Induat te Dominus novum hominem– łac. „Niechaj cię Pan przyoblecze w nowego człowieka” – słowa z obrzędu obłóczyn.
Kilka słów na temat stroju duchownego
Pierwszym widomym znakiem, wyróżniającym duchownego, był od zawsze jego strój. Spełniał on różnorakie funkcje, określał stopień w hierarchii, przynależność zakonną i kapłańską. Od początku istnienia Kościoła strój duchowny podlegał regulacji prawnej, był przedmiotem zainteresowania kanonistów i hierarchii. Szczegółowe omówienie kwestii stroju duchownego w jednym artykule nie jest możliwe. Przepisy regulujące te sprawy wydawane były przez wiele soborów powszechnych i synodów krajowych; również każdy zakon wydawał swoje regulacje dotyczące stroju zakonnego, nie sposób więc objąć całości zagadnienia i niniejsze opracowanie dotyczyć będzie tylko ogólnego zarysu tego szerokiego problemu.
Wydaje się, że w pierwszych wiekach chrześcijaństwa duchowni nie nosili żadnego specjalnego stroju, co wiązało się m.in. z prześladowaniami, na jakie narażeni byli ze strony władz rzymskich i Żydów. Wskazuje na to wiele przesłanek, przykładem może być lacerna oraz cywilna dalmatyka, związane z męczeństwem świętego Cypriana, biskupa Kartaginy. Najbardziej przekonującym świadectwem z tego okresu jest list papieża Celestyna, napisany w 428 roku do biskupów Galii, w którym gani on ich za noszenie stroju
zbyt rzucającego się w oczy i ustala regułę, głoszącą: „my [biskupi i duchowieństwo] mamy się odróżniać od prostych ludzi naszą uczonością, a nie strojami naszym zachowaniem, a nie ubraniem; czystością umysłu, a nie przywiązywaniem wagi do własnej osoby”. Po okresie najsroższych prześladowań wyróżniający strój na Wschodzie nosili asceci i filozofowie, zarówno chrześcijańscy, jak i pogańscy, wyrażający ich ascetyzm. Ogół duchowieństwa chrześcijańskiego w większości tego nie praktykował i zadowalał się noszeniem świeckiej lacerny. Takie postępowanie aprobował kanon wydany przez armeński synod w Gangrze z 341 roku (por. Sozomen, III, 14). „Jeśli ktoś – jak głosi kanon – używa pallium [peleryny] w związku z prowadzeniem życia ascetycznego i, jeśli ma w tym być jakaś świętość, potępia tych, którzy z godnością noszą lacernę i inne pospolite ubrania, niech sam jest wyklęty” Z drugiej strony zachowane do dzisiejszych czasów dokumenty dotyczące św. Patryka i innych wczesnoceltyckich biskupów przedstawiają ich jako noszących zazwyczaj ornat, który wtedy nie był jeszcze szatą liturgiczną, lecz jedynie wierzchnim ubraniem, szytym na wzór rzymskiego płaszcza penuli, noszonym powszechnie przez niezamożną ludność. W VI wieku w Rzymie, a także w krajach sąsiednich, pojawiły się znaczące różnice w sposobie ubierania się duchowieństwa i ludności świeckiej’’. Było to spowodowane prawdopodobnie tym, że duchowieństwo pozostało wierne strojowi starorzymskiemu z długą tuniką i obszerną peleryną, podczas gdy ludność świecka coraz bardziej preferowała krótką tunikę z opończą, typową dla gens braccata, tzn. barbarzyńców z północy, którzy panowali wtedy w Italii. Strój duchowieństwa oznaczał przywiązanie do tradycji rzymskiej, tradycji jedynego katolickiego kraju pośród barbarzyńskiej i pogańskiej Europy.
Kanony wydane w 572 r. przez synod w Bradze (Portugalia) nakazywały duchowieństwu nosić vestis talaris, czyli tunikę, sięgającą do stóp. Nawet w odległej Brytanii można znaleźć dowody wskazujące na to, że zarówno wśród Celtów, jak i Aglosasów odsłonięte nogi u duchownego uważane były za niestosowne, przynajmniej podczas jego służby przy ołtarzu. W tym samym okresie coraz częściej wydawane były dekrety synodalne ograniczające różny sposób tendencje duchowieństwa do ubierania się według aktualnych trendów mody. Niemiecki synod z 742 roku nakazywał księżom i diakonom nosić na co dzień nie sagum, czyli pelerynę żołnierską, lecz ornat, nie będący jeszcze szatą liturgiczną. Być może najciekawszym i najbardziej znaczącym z tego okresu jest list papieża Jana VIII (ok. 875), nakłaniający arcybiskupów Canterbury i Yorku do dopilnowania, aby podległe im duchowieństwo nosiło odpowiednie szaty kościelne i opisujący przykład duchowieństwa angielskiego w Rzymie, które w wigilię święta św. Grzegorza zrezygnowało ze swoich krótkich pelerynek i przyjęło rzymską tunikę, sięgającą do stóp:
„Apostolica sententia usque adeo Sedis praevaluit, ut volutarie omnes Anglorum clerici, sub ipsis S. Pregorii laicalem et sinuosum, sed et curtum, habitum deponentes, talares tunicas Romanas induerent” („Zarządzenie Stolicy Apostolskiej nieprzerwanie obowiązuje, aby wszyscy angielscy klerycy dobrowolnie, w wigilię święta św. Grzegorza zdjęli stroje świeckie z fałdami, a nałożyli krótki habit i aby odziali się w rzymską, sięgającą kostek tunikę”. P. Jaffé, W. Wattenbach, Regesta Pontificum Romanorum, 2995). Na Wschodzie różnice między strojem duchownym a świeckim pojawiały się nieco później niż na Zachodzie, zapewne dlatego, że wpływ kulturowy najeźdźców germańskich nie był tam tak mocno odczuwalny, a tkanka społeczna pozostała jeszcze przez długi czas nie naruszona najazdami. W ustawodawstwie cesarza Justyniana I przyjęto specjalny strój charakterystyczny dla zakonników, ale nic nie wskazuje na to, że dotyczyło to pozostałej części duchowieństwa. Synod Trullański w 691 roku zarządził jednak, że wszyscy duchowni powinni przez cały czas nosić szaty właściwe dla swojego stanu, pod groźbą ekskomuniki. Po raz pierwszy pojawia się problem hierarchizacji stroju duchownego, który będzie określać pozycję noszącego w hierarchii kościelnej. Począwszy od VIII wieku, nieomal wszędzie uchwalano kanony, których celem było powstrzymywanie kleryków od noszenia bogatych strojów, jasnych kolorów, przesadnych ozdób oraz także noszenia strojów zarezerwowanych dla innych duchownych. W Cesarstwie, na synodzie w Akwizgranie, zabroniono im w 816 roku używania habitu mniszego jako zastrzeżonego odzienia dla mnichów.
W 888 roku na synodzie w Metz ludności świeckiej zabroniono nosić kapy należące do duchowieństwa, podczas gdy na innym synodzie nakazano prezbiterom zawsze nosić stułę na znak ich przynależności do stanu duchownego.
Strój duchowny w okresie późnego średniowiecza
W późniejszym średniowieczu kwestie stroju duchownego regulowane były przez prawo kanoniczne, ius commune dla całego Kościoła powszechnego, jednak dodatkowo także przez liczne uzupełniające poprawne ustanawiane przez lokalne synody. Sprawami stroju duchownego zajmowali się także najwięksi filozofowie kościoła. Św. Tomasz z Akwinu uważał, że szaty duchowne „oznaczają zdatność potrzebną do sprawowania rzeczy boskich”, a ich rodzaj zależał od stopnia duchownego w hierarchii kościelnej. Subdiakoni mogli nosić manipularz, diakoni stułę na lewym ramieniu i dalmatykę, kapłani stułę na obu ramionach i ornat, biskupi sandały, pończochy, pas, tunikę, dalmatykę, mitrę, biskupie rękawiczki, pierścień i pastorał. Arcybiskupi mogli nosić jeszcze paliusz. Wspólny dla wszystkich, według Św. Tomasza, był tylko humerał lub pasek. W okresie średniowiecza kolejnym z widomych znaków przynależności do stanu duchownego oprócz ubioru była także tonsura. Związana była ona z subdiakonatem i niższymi święceniami kapłańskimi. Tonsura, czyli wygolenie i ostrzyżenie głowy w kształt wieńca, nie była święceniem, ale przygotowaniem do świecenia i oddawania kultu Bożego. Według Św. Tomasza tonsura duchownych miała dowodzić, że „ich umysł nie powinien być odrywany przez zajęcia doczesne od kontemplowania prawd Bożych(…) a zmysły nie powinny już zatrzymywać się na przyjemnościach doczesnych”. – Symbolizowała koronę cierniową a zarazem aureolę świętych, ucieczkę od doczesności i pełne oddanie Bogu.
Kolejną regulację wprowadził Sobór Laterański w 1215 roku, w myśl której klerycy musieli nosić ubrania zamknięte od przodu i o odpowiedniej długości („Clausa deferant desuper indumenta nimia brevitate vel longitudine non notanda”, Ponadto niech porzucą ubrania nazbyt krótkie albo niezbyt długie” – Mansi, XXII 1006). Zgodnie z tą samą zasadą, klerykom, czy to podczas odbywania służby czy też w dowolnym innym momencie nie wolno było używać żadnych ozdobnych dodatków, czerwonych ani zielonych sutann, broszek do spinania ubrań ani kap z rękawami. W Anglii synod, któremu przewodniczył kardynał Langton w 1222 roku ustanowił, że zarówno dostojnicy kościelni, jak i zwyczajni księża mają być za granicą postrzegani jako stosownie ubrani w „szaty kościelne i powinni nosić „zamknięte kapy”. Wydaje się, że te zamknięte kapy zostały zalecone jako dodatek do zasadniczego stroju kościelnego i możliwe, że były wtedy narzucone świeckiemu duchowieństwu po raz pierwszy. Jeden z synodów narodowych w Anglii w 1237 roku, obradujący pod przewodnictwem legata papieskiego Otto z niepokojem zauważał, że ludność świecka jest zgorszona sposobem ubierania się duchowieństwa, który bardziej odpowiedni był dla rycerstwa niż dla duchownych („non clericalis sed potius militaria”). W przyszłości niedostosowanie się do zaleceń Soboru miało być karane, a biskupi mieli dopilnować, aby w zakonach wszyscy nosili szaty o odpowiedniej długości i zamknięte kapy. Nieco później kolejny z synodów, któremu przewodniczył kardynał Ottoboni, nalegał, aby wszyscy duchowni, ci z zakonów, ale i nie tylko, nosili szaty o odpowiedniej długości, sięgające w każdym razie przynajmniej do dolnej części goleni („saltem ultra tibiarum medium attingentes”). Duchowni mieli poza tym nosić zamknięte kapy, za wyjątkiem czasu podróży czy też z jakiegoś innego uzasadnionego powodu. Za nieprzestrzeganie tych zasad groziły surowe kary, co prawdopodobnie nie wywołało żadnego długotrwałego efektu, gdyż w późniejszych okresach, w szczególności w latach 1281 i 1342, wydawano w Anglii kolejne dekrety dotyczące tego samego problemu. Tak więc odpowiednim strojem średniowiecznego duchowieństwa była tunika, a ponadto księża i dostojnicy mieli obowiązek nosić zamkniętą kapę. Ta pierwsza była najprawdopodobniej czymś w rodzaju sutanny, ale wykonanej jak tunika, tzn. nie była otwierana, a przewiązywana z przodu. Duchowieństwo świeckie bez wątpienia często uchylało się od noszenia zamkniętej kapy. Tacy pisarze jak Godfryd Chaucer czy Wilhelm Langland przywiązywali tyle uwagi W swojej twór czości do kap noszonych przez braci zakonnych, że trudno jest uwierzyć, aby ta opończa, przypominająca kapę liturgiczną, lecz „przynajmniej częściowo zaszyta z przodu, była strojem powszechnie noszonym przez świeckich duchownych. O tym, że kapa była często pokaźnej długości, świadczyć może fragment z Pierce the Ploughm’s Creed:
„His cope that biclypped him. wel clene was it folden.
Of double-worstede y-dyght. doun to the hele”[1].
Wydaje się, że współczesnymi odpowiednikami zamkniętej kapy są cappa magna kardynałów i biskupów, a także symara (nazwa ta pochodzi od włoskiego słowa zimarra), luźnej opończy noszonej obecnie przez episkopat anglikański do której dołączane są dobrze znane batystowe rękawy. Noszenie oddzielnego nakrycia głowy albo „kornetu” zostało w 1268 roku zabronione dla niższych rangą duchownych, z wyjątkiem czasu podróży; oczywiście doktorzy teologii i niektórzy inni uczeni mogli nosić specjalne honorowe nakrycia głowy. Poza tym wiemy, że używano też tzw. liripipe rodzaju szerokiej stuły czy szala, czasami opadającego swobodnie na ramiona Kolejnym nakryciem głowy duchownego był biret, który wywodzi się od włoskiego birrusa, czyli szerokiej peleryny z kapturem. Prawdopodobnie biret pojawił się w X wieku i początkowo jego noszenie mogło być rodzajem przywileju przysługującym tylko nielicznym duchownym. Następnie biret stał się obowiązkowy dla całego duchowieństwa, zaczynając od najniższych święceń aż po kardynałów i noszony był zarówno w czasie Mszy św., jak i podczas odbywania innych funkcji kościelnych. Od XIII wieku (nakazywano zdejmować nakrycie głowy w czasie Mszy św., a od XIV wieku noszenie biretów ograniczono do kardynałów i biskupów. W drugiej połowie XIII wieku papież Grzegorz X włączył do stroju duchownego mantolet, który był rodzajem zewnętrznego ornatu sięgającego do kolan i który noszony był przez kardynałów, biskupów i prałatów. Noszono zwykle mantolety w kolorze czerwonym, a w okresie pokutnym w kolorze fioletowym. Jak już wspomniałem, regionalne synody wydawały wszędzie liczne dekrety, które miały ukrócić ekstrawagancje, albowiem każda ekscentryczna moda – spiczaste buty, wielobarwny strój, nakrycie głowy z kwiatów, zbyt obcisłe rajtuzy itd. – znajdowała niestety swoich naśladowców wśród duchowieństwa. Elementem stroju, który wielokrotnie pojawia się na tablicach pamiątkowych i różnych pomnikach w całej prawie Europie, jest mucet, podbita futrem stuła z kapturem, wciąż zachowana w Rzymie i w innych miejscach przez kanony kościołów katedralnych i kolegiackich, obecnie praktycznie ograniczona do nich. Wcześniej mucet noszony był przez absolwentów uniwersytetów, a także przez liczne zakony kontemplacyjne. Jest to prawdopodobnie tylko cieplejsza odmiana kaptura, który prawie wszędzie przetrwał jako część stroju akademickiego i który był dobrze znanym dodatkiem do komży. Łatwo zrozumieć, że niezmiernie niekorzystne warunki w starych katedrach (chłód i przeciągi) wymusiły taką ochronę głowy i szyi podczas długich nocnych nabożeństw. Oczywiście to, czy podszycie futrem było bardziej czy mniej bogate, zależało w pewnej mierze od stanowiska zajmowanego przez osobę noszącą te szaty. Na nagrobkach mucet zawsze związany jest z kapą, także pierwotnie uważany był za strój chóralny.
Współczesne i bardziej scentralizowane ustawodawstwo dotyczące stroju kościelnego pojawiło się wraz z zarządzeniem Sykstusa V z 1589 r., nakazującego pod groźbą bardzo restrykcyjnych kar, aby wszyscy klerycy, nawet ci w pomniejszych zakonach, nosili tuniki i mieli wygoloną tonsurę. Za nieprzestrzeganie tego zarządzenia groziło utracenie prawa do wszelkich beneficjów i wszelkiego uposażenia, które osobom tym przysługiwały. Inny edykt, wydany za czasów Urbana VIII w 1624 r., był jeszcze bardziej szczegółowy. Głosił on, że sutanna powinna być przepasana cingulum, a noszona na niej peleryna powinna, tak jak sama sutanna, sięgać aż do kostek. Bielizna w tym rajstopy, powinna być skromna i ciemnym kolorze. Wszelkie hafty i koronki na kołnierzu oraz mankietach zostały zabronione. Kapelusz musiał być (o odpowiednim kształcie, a jego jedyną ozdobą mogła być prosta tasiemka lub wstążka. Za naruszenie tych ustaleń przewidziane były dotkliwe kary pieniężne. Inny ważny dekret rzymski, wydany w 1708 r., zakazywał klerykom noszenia peruki zakrywającej jakąkolwiek część czoła czy uszu. Dopuszczał jednak noszenie krótszych ubrań w podróży, jednak zawsze musiały one sięgać poniżej kolan i nie mogło na nich być żadnych rzucających się w oczy elementów, takich jak np. duże guziki czy wielkie kieszenie. W 1725 r. papież Benedykt XIII ogłosił, że noszenie świeckich ubrań przez duchownych jest wykroczeniem największej wagi, które nie tylko, zgodnie z bullą Sykstusa V, pociągało za sobą konfiskatę wszelkich uposażeń, ale także uniemożliwiało uzyskanie rozgrzeszenia tym, którzy będąc winnymi tego wykroczenia, nie zrzekli się sami swoich beneficjów. Prawdopodobnie ten drastyczny zapis nie został nigdy wykonany. Na przykład Barbier de Montault mówił, że naruszenie prawa kościelnego dotyczącego stroju kościelnego nie może ujść bezkarnie i chociaż „Święta Kongregacja ma zwyczaj przestrzegać dekretów biskupów, które nalegają na noszenie sutanny, to jednak jeśli chodzi o kary, odpowiada ona: «Niech biskup postępuje w sposób umiarkowany». W krajach anglojęzycznych, gdzie tonsura nie była obowiązkowa, przepisy dotyczące strojów duchownych nie były tak sztywne. Przykładem mogą był zalecenia Pierwszego Synodu w Westminster: „Życzymy sobie przeto i nakazujemy, aby wszyscy przestrzegali prawa Kościoła i aby tak w domu, jak i w świątyni, nosili sutannę, która jest właściwa dla stanu duchownego. Kiedy udają się oni za granicę, służbowo albo dla wypoczynku, albo kiedy są w podróży, mogą używać krótszego ubrania, ale także czarnego, które sięga do kolan, tak aby strój ten odróżniał się od ubrania świeckiego. Nakazujemy naszym księżom aby ściśle przestrzegali zasady, że zarówno w domu, jak za granicą, przebywając na terenie swojej diecezji, a także poza nią, powinni nosić koloratkę”.
Pojawienie się rowerów jako środka lokomocji powszechnie stosowanego przez duchownych sprawiło, że zasady dotyczące długości stroju poza domem zaczęły być przestrzegane nieco mniej rygorystycznie. Podobna liberalizacja nastąpiła w całej Europie.
* * *
Już ten krótki rys historii stroju kościelnego pozwala nieco inaczej spojrzeć na współczesny strój duchownych, a właściwie jego zauważalny i powszechnie tolerowany brak. Strój duchowny był zawsze bardzo silnie związany z hierarchią kościelną o czym pięknie pisał Św. Tomasz: „nadał im więc takie prawo, by istoty niższe były prowadzone do swej doskonałości przez istoty pośrednie, te zaś z kolei przez istoty wyższe. Aby i w Kościele nie zabrakło piękna, „Bóg ustanowił w nim porządek hierarchiczny, by jedni byli szafarzami sakramentów dla drugich”. Dzisiejsza rezygnacja ze stanowości duchowieństwa, której widomym znakiem jest zanik stroju duchownego i zastąpienie go świeckim garniturem, jest objawem następującej egalitaryzacji, dokonującego się tryumfu ilości nad cnotą, totalnego ujednolicenia. Sutanna, będąca zewnętrznym znakiem święceń kapłańskich, przynależności do świętego stanu, o czym wspomniany już Św. Tomasz pisał: „Słudzy Kościoła są oddzieleni od ludu Bożego, by oddawać się kultowi Bożemu, którego sprawowanie zależy od szczególnej władzy, nadanej przy święceniach” – została sprowadzona przez duchowieństwo do poziomu szaty liturgicznej, zakładanej okazyjnie. Natomiast dzisiejsi duchowni odziani w „więzienny uniform naszego wieku” wolą pozostać anonimowi we współczesnym tłumie, bojąc się odróżniać i bojąc się dawać widome świadectwo swojej „.szczególnej władzy” wynikającej z władzy Jezusa Chrystusa. Wszak garnitur prezydenta państwa, dyrektora fabryki, biskupa, księdza czy ulicznego akwizytora jest dokładnie taki sam różni się wyłącznie ceną. Przez wieki zrzucenie sutanny lub habitu było jednoznaczne z porzuceniem stanu duchownego rezygnacją z kapłańskiego życia. Czynu tego dokonał Luter, zapierając się Kościoła. Z ciała zatwardziałego heretyka będącego księdzem zdzierano sutannę na znak jego odrzucenia i wykluczenia go spośród członków Mistycznego Ciała Chrystusa. Sutanna przez wieki posiadała olbrzymią moc materialną i duchową. W obawie przed siłą, którą dawała duchowieństwu sutanna, wrogowie Kościoła rozpoczynali swoje represje od wydania zakazu noszenia stroju duchownego. Protestanci w opanowanych krajach karali więzieniem lub śmiercią za noszenie sutanny. Rewolucja francuska zabraniała duchowieństwu używania odrębnego stroju, a niezaprzysiężonych księży karano śmiercią za nieprzestrzeganie tego przepisu. Rewolucje komunistyczne w Meksyku czy Hiszpanii wydały otwartą wojnę odrębnemu strojowi duchowieństwa, karząc śmiercią opornych zakonników i księży. Sutanna była zbroją wiary, która świadczyła o odwadze i sile Kościoła. W dzisiejszych czasach nie są potrzebni widzialni wrogowie, lufy karabinów ani antykatolickie przepisy prawa państwowego i prześladowania, aby księża sami, nieprzymuszeni, zrzucali sutannę i zastępowali ją strojem świeckim. Pamiętajcie jednak o nieustannej wojnie, o której pisał św. Paweł do Efezjan, wojnie, którą toczymy „nie z ciałem i krwią, ale przeciw książętom i władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw złym duchom w przestworzach niebieskich”. Oraz o tym, że żołnierzy, którzy podczas wojny zrzucają tchórzliwie mundury, nazywa się dezerterami.
Przypis:
1. Tekst archaiczny – wynika z niego, że kapy zakonników były tak długie, że nawet jak się je zgięło, to sięgały do pięt. Pierce the Ploughm’s Creed – angielska anonimowa satyra o wymowie antyklerykalnej, powstała między 1393 a 1401. Stosowana do dziś jako strój liturgiczny alba wywodzi swój początek ze starorzymskiej długiej tuniki. Podobnie ornat, który w republikańskim Rzymie był płaszczem noszonym w czasie niepogody. Przyjęcie elementów stroju rzymskiego przez Kościół katolicki było świadectwem przywiązania do spuścizny cywilizacyjnej Rzymu.
Zręczny atak przeciwko sutannie
Podobnie nakłoniono ich do zrzucenia sutanny.
Przeżyłem ten epizod w 1962 roku, gdy byłem biskupem Tulle; dobrze sobie przypominam zebranie u arcybiskupa Richauda, biskupa Bordeaux (nie był on jeszcze wtedy kardynałem), razem z wszystkimi biskupami regionu. Arcybiskup Richaud przedłożył nam podanie, które nadeszło z Paryża: „Co obecnie należy sądzić o noszeniu sutanny przez francuskich księży?”.
List pozwalał domyślać się, że byłoby dobrą rzeczą, aby biskupi zastanowili się nad tym problemem i ostatecznie pozostawili księżom swobodę wybrania ubioru jeszcze odróżniającego ich od innych ludzi, lecz który nie byłby już sutanną. Była to bardzo wielka wolność. Reakcja biskupów południowo–zachodniej Francji była w pełni negatywna. Żądać od francuskich księży, aby już nie nosili sutanny? Cóż powiedzieliby na to wierni? To niemożliwe! Zapewniam was, wszyscy biskupi byli temu przeciwni.
Arcybiskup Richaud włączył się do rozmowy; był on już nieco uzależniony od biskupa Paryża: „Och, wiecie, ja na przykład, aby przechadzać się lub jechać z Bordeaux do Paryża, czułbym się o wiele swobodniej jedynie w koloratce, aniżeli w sutannie”.
Wtedy było rzeczą nie do pomyślenia zobaczyć francuskiego biskupa bez sutanny; byłby to skandal! Osądźcie zatem ową pogardę biskupa Bordeaux dla sutanny…
Później, pewnego pięknego dnia dowiedzieliśmy się, że podjęto decyzję w Paryżu, następnie w Lyonie, potem w dużych miastach; był to koniec, biskupi ulegli… Księża zdejmowali na wyścigi sutanny, początkowo zachowując koloratkę, aby potem włożyć ubranie cywilne; był to koniec! Czy to była słuszna decyzja? Należy teraz zobaczyć skutki: księża porzucający stan kapłański oraz wszyscy ci, odnośnie do których dzisiaj już nie wiadomo czy jeszcze są księżmi, czy już nie! Wszystko to również wpłynęło na zanik powołań.
abp Marceli Lefebvre, Bilans piętnastu posoborowych lat [w:] Kościół przesiąknięty modernizmem, Chorzów-Poznań 1995.
Sutanna jest zewnętrznym znakiem wewnętrznej rzeczywistości: kapłan jest człowiekiem wybranym przez Boga, należy całkowicie do Niego i dlatego jest oddzielony od innych stworzeń: „Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby, co jest jego; ale że nie jesteście ze świata, lecz ja was wybrałem ze świata, dlatego was świat nienawidzi” (J 15, 9). „I wy świadectwo dawać będziecie, bo ze mną od początku jesteście” (27). Św. Paweł w liście do Hebrajczyków pisze: „Każdy najwyższy kapłan z ludzi wzięty, dla ludzi bywa postanowiony w tym, co do Boga należy” (5, 1).
Poza tym kapłan ma obowiązek świadectwa wobec świata: „Będziecie mi świadkami (…) aż do krańców ziemi” (Dz Ap 1, 8). Dać świadectwo – oto słowa, które często powracają u Pana Jezusa. Jak On świadczył o Ojcu, tak i my musimy świadczyć o Nim. Świadectwo to musi być dostrzegane bez trudności przez wszystkich: „Nie zapalają świecy i nie kładą jej pod korzec, ale na świeczniku, aby świeciła wszystkim, którzy są w domu” (Mt 5, 15).
Sutanna wypełnia te dwa cele w sposób jasny i jednoznaczny: kapłan jest w świecie, ale nie jest z tego świata, jest różny od niego, chociaż żyje w nim, a także jest chroniony od zła: „Nie proszę, żebyś ich zabrał ze świata, ale żebyś ich zachował od złego, Nie są z tego świata, jak i ja nie jestem ze świata” (J 17, 15-16).
Oczywiście, świadectwo słowa jest bardziej istotne od świadectwa ubrania, lecz ubranie jest cichym zewnętrznym kazaniem, które ujawnia wszystkim ww. cechy katolickiego kapłaństwa.
Sutanna jest wielką pomocą, aby zachować wiarę w katolickie kapłaństwo, a przez to w społeczne panowanie Chrystusa Króla: obecny modernizm i liberalizm wyrzucają religię z publicznego życia i w coraz większym stopniu katolicy świeccy, a nawet kapłani zapominają o znaczeniu religii w życiu społecznym. Kapłan, który żyje w takim społeczeństwie, staje się coraz bardziej obcym, wstydliwym świadkiem przeszłości, która już się skończyła – na zawsze. Często sutanna jest ostatnim, odważnym wezwaniem błądzącego świata do uznania prawdy, do wiary i do łaski. Wierni potrzebują tego świadectwa od swych duchowych przewodników, aby nabierać odwagi do dawania własnego świadectwa wiary. Dzisiejszy materializm i ateizm tolerują religię tylko jako rzecz prywatną i indywidualną , a wierni akceptują taki stan rzeczy, bo coraz bardziej boją się ujawnić przynależność do religii katolickiej, coraz bardziej wstydzą się wyznać na zewnątrz swoją wiarę. Wobec tego błędu i grzechu sutanna kapłana jest znakomitym– środkiem zaradczym: dodaje wiernym odwagi, aby zwrócić się do takiego w sprawach duchownych, o których z nikim innym by nie rozmawiali, pokazuje im, że kapłani nie boją się publicznie wyznawać swoją tożsamość kapłańską nawet jeśli są przez to wyśmiewani.
Na końcu sutanna jest dla kapłana sprawdzianem męstwa i ducha misyjnego a: jego czarna sutanna milcząco głosi Ewangelię wszędzie tam, gdzie on bywa i dokąd idzie. Przez noszenie tego stroju, który pokazuje zarazem oddzielenie od świata, umartwienie, prostotę, skromność oraz rzeczy ostateczne (czarny kolor), kapłan staje się „solą ziemi”, ściągając na siebie nienawiść nowoczesnego świata; nienawiść, którą Pan Jezus mu obiecał. Tym lepiej dla niego: sutanna pomaga mu skutecznie stawać się drugim Chrystusem, ukrzyżowanym światu jako jego Boski Mistrz.
oprac. ks. Karol Stehlin FSSPX na podst. listu abpa M. Lefebvre do członków Zgromadzenia Ducha Świętego nt. sutanny z 11 lutego 1963 r.
Zawsze Wierni, nr 50, 01-02.2003, s. 42.