SŁOWO DUSZPASTERZA
Drodzy Wierni!
Z całego serca zachęcam Was do podjęcia na nowy Rok Pański 2008 następujących postanowień:
Będę gorliwe uczestniczył we Mszy Świętej. Gorliwości tej nie można nabyć inaczej jak przez regularne rozważanie Najdroższego Skarbu, który Pan Bóg nam dał. Aby zachęcić Was do tych rozważań, w naszym biuletynie umieszczamy od czasu do czasu krótkie uwagi dotyczące Mszy św. (w formie pytań i odpowiedzi), abyście coraz głębiej dostrzegali wielkość tego skarbu i abyście też coraz owocniej z niego korzystali.
Będę wiernie uczestniczył w nabożeństwie pierwszych sobót miesiąca ku czci Niepokalanego Serca Maryi. Przez to wyrażamy nasze przekonanie o ważności Niepokalanej w naszym życiu, szczególnie w obecnych czasach apokaliptycznych. Jest to też wyraz naszego pragnienia, by przez nasze modlitwy i ofiary Niepokalane Serce Maryi triumfowało w nas i wokół nas, przyciągając coraz to nowe dusze dobrej woli do naszej świątyni.
Będę uparcie dążył, korzystajcie ze „wszystkich środków byle godziwych, na które pozwala stan, gorliwość i roztropność”, do celu jaki św. Maksymilian wyznaczył „Rycerstwu Niepokalanej”. Szczególnie zachęcam do włączenia się do apostolatu drukowanego słowa. Czyńcie to, co w Waszej możliwości, aby jak najwięcej ludzi czytało dobre książki i czasopisma. Chętnie rezygnujmy z różnych przyjemności, aby za zaoszczędzone środki nabyć książki i czasopisma a następnie rozdawać je ludziom. Przede wszystkim zaś sami bądźcie gorliwymi czytelnikami dobrych publikacji, z pamięcią o maksymie: „powiedz mi, co czytasz, a ja ci powiem kim jesteś”.
Będę miłował całym sercem nasz przyszły przeorat i przyczyniał się do swego rozwoju duchowego: przez modlitwę apostolską, przez ofiary i cierpienia, przez posłuszeństwo przełożonemu, przez zaangażowanie w pracy apostolskiej według wskazówek duszpasterza.
Będę unikał, jak ognia, gadulstwa, obmów, plotek i zuchwałych osądów pod adresem osób trzecich. Godne zachowanie w przedsionku kościoła pociąga nowych wiernych do wnętrza kościoła. Głupie słowa, pochopne sądy ich zniechęcają.
Będę się jak najlepiej zachowywał się w kościele. Precz z rozglądaniem się na boki, precz z komentowaniem (nawet tylko w myślach) zachowania innych, precz z pouczaniem kogokolwiek. Jesteśmy w kościele dla Pana Boga i tylko dla Niego!
Będę okazywał bezinteresowną serdeczność w stosunkach z innymi wiernymi. Należy całkowicie powstrzymać się od krytykowania innych, a w przypadku jakichś osobistych trudności nie należy okazywać tego słowem czy gestem w obecności innych.
Serdecznie błogosławię Was za podjęcie tych postanowień i zapewniam, że duszpasterze zawsze pomogą Wam radą i wsparciem w ich realizacji.
Dlaczego Pana Jezusa nazywamy w liturgii Mszy św. Barankiem Bożym?
Naśladujemy w ten sposób św. Jana Chrzciciela, który tak nazwał Pana Jezusa. Oto Zbawiciel, niewinny i milczący, pozwala przelać swoją krew na krzyżu, która to ofiara złożona na Kalwarii uobecnia się podczas każdej Mszy św. i jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy. Tym czym dla żydów był baranek paschalny, którego wylaną krwią oznaczono odrzwia domów, co uchroniło ich mieszkańców od śmierci, tym Pan Jezus ukrzyżowany na Kalwarii jest dla całej ludzkości. Ofiara z baranka starotestamentalnego była zapowiedzią ofiary Zbawiciela.
Dlaczego modlitwę „Agnus Dei” odmawia się trzykrotnie?
Ten fakt ma głębokie teologiczne uzasadnienie. Pierwszy raz modlitwa jest skierowana do Baranka Bożego na ołtarzu jako do Syna Bożego. Drugi do Baranka Bożego jako do daru ofiarnego danego nam przez Boga i trzeci do Baranka Bożego jako do daru ofiarnego jaki my Bogu składamy.
Dlaczego zakończenie trzykrotnie odmawianej lub śpiewanej modlitwy „Agnus Dei” ma zróżnicowane zakończenia?
Pierwotnie te zakończenia były jednakowe: „miserere nobis”. Od XII w. trzecie zakończenie brzmi: „dona nobis pacem”. Wiek XII był dla Kościoła niespokojnym. Buntujący się ces. Fryderyk Barbarossa spowodował wielkie zamieszanie, a nawet wojny. Kościół ubolewając nad tym i pragnąc pokoju wprowadził to nowe zakończenie trzeciej modlitwy „Agnus Dei”.
Jakie czynności wykonuje kapłan podczas trzykrotnej modlitwy „Agnus Dei”?
Celebrans trzykrotnie uderza się w piersi trzema palcami prawej dłoni, tymi palcami, które nie dotykały Hostii Przenajświętszej. Między uderzeniami kapłan kładzie dłoń na korporale albo utrzymuje ją w bardzo wolnym ciągłym ruchu. Uderzając w swe piersi podkreśla, iż błaga o miłosierdzie i pokój przede wszystkim dla samego siebie. Podobny gest wykonują wszyscy uczestniczący we Mszy św. wierni.
Czy modlitwa „Agnus Dei” wygląda tak samo podczas każdej Mszy św.?
Nie, podczas Mszy św. żałobnych dwa pierwsze zakończenia tej modlitwy brzmią: „dona eis requiem”, a trzecie: „dona eis requiem sempiternam”. Kapłan nie bije się wówczas w piersi, chcąc w ten sposób wyrazić, iż zmiłowanie i pokój pragnie pozyskać dla dusz cierpiących w czyśćcu.
Jaki jest bezpośredni cel wypowiadania modlitwy „Agnus Dei”?
Modlitwa ta stanowi błaganie o miłosierdzie Zbawiciela. Człowiek zawsze miłosierdzia Bożego potrzebuje, tym bardziej w chwili poprzedzającej przyjęcie Komunii św. Modlitwa ta ma na celu uproszenie łaski jak najgodniejszego przyjęcia Komunii św. Jest to wiec przede wszystkim prośba o godne przyjęcie Komunii św. Tylko takie przyjęcie Komunii św. owocuje w duszy pokojem.
Odpowiedzi powyższe zostały przygotowane (podobnie jak w pierwszym numerze biuletynu) na podstawie dzieła bpa A. J. Nowowiejskiego pt „Msza święta”.
ŚWIĘTY MIESIĄCA – św. Franciszek Salezy, Biskup, Wyznawca i Doktor Kościoła, 29 stycznia
Pochodził z Sabaudii, a jego życie przypadło na przełom XVI i XVII wieku. Wydała go rodzina ciesząca się gorliwą katolicką wiarą i tytułem szlachectwa. Odebrał solidne wykształcenie w dobrych szkołach. Studia na Sorbonie nieco zakłóciło pojawienie się herezji Kalwina dotyczącej kwestii przeznaczenia, ale młody student znalazł spokój ducha oddając się specjalnym aktem w opiekę Matki Bożej. Ulubionymi lekturami Franciszka były znane i nam dzieła Scupoliego Walka Duchowa oraz Tomasza a Kempis O naśladowaniu Chrystusa. Pomimo studiów prawniczych i planów swego ojca, wybrał stan duchowny. Oddał się do dyspozycji biskupowi Genewy, która była wówczas okupowana przez kalwinów. W 1593 r. Franciszek otrzymał święcenia kapłańskie. Rozpoczął walkę o wiarę katolicką w duszach ludzkich w okręgu Chablais: katolików w wierze umacniał, kalwinów nawracał. Wędrował po górskich, alpejskich wioskach. Ujawnił się jego dar szybkiego nawiązywania serdecznych kontaktów z ludźmi, nawet tymi, którzy mieli nieszczęście ulec kalwińskiej herezji. Dzięki temu plon duszpasterski pracy ks. Salezego był znaczący. Nie spoczywał na laurach. W przebraniu powędrował do stolicy swojego biskupa, do opanowanej przez kalwinów Genewy. Tam starał się pozyskać dla wiary jednego z następców Kalwina. W swojej pracy wykorzystywał także słowo drukowane: plakaty, ulotki i druki przypominające późniejsze gazety. Tak odważna i skuteczna postawa wywołała wrogą reakcję. Organizowano zamachy na jego życie. Na szczęście bezskuteczne. Swoją gorliwością zwrócił uwagę przełożonych. Został biskupem sufraganem, a następnie ordynariuszem swej macierzystej diecezji genewskiej z tymczasową stolica w Annecy. Skra biskupi wyzwoliła w nim nowe pokłady energii apostolskiej. Nie było takiego rodzaju działalności duszpasterskiej, którego by z sukcesem nie podjął. Wraz z św. Joanną Franciszką de Chantal założył Zgromadzenie Sióstr Nawiedzenia NMP, czyli sławne wizytki. Cechowało go wielkie nabożeństwo do Najświętszego Serca Pana Jezusa, którego to Serca wizerunek uczynił herbem wizytek. Później, jedna z nich, św. Małgorzata Maria Alacoque dostąpi zaszczytu objawień Jezusowego Serca w Paray-le-Monial. Zasłynął łagodnością, dobrocią i wielką spuścizną pisarską. Jedną z najsławniejszych książek jest perła literatury katolickiej – dzieło pod tytułem Filotea. Jest dostępne także w polskim tłumaczeniu. Jednym z najsławniejszych jego znajomych był św. Wincenty a Paulo, który po śmierci bpa Salezego (1622 r.) wziął pod swoją opiekę młode wówczas zgromadzenie wizytek. Zafascynowany postacią św. Franciszka Salezego był św. Jan Bosko, wskutek czego duchowi synowie tego ostatniego noszą nazwę salezjan. Stosunkowo szybko został beatyfikowany i kanonizowany. Później ogłoszono św. Franciszka doktorem Kościoła i patronem dziennikarzy oraz katolickiej prasy.
„Więcej much złapie się na jedną łyżeczkę miodu, niż na sto beczek octu.”
św. Franciszek Salezy