień; gdy wychodzimy z domu, uklęknijmy przed Jej obrazem prosząc, by Cię otaczała Swoją opieką. Szczególnie pozdrawiajmy tę Matkę naszą rano, w południe i wieczór, gdy głos dzwonka odzywa się na „Anioł Pański”. Jest to, bowiem jakby pobudka Maryi wzywająca nas, abyśmy rano wszystkie sprawy ofiarowali Bogu, w południe ożywiali znękanego ducha modlitwą, a wieczorem wspominali na śmierć i dusze cierpiące w czyśćcu.
Czymże jeszcze uczcić Maryję, Matkę naszą? Szkaplerzem, bo to Jej herb na znak, że całe życie poświęcamy Jej służbie. Szkaplerz jest godłem, po którym Najśw. Panna poznaje swe sługi, jest puklerzem, którym swe dzieci uzbraja do walki. Kiedy Izraelici walczyli z Filistynami, występuje wśród ogólnego popłochu młody pastuszek Dawid do boju, a za całą broń bierze do ręki kij, pięć kamieni, które wkłada do torby i procę do rzucania. Tak uzbrojony idzie naprzeciw olbrzyma, wyrzuca nań kamień, trafia go w czoło, powala na ziemię i zabija. Takim Dawidem jest każdy chrześcijanin, bo on musi walczyć z Goliatem t. j. z czartem, a gdzież broń jego? Oto kij, jak mówią Święci, t. j. krzyż Chrystusowy, w którym nasze zwycięstwo, pięć kamieni t. j. pięć ran Jezusowych, z których płynie nasza moc, i torba pasterska t. j. szkaplerz. Dlatego też Święci stając do walki, uzbrajali się szkaplerzem. Nośmy i my szkaplerz czy karmelitański czy Niepokalanego Poczęcia, ale pod szkaplerzem koniecznie nośmy serce czyste i prawdziwie pobożne.
I czymże jeszcze uczcić Maryję, Matkę naszą? Różańcem. Różaniec, bowiem jest modlitwą nader doskonałą i skuteczną, iż składa się z modlitw Bogu najmilszych, jakimi są modlitwa Pańska i pozdrowienie Anielskie. Różaniec jest księgą Maryi, zawierającą wszystko, co mądrość Boża wymyśliła; do tej księgi prowadzi Maryja wszystkie swe dzieci, tak wielkiego mędrca jak i pokornego prostaczka, otwiera jej karty t. j. tajemnice Chrystusowe i uczy na nich mądrości Bożej. Różaniec jest wędką, którą Maryja łowi grzeszników i z morza nieprawości ciągnie na brzeg miłosierdzia. Różaniec jest kotwicą, którą Maryja chwyta kuszonych i trzyma przy Sobie, by ich fala nie uniosła. Różaniec jest łańcuchem o piętnastu ogniwach; kiedyś ręka Maryi pociągnie ten łańcuch i podźwignie nim na wzgórze niebieskie wszystkich, którzy się go silnie trzymają. Stąd różaniec był i jest u dusz świętych we największej czci.
Opowiadają o św. Wincentym Ferreri następujące zdarzenie. Jako penitentkę miał przez długi czas pewną bardzo cnotliwą dziewczynę, która często przychodziła do spowiedzi św. Z czasem jednak oziębła, poczęła stronić od konfesjonału, zaniedbywała coraz częściej ćwiczenia duchowne, aż ostatecznie swemu spowiednikowi oświadczyła, że w ogóle już więcej do spowiedzi przychodzić nie będzie i porzuci odmawianie Różańca. Jak ją nawrócić? medytował Święty. Ostatecznie kazał jej jeszcze raz przyjść do spowiedzi św. i wtenczas wręczył jej list i nakazał go odczytać klęcząco przed ołtarzem Matki Boskiej. Według życzenia spowiednika poszła dziewczyna przed ołtarz Matki Boskiej, otwiera list i czyta: „Dotąd służyłam Ci Maryjo wiernie i chętnie, błogosławiłaś mi też za to. Lecz służba Twoja mi się sprzykrzyła i oddam się odtąd służbie ziemskiej, światowej. Żegnam Cię, Maryjo, bo więcej już Ci się na oczy nie pokażę!” Kilka tych zdań zrobiły takie wrażenie na niezepsutą jeszcze dziewicę, że z łzami w oczach wróciła do swego spowiednika, przyrzekła nadal zostać prawdziwą czcicielką Matki Boskiej i słowa swego też dotrzymała.
Z tych różnych nabożeństw, które przedstawiliśmy, wybierajmy te szczególnie, do których Duch Św. daje nam pociąg. Co zaś wybieraliśmy, spełniajmy wiernie, bo właśnie ta wierność jest dowodem miłości. Pobożny Tomasz a Kempis był od dzieciństwa gorliwym sługą Maryi, lecz w wieku młodzieńczym począł leniwieć i stygnąć. Gdy stan jego duszy ciągle się pogarszał, otrzymał pewnego razu we śnie upomnienie od Najśw. Maryi Panny. Zdało mu się, iż siedzi w szkole razem z innymi uczniami. Wtem na obłokach spuszcza się na ziemię Najśw. Panna, mając jasne szaty i promieniste oblicze. Staje w szkole, chodzi naokoło; rozmawia słodko z uczniami, a następnie każdego pieści i całuje. Tomasz czeka z gorączkowym upragnieniem, rychło na niego kolej przyjdzie. Wreszcie staje przed nim Matka Boża; lecz zamiast obdarzyć go pieszczotami, zwraca nań wzrok surowy i czyni mu wyrzuty, iż stał się leniwym w Jej służbie; dodaje jednak, że jeżeli się poprawi, będzie mu nadal dobrą Matką.
Bądźmy, więc wiernymi w służbie naszej niebiańskiej Matki! Przede wszystkim starajmy się, aby nasza służba była wewnętrzna, nieograniczająca się na samych tylko formach; szczera t. j. połączona z czystym życiem; gorąca i wytrwała, czyli trwająca przez całe życie, bo tylko taka służba będzie miłą Maryi, a nam korzystną. Amen.
Dzisiaj, 11 października, Kościół św. obchodzi święto Macierzyństwa N.M.P. To święto wprowadził papież Pius XI w tysiąc dziewięćsetną rocznicę ogłoszenia dogmatu, że Maryja jest Matką Bożą. Ten dogmat w roku 431 ogłosił sobór powszechny zebrany w Efezie. Godność Matki Bożej jest podstawą wszystkich innych przywilejów Maryi, więc w tym miesiącu październiku możemy zastanowić się nad tą tajemnicą naszej wiary.
Jedna z najbardziej znanych przypowieści Chrystusa Pana to przypowieść o synu marnotrawnym. Z jakiego powodu ten syn był tak niewdzięczny swojemu ojcu? Ewangelia nic nie mówi o matce tego syna, więc możemy przypuścić, że on w ogóle nie musiał mieć obecnej, żyjącej matki. Bo gdyby miał matkę, zapewne nie żądałby tak stanowczo od swego ojca części majątku, a co najmniej byłby wcześniej wrócił do domu rodzicielskiego, nie straciłby całego swego majątku i sam tak głęboko by nie podupadł. A jakże teraz z nami? Czy i my nie mamy matki? Prawda, może niejeden z nas już swoją matkę pochował, może niejednego matka leży na łożu śmiertelnym. Ale nikt z nas nie jest osierocony w swoim życiu duchowym. Mamy matkę potężną i możną, a tą jest Najśw. Maryja Panna. Dał nam taką matkę sam Bóg. Pan Jezus z krzyża jakby w testamencie nam na matkę oddaje matkę Swoją: „Oto matka twoja” – mówi do Jana – „oto Syn Twój” – mówi do Maryi, wskazując na ukochanego ucznia, który tutaj przedstawia cały Kościół św. i wszystkie jego dzieci.
Maryja jest naszą matką! I kiedyż tą matką się stała? Wtenczas, gdy porodziła Syna Bożego a w nim całą rodzinę chrześcijańską, bo Jezus jest naszą głową, my zaś Jego członkami. To macierzyństwo zatwierdzone zostało na Kalwarii, gdzie Maryja nas powtórnie porodziła uczestnicząc w boleściach Odkupiciela. To macierzyństwo spełnia Bogarodzica względem nas wszystkich i to z taką troskliwością, iż Jej nie wyrównają wszystkie matki ziemskie. Jakie są obowiązki każdej matki? Do matki ziemskiej należy karmić, odziewać, uczyć, cieszyć, strzec swe dzieci; to samo czyni matka duchowna, Maryja.
Maryja, Matka, karmi swe dzieci. Ona wykarmiła Tego, przez którego cały świat bywa karmiony, Ona i nas ciągle karmi i czymże? Oto chlebem, który z nieba zstąpił i daje żywot światu t. j. Ciałem i krwią swojego Syna. Maryja, bowiem ten chleb przyrządziła, gdy dała ciało Synowi Bożemu. Stąd słusznie nazywają Ją Ojcowie Kościoła Urną złotą, zawierającą niebieską Mannę.
Maryja, Matka, odziewa swe dzieci. Ona zrobiła najprzód szatę swojemu Synowi, bo Go przyodziała ludzkim ciałem. Ona i nas ubiera w suknie białe, czyste, jaśniejące i kiedyż to? Wtenczas, gdy na chrzcie św. zrzucamy starą i splamioną suknię Adama, a wdziewamy nową i piękną według Chrystusa. Kiedy zaś później tę suknię przez grzech podrzemy lub splamimy, tedy ta dobra Matka stara się ją naprawić i oczyścić. W tym celu prowadzi nas do św. kąpieli t. j. do spowiedzi, byśmy ją wybielili we krwi Baranka.
Maryja, Matka, nas uczy, bo do matki należy uczyć swe dzieci pacierza. Ona jest stolicą mądrości, na której zasiadł sam Prawodawca, Ona księgą złotą, na której wypisał Swoje prawdę i prawo, Ona otworzyła nam szkołę i Sama nas wzywa: „Jeśli kto jest maluczkim, niech przyjdzie do mnie i uczy się”. Maryja, Matka, cieszy swe dzieci! Ona to stoi ciągle u wrót nieba i patrzy, czy gdzie łzy nie płyną i słucha, czy gdzie serca nie jęczą, aby natychmiast spieszyć z pomocą. Naprawdę, bez Maryi, i bez Jej Boskiego Syna świat byłby strasznym więzieniem, a życie nieznośną męczarnią.
Maryja, Matka, broni Swe dzieci przed pociskami nieprzyjaciół. Ponieważ Jej dziatki muszą ustawicznie walczyć, przeto im daje Swoje Imię jako strzałę, Swój różaniec jako miecz i Swój szkaplerz jako puklerz. Tak uzbrojonych wysyła do boju i sama spieszy im na pomoc. Jeżeli nieszczęściem w grzech popadają, Maryja zakrywa ich przed rózgą Ojca. Gdy już w przepaść rozpaczy lecą, rzuca im kotwicę nadziei i wyciąga na brzeg miłosierdzia.
Maryja, Matka, więc opiekuje się dziećmi Swymi od kolebki do grobu i dokłada wszystkich starań, by im otworzyć niebo. Tej Matce, zatem oddajmy się z dziecinną ufnością, bo szczególnie o tych się stara, którzy się gorąco polecają Jej opiece. Gdy św. Teresa od Dzieciątka Jezus miała utracić swoją matkę, uklękła przy jej łożu i modliła się głośno: ,,Jest wolą Ojca Niebieskiego, abym utraciła moją ukochaną matkę ziemską, Ty więc, o Maryjo, wejrzyj na biedną i słabą sierotę i obejmij nad nią troskliwą pieczę. O, bądźże mi dobrą Matką i prowadź mię do Siebie i do Syna Twego. Jako dziecię posłuszne pójdę zawsze za macierzyńską Twą radą”. – Podobnie i my uklęknijmy przed obrazem Najśw. Maryi Panny i tak do niej przemówmy: ,,Od dzisiaj biorę sobie Ciebie, Bogarodzico za Matkę. Ty się mną opiekuj, Ty mię prowadź, strzeż, ucz, ciesz, upominaj, karć, aż mię zaprowadzisz do Siebie, a ja przyrzekam być dzieckiem miłującym i posłusznym”.
Obyś mieliśmy choć iskierkę tej miłości, jaką miał św. Stanisław Kostka, który zapytany, czy miłuje Bogarodzicę, ze łzami w oczach odrzekł: „wszakże to Matka moja”; jaką miał św. Bernard, który się skarży, że mu Maryja wyrwała serce, jaką miał św. Franciszek Salezy, który z miłości ku Maryi poślubił dozgonne dziewictwo. Jeżeli nie możemy dorównać tym Świętym, starajmy się przynajmniej, aby miłość nasza z każdym dniem rosła, myślmy często o tej dobrej Matce, pragnijmy się z Nią połączyć na wieki, nie zasmucajmy Jej nigdy grzechami, idźmy krok w krok za Nią przez wierne Jej naśladowanie.
Pozdrawiajmy często Matkę Maryję! Gdy się obudzimy, prośmy Ją o błogosławieństwo na cały dzień; gdy wychodzimy z domu, uklęknijmy przed Jej obrazem prosząc, by Cię otaczała Swoją opieką. Szczególnie pozdrawiajmy tę Matkę naszą rano, w południe i wieczór, gdy głos dzwonka odzywa się na „Anioł Pański”. Jest to, bowiem jakby pobudka Maryi wzywająca nas, abyśmy rano wszystkie sprawy ofiarowali Bogu, w południe ożywiali znękanego ducha modlitwą, a wieczorem wspominali na śmierć i dusze cierpiące w czyśćcu.
Czymże jeszcze uczcić Maryję, Matkę naszą? Szkaplerzem, bo to Jej herb na znak, że całe życie poświęcamy Jej służbie. Szkaplerz jest godłem, po którym Najśw. Panna poznaje swe sługi, jest puklerzem, którym swe dzieci uzbraja do walki. Kiedy Izraelici walczyli z Filistynami, występuje wśród ogólnego popłochu młody pastuszek Dawid do boju, a za całą broń bierze do ręki kij, pięć kamieni, które wkłada do torby i procę do rzucania. Tak uzbrojony idzie naprzeciw olbrzyma, wyrzuca nań kamień, trafia go w czoło, powala na ziemię i zabija. Takim Dawidem jest każdy chrześcijanin, bo on musi walczyć z Goliatem t. j. z czartem, a gdzież broń jego? Oto kij, jak mówią Święci, t. j. krzyż Chrystusowy, w którym nasze zwycięstwo, pięć kamieni t. j. pięć ran Jezusowych, z których płynie nasza moc, i torba pasterska t. j. szkaplerz. Dlatego też Święci stając do walki, uzbrajali się szkaplerzem. Nośmy i my szkaplerz czy karmelitański czy Niepokalanego Poczęcia, ale pod szkaplerzem koniecznie nośmy serce czyste i prawdziwie pobożne.
I czymże jeszcze uczcić Maryję, Matkę naszą? Różańcem. Różaniec, bowiem jest modlitwą nader doskonałą i skuteczną, iż składa się z modlitw Bogu najmilszych, jakimi są modlitwa Pańska i pozdrowienie Anielskie. Różaniec jest księgą Maryi, zawierającą wszystko, co mądrość Boża wymyśliła; do tej księgi prowadzi Maryja wszystkie swe dzieci, tak wielkiego mędrca jak i pokornego prostaczka, otwiera jej karty t. j. tajemnice Chrystusowe i uczy na nich mądrości Bożej. Różaniec jest wędką, którą Maryja łowi grzeszników i z morza nieprawości ciągnie na brzeg miłosierdzia. Różaniec jest kotwicą, którą Maryja chwyta kuszonych i trzyma przy Sobie, by ich fala nie uniosła. Różaniec jest łańcuchem o piętnastu ogniwach; kiedyś ręka Maryi pociągnie ten łańcuch i podźwignie nim na wzgórze niebieskie wszystkich, którzy się go silnie trzymają. Stąd różaniec był i jest u dusz świętych we największej czci.
Opowiadają o św. Wincentym Ferreri następujące zdarzenie. Jako penitentkę miał przez długi czas pewną bardzo cnotliwą dziewczynę, która często przychodziła do spowiedzi św. Z czasem jednak oziębła, poczęła stronić od konfesjonału, zaniedbywała coraz częściej ćwiczenia duchowne, aż ostatecznie swemu spowiednikowi oświadczyła, że w ogóle już więcej do spowiedzi przychodzić nie będzie i porzuci odmawianie Różańca. Jak ją nawrócić? medytował Święty. Ostatecznie kazał jej jeszcze raz przyjść do spowiedzi św. i wtenczas wręczył jej list i nakazał go odczytać klęcząco przed ołtarzem Matki Boskiej. Według życzenia spowiednika poszła dziewczyna przed ołtarz Matki Boskiej, otwiera list i czyta: „Dotąd służyłam Ci Maryjo wiernie i chętnie, błogosławiłaś mi też za to. Lecz służba Twoja mi się sprzykrzyła i oddam się odtąd służbie ziemskiej, światowej. Żegnam Cię, Maryjo, bo więcej już Ci się na oczy nie pokażę!” Kilka tych zdań zrobiły takie wrażenie na niezepsutą jeszcze dziewicę, że z łzami w oczach wróciła do swego spowiednika, przyrzekła nadal zostać prawdziwą czcicielką Matki Boskiej i słowa swego też dotrzymała.
Z tych różnych nabożeństw, które przedstawiliśmy, wybierajmy te szczególnie, do których Duch Św. daje nam pociąg. Co zaś wybieraliśmy, spełniajmy wiernie, bo właśnie ta wierność jest dowodem miłości. Pobożny Tomasz a Kempis był od dzieciństwa gorliwym sługą Maryi, lecz w wieku młodzieńczym począł leniwieć i stygnąć. Gdy stan jego duszy ciągle się pogarszał, otrzymał pewnego razu we śnie upomnienie od Najśw. Maryi Panny. Zdało mu się, iż siedzi w szkole razem z innymi uczniami. Wtem na obłokach spuszcza się na ziemię Najśw. Panna, mając jasne szaty i promieniste oblicze. Staje w szkole, chodzi naokoło; rozmawia słodko z uczniami, a następnie każdego pieści i całuje. Tomasz czeka z gorączkowym upragnieniem, rychło na niego kolej przyjdzie. Wreszcie staje przed nim Matka Boża; lecz zamiast obdarzyć go pieszczotami, zwraca nań wzrok surowy i czyni mu wyrzuty, iż stał się leniwym w Jej służbie; dodaje jednak, że jeżeli się poprawi, będzie mu nadal dobrą Matką.
Bądźmy, więc wiernymi w służbie naszej niebiańskiej Matki! Przede wszystkim starajmy się, aby nasza służba była wewnętrzna, nieograniczająca się na samych tylko formach; szczera t. j. połączona z czystym życiem; gorąca i wytrwała, czyli trwająca przez całe życie, bo tylko taka służba będzie miłą Maryi, a nam korzystną. Amen.
Ks. E. N.
Na podstawie: Nowa bibljoteka kaznodziejska, t. XXXIII, Poznań, 1927, s. 102.