Ks. K. Stehlin, Rekolekcje Maryjne, 2–4.10.2009, Gdynia, wykład III

Kończąc wątek o pokorze powtórzmy, że mamy naśladować przykład Matki Bożej. Dzięki swej pokorze otrzymała pełnię łask. Pan Bóg pochylił się nad Nią, wejrzał na Jej uniżenie. Im pokorniejszy człowiek, tym bardziej żyje zgodnie z prawdą. Pokora to najtrudniejsza ze wszystkich cnót. Jeśli budujesz całe życie duchowe, bez pokory to wszystko runie. Jakiś czas może to nawet wyglądać wspaniale, ale ostatecznie runie. Heretycy budowali na piasku pychy, pomimo swej częstej pobożności i surowości życia.
Oto prawda po każdym z nas: jestem grzesznikiem, zasłużyłem na karę. Jeśli przyjmuję upokorzenia, trudy, nieszczęścia, jako słuszne i mi należne, to powoli nabywam cnoty. Musimy się uniżyć w naszej okropnej sytuacji dezerterów… Nie zasłużyłem na poznanie prawdy, na łaskę bycia dzieckiem Bożym. W dawnych czasach, kiedy ludzie zbliżali się do dworu królewskiego, nie otrzymywali dostępu do króla. Byli trzymani bardzo daleko i z oddalenia mogli zobaczyć króla. My zaś mamy Maryję i Jej Serce, w którym tak łatwo spotkać Jezusa. Zanurzmy się we wnętrzu Maryi i jak dziecko starajmy się Ją naśladować. Nieskończoność, wielkość Majestatu – z jednej strony. Absolutna nicość, refleksja, kim jestem w porównaniu z Bogiem – z drugiej. Kiedy święci zbliżają się do Boga, brak mi słów, są przerażeni widokiem… On jest godny uwagi, a nie ja… Stąd ten respekt. Co masz, od Boga masz.
Kościół zwraca bardzo uwagę na Bożą nieskończoności, aby dać nam poczucie prawdy. Wielokrotnie Msza św. przypomina nam o naszej nędzy. Klękamy, schylamy głowę, bijemy się w piersi. Matka Boża to niewolnica Pana Boga. Szatan i pycha to jest jedno i to samo, a święci są świętymi, bo są pokorni. Oto ważne określenia: pycha jest nieprawością, a prawdziwa miłość jest pokorą. Wszystkie ataki szatana na nas są tylko po to, aby wzbudzić w nas pychę, a wszystkie nasze odpowiedzi i walka duchowa są po to, aby zdobywać zjednoczenie z Bogiem. Zmaganie jest walką o pokorę.
Pokory nie nabywa się jednego dnia, lecz w ciągu kilku lat. Pokora ma różne stopnie. Św. Ignacy podaje trzy stopnie. Św. Benedykt dwanaście stopni. Te różne stopnie pokory ukazują jej głębie. Pokory nigdy nie dość. Św. Maksymilian mówił, że pycha umiera dopiero kilka minut po śmierci ciała. Gdy myślimy, że pokonaliśmy diabła gdzieś w nas, to on pojawia się w innym miejscu. Zło jest w nas głęboko. Bóg nie chce byśmy zaczęli usuwać od razu wszystkie wady. To przekracza nasze możliwości. Mamy zacząć, jak dobra sprzątaczka, w jednym punkcie, w najbrudniejszym miejscu, właśnie w miejscu, gdzie zagnieździła się w naszej duszy pycha.
Cały bałagan obecnych czasów ma u podstaw, jako główną cechę, uwielbienie człowieka. Jest to skażenie antropocentryzmem. Te mowy o godności, te deklaracje o prawach człowieka, te hasła masońskie o równości, braterstwie i wolności, te wszystkie ekumeniczne hasła, te pochwały wolności religijnej… To wszystko są odmiany pychy. Cały ruch charyzmatyczny, który tkwi w Kościele niczym drzazga w dłoni, jest jedną wielką pychą, ponieważ zwraca człowieka ku niemu samemu, ku uczuciom, ku subiektywizmowi. Człowiek zamiast patrzeć na Boga, patrzy na własne przeżycia i do nich przywiązuje największą uwagę. Miłość własna chwyta się wszystkiego, nawet najbardziej świętych rzeczy. Często miłość własna pustoszy dusze ludzi, którzy postępują w życiu duchowym i nabywają cnotę jedna po drugiej, czynią pokutę, dobrze się modlą, dążą do doskonałości i mają jakieś sukcesy tracąc… czujność. Takim najszybciej może się wydać, że już grzechu pychy nie popełnią, a jeśli tak, to przestają chodzić do spowiedzi świętej. Przekonani o swej wspaniałości, równają się ze świętymi. Lekceważą przełożonych. Zaczynają uważać, że wszystko wiedzą najlepiej. Jest to wielka pułapka i problem ludzi, którzy mają dogłębną wiedzę, ale którym brak pokory.
Pycha to głupie wywyższanie się, popisywanie się, duchowa pustka. Człowiek może się dużo modlić, może mówić: ja wszystko wiem. Sedewakantyści w Polsce to problem duchowej pychy kilku erudytów i ich uczniów, nic więcej. Kiedy nasz Przełożony Generalny był uprzejmy poświęcić swój czas na wytłumaczenie im pewnych kwestii, to podczas tej rozmowy widać było, że oni uważali się za mądrzejszych od niego. Zachowywali się tak, jakby on w ogóle się nie znał na tym, co mówi. Jest to bardzo niebezpieczne. Miłość własna nie umiera łatwo. Karmi się egoizmem. Musimy wiedzieć ile tego egoizmu mamy jeszcze w sobie. Możemy się tego dowiedzieć, kiedy przyjdzie na nas upokorzenie. Wtedy można się przekonać czy naprawdę jesteśmy pokorni. Musimy wiedzieć, że tę cnotę nabywamy tylko z Niepokalaną. Cnota to sprawność w czynieniu dobra. Człowiek wzrasta duchowo, gdy się modli i nabywa cnót. Cnót bardzo mało mamy. Modlitwa według definicji jest wznoszeniem swej duszy ku Bogu, aby Go uwielbić, prosić, otrzymać przebaczenie. Cnotę modlitwy, jak mówią święci, widać, gdy człowiek po zakończeniu jakiegoś absorbującego czynu, od razu i naturalnie, łatwo wraca do zjednoczenia z Bogiem. Człowiek kończy swe zajęcie i od razu przychodzą myśli o Bogu, wraca pamięć o obecności Boga w jego sercu. Pojawia się modlitwa, akty strzeliste. Człowiek modlitwy w wolnych chwilach ma łatwość zwracania się do Boga.