SŁOWO DUSZPASTERZA
Drodzy Wierni!
Nasz Przełożony Generalny wezwał nas do uczestnictwa w „Krucjacie Miliona Różańców”. Ta różańcowa, modlitewna krucjata ma na celu wyproszenie u Matki Najświętszej cudu łaski, którym byłoby wycofanie przez Papieża Benedykta XVI niesprawiedliwego i nieważnego, niemniej jednak faktycznie wydanego w 1988 r., dekretu ekskomuniki nałożonej na biskupów Bractwa z powodu udzielenia i przyjęcia sakry biskupiej bez zgody papieża. Krucjata ta już się rozpoczęła i będzie trwała do dnia Bożego Narodzenia.
Wezwanie naszego Przełożonego Generalnego stwarza wspaniałą okazję do głębokiego przeżycia tak ważnego okresu roku liturgicznego, jakim jest adwent i jest wielką pomocą w skoncentrowaniu się na tym, co daleko wykracza poza doczesny wymiar „tu i teraz”. Wiemy, że czas adwentu jest przygotowaniem do wylania i przyjęcia wielkich łask jakie są związane z tajemnicą Bożego Narodzenia. Im lepiej będziemy przygotowani do tych wzniosłych uroczystości, tym więcej Pan Bóg będzie mógł nam dać. Będąc grzesznikami tak często błądzącymi z dala od prawdziwej drogi, od światła, od samego Boga, w pierwszym rzędzie winniśmy przygotować się do wielkich Świąt poprzez nawrócenie serca, modlitwę, pokutę i umartwienie. Kolor fioletowy, który dominuje w okresie adwentu w liturgii, przypomina nam nieustannie o potrzebie pokuty, o potrzebie szczególnych starań, aby przestać zasmucać Boga! Dlatego jest to czas intensywnych modlitw, rezygnacji z wszystkiego co nieprawe, niegodziwe, nieczyste. Jest to czas zerwania z wszelkim przywiązaniem do grzechu.
Krucjata, o której mowa może być ogromną pomocą, aby tych adwentowych, pokutnych dni nie zmarnować. Dodatkowy różaniec (a więc jedna część czyli 5 dziesiątek), odmawiany tylko i wyłącznie w intencji podanej przez Przełożonego Generalnego, oznacza intensyfikację naszego życia modlitewnego. Wielu wiernych nie poprzestaje na jednym, ale postanowiło codziennie odmawiać dwa lub trzy różańce. Jakże to godne naśladowania postanowienia! Jaka to gwarancja dobrego przeżycia adwentu!
Zwróćmy jeszcze uwagę na samą intencję naszej krucjaty. Prosimy o naprawienie okropnej niesprawiedliwości wyrządzonej w pierwszym rzędzie biskupom Bractwa. Prosimy o odwołanie dokumentu w którym stwierdzono, że oni są poza Kościołem, a więc, że są ekskomunikowani. Nie Maryja ten dokument wydała, ale tylko Ona może wymodlić u swego Syna cud przemiany serc tych, w których rękach ten dokument się dziś znajduje. Po ludzku rzecz biorąc sprawa jest beznadziejna, choć wyrządzona krzywda jest oczywista. Tak głęboko modernizm zatruł organizm Kościoła! I właśnie dlatego, że po ludzku sprawa jest beznadziejna zwracamy się z różańcowym błaganiem o pomoc Niepokalanej! Ludzkie przekonywania nie przyniosą rezultatu, choć w samym Kodeksie Prawa Kanonicznego znaleźć można jasne i jednoznaczne argumenty potwierdzające, iż te święcenia biskupów nie pociągnęły za sobą rzeczywistej ekskomuniki, pomimo braku na nie zgody ówczesnego papieża. Wycofując ten dekret, papież Benedykt XVI naprawiłby zło, zrehabilitowałby prawdę, zadośćuczyniłby za wyrządzoną krzywdę. Cóż, de facto przyznałby, że popełniono dwadzieścia lat temu błąd. Tego się nie da uczynić bez wielkiego aktu pokory. Jeśli my więc prosimy Matkę Najświętszą, aby uzdolniła serce Papieża do takiego aktu, to sami musimy najpierw dać dobry przykład. I my popełnimy błędy i my musimy poprawić się, upokorzyć się i stanąć w prawdzie wobec naszego, Trójjedynego prawdziwego Boga. Tak jak wycofanie dekretu ekskomuniki będzie ogromnym dobrem dla całego Kościoła i dla zbawienia wielu dusz, tak również wycofanie się każdego z nas z niedobrego, grzesznego życia będzie ogromnym dobrem dla zbawienia naszych dusz i dusz nam powierzonych.
Hasło do wyruszenia na „Krucjatę Miliona Różańców” ułatwia nam zrozumienie, jak ważna jest walka o Tradycję katolicką. Tak naprawdę to nie nasi biskupi lecz właśnie Tradycja katolicka została w 1988 r. skrzywdzona deklaracją „ekskomuniki”. Dla wielu, wielu ludzi droga do duchowych dóbr koniecznych do naszego zbawienia została przez to zablokowana. Ci, którzy zachowują nieskażony depozyt katolickiej Wiary, zostali przez ten dekret przedstawieni jakoby byli „poza Kościołem”, jakoby przestali być katolikami. Ci, którzy nie zgadzają się na żaden kompromis z wrogami Kościoła, zostali przedstawieni jako najwięksi wrogowie Kościoła. Ci, którzy twierdzą, że 2 razy 2 jest tylko 4 i zawsze 4, zostali uznani za fundamentalistów, którzy stracili rozum, bo nie chcą uznać, że 2 razy 2 w niektórych okolicznościach równa się również 5 a nawet 6 etc. Ci, którzy zachowali prawdziwy kult Boży w pełni jego treści i doskonałości jego formy zostali wygnani ze świątyń katolickich i skazani na tułaczkę, często po współczesnych katakumbach za jakie uznać należy sale, garaże, wynajęte domy itp. W takich miejscach przez lata odprawiało wielu naszych kapłanów Mszę św. Wszechczasów, bo miejsca w świątyniach katolickich im odmówiono. Krucjata to wyprawa wojenna. Wyruszyliśmy na nią dzierżąc w dłoniach nie miecz, ale o wiele skuteczniejszy oręż – różaniec święty! Nasza wyprawa to wielkie duchowe zmaganie. Będziemy walczyć o cud do 25 grudnia. Od Waszych modlitw, drodzy Wierni, doprawdy dużo zależy. Jak dużo, tylko Bóg wie i Wy też będziecie o tym wiedzieć w niebie. Staranie się o zrehabilitowanie katolickiej Tradycji niewątpliwie przyniesie Wam bardzo dużo łask.
Wasz duszpasterz, ks. Karol Stehlin
Co to jest „zakazany czas”?
Jest to okres, w którym „zakazane jest uroczyste błogosławienie małżeństw oraz urządzanie zabaw (tzw. hucznych, a więc nieprywatnych uroczystości domowych) i udział w tego rodzaju głośnych i publicznych zabawach tanecznych.” Są dwa takie okresy w roku liturgicznym. Jednym z nich jest czas od pierwszej niedzieli Adwentu do święta Bożego Narodzenia włącznie.
Co to są roraty?
Roraty to „nazwa Mszy św. ku czci Najświętszej Maryi Panny. Odprawia się ją wcześnie rano przez cały okres Adwentu. Prócz sześciu świec pali się na środku ołtarza siódma świeca, będąca symbolem Najświętszej Panny, która na wzór jutrzenki wyprzedzającej słoneczne światło dnia poprzedziła przyjście na ziemię Światłości świata, Chrystusa Pana. O przywiązaniu do Mszy św. roratniej świadczy fakt, że np. w Krakowie istniało osobne Kolegium Rorantystów, którzy śpiewali podczas rorat. Sama nazwa pochodzi od pierwszych słów Introitu Mszy św. o Matce Bożej odprawianej w Adwencie: Rorate coeli desuper, co znaczy Spuśćcie rosę niebiosa.”
Jaka jest historia obchodów święta Bożego Narodzenia?
Jest to „święto ustanowione i obchodzone na pamiątkę narodzenia Chrystusa Pana. Do IV wieku czczono uroczyście narodziny Zbawiciela w święto tak zwanej Epifanii, czyli 6 stycznia. Od IV wieku natomiast ustanowiono dzień 25 grudnia świętem Bożego Narodzenia. W tym dniu każdy kapłan odprawia trzy Msze św. (anielską, pasterską i królewską), a w nocy z 24 na 25 grudnia odbywa się tak zwana pasterka. W okresie Bożego Narodzenia ma miejsce duszpasterska wizytacja domów połączona z ich błogosławieństwem, zwana kolędą.”
Jakie jest znaczenie słowa „kolęda”?
Słowo to ma kilka znaczeń. Oznacza: „1) pieśni śpiewane w okresie Bożego Narodzenia lub dawniej nawet same te święta; 2) wizytę duszpasterską składaną w mieszkaniach w okresie świąt Bożego Narodzenia; odwiedziny na kolędę połączone z błogosławieństwem domów; 3) ofiarę, jaką wierni składają duszpasterzowi z okazji kolędowej wizyty duszpasterskiej; 4) niekiedy również podarki, jakimi obdarzają się ludzie z okazji gwiazdki.”
Ile jest w Palestynie miejscowości o nazwie „Betlejem”?
Dwie. Pierwsza to „miasto Dawidowe, miejsce narodzenia Chrystusa Pana (Łk 2, 1-20). Odległe od Jerozolimy osiem kilometrów w kierunku południowym. Pismo św. nazywa je Judzkim lub Efrata, aby odróżnić je od miejscowości o tej samej nazwie, znajdującej się w Zabulon, na południe od drogi Nazaret – Haifa. Sama nazwa Betleem pochodzenia hebrajskiego znaczy tyle co dom chleba.”
Co to jest „święto stałe”?
To jest święto, które każdego roku zawsze przypada w tym samym dniu, w odróżnieniu od świąt ruchomych. Takim świętem stałym jest między innymi Boże Narodzenie, obchodzone każdego roku – jak wiadomo – 25 grudnia.
Co znaczy słowo „wigilia”?
Ten łaciński wyraz odpowiada polskim słowom: czuwanie, straż, warta, początkowo oznaczający „nabożeństwo całonocne lub wieczorne poprzedzające większą uroczystość kościelną, później zaś cały przeddzień święta obdarzony osobnym formularzem mszalnym i brewiarzowym, a często połączony z obowiązkiem postu. W Polsce wigilią lub wilią nazywa się tradycyjną wieczerzę spożywaną w przeddzień święta Bożego Narodzenia. Wigiliami (w liczbie mnogiej) nazywa się też nieszpory odprawiane przed Mszą św. pogrzebową.”
(odpowiedzi pochodzą z Małego Słownika Teologicznego ks. Mariana Kowalewskiego,
wydanego przez Księgarnię św. Wojciecha w Poznaniu, w 1960 r.)
(24 grudnia)
Kościół święty wzbudza w nas dzisiaj świadomość tajemnicy nawołując nas w Oficjum Pańskim wiele razy: „Wiedzcie, że dziś przyjdzie Pan!” Chce przez to zachęcić nas, abyśmy się wreszcie otrząsnęli z resztek ospałości, jeśliśmy tego nie zdołali uczynić w czasie długiego Adwentu. Wypędźmy z siebie wszelką oziębłość, nastrójmy serca nasze, oczyśćmy je uprzednio przez spowiedź i tak oczekujmy przyjścia Boskiego Oblubieńca. Przygotujmy lampy serc naszych i zaopatrzmy je w oliwę miłości, aby gdy Oblubieniec stanie wśród nocy u drzwi naszych, zastał nas w pogotowiu.
II. …wyjść z samych siebie. Rozważmy teraz wezwanie: „Wyjdźcie”. Mianowicie, ten kto chce rzeczywiście wyjść naprzeciw Boskiego Oblubieńca, musi wyrwać się ze swego wygodnego położenia, zastarzałych wad i grzechów, jeśliby miał nieszczęście w nie popaść. Światłość i ciemności nie mogą być razem, a więc wszelki grzech musi być z dala od nas. To wyjście z siebie oznacza przede wszystkim pozbycie się grubych przywiązań do stworzeń; im więcej serce oddaje się stworzeniom, tym mniej w nim miejsca znajduje Stwórca. Abyś mógł usiąść z Maryją u stóp Jezusa musisz przerwać ową krzątaninę Marty około spraw pospolitych, to jest porzucić zbyteczne zajęcia. Oblubieniec chce u cie-bie zaznać spoczynku, nie może u ciebie być żadnego gwaru; gdzie znajdują się próżne radości, tam znika prawdziwa niebieska pociecha. Wreszcie trzeba wyjść z siebie samego i z wszelkiej nieupo-rządkowanej miłości własnej, aby dojść do zupełnego zjednoczenia się z Jezusem. Należy odróżniać zdrową miłość siebie, która polega na umiarkowanym staraniu się o własne zdrowie, wykształcenie, dobre imię, od wadliwej miłości siebie, którą nazywamy „miłością własną” albo „miłością samego siebie”. Wadliwa miłość własna, ma to do siebie, że wyklucza miłość bliźniego. Co więcej miłość własna odważa niekiedy posuwać się do takiego egoizmu, że przekreśla nawet miłość Boga. Stąd możesz poznać, jak ważną jest rzeczą przezwyciężenie w sobie wszelkich postaci samolubstwa, jeśli ma się w nas zrodzić wielka miłość Boża.
O jak błogim i uszczęśliwiającym byłoby to wyjście z siebie, a zatem i oderwanie się od okazji do złego. Najgroźniejszą okazją do złego jest nie szatan, ani nie ludzie, ani nie świat ale nasza miłość własna.
Nadchodzący Boski Oblubieńcze, wychodzę Tobie naprzeciw z radością i weselem! Pragnę usunąć Ci z drogi wszelkie przeszkody i zerwać wszelkie przywiązania do rzeczy próżnych; chcę nawet wyjść z samego siebie i z miłości ku Tobie wyrzec się wszelkich radości, używania i posiadania stworzeń. Przyjdź Oblubieńcze mej duszy, i weź w po-siadanie moje serce, aby wolne od wszystkiego pozostało na wieki Twoją własnością. O Maryjo, najmędrsza ze wszy-stkich panien, pełna oliwy łaski i miłości, udziel mi choć trochę nabożeństwa, aby serce moje od Twego zapłonęło, i abym z światłem w sercu mógł wyjść naprzeciw przychodzącego Oblubieńca. Amen.
(tekst z: pracy o. Jerzego od św. Józefa pt. Chleb powszedni, wydanej w Krakowie, w 1959 r.)
Niech nowo narodzone Boże Dziecię Was błogosławi.