Nr 10 – wrzesień A.D. 2008

pobierz wersję .pdf

SŁOWO DUSZPASTERZA

Drodzy Wierni!

Pragnę Was poinformować o pewnych zmianach w organizacji porządku duszpasterskiego mających na celu rozwój naszego apostolatu oraz stworzenie lepszych możliwości Waszego uświęcenia.
Otóż: Od początku września każda nasza placówka duszpasterska w Polsce (kościół albo kaplica) ma wyznaczonego na cały rok swojego odpowiedzialnego za nią duszpasterza. Oznacza to, że we wszystkich sprawach dotyczących porządku i funkcjonowania tej placówki należy się zwracać się do odpowiedzialnego za nią duszpasterza. Do niego też należy kierować wszelkie uwagi dotyczące spraw związanych z życiem kościelnym i relacjami zewnętrznymi. Przez najbliższe dwanaście miesięcy (tj. od początku września 2008 r. do końca sierpnia 2009 r.) ja będę miał zaszczyt sprawować, pośród innych obowiązków, także posługę duszpasterza odpowiedzialnego za nasz kościół w Gdyni. We wszystkich więc sprawach należy zwracać się do mnie. Podczas mojej ewentualnej nieobecności będzie zazwyczaj przyjeżdżał do Gdyni Ks. Edward Wesołek. W zakres jego obowiązków będzie wchodziło: odprawianie Mszy Świętej, sprawowanie sakramentów, czasem głoszenie wykładów oraz prowadzenie takich spraw wewnętrznych jak kierownictwo i poradnictwo duchowe dla osób które o to poproszą.
Aby ułatwić Wam kontakt z kapłanem, wprowadzam od początku września regularne kapłańskie dyżury. Kapłan będzie do Waszej dyspozycji w każdą sobotę po wieczornej Mszy Świętej (z wyjątkiem pierwszych sobót miesiąca) od 19.00 – 20.00 oraz w każdą niedzielę od 8.00 – 9.00 rano. Poza tym można się osobiście umówić z kapłanem na rozmowę w jakimś innym, wspólnie ustalonym terminie.
W każdą niedzielę, gdy ja będę wśród Was, natychmiast po Mszy Świętej odbędzie się katecheza dla dorosłych. Katecheza ta będzie trwała ok. 15 – 20 minut. Proszę pamiętać, że katechezy te nie będą przedłużeniem kazania niedzielnego. Katecheza jest systematyczną nauką naszej katolickiej Wiary. Jej forma będzie dopasowana do potrzeb osób dorosłych. Święty Pius X żądał od proboszczów, aby wprowadzili obowiązkową katechezę dla dorosłych w celu przeciwstawienia się narastającej ignorancji religijnej. Nie mam kompetencji kanonicznej by zobowiązać Was do uczestnictwa w tych katechezach, ale mogę usilnie Was prosić i czynię to niniejszym, abyście wszyscy w tych ważnych wydarzeniach duszpasterskich gorliwie uczestniczyli.
Od początku października oprócz Mszy Świętej w każdą sobotę i w każdą niedzielę, odprawiana będzie także Msza Święta również w każdy piątek o godz. 18.00. W pierwsze piątki miesiąca po Mszy Świętej będą się odbywały nabożeństwa do Najświętszego Serca Jezusowego. W pozostałe piątki po Mszy Świętej będzie odprawiana Droga Krzyżowa.
Od początku września zmienia się również porządek nabożeństwa pierwszosobotniego według następującego schematu:
17.30 – pierwsza część Różańca
18.00 – Msza Święta śpiewana ku czci Niepokalanego Serca N.M.P.
ok. 19.00 – wystawienie Najświętszego Sakramentu oraz oraz druga i trzeciej części
Różańca
ok. 21.00 – błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem.

My, kapłani jesteśmy narzędziami Chrystusa Wiecznego Kapłana, który żąda od nas, abyśmy wiernym podawali odwieczną Prawdę i Boskie Życie oraz prowadzili Was po katolickiej drodze ku Niebu. To jedyna droga, która wiedzie do celu. Postaramy się wypełnić swe obowiązki jak najskuteczniej. Temu właśnie mają służyć zmiany, o których Was informuję. Proszę, abyście obficie korzystali z wszystkich łask, których Boski Pan przez naszą posługę zechce Wam udzielić.

Wasz duszpasterz, ks. Karol Stehlin
***

„…czym jest nasza wiara? Czym jest wiara dla katolika? Jest przylgnięciem naszego intelektu do prawd objawionych przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, ze względu na autorytet Boga, który się objawia. To jest prawdziwa definicja wiary katolickiej.”

z mowy abpa M. Lefebvre’a wygłoszonej w Barcelonie 29. XII. 1975 r. (ZW nr 55, s. 74)

 
„Proszę utrzymywać swe serce na oścież otwarte przed Bogiem. Żyjmy zawsze radośnie w Jego obecności (…) Gdy otoczą nas ciemności i nawałnice, gdy wody goryczy podejdą nam aż po szyję – nie ma czego się lękać, jeśli Jezus zarzuca na nas swój płaszcz.”
św. Franciszek Salezy do baronowej de Chantal
z tomu pt. Radość miłowania Boga
ROZWAŻANIE NA UROCZYSTOŚĆ SIEDMIU BOLEŚCI N. M. P.
(obchodzoną corocznie 15 września)
„O wy wszyscy, którzy idziecie przez drogę, obaczcie i przypatrzcie się, czy jest boleść jako boleść moja” (Treny 1, 12).
POWODY ROZWAŻANIA BOLEŚCI N. P. MARYI:
I. współczucie, jakie winniśmy naszej niebieskiej Matce
II. konieczność głębszego wniknięcia w cierpienie naszego Zbawcy.
I. Nabożeństwo do boleści Najświętszej Maryi Panny jest bardzo dawne. Historia twierdzi, że powstało ono w średniowieczu i że w XI w. spotyka się pierwsze oznaki prywatnego nabożeństwa. Można jednak powiedzieć, że pierwszym, który ogłosił to nabożeństwo i wezwał do rozważania boleści Najśw. Maryi Panny, był Symeon, który w dniu ofiarowania Jezusa w świątyni ujrzał w duchu niezwykłe cierpienia Jego Matki i oznajmił Jej: „Oto ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A duszę twoją przeniknie miecz” (Łk 2, 34 – 35).
Mieczem tym było współczucie Maryi cierpieniom Jezusa, smutek, że Mu się sprzeciwiając i walcząc z Nim nieprzyjaciele Jego zatracają swoje dusze. Miecz ten zanurzył się siedemkroć w sercu Maryi: w czasie proroctwa Symeona, w czasie ucieczki przed Herodem do Egiptu, podczas zgubienia Jezusa w Jerozolimie, spotkania się z Nim na drodze krzyżowej, ukrzyżowania, zdjęcia z krzyża i złożenia do grobu.
Do szczególnego rozważania tych wielkich cierpień Matki Bożej skłaniać nas winno naturalne współczucie, jakie dziecko żywić zawsze winno względem swojej Matki. Miłość sprawia, że radość i cierpienia osoby umiłowanej odczuwamy jak swoje. A cóż dopiero powiedzieć o cierpieniach tej, która nas zrodziła i wypielęgnowała. Do współczucia Matce Bożej w Jej cierpieniach winno nas skłaniać zwłaszcza to, iż my właśnie staliśmy się przez grzechy przyczyną Męki Jej Syna a zatem i Jej cierpień.II. Drugim powodem nakłaniającym nas do rozważania boleści Maryi jest konieczność głębszego wniknięcia w cierpienia naszego Zbawcy. Sami nigdy nie zdołamy zrozumieć i odczuć ile, za co i za kogo wycierpiał Jezus, z jaką miłością podjął za nas śmierć krzyżową. Dopiero Maryja prowadzi nas w śl;ad za Jezusem drogą krzyżową na Kalwarię, stawia nas blisko krzyża i pokazuje jak cierpi Jezus i jak my mamy trwać z Nim na Golgocie i przeżywać Jego konanie. Nikt nie odczuł głębiej cierpień Jezusa nad Jego Matkę. Nikt nie zrozumiał lepiej przyczyn Męki i Śmierci Jezusa nad Tę, która ma najczystsze Serce, wolne od wszelkiego tchnienia miłości własnej. Nikt nie zrozumiał i nie pojął jaśniej ogromu dzieła Jezusowego i strasznego zła, jakie tkwi w każdym grzechu, nad Tę, która jest Niepokalana, wolna od grzechu , ma wolę i umysł niczym z powodu grzechu nie przyćmione.
Boleści Maryi są doskonałym odbiciem cierpień Jezusa, ich przedłużeniem a w pewnym znaczeniu uzupełnieniem. Maryja miała większe prawo niż św. Paweł powiedzieć o sobie: „Dopełniam na ciele własnym to, czego nie dostaje cierpieniom Chrystusowym” (Kol 1, 24), czyli współczując w Sercu moim i współcierpiąc przyczyniam się do tego, iż owoce Męki Jezusa docierają do dusz zbyt oddalonych od Niego. Wczuwajmy się zatem w boleści Maryi, a wówczas przysłużymy się, iż zbawcze dzieło Chrystusa, posiadające nieskończone wartości, przynosić będzie więcej owoców. Jeśli zaś będziemy towarzyszami cierpień Jezusa i Maryi, wówczas będziemy także, jak obiecuje św. Paweł, uczestnikami ich pociechy (2 Kor 1, 7).

(z dzieła o. Jerzego od św. Józefa OCD pt. Chleb powszedni. Rozmyślania na wszystkie dni roku kościelnego, Wydawnictwo OO. Karmelitów Bosych Kraków 1959)

PYTANIA I ODPOWIEDZI

Co to jest Msza święta?

Msza święta jest uobecnieniem Ofiary Krzyżowej. Chrystus ofiaruje w niej Ojcu w sposób bezkrwawy za pośrednictwem kapłana swe Ciało i swą Krew, które w sposób krwawy ofiarował na krzyżu. Msza św. jest więc prawdziwą ofiarą, przez którą udzielane są nam zasługi Ofiary Krzyżowej.

Sobór Trydencki naucza: „Kto mówi, że we Mszy św. nie ofiaruje się Bogu prawdziwej i właściwej ofiary (…) niech będzie wyklęty”. Dalej Sobór Trydencki uczy, że Chrystus „podczas Ostatniej Wieczerzy, tej nocy, której był wydany (1 Kor 11, 23), aby swej ukochanej Oblubienicy – Kościołowi zostawić widoczną (jak tego wymaga natura człowieka) ofiarę, przez która ma być uobecniana owa raz na krzyżu złożona ofiara, aby jej pamiątka trwała aż na wieki, a jej zbawienna moc udzielała się na odpuszczenie grzechów, jakie przez nas codziennie są popełniane (…) ofiarował Bogu Ojcu swe Ciało i swą Krew pod postaciami chleba i wina”. Przez słowa: „Czyńcie to na moją pamiątkę”, ustanowił Apostołów kapłanami i dał im polecenie celebrowania tej ofiary w przyszłości.

Tenże sobór tak mówi o stosunku Ofiary Krzyżowej do ofiary Mszy św.: „W obu ofiarach jest ta sama żertwa – Jezus Chrystus. We Mszy nie ofiaruje się chleba i wina (gdyż one przestają istnieć w momencie przeistoczenia), ale Ciało i Krew Jezusa Chrystusa”. Także kapłan jest ten sam, z tą wszakże różnicą, że na krzyżu Chrystus ofiarował się sam, a we Mszy posługuje się człowiekiem – kapłanem, który jednak działa tylko jako instrument Chrystusa. Różny jest sposób ofiarowania. Na krzyżu Chrystus ofiarował się w krwawy sposób, we Mszy czyni to w sposób bezkrwawy. Podwójna konsekracja, to jest oddzielne przeistoczenie chleba w Ciało i wina w Krew Chrystusową, służy jednak zaznaczeniu oddzielenia się na krzyżu Ciała i Krwi Chrystusa.
(…)

Jak powinno się przyjmować Komunię św.?

Komunia święta musi być przyjmowana w pełen uszanowania sposób, gdyż zawiera ona Pana Jezusa Chrystusa z Bóstwem i Człowieczeństwem, Duszą, Ciałem i Krwią. To uszanowanie znajduje najlepszy wyraz w praktyce Komunii św. do ust, przy której kapłan kładzie Hostię klęczącemu wiernemu na język.

Prawda o rzeczywistej obecności Jezusa Chrystusa w tym sakramencie jest niedwuznaczną nauką Pisma Świętego. Chrystus mówi: „Albowiem Ciało moje prawdziwie jest pokarmem, a Krew moja prawdziwie jest napojem. Kto pożywa Ciało moje, i pije Krew moją, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dzień ostatni” (J 6, 55n). Podczas ustanowienia Mszy św. podczas Ostatniej Wieczerzy „wziął Jezus chleb, błogosławił, łamał i dawał uczniom swoim, i rzekł: Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje, a wziąwszy kielich, dzięki czynił, i dał im mówiąc: Pijcie z tego wszyscy. Albowiem to jest Krew moja Nowego Testamentu, która za was będzie wylana na odpuszczenie grzechów” (Mt 26, 26n).

Dlatego wszyscy chrześcijanie przez półtora tysiąclecia wierzyli w rzeczywistą obecność Chrystusa i wielce czcili ten sakrament jako najwyższy dar Pana. Dopiero w XVI wieku reformatorzy poprowadzili całe rzesze ludzi do odstępstwa od wiary w Eucharystię.”

(z dzieła ks. M. Gaudrona pt. Katechizm o kryzysie w Kościele Te Deum Warszawa 2001)

ŚWIĘTY MIESIĄCA

Bł. Ładysław z Gielniowa, wyznawca (25 września)

Usta sprawiedliwego wypowiadają mądrość, i język jego głosi słowa święte” (Ps 36, 30).
Bł. Ładysław rozmiłował się w:
I. Krzyżu Chrystusowym
II. opowiadaniu Królestwa Chrystusowego
I. Krzyż wybrała Opatrzność za narzędzie śmierci Zbawiciela. Od tej chwili zmieniło się jego znaczenie. Z narzędzia kaźni budzącego odrazę stał się znakiem zbawienia otaczanym czcią i miłością. Wśród wielkich czcicieli Krzyża wyróżnia się bł. Ładysław z Gielniowa. Bł. Ładysław porzuciwszy świat pod wpływem płomiennych nauk św. Jana Kapistrana, stał się żarliwym czcicielem Ukrzyżowanego, kaznodzieją i piewcą bolesnej Męki.
W zakonie wypadło bł. Ładysławowi pełnić przez 15 lat obowiązki zwierzchnika polskiej prowincji zakonnej. Obarczony wielką odpowiedzialnością i obowiązkami zarządu nie zaniedbał swego nabożeństwa do Męki Pańskiej. Widok Krzyża przywoływał mu na pamięć całą tragedię Golgoty.
Uwielbiał wtedy dobroć Bożą, a z drugiej strony opłakiwał złość ludzką. Historia Męki Zbawicielowej wzruszała go zawsze, szczególnie wtedy, gdy przypominał sobie, że to za niego również Pan Jezus umarł na Krzyżu. W Wielki Piątek w roku swojej śmierci przemawiał w Warszawie do wiernych o Męce Pańskiej. Każde słowo opowiadające cierpienia Zbawiciela drgało nutą serdecznego współczucia. Wszystkim słuchającym zdawało się, że widzą przed sobą całą drogę bolesną od Ogrojca aż po Golgotę. Kaznodzieja coraz bardziej zapalał się coraz goręcej pragnął przekonać do miłości Ukrzyżowanego i nagle porwany zachwytem zamilkł uniesiony w powietrze…
Krzyż przypominał bł. Ładysławowi Chrystusa i dlatego tak bardzo czcił ten święty znak zbawienia. Mógł on za św. Pawłem powtórzyć: „Nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jeno z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa” (Gal 6, 14).II. Przyjąwszy w zakonie kapłaństwo bł. Ładysław poczuwał się do obowiązku pełnego wykorzystania jego uprawnień. Użył swego kapłaństwa przede wszystkim do głoszenia chwały Ukrzyżowanego. Widząc, że często kazania mijają bez śladu, postanowił nauką o Krzyżu i umiłowanie Krzyża głosić pieśnią. Układał więc sam pieśni, szczególnie o Męce Pańskiej i po kazaniu śpiewał je razem z ludem. Przetrwał do naszych czasów „Żołtarz Jezusów” rozważanie w pieśni bolesnych cierpień Jezusa.
Kazania do ludu były dla bł. Ładysława szczególnie drogie. Często opuszczał Warszawę, by swe uwielbienie dla Chrystusa cierpiącego głosić ludowi na wsiach. Kiedy w roku 1499 najazd Tatarów spustoszył ziemię polską, bł. Ładysław litując się nad nieszczęściem , które najbardziej dotknęło lud wiejski , obchodził wioski ze słowem pociechy nadprzyrodzonej, nawołując błądzących do pokuty i ufności w miłosierdzie Boże.
W życiu bł. Ładysława podziwiamy wielką miłość Krzyża wraz z ofiarnym apostolstwem dla małych tego świata.

Boże miłosierny, któryś w bł. Ładysławie okazał cudowne działanie łaski przez powołanie zakonne, cześć Krzyża i umiłowanie maluczkich, spraw, abyśmy zdążając jego śladami w Krzyżu odkryli tajemnicę naszego zbawienia. Amen.

(z dzieła o. Jerzego od św. Józefa OCD pt. Chleb powszedni. Rozmyślania na wszystkie dni roku kościelnego, Wydawnictwo OO. Karmelitów Bosych Kraków 1959)

„Ujrzawszy Bernadetę wchodzącą, ks. Peyramale rzekł jej: – Czego chcesz dzisiaj? A ona, nie mówiąc ani ‘dzień dobry’, ani ‘dobry wieczór’ wyrecytowała: – Jestem Niepokalane Poczęcie. – Co ty mówisz, mały pyszałku? – zawołał proboszcz. – Jestem Niepokalane Poczęcie… (Teraz dopiero jej myśli skupiły się, dodaje więc:) – To Pani dopiero co powiedziała te słowa. – NO, nareszcie! – odpowiedział kapłan, tłumiąc emocje. – A wiesz co to znaczy? – Nie , księże proboszczu.” (Lourdes, 25. III. 1858 r.)

(fragment książki ks. Franciszka Trochu pt. Święta Bernadeta Soubirous. Niepokalanów1999, s. 166)