Cnotę modlitwy nabywamy patrząc na Matkę Bożą. Ona jest wzorem życia modlitewnego, modlitwy myślnej. Modlitwa to pokorne zjednoczenie z Bogiem. Bóg pysznym się sprzeciwia. Modlitwą nie jest tylko otwieranie ust. To jest potrzebne, ale to jeszcze nie jest modlitwa. Celem modlitwy jest zjednoczenie z Panem. Co jest ważne w naszej modlitwie? Żyć samotnością z Bogiem we dwoje. Być samotnym człowiekiem z samotnym Bogiem. Tylko Bóg i ja! Modlitwa jest zanoszeniem samego siebie Bogu, zanoszeniem Bogu swoich myśli, swojej woli, swego ciała, całego siebie. Modlący patrzy na swego Boga. Mówi: „o Boże mój!” W modlitwie ważny jest Bóg, a nie człowiek. Bóg patrzy na człowieka. On widzi człowieka, kocha swe dziecko. Jego oczy przenikają ludzki rozum, serce. On ogarnia człowieka wielką dobrocią, a człowiek staje przed Nim. Matka Boża zachowała Boże słowa i rozważała je w sercu. Ważne jest to, co On mówi. Jego słowa są prawdą i życiem. Ludzkie słowa są często iluzją. Modlitwa to zachowywanie, rozważanie Jego słów. On jest odwiecznym Słowem w naszym sercu.
Święty proboszcz z Ars widział włościanina, który codziennie rano zatrzymywał się w kościele, klękał nieruchomo i po godzinie wychodził. Pewnego razu proboszcz spytał włościanina, gdy ten wychodził z kościoła, co robi trwając w takiej nieruchomej pozycji i wpatrując się w ołtarz. Ten zaś odpowiedział: „Ja patrzę na Niego, a On patrzy na mnie!” Modlitwa ma nas odrywać do świata, od nas samych, od egoizmu, od życia tak szybko przemijającego. „Bóg mój i moje wszystko” – to słowa św. Franciszka z Asyżu. Człowiek jest zabsorbowany widokiem tej miłości, kocha Boga i tak jednoczy się z Bogiem.
Na każdym etapie widzisz, jak Matka Boża doskonale zanurza się w tajemnicy Boga. Gdziekolwiek nie popatrzysz, to widzisz, z jakim skupieniem Maryja odnosi się do Jezusa. Skupienie przy modlitwie przychodziło Jej łatwo, bo kochała. Nie marnowała ani chwili. Każdą wykorzystywała, by się jednoczyć z Bogiem. Trzeba nam Ją naśladować! Postępujmy tak, by naszymi myślami, sercem, wolą być przy Bogu, a nie iść myślami przez cały świat. Chcę Cię kochać, Boże! Rozpal moje serce. Ciało klęka jak trzeba, nie rozgląda się w około. Bóg najważniejszy i Jego sprawy, a dopiero później moje sprawy. Miłość bliźniego to modlitwa apostolska. Modlitwa, jako istotne zjednoczenie z Bogiem to modlitwa kontemplacyjna. Taka modlitwa wprowadzi nas w prawdziwą atmosferę skupienia, jednoczy nas z Bogiem.
Nauczycielką modlitwy jest Maryja, łączniczka między nami a Bogiem, Pośredniczka łask. W Niej jest najgłębsze skupienie, najwłaściwsze zachowanie się wobec Boga, najwspanialsza adoracja, najgłębsze dziękczynienie, najgłębsze oddanie się Bogu. U Niej musimy się uczyć modlitwy, u Jej stóp. Tak! Ona prowadzi do ducha pokuty, cnoty modlitwy. Modlitwa apostolska ma miejsce, gdy zwracam się do Boga, aby prosić dla siebie i bliźnich o to, co jest dla nas najważniejsze, o zbawienie naszych dusz. Przez taką modlitwę zostanie umocnione te przekonanie, że nawrócenie jest dziełem łaski i zależne od Boga. Czy zdajemy sobie sprawę, po co tu jesteśmy na ziemi? Po to, aby chwalić, służyć, czcić Boga, aby zbawić swoją duszę.
By osiągnąć cel apostolski, trzeba ciągle zwracać uwagę na to, co istotne, na zbawienie dusz. Ten cel to wielka motywacja, aby lepiej modlić się. Często jesteśmy niedbali w modlitwie, ale świadomość, że od naszej modlitwy może zależeć zbawienie wieczne wielu ludzi mobilizuje nas. Ile razy Jezus nas uczy, że jeśli się modlimy za dusze, to będą one zbawione. Matka Najświętsza w Fatimie mówiła: „Módlcie się, ofiarujcie, ponieważ tyle dusz idzie na wieczne potępienie, ponieważ nie ma nikogo, kto by się modlił i ofiarował za nie”. Papież Pius XII mówił, że Jezus uzależnił zbawienie wielu ludzi, ich wieczne szczęście, prawdziwe życie od naszych modlitw. Św. Alfons mówił, że kto się modli, ten się zbawi.
Co mamy na świecie robić? Jaki jest cel mego życia? Jeść, pić, spać, bawić się, a potem stać się pokarmem robaków? Nawet każdy szlachetny poganin takim hedonizmem wzgardzi i powie, że to jest niegodne człowieka. Powie, że żyje by zostawić po sobie ślad, zdobyć nieśmiertelną sławę, aby coś zrobić na świecie, być dobroczyńcą ludzkości, człowiekiem, który pomaga innym, by mieli dobre życie, być lekarzem, nauczycielem. Św. Jan Bosko widział jak jakiś człowiek bluźnił wchodząc do pociągu. Święty modlił się odmawiając akty strzeliste, co bluźnierca zauważył. Potem objawi się świętemu i przyznał, że Bóg okazał mu miłosierdzie i ocalił go od ognia wiecznego dzięki modlitwie świętego Jana.
Św. Maksymilian natomiast przypomina nam historie ze Starego Testamentu. Czytamy w Starym Zakonie jak Mojżesz z podniesionymi rękoma modlił się za Izraelitów walczących z nieprzyjaciółmi. Gdy mu ręce opadały Izraelici przegrywali, to też później podtrzymywali je dwaj młodzieńcy. Są dusze przeznaczone do tego by mieć ręce wzniesione w modlitwie, w dużej części przyszłość od nich zależy. Zastanówmy się czyśmy docenili wartość modlitwy i to uczynimy by uchybienia naprawić.
Pierwsza broń to modlitwa apostolska, jak u św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Modlitewny materializm polega na ilości a nie, na jakości. Modlitwa kontemplacyjna to zjednoczenie z Bogiem. Modlitwa apostolska to gorliwość o zbawienie dusz. Nie ma z nią nic wspólnego „odnowa w Duchu Świętym”, uczucia, przeżycia, traktowanie Boga, jako kolegi. Ludzie z zewnątrz, którzy nie żyją tym prawdziwym duchem modlitwy, jakiego uczy Matka Najświętsza czy święci, nie są w stanie docenić Mszy św. Wszechczasów. Są całkowicie bezradni i to nie jest sprawa łaciny, ale tego, że oni nie mają ducha modlitwy. Boże sprawy nie są dla nich najważniejsze, a we Mszy św. Wszechczasów właśnie Bóg jest w centrum. Nie wiedzieli, że na tym polega właściwy stosunek do Boga, by On był w centrum, a modlitwa ma temu służyć. Kiedy twój stosunek do Boga jest poprawny wszystko ułoży się naturalnie. Jeśli stosunek do Boga jest niepoprawny nic się nie ułoży. Fundamentem musi być pokora, a celem zjednoczenie się z Bogiem.