„Wieści świdwińskie”, 25.06.2008, Nr 12 (19), s. 11
„Nie lękaj się wściekłości burz” – Ojciec Pio
W dniu 15 czerwca po raz kolejny do Połczyna przybył ksiądz Karol Stehlin, Przełożony Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X na Europę Środkowo-Wschodnią, by odprawić Mszę Wszechczasów.
Zainteresowanie przekroczyło tym razem granice, nie tylko diecezji, ale i województwa. Przybyli ludzie z Gdyni i okolic, Goleniowa, Koszalina, Redła, Stargardu Szczecińskiego, Szczecina, Szczecinka, Trzebiatowa, innych miast, no i oczywiście Połczyna. Duża sala wypełniła się po brzegi.
Ksiądz Stehlin odprawił Mszę Świętą Wszechczasów. Dzięki pomocy wiernych z Kościoła p.w. Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny w Gdyni, którzy prócz ministrantury, wspomogli także śpiew, było możliwe odprawienie uroczystej Mszy Świętej Śpiewanej. Ksiądz Stehlin wygłosił dwuczęściową konferencję. Przedstawił istotę Mszy Wszechczasów, wyjaśnił także symbolikę ołtarza, szat i gestów kapłana. W drugiej części konferencji, Ksiądz Przełożony nakreślił problem obecnego kryzysu w Kościele i coraz większego zamętu. Na przybyłych duże wrażenie zrobił piękny ołtarz i przestronna sala. Dużym zainteresowaniem cieszyła się szeroka oferta publikacji wydawnictwa Te Deum oraz „Katolik Tradycji” i „Niepokalana Zwycięży”. Dostępne były też te wcześniejsze numery „Wieści Świdwińskich” z artykułami na temat Tradycji Katolickiej. Wiele osób było mile zaskoczonych postawą redaktora „Wieści Świdwińskich”, który w przeciwieństwie do innych redaktorów, pozwolił uczciwie przedstawić sprawę Mszy Wszechczasów i Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X.
Niestety, znów „przemawiali” kłamcy, głusi na wszelkie argumenty i próby wyjaśnienia sytuacji. Znów zrywano plakaty (jeżeli byli to jacyś pedanci bądź ekolodzy, to chyba niefortunnie zapomnieli zerwać to, co najważniejsze, czyli taśmy).
Smutkiem napawa, że wiadome osoby, ci „katolicy”, tak się zacięli w swojej nienawiści do Mszy Wszechczasów, że nie wahali się rwać na kawałki zdjęcia papieża (czyżby kolejny dowód na ich „pełną łączność z papieżem” i „szacunek” do Niego?) odprawiającego Mszę Wszechczasów, treść ogłoszenia pozostawiając nienaruszoną. A może są tak niedouczeni, że nie wiedzą czyj wizerunek rwali na kawałki?
Mszą Wszechczasów i konferencją zainteresowali się także kuracjusze. Zszokowani wyzwiskami usłyszanymi w kościele, przyszli by samemu przekonać się o „słuszności” słów, jak sami mówili „pełnych takiej nienawiści”. Wiele osób ponownie było oburzonych tym, co usłyszały w kościele. Skąd wyzwiska w dobie wolności religijnej i szeroko pojętej tolerancji? Skąd ta ciągła nienawiść do Mszy Świętej, która przez prawie 20 wieków była odprawiana w całym Kościele, przez każdego księdza? Czy człowiek może nienawidzić kogoś ze swoich przodków? Może. Ale gdy nienawidzi wszystkich swoich przodków, odcina się od nich, obraża ich, czy można go nazwać normalnym? Nie sądzę. Czy taki człowiek ma jakiś związek ze swoimi przodkami? Czy nie jest jak nowotworowa narośl na zdrowym ciele, która nie tylko szpeci, ale i niszczy zdrowe komórki? Czy księża nie znają słów współczesnych, uznanych teologów, mówiących m.in.:
„Ogłoszenie zakazanym mszału, który był wypracowywany przez wieki, poczynając od czasów sakramentarzy Kościoła starożytnego, spowodowało wyłom w historii liturgii i jego następstwa mogły być tylko tragiczne“,
„Czegoś podobnego nie było w całej historii Kościoła – przekreślono przecież jego całą przeszłość”,
„Wspólnota, która wszystko, co dotychczas było dla niej najświętsze i najszczytniejsze, ni stąd, ni zowąd uznaje za surowo zakazane, a tęsknotę za tymi zakazanymi elementami traktuje wręcz jako nieprzyzwoitość, stawia samą siebie pod znakiem zapytania”,
„To, co było aż do 1969 roku właściwą liturgią Kościoła, czymś najświętszym dla nas wszystkich, nie może po 1969 stać się czymś nie do przyjęcia”.
Jak ks. Leszczyński może mówić, że Msza jest odprawiana poza kościołem, skoro sam nie wpuścił tej Mszy do kościoła, skoro sam wygonił, najpierw z kościoła, potem z kaplicy, na działki i do sal? Jak ksiądz Szewczyk może publicznie mówić, że ktoś nie chce rozmawiać, podczas gdy dotąd, księża Szewczyk i Sendecki, mimo usilnych prób, nie chcą porozmawiać i wyjaśnić swojego postępowania? Czy księża i katecheci, którzy nie tylko czytają „Wieści”, ale i publikują w nich, nie powinni przestrzec publicznie przed „sektą”, „schizmą”, gdy „prowadzi agitację” w gazecie? Czy nie powinni napisać polemiki? Czy też nie mają kontrargumentów innych niż krzywdzące słowa? Czy wszyscy zatroskani o „błądzących”, nie powinni wyprowadzić ich z błędów? Czy ci, tak mówiący o tolerancji, sami nie powinni tolerować? Czy robią tak? Nie. Wykorzystują ambonę do obrażania ludzi. Wykorzystują ambonę do wprowadzania w błąd. O sprawie poinformowany jest ksiądz biskup Edward Dajczak.
Zakończmy słowami księdza Stehlina, sprzed niemal 10 lat, gdy stawał w obronie Krzyża na Żwirowisku:
„Jeśli nas jednogłośnie potępiają bez żadnego powodu, to tak jakby nas duchowo zabijali. Odmawiają nam dostępu do kościołów (w dobie ekumenizmu, kiedy zaprasza się każdego innowiercę na nabożeństwa), odmawiają nam prawa do rzetelnej dyskusji, nie chcą poważnie rozważyć naszych argumentów. Czy ci mistrzowie dialogu, w stosunku do nas nie potrafią być wierni swoim własnym zasadom? W tej sytuacji jedno nam pozostaje – konsekwencja w naszym postępowaniu (dlatego, że jest ono po prostu katolickie), logiczna i ścisła argumentacja oraz absolutna wierność całemu Magisterium Kościoła” a także pamięć o słowach: „Błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was, i gdy z Mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie” (Mt 5, 11).
Paweł Stando