Gdy naród żydowski jęczał pod ciężkim jarzmem niewoli w Egipcie, Pan Bóg ukazał się Mojżeszowi w pośrodku, a raczej w sercu, ognia, otoczonego cierniem. Miłość Boża lituje się nad nędzą nieszczęśliwych – cel tego widzenia, to wybawienie ludu z niewoli, wprowadzenie go do ziemi obiecanej. Ostatnimi czasy dzieci prawdziwego ludu wybranego, chrześcijanie, zbłąkali się, zeszli z drogi prostej zbawienia, dali się uprowadzić w ciężką niewolę grzechu. Bóg znowu odkrywa widzialne Swe Serce, Swą miłość, ten boski płomień otoczony cierniem, On odzywa się tymi samymi słowami, co niegdyś do Izajasza: Venite ad Cor, „Wracajcie przestępcy do Serca!“ (Iz 46, 8). Powrót do miłości Bożej – oto główny cel naszego nabożeństwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa.
„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem“ (Mt 11, 28-29), woła Pan Jezus. Boża miłość do człowieka płonęła z boską mocą w Sercu Boga-Człowieka. „Przyjdźcie do Mnie wszyscy…“ Oto wezwanie Bożego Serca, skierowane do każdego ludzkiego serca, wezwanie do szkoły miłości Bożej, objawienie Bożej miłości, dobroci i miłosierdzia. Dowodem na to jest każde słowo Jezusa, całe Jego życie, a szczególnie Jego śmierć na krzyżu.
„Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem“. Podobne słowa mógł wypowiedzieć tylko Jezus. Tylko On jest naszym najznakomitszym Nauczycielem i żywą księgą, doskonałym przykładem, miarą i wzorem dla każdego człowieka. Największą życiową koniecznością jest uczyć się od Niego i studiować to Serce, które najbardziej miłowało i najwięcej cierpiało. „Kto nie zna Chrystusa, mówi słynny pisarz Pascal, ten niczego nie rozumie na świecie ani w samym sobie. Jak Boga znamy jedynie przez Jezusa Chrystusa, tak i samych siebie znamy tylko przez Jezusa Chrystusa“. On nam objawił Boga i nas samych. W Bogu jest niezmierzona miłość, a w nas jest przepaść nędzy, słabości i zła. Mamy Boga za nauczyciela, ale jakże słabymi jesteśmy uczniami!
„Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem“. Chrystus jest nauczycielem dobroci i miłości, pokory i łagodności. Żłóbek, krzyż, ciernie, gwoździe i przebite włócznią Serce nie pozwalają nam zapomnieć o Nim i o Jego miłości. To przebite Serce Syna Bożego głośno woła o Bożej miłości, łagodności, miłosierdziu i przebaczeniu. Jedynie Bóg o takim Sercu jest potrzebny człowiekowi. Człowiek bez serca, bez miłości byłby zwierzęciem, a Bóg bez serca i bez miłości byłby nieskończenie surowym, nieubłaganym i okrutnym sędzią. Bóg nie chce być takim, ale samą miłością i miłosierdziem. Świadczy o tym życie i śmierć Jezusa oraz Najświętszy Sakrament w naszych kościołach. Przez to przemawia Jego Boskie Serce i odczuwa to również nasze serce. Jeżeli jednak On jest po Bożemu dobry i pełen miłości, my nie możemy być po szatańsku źli i przywiązani do grzechu, gdyż w ten sposób zmusimy Go, by pewnego dnia okazał nam swoją surowość.
„Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem“. Chrystus Pan otworzył dla nas swoje Serce, byśmy się Mu dobrze przyjrzeli i nauczyli się od Niego dobroci i miłości: byśmy znaleźli tam schronienie i wybawienie od własnej nędzy. W szkole Serca Jezusowego trzeba się nauczyć tego, czego nie nauczymy się w żadnej szkole ani w żadnym uniwersytecie: być łagodnym, skromnym, czystym, świętym, czyli dobrym chrześcijaninem. Już dawno jesteśmy zapisani do tej szkoły, a jakie są nasze wyniki i oceny? Trzeba wyrwać z piersi to nasze kamienne, głupie i złe serce, i wstawić sobie nowe, podobne do Jezusowego: święte, łagodne i czyste.
„Oto Serce, które tak bardzo umiłowało świat“ – powiedział Jezus do św. Małgorzaty Marii Alacoque. Oto Serce, które tak bardzo umiłowało nas wszystkich: niewinnych i skalanych, czystych i zbrukanych, przyjaciół i Judaszów, miłośników i katów. Oto Serce, które tak bezgranicznie miłowało i dlatego tak bezgranicznie cierpiało. Spójrzmy na to przebite Serce Jezusowe. Zapytajmy siebie, czy przypadkiem i nasze dłonie nie trzymają włóczni i nie przebijają Serca Ukrzyżowanego? Przyjrzyjmy się temu Sercu, które tak bardzo kochało i tak bardzo cierpiało, abyśmy nie musieli cierpieć na wieki. Nauczmy się od Serca Jezusowego miłości, abyśmy umieli oddawać Mu miłość za miłość, serce za serce, życie za życie.
Pewien malarz, malując obraz Chrystusa, wypisał na Jego Sercu imię swoje, swojej żony i dzieci oraz swoich przyjaciół. Chciał siebie i swoich najbliższych umieścić w sercu Zbawiciela, w zasięgu Jego miłości. Każdy z nas powinien się starać znaleźć drogę do Bożego Serca, zapisać tam swoje imię, swoje życie, a swoje zimne serce rozgrzać w płomieniu Jego miłości. Dać Mu to, czego tak bardzo pragnie – nasze serca i naszą miłość. Nic innego dać Mu nie możemy.
„Spośród wszystkich poruszeń duszy, jej uczuć i skłonności jedynie miłość pozwala stworzeniu odpowiedzieć swemu Stwórcy, jeżeli nie w pełni, to przynajmniej w podobny sposób“, mówi św. Bernard. Nie jesteśmy zdolni odpłacić Bogu za Jego miłość taką samą miarą. Jego miłość jest bezgraniczna i niewyczerpana jak rzeka, a nasza miłość to tylko mały strumyczek, który bardzo łatwo może wyschnąć. Całą naszą troskę trzeba skierować ku temu, by strumyczek nie wysechł, aby nasze serce było chociaż trochę podobne do Bożego Serca, a nasza miłość do Jego miłości. Na tym polega cała świętość i doskonałość chrześcijańskiego życia. Amen.