Matka Najświętsza jest Matką cnót. Dzięki Niej otrzymujemy cnoty, które Pan nam wyjednał, abyśmy zaczęli poprawnie żyć według woli Bożej. Fundamentem cnót jest pokora. W porównaniu z całą budowlą życia moralnego, jest to skromna cnota, ale jednak cnota najważniejsza. Św. Maksymilian nauczał, że pycha zmienia nasze cnoty w grzechy, a pokora zmienia nasze grzechy w cnoty. Pycha, jeśli nawet człowiek ma już różne cnoty, wszystko może zepsuć. Natomiast, jeśli człowiek popełni nawet dużo grzechów, ale jest pokorny, to łatwo się podnosi z upadku. Pan Jezus porównuje człowieka roztropnego, człowieka pokornego z człowiekiem pysznym. Człowiek pokorny przyjmuje słowa Boga i je urzeczywistnia, człowiek ten buduje swój dom na solidnym fundamencie na skale. Fundament jest silny i dom stoi. Człowiek pyszny zaś buduje swój dom na piasku. Wygląda pięknie, ale jest słaby. Nie wytrzyma burzy, ponieważ bez silnego fundamentu był zbudowany.
Musimy uważać! Bóg chce byśmy byli pokorni. Na zewnątrz wyglądamy pobożnie, ale w duszy często nosimy pychę. Pod ładną elewacją pałacu, kryją się popękane mury, bo fundament wzniesiono na piasku. Bez pokory całe życie duchowe jest w gruzach. Możemy wyobrazić sobie, że są ludzie, którzy ćwiczą się w cnotach, mają wpływ na innych, ale niestety pokory im brakuje. Takim szczególnym przykładem był Marcin Luter, pobożny katolik, kapłan. Starał się, pościł dużo o chlebie i wodzie, dużo pokutował. Jednocześnie popisywał się ile razy to robił, brak mu było pokory, przypisywał wszystko własnym siłom. Z tego powodu tak głęboko upadł. Heretycy, którzy Kościołowi dużo złego zrobili, bardzo gorliwie się ćwiczyli w ascezie, ale brakowało im pokory. Jezus pysznym się sprzeciwia, pokornych przyjmuje. Boże, widzisz pysznego faryzeusza i widzisz tym samym mnie. Zobacz, jestem człowiekiem pobożnym: daje jałmużnę, nie jestem jak ten celnik. Grzeszę jednak pychą. Przebacz Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu! Tak może powiedzieć o sobie wielu ludzi. Św. Maksymilian trafnie określił, że to, co od szatana pochodzi, ma zawsze charakter braku pokory.
Oto inny przykład. Dusza dziwi się swoim upadkom. To jest oznaka, że nie zna siebie. Święci nie dziwili się swoim upadkom, a jeśli się dziwili, to temu, że niżej nie upadli. Pokora jest poznaniem siebie wedle prawdy. Święci uważali się za grzeszników i stąd przykrości od drugich znosili, jako sobie należne. Ufali miłosierdziu Bożemu, a nie sobie. Nie ma więc powodu do zniechęcenia się swoimi słabościami. Inaczej byłoby to oznaką, że budujemy na sobie i nieuchronnie zawiedziemy się. W sprawie życia nadprzyrodzonego bez pomocy Bożej nic zrobić nie potrafimy. Wysiłki pracy nad sobą tylko w połączeniu z łaską dadzą owoc. Nie ma więc przyczyny do zniechęcenia z powodu upadku. Jeśli się dziwimy upadkowi to dowód, że mamy jeszcze dużo miłości własnej. Upadki powinny być wykorzystane celu wzmacniania pokory. Bóg do nich dopuszcza, żebyśmy się upokorzyli, a następnie, poznawszy swą nędzę, abyśmy byli pokorni i skutecznie unikali kolejnego upadku.
Matka Boża całe życie była pokorna. Znała jednak swoją godność. Nie na tym polega pokora żebyśmy nie uznawali odniesionych sukcesów czy posiadanych wartości, lecz na tym żebyśmy ich sobie nie przypisywali. Tu jest istota pokory! Pokora to prawda, prawda dotycząca samego siebie. Jestem pokorny, gdy uznaje prawdę, że z niczego nie mogę się chełpić i nad nikim wynosić. Wszystko, co mam, otrzymałem. Nie ten jest pokorny, który ciągle mówi: ja się do niczego nie nadaję, ja w ogóle nic nie umiem, jestem głupi. To lenistwo! To nie jest pokora! To często ukryta pycha. Bóg tobie dał talenty, a ty tego nie uznajesz. Matka Najświętsza uznała, że jest Matką Bożą. Wiedziała, że błogosławić Ją będą pokolenia. Święci wiedzieli o talentach, które otrzymali, ale nie przypisywali sobie żadnej z tego tytułu zasługi. Oto istota pokory. Pokora to bardzo trudna do zdobycia cnota. Św. Maksymilian powiedział, że dopuści Bóg abyśmy upadali, ponieważ brakuje nam pokory. Jeśli bylibyśmy pokorni, to upadków by nie było. W miarę jak jesteśmy pokorni upadki maleją i znikają. Upadki zawsze są przykre. Jesteśmy rozczarowani, tak dużo się staraliśmy, a tu, benc!, kolejny upadek. Człowiek denerwuje się nad sobą, bo grzeszy. Panie Boże, jestem brudny, ale zawsze będę ufał Tobie i nie poprzestanę w staraniach o czystość – oto silne postanowienie, jakie powinniśmy podjąć. Potrzebne nam bardzo pokorne uznanie swoich grzechów. Cnota pokory jest fundamentem każdej dobrej czynności i każdego dobrego działania dla sprawy Boga, więc by zapewnić sobie łaski, trzeba uznawać głęboko swą nicość. Sami z siebie jesteśmy niczym. Wszystko, czym jesteśmy od Boga pochodzi. To, co czynimy dobrego, dzięki Bogu czynimy. Wszystko zawdzięczamy Bogu i Maryi Pośredniczce łask.
Pokora czyni dusze śmiałą. Jak osiągnąć tę cnotę? Naśladować przykład Matki Bożej! Trzeba nam duchowo patrzeć na Nią, myśleć o Niej. Z powodu pokory, uniżenia będą Ją błogosławić wszystkie narody. Została wyróżniona, wywyższona ponad wszystkie inne stworzenia. Oto służebnica Pańska, choć jest Królową nieba i ziemi. Pokora jest matką wszystkich cnót. Im bardziej jesteś pokorny, tym bardziej miły w oczach Boga, tym wyższe miejsce zajmiesz w niebie. Bóg wejrzał na uniżenie służebnicy swojej. Własne „ja” nie ma znaczenia. Jest skażone egoizmem. Pycha! Panie Jezu nie, co ja chcę, ale co Ty chcesz.
Rozważania różańca świętego są szkołą pokory. Lucyfer się nie upokorzył, dlatego stał się diabłem. Jezus Chrystus unicestwił się z miłości do nas. Swe narodzenie przyjmuje bez żadnego szemrania, następnie ofiarowanie w świątyni, choć tam padają słowa proroctwa o mieczem przebitym Sercu Maryi. Maryja pokornie szukała Jezusa. Św. Bernard uczył, że dzięki pokorze Maryja wyzbyła się samej siebie, była wolna od własnego ja, że mogła być zwrócona całkowicie ku Bogu. Bóg wyzbył się siebie, ukrył się w łonie niewiasty. Maryja rozważa jak Bóg może stać się tak zupełnie ukrytym. Pokora lubi się ukryć, a ludzie pyszni pragną się pokazać, popisać się: ja potrafię to i tamto… Królowa, która ma prawo rządzić, sama służy. Chrystus pokazuje swą moc, potęgę.
Św. Bernard wołał: „O pokoro, przez którą niewiasta stała się Matką Bożą, przez którą Bóg zstąpił z nieba na ziemie, przez którą dusze z piekła zostały przeniesione do nieba, jesteś drabiną, którą daje nam Bóg i przez którą z ziemi mamy wstępować do nieba”. Po tej drabinie nasi ojcowie weszli do nieba, my też musimy się wznieść po niej, bo w przeciwnym razie, nigdy tam nie dojdziemy. Podczas ucieczki do Egiptu Maryja ani razu nie szemrała. Bóg dał, Bóg wziął! Musimy uniżyć się przed Maryją, aby łaski, którymi chce nas obdarzyć nie napotkały na opór. My jesteśmy grzeszni, a Ona Niepokalana, jak to pięknie powiedział św. Maksymilian. Jesteśmy niegodni nawet na Nią patrzeć. Zaczynam stawać się pokorny, jeśli modlitwa jest pokorna. Jestem niegodny spojrzeć nawet na ołtarz. Nie jestem godzien być w miejscu świętym. Pokora nie znajduje się w ciele, które może być przykrywką pychy, ale w sercu. Pokora to dopasowanie się do przepisów Kościoła. Kościół wymaga od nas skromności, Jak małe dziecko naśladujmy Maryję. Rozważajmy istotę Boga, Majestat Boga i swoją nicość. Zagłębiajmy się w istotę bytu. To wszystko jest dar od Boga. Mimo swego wzniosłego przeznaczenia jestem niczym…