Kazanie arcybiskupa Marcela Lefebvre, wygłoszone 29 czerwca 1975 r. w Econe podczas święceń kapłańskich 3 diakonów oraz święceń subdiakonatu 15 seminarzystów Bractwa Św. Piusa X
W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Umiłowani bracia!
Umiłowani przyjaciele!
Czyż może być dla nas głębsza, większa radość niż uczestniczenie w święceniach kapłańskich trzech naszych seminarzystów, którzy w naszym seminarium przez długie lata przygotowywali się do przyjęcia święceń? Czyż może istnieć większa radość niż ta z powodu owych piętnastu subdiakonów, którzy uczynili ów krok, za pomocą którego wyrazili swą gotowość ofiarowania się całkowicie Bogu, oddania się duszą i ciałem służbie naszemu Panu, Jezusowi Chrystusowi?
Czyniąc to, jesteśmy przekonani, że do budowli Kościoła dodajemy mocne kamienie, kamienie, z których wznoszony jest Kościół, który założył nasz Pan, Jezus Chrystus.
Moi najmilsi przyjaciele, wy, którzy za kilka chwil staniecie się kapłanami, kapłanami na zawsze, pomyślcie o definicji kapłaństwa, jaką dał święty Paweł, którego dziś świętujemy tego kapłaństwa, którego wydaje się, że dziś nie da się zdefiniować, o którym się już nie wie, ani czym jest, ani co z niego będzie. Święty Paweł, a tym samym Duch Boży, który go inspiruje i włożył w jego usta te słowa, powiada nam, czym jest kapłan: pontifex ex hominibus assumptus. Kapłan, który wychodzi z ludzi, który został wybrany spośród ludzi, pro hominibus constituitur, który został przeznaczony na kapłana dla ludzi. Zapamiętajmy słowa, którymi chciałoby się uzasadnić to, co dziś chce się rozumieć pod nazwą kapłana: człowiek, który istnieje tu tylko dla ludzi. Ale co mówi dalej święty Paweł? pro hominibus constituitur in iis quae sunt ad Deum. Jest on przeznaczony dla ludzi, z pewnością, ale po to, aby w rzeczach, które należą do Boga, prowadzić ich ku Bogu.
Tak brzmi określenie celu kapłaństwa. Nie ulega zatem wątpliwości, że kapłani są przeznaczeni dla ludzi, aby ich prowadzić ku Bogu: in iis quae sunt ad Deum, ut offerat dona et sacrificia pro peccatis (Hbr 5, 1). Każdy bowiem arcykapłan z ludzi brany, dla ludzi bywa ustanawiany w sprawach odnoszących się do Boga, aby składał dary i ofiary za grzechy.
Tak zatem określa kapłaństwo sam umiłowany Bóg. My sami nie możemy tego określić inaczej. Nie my stworzyliśmy kapłaństwo, tylko nasz Pan, Jezus Chrystus. Nie my ustanowiliśmy sakrament kapłaństwa. Tylko wówczas, jeśli uwzględnimy to, co uczynił nasz Pan, Jezus Chrystus, to, czego Kościół zawsze na ten temat nauczał, będziemy mogli z całą pewnością rozpoznać, czym jest kapłaństwo. I tylko z tego wypływa wszystko, wszystkie cnoty, cały kapłański charakter. Wszystkie siły kapłana wypływają z tej definicji.
Kapłan jest przede wszystkim stworzony na ofiarę i dlatego ci trzej kapłani, ci trzej młodzi kapłani za kilka chwil będą wraz ze mną sprawować ofiarę Mszy świętej, będą ją sprawować wraz z biskupem, aby on ich w pewnym sensie zapierwszym razem nauczył, jak wymawiać te wzniosłe słowa, te tajemnicze słowa ofiary Mszy świętej, których wierzący lud najbardziej potrzebuje.
Wierny lud nie może się obyć bez ofiary Mszy świętej, ponieważ kapłani są przeznaczeni właśnie dla wierzącego ludu – pro hominibus constituitur – aby go prowadzić do Boga, aby wymazać jego grzechy. Uważacie za konieczne zdążać do Boga, uważacie za konieczne, aby wasze grzechy zostały wymazane, i dlatego również wy odczuwacie tę potrzebę przychodzenia na Mszę świętą, na ofiarę Mszy świętej, gdzie przelewana jest Krew Jezusa Chrystusa; odczuwacie potrzebę przyjmowania Krwi naszego Pana, Jezusa Chrystusa do swoich dusz, do swoich serc, po to, aby uwolnić się od grzechów, aby stanąć przed Bogiem czyści i święci, aby wasza dusza była całkowicie oddana Bogu.
Takie jest zatem zadanie kapłana. I nawet jeśli sprawuje on ofiarę Mszy świętej jedynie sam, rezultat jest jednakowy. Albowiem ofiara Mszy świętej jest publicznym aktem Kościoła. Jeśli ofiara Mszy świętej jest sprawowana przez tych prawidłowo wyświęconych kapłanów, którzy przyjęli kapłański charakter, czy to w sposób uroczysty, czy też całkiem prywatnie, zachowuje ona zawsze swoją wartość, swoją tajemniczą, niezmierzoną, nieskończoną wartość. Jest to mysterium fidei, tajemnica naszej wiary. Nie jesteśmy tu na ziemi w stanie objąć wielkości, wzniosłości tej ofiary Mszy świętej. Zrozumiemy to dopiero w niebie. Ale czy wówczas pojmiemy ją naprawdę całkowicie? Będziemy u Boga, będziemy ją w pewnym stopniu rozumieli tak, jak rozumie ją Bóg, ale jedynie umiłowany Bóg może całkowicie przeniknąć tę tajemnicę naszej wiary, która jest także tajemnicą Jego miłości do nas.
W jakim jeszcze celu, umiłowani przyjaciele, będziecie sprawowali ofiarę Mszy świętej? Ut vitam habeant et abundiantius habeant. Również tego pragnął nasz Pan: Aby miały życie i miały je w obfitości (J 10, 10). I właśnie to jest podstawą ofiary Mszy świętej: dawanie życia! A jakiego życia? Nie życia tego świata, nie życia naszego ciała, tylko życia wiecznego, życia boskiego. Albowiem nasz Pan zechciał nam oddać swoje własne życie, swoje boskie życie, i zechciał nas wszystkich dopuścić do tajemnicy Trójcy Świętej. Mimo iż jesteśmy jeszcze tacy mali, jeszcze tacy słabi, nasz Pan zechciał, abyśmy uczestniczyli w Jego boskim życiu, i dlatego umarł na Kalwarii, dlatego umarł na krzyżu, aby przywrócić nam to boskie życie, które utraciliśmy.
Aby oddać życie, składacie ofiarę Mszy świętej. W owocu ofiary Mszy świętej, w Najświętszej Eucharystii uobecnia się Ciało i dusza i bóstwo Pana naszego, Jezusa Chrystusa.
Jakie to wszystko wzniosłe, jakie to wszystko piękne! I dlatego stoicie wysoko ponad wszystkim, moi najmilsi przyjaciele. Kapłan przez swój kapłański charakter jest równy aniołom. Czyż nie powiedział, bodajże, święty Augustyn, że jeśli spotka anioła i kapłana, najpierw pokłoni się kapłanowi, a dopiero potem pokłoni się aniołowi? A dlaczego? Dlatego, że kapłan jest obdarzony charakterem naszego Pana, Jezusa Chrystusa, owym kapłańskim charakterem naszego Pana Jezusa Chrystusa.
Kapłan przez to zbliża się tak bardzo do naszego Pana, Jezusa Chrystusa, że wolno mu się zajmować tylko sprawami Boga, tylko sprawami naszego Pana, Jezusa Chrystusa, tylko uzdrawianiem dusz. Dlatego umiłowany Pan Bóg wymaga, Kościół wymaga na ogół celibatu. A jeśli istnieją kapłani, którzy nie muszą przestrzegać zasady czystości obowiązującej w Kościele, może to stanowić jedynie wyjątek. Jest to stosowne, jest słuszne, jest dobre, że kapłan zachowuje czystość, że kapłan żyje w celibacie, że żyje całkowicie sprawami Boga, ponieważ ofiarowuje on boskie życie, ofiarowuje duchowe życie, musi żyć całkowicie po to, aby duszom udzielać duchowego życia, boskiego życia. Będziecie to czynili z głęboką radością.
Co za radość dla kapłana! Ogarniam dziś myślą wszystkich tych, którzy są tu obecni, umiłowanych współbraci w kapłaństwie, tych, którzy dziś świętują pięćdziesięciolecie kapłaństwa. Pragnąłbym, aby mogli stanąć na moim miejscu, aby mogli powiedzieć tym młodym ludziom, jak wielka była ich radość, jak wielkie było ich zadowolenie, jak wielkie były łaski, których umiłowany Bóg udzielił im w ciągu owych pięćdziesięciu lat kapłaństwa! Nie ma nic piękniejszego niż być kapłanem, nie ma nic piękniejszego niż kapłan, który jest obdarzony wiarą, nie ma nic piękniejszego niż kapłan, który udziela Komunii świętej, który ofiarowuje ludziom życie boskie. Pięćdziesiąt lat kapłaństwa! Całym sercem życzę wam szczęścia, umiłowani współbracia, i proszę najlepszego Boga o to, aby dał wam jeszcze wiele lat życia po to, abyście byli przykładem dla tych młodych ludzi i abyście rozdawali to boskie życie seminarzystom, którzy u waszego boku wzrastają do kapłaństwa.
Święty Paweł pisze w Liście do Hebrajczyków w liście, który można by nazwać listem pasterskim, listem pasterstwa z wielkim naciskiem o wierze, a jako przykłady wiary pokazuje wszystkich tych, którzy za wiarę oddali swe życie, ludzi ze Starego Testamentu jak też tych z Nowego Testamentu wszystkich owych męczenników, którzy przelali swoją krew, aby umacniać to, czego nauczył ich nasz Pan przez Swoje objawienie. Również to musicie zrozumieć. Nie można sobie wyobrażać kapłaństwa w żadnym innym duchu niż w duchu wiary. Kapłan stoi całkowicie na płaszczyźnie wiary, na płaszczyźnie Objawienia, i gdyby nie istniało Objawienie nie istniałby również żaden kapłan, który otrzymałby taki charakter jak ten. który wy teraz otrzymacie.
Oto kapłański charakter, który sprawia, że jesteście podobni do naszego Pana Jezusa Chrystusa, i dlatego musicie posiadać głęboką wiarę, oświeconą wiarę, silną wiarę, zawsze niezawodną wiarę. Ta wiara jest waszym Credo, jest przysięgą, którą wczoraj składaliście, tą przysięgą, która odrzuca wszystkie błędy, które chciałyby zepsuć naszą wiarę, które chciałyby ją zniszczyć, które chciałyby ją skierować na doczesność, na naturę. Ale wierze nie chodzi już o sprawy doczesne, chodzi o dary, których dobry Bóg udzielił nam niezasłużenie. Bóg nie miał obowiązku stwarzać nas, darować nam życia doczesnego. Również nie był On zobowiązany do dawania nam życia wiecznego. On zechciał nam dać to życie boskie, które nam pomoże dostać się na łono Trójcy Świętej. A skoro to uczynił, czyż możemy to odrzucić? Czy możemy powiedzieć: Dlaczegoś nas tak umiłował, Boże? Czy ludzie mogą powiedzieć coś takiego? Jeśli Bóg nas umiłował, czyż możemy odrzucić Jego miłość?
On nas umiłował, ponieważ nas stworzył; On nas kocha, ponieważ pozwala nam uczestniczyć w życiu Trójcy Świętej, I na tę płaszczyznę boskiego życia Trójcy Świętej musicie się wznieść, ukochani przyjaciele, po to zostaliście powołani na kapłanów. Wkrótce będziecie głosić kazania, będziecie głosić Credo, będziecie głosić Ewangelię, będziecie głosić prawdę o tym, dlaczego nasz Pan stał się człowiekiem, dlaczego umarł na krzyżu, co było powodem ofiary Mszy świętej, powodem powołania Kościoła, powodem powołania kapłaństwa.
Powodem tym był grzech. Gdybyśmy nie zgrzeszyli, mielibyśmy życie nadprzyrodzone, a nasz Pan nie przyszedłby na ziemię, aby się za nas oddać. Propter nostram salutem descendit de coelo – zstąpił z nieba i umarł na krzyżu dla naszego zbawienia.
To więc będziecie głosić i będziecie mówić o grzechu, będziecie ludziom uświadamiać, że są grzesznikami, oraz to, że ponieważ są grzesznikami, nasz Pan zstąpił z nieba i umarł na krzyżu, aby odkupić ich winy, aby przywrócić im życie, które wskutek grzechu utracili.
Dziś nie chce się już mówić o grzechu, i w miarę, jak przestaje się mówić o grzechu, niezrozumiałe staje się Wcielenie, tajemnica Wcielenia staje się czymś zbytecznym. Dlaczego nie rozumie się już naszego Pana, Jezusa Chrystusa, dlaczego nie rozumie się już Kościoła ani ofiary Mszy świętej, ani sakramentów? Żadna z tych rzeczy nie ma już sensu istnienia, skoro przestał istnieć grzech opierający się na naszej świętej religii. O felix culpa, śpiewamy podczas Orędzia wielkanocnego, o szczęśliwa wino!
Niewątpliwie mówienie czegoś takiego może się wydawać dziwne, a jednak nasz Pan po tym, jak popełniliśmy grzech pierworodny, okazał nam tak wiele miłości, że rzeczywiście w pewnym sensie możemy śpiewać: O felix culpa, o szczęśliwa wino, która przyniosłaś nam tak wiele miłości naszego Pana, Jezusa Chrystusa, że przelał za nas swoją krew.
To jest kapłaństwo, najmilsi przyjaciele, i to będzie stanowiło radość waszego życia. Będziecie więc przyciągać do siebie wiele dusz, które będą potrzebowały waszej posługi, które będą potrzebowały waszej pomocy, po to, aby odważnie iść ku niebu, ku życiu wiecznemu.
Również wy, przyszli subdiakoni, którzy za kilka chwil uczynicie ów krok, wyrażający waszą wolę bezgranicznego oddania się naszemu Panu, Jezusowi Chrystusowi, uczyńcie to z całą wspaniałomyślnością! Nie patrzcie wstecz, nie żałujcie tego, co robicie! Umiłowany Bóg da wam łaskę dochowania celibatu i życia w czystości, po to, abyście mogli całkowicie oddać się ukochanemu Bogu, da wam także łaskę modlitwy, ponieważ od tej chwili jesteście zobowiązani do odmawiania oficjum.
Niestety dziś nawet kapłan nie ma już obowiązku odmawiania Bożego oficjum, jakie to smutne! Czyż modlitwa kapłana nie jest istotna dla Kościoła świętego? Kapłan jest członkiem wspólnoty Boga. On jest tym, który się modli. Musi on przez cały dzień mieć szczerze modlącą się duszę, i po to istnieje także owo piękne Boże oficjum, które każe nam przez cały dzień się modlić i składać Bogu w ofierze nasze serca i nasze dusze, i cały Kościół oraz modlitwy wszystkich chrześcijan.
Dziś dzięki brewiarzowi podejmiecie modlitwę całego Kościoła i będziecie się modlić przez wszystkie dni aż po kres waszego życia i będziecie prosić Boga, żeby wylewał na Kościół święty swoje łaski. Jest to konieczne dla Kościoła. Kościół święty potrzebuje tej modlitwy, potrzebuje on modlitwy kapłana. Jakie to piękne, kiedy ma się okazję odwiedzić mały kościółek wiejski i widzi się kapłana, jak przed ołtarzem odmawia swoją obowiązkową modlitwę, jak modli się za swoich podopiecznych, za wszystkich swoich wiernych, i chętnie przebywa u naszego Pana, Jezusa Chrystusa.
Będziecie często stawiali swój klęcznik przed Najświętszym Sakramentem. Pokazujcie swego ducha modlitwy po to, aby wierni mogli was widzieć modlących się! Nie ma nic bardziej przygnębiającego dla wiernych, niż kiedy widzą, że kapłan się nie modli, że odprawia Mszę św. jak urzędnik, który podchodzi i odchodzi od ołtarza i tak samo szybko opuszcza Kościół w którym nie ma ducha modlitwy.
Nie powinniście być takimi kapłanami, nie powinniście należeć do takich kapłanów. Powinniście należeć do takich kapłanów, którzy kochają modlitwę i którzy to okazują. I nawet jeśli pewnego dnia najlepszy Bóg sprawi, że będzie was już tylko dwóch, mimo to módlcie się publicznie tak, aby wierny lud widział, że są jeszcze kapłani, którzy publicznie jednoczą się z Bogiem, kapłani, którzy mają wiarę, kapłani, którzy wierzą w obecność naszego Pana, Jezusa Chrystusa w Najświętszej Eucharystii, kapłani, którzy kochają ten kościół, który jest sercem wioski, który jest życiem Kościoła, tak jak wszystkie te piękne kościoły, które zostały wzniesione w celu modlitwy.
Tacy zatem bądźcie, tak czyńcie, a kiedy tak będziecie czynić, będzie się radował Kościół, będą się radować serca wiernych, pomożecie im stać się jeszcze bardziej żarliwymi.
To pragnąłem wam powiedzieć, umiłowani przyjaciele. Módlmy się dziś gorąco podczas tej Mszy świętej, umiłowani bracia, wszyscy wspólnie, a przede wszystkim wy, drodzy rodzice tych seminarzystów, którzy przybyliście tu aby uczestniczyć w ich święceniach kapłańskich i w radości. Proście Boga aby zostali oni prawdziwymi kapłanami: takimi jakich potrzebuje Kościół; takimi jakimi pragniecie aby byli, takimi jakich oczekuje wierny lud, owymi kapłanami Bożymi, owymi kapłanami, którzy swoją osobą, swoją postawą, sposobem bycia, swoim słowem dają świadectwo Boga.
Tego potrzebuje wierny lud i kiedy to mówię, jestem pewny, że całkowicie się ze mną zgadzacie. Dlatego też i dziś przybyliście tu tak licznie. To nie my was prosiliśmy, abyście dziś tak licznie tu przybyli. Oczywiście, cieszymy się całym sercem z tego ale jesteśmy zdumieni, że tak wielu z was przybyło z daleka, po to, aby uczestniczyć w tej pięknej ceremonii. Bardzo się z tego cieszymy i w tym pięknym zgromadzeniu widzimy znak tego, czego pragnie Kościół.
Nawet jeśli Kościół przedziera się dziś przez burzę, przez tornado, jesteśmy całkowicie pewni, że tu należy szukać prawdy w kapłaństwie, w prawdzie Kościoła, w wierze. Tu można znaleźć to, co w ciągu stuleci wydało tylu świętych. Z pewnością się nie zawiedziemy i przyjdzie dzień, kiedy to wszystko znów będzie się cieszyć w Kościele szacunkiem. Nie wątpimy w to. A jestem przekonany, że właśnie w waszych rodzinach narodzą się powołania, powołania do kapłaństwa, powołania do zakonów żeńskich, powołania do zakonów męskich, do tych prawdziwych, a nie takich, które są nimi tylko z pozoru.
Módlmy się zatem podczas tej ceremonii z całego serca do naszego Pana, Jezusa Chrystusa, a szczególnie do Jego Matki Najświętszej, do Matki Kapłana, do Matki wiecznego Kapłana, do Matki tych wszystkich kapłanów, tych wszystkich, którzy za kilka chwil staną się nimi, aby Ona była ich podporą i opiekunką. Ona rozumie, czym jest kapłaństwo. Najświętsza Maryja Dziewica rozumiała, czym jest ofiara Mszy świętej, Ona uczestniczyła w pierwszej ofierze, ofierze na krzyżu, współcierpiała z naszym Panem, Jezusem Chrystusem. Nasza ukochana Matka Współodkupicielka, patronka naszych umiłowanych sióstr. Ona rozumiała to wszystko w sposób nieskończenie doskonały, tak jak my to kiedyś zrozumiemy. Dlatego skierujmy wzrok na naszą Matkę i prośmy ją, aby nas obdarzyła swoją wiarą – beata quae credidisti, błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła (Łk 1, 45) aby nam użyczyła daru zrozumienia istoty kapłaństwa, zrozumienia Kościoła i jego świętości.
W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Zawsze Wierni, nr 50, 01-02.2003, s. 26.