Ks. Mikołaj Grou SI, O życiu wewnętrznym Maryi

„Maryja te wszystkie słowa zachowywała stosując w sercu swoim” Łk 2, 19

 

Aby lepiej poznać wewnętrzne życie Maryi, zastanówmy się nad tym, co Bóg uczynił dla Niej, a co Ona uczyniła dla Boga.

 

Bóg, przeznaczając Ją na Matkę Jezusowi Chrystusowi, po pierwsze: zachował Ją od grzechu pierworodnego; po drugie: ubogacił Ją największymi łaskami od chwili Jej poczęcia; po trzecie: udzielił Jej bardzo wcześnie, a może nawet jeszcze w łonie matki, używania rozumu; po czwarte: wyniósł Ją do godności macierzyństwa Bożego i dał Jej wyłączny i szczególny udział w cierpieniach Jezusa, a następnie w Jego chwale.

Maryja odpowiedziała tym łaskom Boga; po pierwsze: żyjąc w takim czuwaniu nad sobą, jak gdyby miała obawiać się pożądliwości i jej skutków; po drugie: starając się tak wiernie odpowiadać natchnieniom łaski, że nigdy nie popełniła najmniejszego grzechu; że w każdej chwili życia zasłużyła na pomnożenie łaski; że nie wykonała żadnego aktu wewnętrznego, żadnego zewnętrznego czynu, którego celem nie byłoby ściślejsze zjednoczenie się z Bogiem. Jakiż to wzór dla duszy, która się Bogu oddała całkowicie!

Po trzecie, używając rozumu swego w sposób najdoskonalszy. A jakże Maryja używała swego rozumu? Ciągle go poddawała pod światło wiary, składając zeń ciągłą ofiarę Bogu; nigdy nie pozwoliła sobie rozbierać zamiarów Bożych i w ogóle całego względem Niej postępowania Bożego, chociaż to postępowanie pełne było tajemnic i pozornych sprzeczności.

Nigdy nie postąpimy w życiu wewnętrznym, jeżeli w ten sam sposób używać rozumu nie będziemy. Bóg prowadzi dusze drogami, zupełnie przeciwnymi wszelkim ludzkim pojęciom; dopuszcza. aby nas sąd własny omylił, aby nas przewidywania nasze zawiodły. Najlepiej zrobimy, jak nie będziemy zwracali uwagi na siebie, nie zastanawiając się nad tym, co Bóg w nas czyni, a trzymając się wiary i posłuszeństwa.

Po czwarte, na koniec Maryja przygotowała się, nie wiedząc o tym, do macierzyństwa Boskiego, przez to właśnie, co, sądząc po ludzku, powinno Ją było na zawsze pozbawić tego zaszczytu. Wszystkie dziewice w narodzie Izraelskim, wstępowały w stan małżeński, spodziewając się, że Mesjasz wyjdzie z ich potomstwa. Niepłodność była dla nich hańbą. Maryja uważa się niegodną ubiegania się o zaszczyt stania Matką Bożą. W młodocianym bardzo wieku idzie do świątyni; tam poświęca Bogu swoje dziewictwo, a przez to, według mniemania swego narodu, wyrzeka się na zawsze najwyższej godności, do jakiej wzdychały dziewice z Jej pokolenia.

Do świętości nie dochodzi się przez pragnienie rzeczy wzniosłych, przez tworzenie wielkich zamiarów, niezgodnych z wolą Bożą. Świętość osiąga się przez pokorę, przez uznanie swej nędzy, przez niskie o sobie wyobrażenie, przez unikanie wszystkiego, co wywyższa, przez odrzucanie tej myśli, jako pokusy.

Co się tyczy cierpień Jezusa Chrystusa, to Maryja największy w nich miała udział, bo od Narodzenia Jego aż do śmierci odczuwała wszystko, co On cierpiał, nie tylko ze strony ludzi, ale i ze strony Boga. Aby mieć o tym wyobrażenie, zastanówmy się, ze Maryja kochała Syna swego taką miłością, na jaką się stworzenie zdobyć może, że Go kochała nierównie więcej, niż samą siebie; że była z Nim najściślej zjednoczona: że nie żyła w sobie, ale w Synu swoim; że wszystkie uczucia, jakich doznawał Jezus Chrystus, udzielały się Sercu Jego Matki, z taką mocą i w takim stopniu, do jakiego serce stworzenia jest zdolne. Podnieśmy myśl naszą, aby pojąć, co czuła dusza Jezusa Chrystusa, widząc zniewagi, wyrządzane Majestatowi Ojca swego, Jego świętość, nieuczczoną, sprawiedliwość, której miały być ofiarą w tak straszny sposób tysiące dusz, dla których Krew Jego miała być bez pożytku, a nawet zgubą tych, którzy jej nadużyją; a możemy śmiało powiedzieć, że dusza Maryi doznawała stosunkowo tych samych boleści.

Jezus Chrystus ofiarował się na krzyżu, na całą surowość sprawiedliwości Bożej. Maryja poświęciła samą siebie i więcej, niż samą siebie, poświęcając Jezusa i zgadzając się na spełnienie zamiarów Bożych względem odkupienia rodu ludzkiego, tak dalece, że największe nasze ofiary wewnętrzne są nieskończenie mniejsze, tak co do przedmiotu, jak i co do siły cierpienia, od tej ofiary, którą na siebie przyjęła Maryja.

Jeżeli Bóg da nam łaskę, że przejdziemy przez największe próby, będziemy mieli słabe wyobrażenie o tym, co wycierpiała ta Matka Boża. Większa część chrześcijan widzi w męce Jezusa Chrystusa tylko cierpienia ciała i że Maryja tylko nad tymi cierpieniami swego Syna współbolała; lecz trzeba wiedzieć, że usposobienie wewnętrzne Maryi było najwierniejszym odbiciem usposobienia Jej Syna, Jezusa Chrystusa i że tak, jak Jezus, w całym ciągu swego życia ofiarował się ustawicznie Ojcu swemu, tak i Maryja ciągle ofiarowała w Sercu swym Jezusa, a razem z Nim i siebie Ojcu Niebieskiemu. Jak Jezus Chrystus upokorzył się i wyniszczył, uważając się obciążonym grzechami świata, tak Maryja uniżyła się i upokarzała jako Matka Tego, który przyjął na siebie grzechy świata i stał się przedmiotem przekleństwa Bożego i, o ile mogła, starała się przejąć usposobieniem Syna swego.

Jezus Chrystus ukochał ludzi do tego stopnia, że za nich ofiarował życie swoje; Maryja ukochała ludzi tak, że dla nich ofiarowała Jezusa, który był jej droższym nad własne życie. Cóż mam powiedzieć o modlitwie Maryi? Kto może o tym godnie mówić? Jezus był jedynym przedmiotem Jej myśli, Jej miłości; po Jego zmartwychwstaniu, ciałem tylko przebywała na ziemi; dusza Jej, można powiedzieć, przebywała z Nim w niebie. Jedyna rzecz, która Ją odrywała od tego przedmiotu, była modlitwa za powstający Kościół i za wzrost Jego.

Pomimo tych wzniosłych uczuć, jaka była Maryja powierzchownie? Była taka, jak najpospolitsza niewiasta, żyjąca z pracy rąk przez lat trzydzieści, zajęta małym gospodarstwem w Nazarecie, potem oddana w opiekę świętemu Janowi, który dzielił się z Nią ofiarami, jakie wierni składali.

Czy Maryja miała jakiś rozgłos w świecie? Czy odznaczyła się jakimś wielkim dziełem w oczach ludzi? Czy uczyniła coś na zewnątrz dla rozszerzenia Ewangelii świętej? A przecież to Matka Boga, najświętsza ze wszystkich stworzeń; ta, która miała największy udział w odkupieniu rodu ludzkiego i ustaleniu wiary chrześcijańskiej. O! jakże myśli Boże różnią się od naszych! Jak drogi, których Bóg używa, aby dojść do swego celu, odmienne są od dróg naszych! Jak miłe są w oczach Jego ukrycie, samotność, modlitwa; milsze stokroć razy, niż wszystkie świetne czyny! Jakże to jest rzeczą wielką przed Bogiem, być niczym, niczego nie wymagać, pragnąc tylko tego, aby być nieznanym, zapomnianym, wzgardzonym, za nic uważanym przez świat!

Jeżeli życie Najświętszej Panny nie przekona nas o tej prawdzie, jeżeli się nie rozmiłujemy w takim życiu, jeżeli przykład Maryi nie pobudzi nas do wyrzeczenia się wszelkiej chwały ziemskiej, jeżeli nas nie przekona, że trzeba się zaprzeć samego siebie, aby żyć w Bogu, jakiż przykład, jaka pobudka zdoła nas przekonać? Jezus i Maryja dają dowód każdemu chrześcijaninowi, że Bóg tylko z naszego wyniszczenia się ma prawdziwą chwałę. Oni nam pokazują, że im więcej kto na tej ziemi się uniżył, tym większym, szczęśliwszym, potężniejszym jest w niebie.

Na czym więc zależy gruntowne nabożeństwo do Najświętszej Panny? Na tym, aby naśladować Jej życie wewnętrzne, aby mieć o sobie niskie wyobrażenie. zamiłować ukrycie, samotność, milczenie; aby, jak Ona, cenić rzeczy małe; być wiernym łasce; naśladować Jej prostotę w modlitwie, Jej skupienie; aby we wszystkim pełnić wolę Bożą, poświęcając dla Boga wszystko, co nam jest najdroższe.

Prośmy Ją codziennie, aby była naszą przewodniczą i wzorem życia wewnętrznego, aby nam uprosiła łaski potrzebne do spełnienia zamiarów Bożych względem nas. Zamiarem Bożym jest zawsze, abyśmy się zapierali i wyrzekali siebie.

 

Tekst za: ks. Mikołaj Grou SI, Przewodnik na drodze życia duchowego, Kraków 1907.

 

Zawsze Wierni, nr 46, 05-06.2002, s. 126.