Nr 7 – czerwiec A.D. 2008

SŁOWO DUSZPASTERZA

Drodzy Wierni!

Letnie wakacje są wielkim sprawdzianem dla każdego katolika. Jest wiele osób, w różnym wieku, które gubią się zupełnie w tym okresie. Idąc za głosem światowych propozycji, oddają się „odpoczynkowi”, który jest tylko przykrywką dla lenistwa i próżniactwa. Ów „odpoczynek” bywa także czasem silnych pokus i bolesnych grzechowych upadków. Niejeden człowiek cały rok utrzymywał duchową dyscyplinę, baczył na siebie, unikał okazji do grzechu, dbał o swe obowiązki wobec Boga oraz bliźniego, a w warunkach letniego czasu wolnego bezradnie poddaje się złym podszeptom. Zaniedbuje modlitwę i Mszę św. a także wypełnianie obowiązków stanu, koncentrując się na zbieraniu jak najintensywniejszych wrażeń. W takich warunkach „urlop” staje się okazją do szukania różnych przyjemności i rozrywek graniczących z nieprzyzwoitymi zachowaniami bądź będących wprost grzechem. Poza tym pogoda (upalne dni) sprzyja poważnym wykroczeniom jeśli chodzi o skromność stroju i zachowanie należytego wyglądu.

Z drugiej strony są też ludzie, którzy w tym okresie czynią wielkie postępy w życiu duchowym. Ponieważ nie ma zwykłych zajęć, mają więcej czasu na modlitwę, lepiej przygotowują się do Mszy św. i lepiej składają dziękczynienie po Komunii św., oddają się głębszemu studiowaniu jakiejś dobrej, katolickiej książki, co było niemożliwe w ciągu roku nauki lub pracy zawodowej. Myśląc o odpoczynku, zdają sobie sprawę, że istnieje nie tylko odpoczynek dla ciała, lecz także dla duszy. Odpoczynek dla ciała zaś nie oznacza oddania się bezczynności, lecz polega na ćwiczeniu go przez odpowiednie zajęcia (spacery, wycieczki, sport etc.). Odpoczynek dla duszy polega zaś na tym, aby władze naszej duszy obficie karmić prawdą i dobrem. I tak np. czytanie ciekawej biografii świętego pomnaża wydatnie nasze chęci do nabywania cnót.

Aby tegoroczne wakacje przebiegły pod znakiem postępu duchowego, usilnie zachęcam wszystkich Wiernych, aby zechcieli poświęcić choć część czasu wolnego na odnowienie swego duchowego życia. Dzieci zapraszam w lipcu do uczestnictwa w obozach wakacyjnych. W tym roku odbędą się one w Rabce Zdroju. Dorosłych zaś zapraszam do uczestnictwa w rekolekcjach ignacjańskich. Wszystkich wzywam w sierpniu na pielgrzymkowy szlak wiodący z Warszawy na Jasną Górę w Częstochowie. W tym roku powędrujemy już po raz czternasty. Terminy tych spotkań wiszą na tablicy ogłoszeń duszpasterskich w holu i w gablocie na zewnątrz budynku przyszłego przeoratu. Zostały one ustalone kilka miesięcy temu, tak aby każdy mógł odpowiednio wcześnie zaplanować swoje wakacje „z Bogiem i z Niepokalaną”.

Gorąco pragnę, abyście wy, drodzy Wierni, mogli zacząć nowy rok szkolny, akademicki lub zawodowy z nowym zapałem, z nowymi siłami. Przez dobrze spędzone wakacje ściągniecie na pewno błogosławieństwo Boże na nasz przyszły przeorat. Obserwacja doświadczeń z minionych lat utwierdza mnie w przekonaniu, że dobrze spędzone wakacje są jedną z najbardziej owocnych metod, dzięki której nowi wierni odnajdują Mszę św. Wszechczasów i silnie się przywiązują do katolickiej Tradycji.

Wasz duszpasterz, ks. Karol Stehlin

 


 

W dniu 29 czerwca 1988 r., a więc dwadzieścia lat temu,
Przewielebny Ksiądz KAROL STEHLIN,
obecnie nasz Duszpasterz i Przełożony Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X w Polsce, przyjął w Ecône, z rąk J.E. Abpa Marcelego Lefebvre’a, święcenia kapłańskie.
Z tej okazji składamy Mu najserdeczniejsze życzenia obfitości tych wszystkich łask Bożych jakich potrzebuje w swej kapłańskiej służbie oraz w ziemskiej pielgrzymce ku Niebu. Jednocześnie składamy Bogu i Niepokalanej akt naszej wielkiej wdzięczności za te dwadzieścia lat Kapłaństwa Ks. Karola Stehlina. Znaczna ilość tych lat to czas przypadający na Jego posługę w Polsce. Za wielkie szczęście poczytujemy sobie to,
iż dobry Bóg pozwolił nam w przeszłości i pozwala obecnie pozostawać pod Jego opieką duszpasterską.
Wierni skupieni
przy kościele pw. Niepokalanego Serca N.M.P. w Gdyni

 


Informujemy, że PIOTR WYSOKIŃSKI stanu wolnego z parafii pw. Matki Boskiej Bolesnej w Gdyni i ANNA ROSZKO stanu wolnego z parafii pw. św. Stanisława Kostki w Szczecinie chcą zawrzeć związek małżeński w kościele pw. Niepokalanego Serca N.M.P. w Gdyni w dniu 7 czerwca 2008 r. o godz. 16.00.
Ktokolwiek wiedziałby o przeszkodach uniemożliwiających zawarcie związku małżeńskiego między wyżej wymienionymi osobami proszony jest o zgłoszenie się do księdza przeora.

Ks. Karol Stehlin, przełożony
Gdynia, 20 V 2008 r.

***

 

PYTANIA I ODPOWIEDZI

 

Służba ministrancka należy do najzaszczytniejszych służb jakie mogą pełnić chłopcy, młodzieńcy lub mężczyźni nie będący kapłanami. Komuś może się zdawać, iż być na przykład sekretarzem rady króla, urzędnikiem w kancelarii prezydenta, adiutantem w sztabie admirała lub chociaż asystentem gabinetu ministra to coś znaczy. Rzeczywiście znaczy, ale wobec służby ministranckiej to doprawdy drobnostki. Dlaczego? Otóż służba ministrancka jest usługiwaniem bezpośrednio Bogu samemu i temu, który – jako alter Christus – składa ofiarę. Nie może być zaszczytniejszej służby! Ministrantura jest kuźnią powołań kapłańskich, choć oczywiście nie każdy ministrant musi zostać w przyszłości kapłanem. Pokochać Mszę św., ołtarz, liturgię wraz z jej całym bogactwem i wielobarwnym pięknem słów, gestów, świateł, zapachów i przedmiotów liturgicznych można jednak najłatwiej będąc właśnie ministrantem. Jeszcze dziś w biogramach wielu kapłanów jest ministrantura. Dawniej było to niemal zasadą. Abp Marcel Lefebvre też w dzieciństwie i młodości był ministrantem. W szeregach ministranckich jest więc miejsce przede wszystkim dla tych, przed którymi droga do kapłaństwa jest otwarta. W naszym kościele pw. Niepokalanego Serca N.M.P. usługują mężczyźni dorośli, często żonaci, a to dlatego, że nie mają komu miejsca ustąpić. Jeśli jednak tylko pojawią się chłopcy lub młodzieńcy chętni do nauki ministrantury, to im właśnie zostanie miejsce przy ołtarzu oddane. Zapytajmy teraz kim jest ministrant.

Kim jest ministrant?

Jest sługą Chrystusa
„Ministrant nie jest żadnym wielkim panem. Jest sobie małym tylko chłopcem. Za to jego pan jest większy, niż wszyscy wielcy tego świata. Jest nim Chrystus, Król nieba i ziemi. Na Jego sztandarze widnieje napis: Król królów i Pan panów. Jemu służyć – powiada św. Piotr – znaczy samemu być królem. Niczym są wszystkie królestwa i państwa tego świata wobec tego w którym ministrant pełni swoją służbę. Jest nim Królestwo Boże, obejmujące niebo, ziemię i wszystkie gwiazdy. Jedyne królestwo, które nigdy nie przemija i nie zna żadnych granic. Służba zaś, jaką pełnić może ministrant, jest służbą przy największym i najpotężniejszym dziele jakie w niebie i na ziemi spełnić może się na cześć nieśmiertelnego Boga oraz dla dobra i zbawienia całego świata: przy świętej ofierze Jezusa Chrystusa.”

Jest rówieśnikiem aniołów
„Jest to rzeczą zupełnie zrozumiałą. Co bowiem ty czynisz jako ministrant, jest służbą aniołów. Czyż aniołowie w niebie nie muszą się zdumiewać, widząc, jak na ziemi mały chłopiec może spełniać czynności, które w niewidzialnym królestwie nieba są ich przywilejem?”

Jest małym zastępcą ludu
„ …gdy ty służysz przy ołtarzu i odpowiadasz na modlitwy, wówczas czynisz to również jako zastępca ludu, w imieniu setek, lub tysięcy wiernych, owszem, nawet w imieniu całego Kościoła katolickiego, w imieniu ludzi i aniołów! Czyż więc nie trzeba abyś i ty, mały zastępco ludu, posiadał pobożność i gorliwość stu czy tysiąca wiernych?”

Jest poświęcony Bogu
„ …jedno święcenie musi posiadać choćby najmniejszy ministrant, zanim mu wolno będzie przystąpić do ołtarza. Jest nim chrzest święty. Nadto musi on w każdym razie należeć do jednego stanu – do stanu tych, którzy posiadają łaskę uświęcającą, do stanu dzieci Bożych (…) Teraz rozumiesz także, dlaczego ministrant przywdziewa do świętej służby białą komeżkę.”

(na podstawie dzieła o. Hariolfa Ettenspergera OSB pt. W służbie Ołtarza. Podręcznik dla ministrantów wraz z dodatkami „Służba ceremoniarza” i „Służba w Wielkim Tygodniu”. Poznań 1948)

ŚWIĘTY MIESIĄCA – św. Franciszek Caracciolo, kapłan
4 czerwca

Czerwiec jest tradycyjnie w Bractwie miesiącem, w którym udziela się święceń kapłańskich. Wspomnijmy więc dziś właśnie świętego kapłana, zakonnika o. Franciszka Caracciolo. Był poddanym Królestwa Neapolitańskiego związanego wówczas z Hiszpanią. Jego życie przypadło na II połowę XVI w. (1563 – 1608), a więc na czas, gdy znacznymi połaciami Europy targała rewolucja protestancka. Pochodził z zamożnej i znanej w Kampanii rodziny. W wieku 22 lat Askaniusz, bo takie imię otrzymał na chrzcie św., poważnie zachorował. Gdy choroba osiągnęła stadium krytyczne, złożył Bogu ślub, iż jeśli wyzdrowieje, to poświęci się służbie Bożej. Wyzdrowiał i dotrzymał danego Panu Bogu słowa. Studia teologiczne odbył na uniwersytecie w Neapolu i w 1581 r. przyjął święcenia kapłańskie. Przystał do jednego z bractw kapłańskich działających w mieście. To które wybrał zajmowało się opieką nad skazanymi na karę śmierci, więzienia lub galery. Księżą służyli też opieką duszpasterską nieuleczalnie chorym. Niebawem ks. Askaniusz Caracciolo uznał, iż bractwo nie wystarcza i powinien założyć nowe zgromadzenie zakonne skupiające księży zajmujących się opieką nad chorymi i więźniami. Podobnie jak on myślało jeszcze dwóch innych kapłanów. Cała trójka udała się na rekolekcje do słynnej pustelni w Camaldoli, gdzie opracowali projekt reguły nowego zgromadzenia pod nazwą Klerycy Regularni Mniejsi. Członkowie tego zgromadzenia nigdy nie założyli swych placówek w Polsce, ale odegrali znaczącą rolę w Królestwie Neapolu i w Hiszpanii. Składali śluby ubóstwa, czystości i posłuszeństwa oraz dodatkowo ślub czwarty nie przyjmowania żadnych godności i zaszczytów kościelnych poza swoim zakonem. Już w 1588 r. nowy zakon został zatwierdzony przez pap. Sykstusa V. Śluby zakonne jako pierwszy przyjął ks. Askaniusz Caracciolo przyjmując imię zakonne Franciszek. Miał wówczas 26 lat. Wraz z nim życie zakonne rozpoczęło w Neapolu kilkunastu młodzieńców. Kilka lat później powstaje pierwsza placówka zakonna nowego zgromadzenia w Hiszpanii oraz dwa domy w samym Rzymie. Święty pełnił funkcje pierwszego przełożonego generalnego. Zrezygnował z niej jednak poprzestając na funkcjach niższej rangi. Był mistrzem nowicjatu, przełożonym domu w Neapolu i wikariuszem generalnym zgromadzenia. Na każdym miejscu odznaczał się ofiarnością i skromnością. Wiele zawdzięczali mu chorzy i więźniowie. Wyróżniał się szczególnym nabożeństwem do Najświętszego Sakramentu. Przy każdej okazji organizował uroczyste wystawienia, adoracje i procesje. Głosił ofiarnie kazania, misje ludowe i rekolekcje. Zmarł w opinii świętości podczas pielgrzymki do sanktuarium Matki Bożej w Loreto 4 czerwca 1608 r., a więc w wieku raptem 45 lat. Jego ciało spoczęło w podziemiach kościoła Matki Bożej Większej w Neapolu, a następnie w neapolitańskim kościele Monteverginella. Przy jego grobie dokonywały się cudowne uzdrowienia. Neapolitańczycy otaczali zmarłego zakonnika wdzięczną pamięcią. Wszystko to sprawiło, że o. Franciszek Caracciolo został beatyfikowany w końcu XVIII w. przez pap. Klemensa XIV i kanonizowany na początku XIX w. przez pap. Piusa VII. W 1840 r. ogłoszono świętego drugim, po św. Januarym, patronem Neapolu. Jeśli kogoś z nas Bóg powiedzie do stolicy Kampanii, nad Zatokę Tyrreńską, do podnóży Wezuwiusza, to pamiętajmy tam o św. Franciszku Caracciolo. Ozdobą ziemi są żyjący na niej święci.

(na podstawie dzieła ks. Wincentego Zaleskiego SDB pt. Święci na każdy dzień. Wyd. Salezjańskie Warszawa 1996)