Jak moderniści zniszczyli katolicką naukę o Najświętszej Maryi Pannie
Dignare me laudere te, Virgo Sacrata,
Da mihi virtutem contra hostes tuos.
(Pozwól mi sławić Cię, Panno Przenajświętsza
I daj mi moc przeciwko nieprzyjaciołom Twoim)
WSTĘP
Wielokrotnie w naszych publikacjach staraliśmy się ukazywać wyjątkową rolę Najświętszej Marii Panny w historii ludzkości, a zwłaszcza w czasach obecnych. Nauka o roli Niepokalanej w dziele naszego zbawienia, której niezwykły rozwój przypadł na ostatnie dwa stulecia drugiego milenium, jest w pewnym sensie podsumowaniem i zwieńczeniem całej katolickiej teologii. Kard. Ottaviani na uroczystym zebraniu Papieskiej Akademii Maryjnej 15 grudnia 1960 r. powiedział: „Kościół wiele od nas oczekuje. Oczekuje, abyśmy nie tyko ukazywali w coraz to pełniejszym blasku wiedzy najwspanialszą gwiazdę Nieba, lecz byśmy również przyłożyli się do tego, aby myśli, uczucia i czyny chrześcijan rozjaśnił blask światła, bijącego od Matki Bożej”. Nauka ta, będąca niejako ukoronowaniem całej doktryny katolickiej, osiągnęła pod koniec lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia wielką spójność i doskonałość. W tych warunkach II Sobór Watykański mógł stanowić zwieńczenie wysiłków i prac całego wielkiego ruchu maryjnego – praktycznie wszystko gotowe było do ogłoszenia nowych dogmatów. Szczególnie nauka o duchowym Macierzyństwie N.M.P. oraz o Jej Wszechpośrednictwie czekała według teologów już tylko na uroczyste potwierdzenie.
Sobór wspomniał o roli Najświętszej Maryi Panny pod koniec konstytucji dogmatycznej Lumen gentium – uczynił to jednak w sposób zupełnie nowy, kładąc tym samym fundamenty pod „odnowioną” posoborową mariologię. Dla Soboru, którego myślą przewodnią był ekumenizm z sektami protestanckimi, kwestionującymi przywileje Najświętszej Panny, dotychczasowa mariologia była kamieniem obrazy, a zarazem przeszkodą o którą mogły rozbić się marzenia o nowym, pluralistycznym Kościele. Sobór był wyraźnie antropocentryczny i „otwarty” na współczesny świat. Tradycyjny wizerunek Najświętszej Maryi Panny, całkowicie zorientowany na wieczność (o czym świadczą takiej jej tytuły jak „Brama niebios”, „Ucieczka grzeszników” etc.), nie miał w sobie dla zwolenników „odnowy” nic pociągającego. Nie dość tego – w swych objawieniach, zamiast domagać się sprawiedliwości społecznej i przestrzegania praw człowieka, Matka Boża powtarzała stale słowa o piekle, pokucie (Fatima, La Salette) i konieczności powrotu nawrócenia wszystkich niekatolików do jedynego do Kościoła.
Sobór stanął więc przed niełatwym zadaniem: w jaki sposób wpasować Jej postać w aggiornamento? Jak przekształcić mariologię, aby przestała być przeszkodą dla ekumenizmu?
Już po zamknięciu obrad postarano się o praktyczne zastosowanie nowej doktryny. Duch Soboru przenikał stopniowo cały Kościół, zarówno duchowieństwo, jak i wiernych, wdzierał się do katechizmów i liturgii. Z biegiem czasu protestantyzacja mariologii, połączona z „inkulturacją”, przybrały przerażające rozmiary, burząc całkowicie tradycyjną naukę o osobie i roli Najświętszej Maryi Panny. Dlatego szczególnie istotne jest uświadomienie sobie, że jedynie poprzez przywrócenie prawdziwie katolickiej nauki o Matce Bożej i tradycyjnej pobożności maryjnej możliwe jest przezwyciężenie obecnego kryzysu w Kościele. „Przez Maryję Bóg przyszedł na świat i przez Maryję chce w świecie panować”.
Stan nauki o N.M.P. w przeddzień Soboru Watykańskiego II
Aby móc właściwie ocenić rozmiar owej „antymaryjnej rewolucji” zapoczątkowanej przez II Sobór Watykański, trzeba przypomnieć tradycyjne nauczanie Magisterium o Najświętszej Maryi Pannie. Z dokumentów wybitnych teologów, biskupów i Świętych rozważających rozmaite przywileje, cnoty i łaski, jakimi obdarowana została Niepokalana, ograniczymy się do samych tylko orzeczeń nieomylnego Urzędu Nauczycielskiego Kościoła.
1. Orzeczenia dogmatyczne o Najświętszej Maryi Pannie
Uroczyste Magisterium Kościoła ogłosiło dotąd cztery dogmaty maryjne:
1o W 431 roku na Soborze Efeskim ogłoszony został dogmat: Boskiego Macierzyństwa Maryi. Papież Pius XI w encyklice Lux veritatis wydanej z okazji 1500. rocznicy Soboru Efeskiego, przypomniał okoliczności, które doprowadziły do ogłoszenia tego dogmatu. Herezji Nestoriusza, biskupa Konstantynopola, który nauczał, że w Chrystusie są nie tylko dwie natury, ale także dwie osoby, mianowicie boska i ludzka, a Maryja była Matką tylko osoby ludzkiej Chrystusa, Sobór przeciwstawił naukę prawowierną: Chrystus ma dwie natury w jedności jednej Osoby, która jest drugą Osobą Trójcy Przenajświętszej. „Jeśli bowiem Syn Maryi Dziewicy jest Bogiem, tę, co Go porodziła, należy słusznie i właściwie nazywać Matką Boga, czyli Theotokos”.
2°V Sobór Powszechny, a II Konstantynopolitański (553) ogłosił prawdę o nienaruszonym nigdy dziewictwie Maryi.
3°8 grudnia 1854 bł. Pius IX zdefiniował Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny tymi słowami: „Oświadczamy, stanowimy i wyrokujemy, że od Boga jest objawiona, a więc przez wszystkich wiernych mocno i stale ma być wiarą wyznawana nauka, według której Najświętsza Dziewica Maryja w pierwszej chwili swego poczęcia za szczególną łaską i przywilejem Boga Wszechmogącego, przez wzgląd na przyszłe zasługi Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego, zachowana była wolną od wszelkiej zmazy pierworodnej winy”.
4°Wreszcie Papież Pius XII 1 listopada 1950 roku ogłosił dogmat, że „Niepokalana Bogurodzica zawsze Dziewica Maryja po zakończeniu ziemskiego życia, wzięta została z ciałem i duszą do chwały niebieskiej”.
2. Powszechne zwyczajne Magisterium o Najświętszej Maryi Pannie
Należy od razu podkreślić, że i zwyczajne Magisterium Kościoła cieszy się przymiotem nieomylności, jeśli przedstawiona prawda jest przekazana poprzez stałe nauczanie i posiada cechę powszechności. Już w pierwszych dokumentach kościelnych znajdują się wzmianki o szczególnej roli Najświętszej Maryi Panny w dziele odkupienia. Ojcowie Kościoła widzieli w Niej Nową Ewę, współdziałającą z Nowym Adamem – Chrystusem – dla zbawienia rodzaju ludzkiego. Stąd rozwinęła się nauka o duchowym macierzyństwie Maryi, o Jej władzy królewskiej, a także o udziale w rozdawaniu łask.
1°N.M.P. jest Wszechpośredniczką łask: Kościół od początku czcił Maryję za Jej zawsze skuteczne wstawiennictwo i czułą opiekę. Otrzymała Ona pełnię łaski w nadmiarze, aby ją przelewać w serca swoich dzieci. Bł. Pius IX w bulli Ineffabilis Deus podsumował tę stałą naukę, pisząc, że Maryja „zajmuje się sprawą naszego zbawienia, troszczy się o cały rodzaj ludzki, a – postanowiona od Pana Królową nieba i ziemi (…) stojąc po prawicy Jednorodzonego Syna swego, Pana naszego Jezusa Chrystusa – macierzyńskimi modłami swoimi najpotężniej wyprasza i otrzymuje wszystko niezawodnie”. Jeszcze wyraźniej zaznaczył to Leon XIII w encyklice Adiutricem populi: „Jest rzeczą wprost niemożliwą wyrazić zakres i skuteczność, do jakiej doszła Ona, kiedy została wzięta do nieba, by zasiąść obok Syna na takim tronie, jaki odpowiada jej godności i blaskowi jej chwały. Albowiem stamtąd, zgodnie z Planem Bożym, zaczęła roztaczać swoją pieczę nad Kościołem, troszczyć się o nas i opiekować jak matka tak, że ona, która współpracowała w dziele Odkupienia ludzkiego, stała się również na mocy otrzymanej prawie że bezgranicznej władzy rozdawczynią łaski, płynącej nieustannie ze źródeł Objawienia”. „Można z całą pewnością i ścisłością twierdzić – pisał Leon XIII w encyklice Octobri mense – że, na skutek Bożego zarządzenia, nic z tego przeogromnego skarbca łaski Chrystusa nie może nam być przydzielone bez pośrednictwa Maryi. Jak więc do Boga Ojca można się zbliżyć jedynie przez Syna, tak samo niemal i do Chrystusa nikt nie może przyjść inaczej niż przez Matkę”. Św. Pius X zwrócił uwagę na fakt, że pośrednictwo Maryi w rozdawaniu łaski opiera się na „wspólnocie cierpień i smutków Matki oraz Syna” i dlatego „otrzymała dostojna Dziewica to, że mogła stać się (jak pisał Pius IX) «Najmożniejszą Pośredniczką i Pojednawczynią całego świata u swego Syna Jednorodzonego». Jako stała towarzyszką Jezusa od Nazaretu aż po Kalwarię, znając tajniki Jego Serca tak, jak nikt inny, rozporządza teraz skarbami Jego zasług z prawa niejako matczynego”. Benedykt XV w liście apostolskim Inter sodalicia pisał, iż o Maryi można słusznie powiedzieć, że „Ona wraz z Chrystusem odkupiła rodzaj ludzki; słusznie więc każda łaska, jaką otrzymujemy ze skarbca Objawienia, jest nam podana przez ręce tej Dziewicy Bolesnej”. W podobny sposób wyrażali się często papieże Pius XI i Pius XII. Ks. Franciszek Dziasek pisze:
„Reasumując nauczanie papieskie w kwestii pośrednictwa łask Bożej Rodzicielki, można i trzeba podkreślić następujące momenty: Przede wszystkim mamy tu nauczanie zadziwiająco jednomyślne. Na przestrzeni całego ostatniego stulecia nie brak głosu ani jednego papieża. Wszyscy oni przy rozmaitych okazjach poruszają ten temat, przy czym czynią to w dokumentach publicznych, skierowanych z zasady do całego Kościoła. Rzecz sama zaś jest z zakresu wiary, a więc z tej dziedziny, nad którą rozciąga swoje władanie przywilej nieomylności Kościoła. I chociaż wyliczone akty papieskie nie stanowią jeszcze nieomylnej definicji, to jednak dają one poznać dostatecznie wyraźnie, że mamy do czynienia z problemem, który jest przedmiotem zwyczajnego, powszechnego Magisterium. Powaga i częstotliwość wystąpień papieskich utwierdza nas w przekonaniu, że prawda o Wszechpośrednictwie łask Bożej Rodzicielki należy do depozytu Objawienia. Jako objawiona jest ona powszechnie w Kościele przepowiadana i w każdej chwili mogła by być ujęta w ramy najwyższej, nieomylnej definicji dogmatycznej”.
Podobnie wyraża się o. Lacrampe OP:
„Możemy tedy uważać za dowiedzione, że Najświętsza Maryja Panna jest powszechną Pośredniczką. Niezliczona ilość nazw, wyrażających Jej rolę Pośredniczki, które spotykamy w liturgii, w modlitwach świętych, w pobożnych praktykach wiernych, pozwala nam bez obawy twierdzić, że taka jest jednomyślna wiara Kościoła”.
2°N.M.P. jest Współodkupicielką rodzaju ludzkiego; żaden wierzący w Chrystusa nie zaprzecza, że Maryja, Jego Matka, miała szczególny udział w Jego dziele Odkupienia. Wynika to ze świadectw samego Pisma świętego. Nawet Marcin Luter uznał szczególny związek Matki do swego Boskiego Syna i wychwalał jej głęboką wiarę i ufność w Niego! Już pierwsi Ojcowie Kościoła zajęli się tym tematem, a łatwo zauważać można, że pierwsze teksty Tradycji o Maryi określają Jej szczególną i znakomitą rolę w dziele zbawczym Jej Syna, przejawiając Jej rolę jako przeciwieństwo zgubnego działania Ewy. I tak już św. Justyn (ok. roku 150) pisał, że Ewa porodziła nieposłuszeństwo i śmierć, Maryja zaś – posłuszeństwo i życie. Św. Ireneusz z Lyonu (140-202) podjął to przeciwstawienie: Grzech pierworodny dokonał się przez współdziałanie dwojga ludzi, również Odkupienie dokonało się przez współpracę dwojga: „Jak rodzaj ludzki był skrępowany więzami śmierci przez jedną dziewicę, tak został wyzwolony przez drugą Dziewicę; nieposłuszeństwo jednej dziewicy zostało zrównoważone posłuszeństwem drugiej”. Naukę tę, która powraca stale w całym okresie patrystyki, św. German z Konstantynopola (zm. 733 roku) tak podsumował: „Nikt nie jest zbawiony, jak tylko przez ciebie, o Bogurodzico, nikt odkupiony, jak tylko przez ciebie, Matko Boga”.
Magisterium papieskie zajęło się tą doktryną szczegółowo w następstwie ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu. Papież Leon XIII w swych licznych encyklikach maryjnych dotykał często sprawy udziału Matki Bożej w dziele Odkupienia. Przede wszystkim podkreślał, że Maryja, przez swą dobrowolną zgodę na Wcielenie Syna Bożego, wzięła świadomie udział w pojednaniu ludzkości z Bogiem i stała się „Pośredniczką u Pośrednika”. Św. Pius X powtarzając naukę swego poprzednika, nauczał, że Maryja żyła życiem Chrystusa, a więc była uczestniczką wszystkich Jego zbawczych działań włączając w to ofiarę na krzyżu. „Z tej zaś między Maryją a Chrystusem wspólnoty cierpień i woli zasłużyła ona całkowicie, aby stać się naprawicielką (reparatrix) zgubionego świata i szafarką wszystkich darów, które nam Jezus męką i krwią przygotował”. A dalej wnikając w głębię samej natury tego współudziału Maryi w Odkupieniu: „Oczywistą jest rzeczą, że wcale nie przypisujemy Bogurodzicy mocy tworzenia łaski nadprzyrodzonej, która pochodzi od samego Boga. Ona jednak, ponieważ nad wszystkich jest wyższa świętością i łącznością z Chrystusem i przez Chrystusa została przyjęta do dzieła ludzkiego zbawienia, ze stosowności (de congruo), jak mówią, wysłużyła nam to, co Chrystus ze sprawiedliwości (de condigno) wysłużył”. Należy dodać, że za pontyfikatu św. Piusa X Kongregacja Św. Oficjum dekretem Sunt quos amor zaaprobowała zwyczaj dodawania do Imienia Jezusa – imienia „Matki Jego, naszej współodkupicielki, błogosławionej Maryi”. Ponadto Kongregacja ta obdarzyła odpustami modlitwę, w której Matka Boża wzywana była jako „współodkupicielka rodzaju ludzkiego”. Benedykt XV stwierdził, że „słusznie można powiedzieć, że z Chrystusem [Maryja] odkupiła rodzaj ludzki”. Również Pius XI często posługiwał się tytułem „Współodkupiecielki” w swych licznych przemówieniach o Matce Zbawiciela z okazji Roku Jubileuszowego. Pius XII podał dalsze uzasadnienia teologiczne tego tytułu: ponieważ Maryja pośredniczy w rozdziale łaski, przeto winna mieć czynna udział przy jej gromadzeniu. Jedność Planu Bożego domaga się, by Maryja jednakowo współpracowała w obu etapach tego samego dzieła. Ten udział Maryi w dziele odkupienia (razem z przywilejem Jej Boskiego Macierzyństwa) papież podał za podstawę Jej królewskiej godności:
Najświętszą Maryję Pannę trzeba nazywać Królową nie tylko z racji jej Boskiego Macierzyństwa, lecz także dlatego, że z woli Boga miała bardzo wielki udział w dziele naszego wiecznego zbawienia: skoro w dokonaniu nadprzyrodzonego zbawienia Maryja była z woli Bożej złączona z Chrystusem, Źródłem samego zbawienia, i to w sposób w pewnej mierze podobny do związku Ewy z Adamem, źródłem śmierci, można by twierdzić, iż działo naszego zbawienia dokonało się jakby przez rekapitulację (św. Ireneusz), w której rodzaj ludzki, przez dziewicę poddany śmierci, przez Dziewicę zostaje zbawiony. Skoro można ponadto twierdzić, iż ta chwalebna Pani dlatego została wybrana na Matkę Chrystusa, by stać się uczestniczką dzieła Odkupienia ludzkości i skoro istotnie ona to, wolna od osobistej czy dziedzicznej zmazy, zawsze najściślej złączona z Synem ofiarowała Go na Golgocie Przedwiecznemu Ojcu wraz z całopalną ofiarą własnych praw macierzyńskich i matczynej miłości, jakby nowa Ewa za wszystkie dzieci Adama, zbrukane jego zgubnym upadkiem – wolno bez wątpliwości wnioskować, że jak Chrystusa, Nowego Adama, należy nazywać Królem nie tylko dlatego, że jest Synem Bożym, lecz także ponieważ jest naszym Odkupicielem, tak też w analogiczny sposób Najświętsza Panna jest Królową nie tylko dlatego, że jest Matką Boga, lecz także i dlatego, że jako Nowa Ewa została złączona z Nowym Adamem.
„Reasumując najogólniej wypowiedzi papieży – od Leona XIII do Jana XXIII – dotyczące omawianego tematu, stwierdzić należy, że nie pozostawiają one żadnej wątpliwości co do tego, iż Najświętsza Maryja Panna miała w dziele Odkupienia szczególny i bezpośredni udział jako Matka Zbawiciela i jako współzasługująca pod Krzyżem Chrystusowym” – pisze bp Zbigniew Kraszewski i dodaje, że nauka ta może być zakwalifikowana jako teologicznie pewna. Ks. A. Perz również podkreśla ciągłość w wypowiedziach Magisterium: „Nie dostrzegamy tu żadnych cofań się, zwrotów” i nie widzi problemu, aby doktryna ta mogła stać się kiedyś dogmatem.
3°Najświętsza Maryja Panna jest duchową Matką ludzi: szczegółowa analiza katolickiej nauki o duchowym macierzyństwie N.M.P. wydaje się konieczna w kontekście ogłoszenia przez papieża Pawła VI tytułu Maryi, „Matki Kościoła”. W tym miejscu ograniczymy się do podania kilku z najważniejszych dokumentów Urzędu Nauczycielskiego:
„Ta, co już była wedle ciała Matką naszej Głowy, stała się również z nowego tytułu cierpień i chwały duchową Matką wszystkich Jego członków”. „Przeto w tym samym łonie Przeczystej Matki wziął sobie Chrystus ciało, a jednocześnie złączył ze sobą ciało duchowe, złożone z tych, którzy mieli weń wierzyć. Można więc powiedzieć, ze Maryja, mając w swym łonie Zbawiciela, nosiła również tych wszystkich, których życie było zawarte w życiu Zbawiciela. A więc my wszyscy, którzy pozostajemy w łączności z Chrystusem wyszliśmy z łona Maryi na podobieństwo ciała złączonego z głową. Stąd też, w znaczeniu duchowym i mistycznym, nazywamy się dziećmi Maryi, a ona jest naszą Matką”.
Twierdzenie, że Najświętsza Boża Rodzicielka jest prawdziwą Matką ludzi według ducha, uchodzi przynajmniej za powszechne i pewne przekonanie całego Kościoła. Wielu teologów prawdzie tej przyznaje znacznie wyższą rangę, aż do twierdzenia, że jest ona tezą de fide divina et catholica.
4°Najświętsza Maryja Panna jest Królową nieba i ziemi: czerpiąc naukę z bardzo licznych świadectw, przekazanych przez Tradycję, teologowie nazwali N.M.P. Królową wszelkiego stworzenia, Królową świata i Panią wszechrzeczy. Papież Pius XII w encyklice Ad coeli Reginam cytuje niektórych Ojców Kościoła, którzy podali w sposób jednoznaczny tę naukę. Liczni papieże od starożytności nazywali Najświętszą Dziewicę Panią, Królową nieba i ziemi, a od połowy XIX wieku wyjaśniali również podstawy, naturę, zakres i sposób wykonywania władzy przez Maryję. Biskupi Kanady złożyli w Rzymie prośbę o dogmatyczne zdefiniowanie królewskości Maryi, podpisaną przez dwa miliony katolików. Jako odpowiedź Papież Pius XII napisał 1954 roku ww. encyklikę i ustanowił święto Maryi Królowej.
Stan teologii maryjnej w przeddzień Soboru
1. Kult Matki Bożej
Liczne święta maryjne, tak powszechne, jak i partykularne, świadczą o fakcie, że ww. nauka o roli i przywilejach Najświętszej Maryi Panny znalazła praktyczny wyraz w życiu Kościoła: szczególnie w następstwie ogłoszenia dogmatów maryjnych lub nowych tytułów, pod którymi Ją wzywano, powstały nowe uroczystości, które nie tylko cieszą się największą popularnością wiernych katolików, ale także przyczyniają się do ogólnego wzrostu religijności. Wielu papieży podkreślało gorliwość uczestnictwa wiernych w praktykach liturgicznych, wyrażających poszczególne prawdy maryjne. Widzieli w tym szczególne działanie Ducha Świętego, który daje Kościołowi impulsy nowego duchowego życia i dążenia do świętości: „Duch Święty naprawdę rządzi Kościołem i strzeże go przez wszystkie wieki jego istnienia nie tylko w nauczaniu i definiowaniu wiary, lecz także w jego kulcie oraz w ćwiczeniach wiernego ludu”.
Powszechność świąt maryjnych udowadnia m.in. tzw. kalendarz maryjny, który pokazuje na każdy dzień całego roku szczególną liturgiczną uroczystość maryjną; wynika z niego nie tylko, że Niepokalana jest codziennie szczególnie obecna w publicznym kulcie Kościoła i dlatego zasługuje na szczególną uwagę, ale także, że oddana Jej cześć codziennie formuje i wychowuje wiernych we wszystkich dziedzinach życia religijnego.
Oprócz ścisłego kultu liturgicznego, życie Kościoła rozwija się szczególnie poprzez nabożeństwa i modlitwy. Na tym polu kult maryjny stał się niezbędnym elementem w życiu każdego katolika od samego początku chrześcijaństwa. W pierwszej połowie XX wieku odmawianie Różańca świętego, Litanii do N.M.P., Małego Oficjum N.M.P., Godzinek oraz nabożeństwo szkaplerzne, nabożeństwo Cudownego Medalika, akty poświęcenia się N.M.P., pielgrzymki maryjne etc. były główną częścią praktyk religijnych każdego wiernego. Należy podkreślić fakt, że ta bardzo rozwinięta maryjność katolików na całym świecie nigdy nie stanowiła przeszkody w zbliżeniu się do Chrystusa i do Jego dzieła Odkupienia. Przeciwnie, im bardziej rozwinięta była maryjność, tym częstsze odnotowywano uczestnictwo we Mszy świętej i korzystanie z sakramentów oraz szczególny rozwój zaangażowania się w pracy misyjnej i w apostolacie (zob. poniżej ruchy maryjne). Wespół ze św. Ludwikiem Marią Grignon de Montfort wszyscy Święci, którzy słynęli szczególnym oddaniem się N.M.P., twierdzili, że „Najświętsza Panna jest drogą, którą Jezus się posłużył, by przyjść ku nam. Ona więc też jest drogą, którą mamy się posługiwać, by dojść do Niego. (…) Nabożeństwo maryjne jest nam tylko i wyłącznie po to potrzebne, abyśmy mogli Chrystusa tym doskonalej znaleźć, tym czulej kochać i tym wierniej Mu służyć”.
Kult Najświętszej Maryi Panny jest konkretnym, życiowym i praktycznym zastosowaniem szczególnie tych prawd, które zwyczajne Magisterium w ostatnich 100 latach uwypukliło, a które czekają jeszcze na dogmatyczną definicję prawdy o Maryi Pośredniczce Wszystkich Łask i Współodkupicielce.
2. Ruchy maryjne
W pierwszej połowie XX wieku najbardziej zaangażowane w życie Kościoła były ruchy, które postawiły sobie za cel rozszerzenie kultu maryjnego oraz naśladowanie Matki Bożej. Niektóre z nich miały charakter czysto modlitewny jak np. bractwa różańcowe, szkaplerzne etc. Szczególną wagę miały ruchy apostolskie, które przyczyniły się do rozkrzewienia wiary we wszystkich środowiskach, czy to na misji, czy to wśród niepraktykujących albo wrogich warstw społeczeństwa w tradycyjnie katolickich krajach. Oto najważniejsze z nich:
– Legion Maryi został założony 7 września 1921 r. przez Irlandczyka Franciszka Duffa i rozpowszechnił się najpierw w Irlandii, a następnie na całym świecie. W 1961 roku Legion liczył ok. 50000 grup w 1300 diecezjach, tzn. ok. 7.000.000 aktywnych członków. Kiedy w 1949 roku w Chinach powstał tzw. Kościół patriotyczny i rozpoczęły się prześladowania katolików, ok. 2000 członków ruchu poniosło śmierć męczeńską. Legion otrzymał wielokrotnie aprobatę oraz pochwały ze strony najwyższych członków hierarchii. Pius XI pisał: „Udzielamy temu cudownemu i świętemu dziełu – Legionowi Maryi – naszego szczególnego błogosławieństwa. Jego nazwa mówi sama za siebie a wizerunek Maryi Niepokalanej na sztandarze jest widomym znakiem najświętszego i najwznioślejszego ideału”. W podobny sposób wyraził się Pius XII: „Legion Maryi jest związkiem katolików, którzy z aprobatą Kościoła zjednoczył się w armię walki pod potężnym kierownictwem Maryi, Niepokalanej Pośredniczki wszystkich łask. Legioniści pragną pomóc w walce, którą Kościół nieustannie prowadzi przeciw światu i mocarstwom ciemności (…) Celem Legionu Maryi jest uświęcenie członków przez modlitwę i czynną współpracę w dziele Maryi i Kościoła, których zadaniem jest zetrzeć głowę węża i rozszerzyć Królestwo Chrystusa”. Oprócz intensywnego życia modlitewnego inspirowanego tradycyjnymi nabożeństwami maryjnymi (liturgiczne święta maryjne, małe oficjum N.M.P., Różaniec, szkaplerz, Cudowny Medalik etc.), Legion Maryi prowadzi szeroką działalność apostolską, szczególnie wśród ubogich, chorych, a także upadłych i wrogich Kościołowi warstw społeczeństwa. Szczególnie w krajach misyjnych i przeważnie niekatolickich członkowie LM przyczynili się do nawrócenia wielkiej liczby dusz.
– Błękitna Armia Matki Bożej Fatimskiej została założona w 1947 roku przez ks. prałata Colgana w Plainfield, NY w Stanach Zjednoczonych, celem rozszerzenia nabożeństwa do Niepokalanego Serca N.M.P. Dzieło to otrzymało wyraźne poparcie : aprobatę biskupa Fatimy, który ustanowił ośrodek ruchu w swej stolicy biskupiej. Członkowie Armii zobowiązują się do wypełniania próśb Matki Bożej Fatimskiej, a ich zewnętrznym znakiem jest Cudowny Medalik na niebieskiej wstędze ( stąd nazwa: Błękitna Armia), już kilkanaście lat po założeniu Błękitna Armia była znana w 110 krajach i liczyła około 20.000.000 członków. Każdy kraj ma własne krajowe centrum, zaś międzynarodowy sekretariat ruchu znajduje się w Fatimie.
– Rycerstwo Niepokalanej (M.I.) zostało założone 16 października 1917 roku przez św. Maksymiliana Marię Kolbe. Papież Pius XI erygował je w roku 1926 jako Pia Unio (pobożny związek). Ok. 1960 r. Rycerstwo działało w prawie wszystkich krajach Europy, a także w Azji i na innych kontynentach, zrzeszając około 3.000.000 członków. Cele i środki działania Rycerstwa Niepokalanej pokazują jasno, że cała działalność misyjna tego dzieła opiera się całkowicie na praktycznym zastosowaniu doktryny o Niepokalanej, Pośredniczce Wszystkich Łask.
Wszystkie te ruchy oczekiwały od Soboru dalszego rozwoju tych prawd maryjnych, które stały się racją ich bytu i które wydawały obfite owoce w postaci nawróceń i uświęcenia życia.
3. Objawienia maryjne
Równie wielkie znaczenie dla wzrostu życia katolickiego miały sanktuaria maryjne, często związane z objawieniami Matki Bożej. Szczególną rolę w odnowie gorliwości chrześcijańskiej odegrały znane objawienia o światowym rozgłosie. Niezliczone nawrócenia odnotowano w sanktuariach w Lourdes, Fatimie, La Salette oraz w sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe w Meksyku. Wszystkie te objawienia, uroczyście potwierdzone przez Kościół, ukazywały dobitnie aktualność, skuteczność oraz żywotność nauki o Matce Bożej Niepokalanej (Lourdes i Guadalupe), o Jej wszechpośrednictwie we wszystkich dziedzinach duchowego życia (Fatima), o Jej szczególnym udziale w Odkupieniu ludu jako Współodkupicielce (La Salette).
4. Maryjna perspektywa Soboru
Papież Pius XII podkreślał, że pobożność maryjna„jest podstawowym składnikiem życia chrześcijańskiego”: „Nie pozwalajcie (…), aby cześć Bogurodzicy Dziewicy, która zdaniem świętych jest oznaką «predestynacji», była tak mało ceniona zwłaszcza przez młodzież, iżby zwolna stygła i zamierała (…) Św. Alfons Liguori i wielu innych świętych uważają cześć maryjną za moralnie konieczną do zbawienia. Należy to rozumieć w ten sposób, że pośrednictwo łask Najświętszej Maryi Panny i wynikająca stąd pobożność wiernych ku niej są normalną drogą zbawienia, ustanowioną przez Boga: drogą najłatwiejszą, najkrótsza, najbardziej pewną, najdoskonalszą”. Benedykt XV zaś pisał: „Jest u wiernych najsilniejsze przekonanie poparte długim doświadczeniem, że nikt z tych, którzy obierają Najświętszą Maryję Pannę, za opiekunkę, nie zginie na wieki”.
Nie można było znaleźć lepszego duchowego fundamentu dla II Soboru Watykańskiego, niż owo nieskończone bogactwo katolickiej maryjności.
– Sobór ten mógł swymi pracami ukoronować całą naukę o Najświętszej Maryi Pannie, jako najbardziej uroczysta forma Magisterium mógł on stać się narzędziem przedstawienia Boskiego Objawienia, Depozytu katolickiej i apostolskiej Wiary w całym jej rozkwicie. Oczekiwane przez wielu Ojców Soboru ogłoszenie nowych dogmatów maryjnych byłoby nie tylko najpiękniejszym hołdem złożonym przez Kościół Niepokalanej, ale stanowiłoby też w pewien sposób doskonały wykład całej Wiary katolickiej, zwłaszcza zaś prawd o Bożej łasce, o zbawieniu ludzi, o dziele odkupienia oraz o rzeczach ostatecznych, które to tajemnice otrzymałyby jakby nowy blask przez uwypuklenie roli Matki Bożej.
– Sobór, mając także szczególną rolę duszpasterską, mógłby swym ogromnym autorytetem jeszcze bardziej rozpowszechnić kult maryjny oraz poszczególne do Niej nabożeństwa, które w różnych krajach przyniosły już bogate owoce duchowe. Przez zaangażowanie autorytetu Soboru dzieło misyjne otrzymałoby nowy impuls do działania na wszystkich szczeblach życia – indywidualnego i społecznego, prywatnego i publicznego.
– Sobór, mający w sposób szczególny odpowiedzieć na problemy współczesnego świata, miałby w rękach doświadczoną i sprawdzoną – przez światowe ruchy maryjne – broń, której żadne zgubne światopoglądy, żadne herezje czy sekty, żadne wrogie napaści nie potrafią pokonać. Maryjność otwiera i zamyka: otwiera szeroko drogę do Chrystusa i do wiecznego zbawienia, a zarazem zamyka drogę do kompromisu z błędem i z grzechem: z taką ochroną Kościół święty bezpiecznie przekroczyłby progi III tysiąclecia, kontynuując skuteczniej niż dotychczas swe dzieło zbawcze i nadal wydając owoce nawrócenia i świętości.
Sobór o Maryi– konstytucja Lumen gentium
1. Kontekst soborowej nauki o Maryi
Pierwsza rzecz, która od razu rzuca się w oczy, to fakt, że w tym tekście Matce Bożej poświęcono bardzo mało – w porównaniu z innymi poruszanymi tematami – miejsca. Pomimo zapewnień Pawła VI, że „po raz pierwszy ekumeniczny Sobór przedstawił tak szeroką syntezę katolickiej doktryny o miejscu, które N.M.P. zajmuje w tajemnicy Chrystusa i Kościoła”, akapity te giną w morzu dekretów soborowych.
Rzeczywiście, Komisja Przygotowawcza przedstawiła dokument „O Najświętszej Maryi Pannie, Matce Bożej i Matce ludzi” (De Beata Virgine matre Dei et matre hominum), który według pierwotnych projektów miał być osobnym dekretem. Ponadto 313 Ojców podpisało się pod votum (życzeniem), aby Sobór podał uroczystą definicję dogma tyczną o Wszechpośrednictwie Najświętszej Maryi Panny i potwierdził Jej tytuł Współodkupicielki. Po pierwszej sesji biskupi niemieccy prosili o. Karla Rahnera o przedstawienie uwag na temat proponowanego schematu. Odpowiedź przyszła szybko: „[tekst ten] może spowodować niewyobrażalną szkodę z ekumenicznego punktu widzenia (…)”.
Wszystkie sukcesy osiągnięte przez Sobór w dziedzinie ekumenizmu utracą swą wartość, jeśli utrzymane zostaną obecne stwierdzenia dokumentu”. Pod wpływem tych uwag doszło do ostrej dyskusji podczas II sesji, na której szczególnie biskupi znad Renu zdecydowanie wypowiedzieli się za całkowitą zmianą treści dokumentu. Podczas końcowego posiedzenia sytuacja zmieniła się już na tyle, że głosowano, czy w ogóle ma być osobny dekret o Matce Bożej, czy też zmieniony tekst ma być jedynie dodatkiem do Konstytucji o Kościele. Za włączeniem do Lumen gentium oddano 1114 głosów, przeciw głosowało 1074 Ojców – Karol Rahner i „przymierze europejskie” wygrali więc różnicą zaledwie 17 głosów. Podczas III sesji Ojcowie Soboru przyjęli „dopracowany” tekst jako VIII rozdział w Konstytucji Lumen gentium pod tytułem: O Najświętszej Maryi Pannie Matce Bożej w tajemnicy Chrystusa i Kościoła.
2. Wstęp
„Sobór pragnie dokładnie przedstawić zarówno zadania Najświętszej Maryi Panny w tajemnicy Słowa Wcielonego i Ciała mistycznego, jak i obowiązki ludzi odkupionych wobec Bożej Rodzicielki, Matki Chrystusa i Matki ludzi a zwłaszcza wiernych. Sobór nie zamierza jednak przestawić pełnej nauki o Maryi ani nie chce rozstrzygać zagadnień nie wyjaśnionych jeszcze całkowicie pracą teologów” (LG 54).
Przed analizą głównego tekstu – kilka uwag odnośnie do tego wstępu. Sobór chciał „dokładnie przedstawić” rolę N.M.P. w życiu Chrystusa, a więc Jej współudział w Jego dziele Odkupienia, a także w stosunku do Kościoła, więcej – Jej pozycję względem nas. Wszystkie te zagadnienia zostały już przez Magisterium obszernie i bardzo jasno opracowane (zob. powyżej rozdz. II). Co więcej, jak łatwo można zauważyć, Sobór prawd tych nie tylko dokładnie nie przedstawia, ale wręcz je przemilcza. Należy zatem zadać pytanie, „czy zakwalifikowano je do „zagadnień jeszcze nie wyjaśnionych całkowicie”? Takie zredukowanie powszechnego Magisterium do poziomu „opinii teologów” byłoby de facto zerwaniem z Tradycją, z Depozytem Wiary.
3. Zadanie Najświętszej Maryi Panny w życiu Chrystusa
Konstytucja Lumen gentium (55–59) przedstawia rolę Najświętszej Maryi Panny w dziele Odkupienia ludzkości przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, powołując się na „Pismo święte Starego i Nowego Testamentu oraz czcigodną Tradycję” (55). Sobór stwierdza, że Maryja nie tylko jest Matką Jezusa, Bogurodzicą, lecz także „współpracowała Ona u zbawieniu ludzi wolnością wiary i posłuszeństwa”. Jednak współpracy tej; nie przedstawia się jako pewnej nauki Kościoła, ale jako opinię „wielu Ojców z pierwszych wieków”, którzy „twierdzą często, że otrzymaliśmy «śmierć przez Ewę, życie zaś przez Maryję»” (56). Dalej tekst mówi o Maryi, która szyła Chrystusowi podczas Jego życia aż po Krzyż, ,,pod którym stała zgodnie z Bożym planem, współcierpiąc całym sercem ze swym Jedynym Synem i włączyła się całkowicie uczuciem Matki w Jego ofiarę, zgadzające się z miłością na ofiarowanie żertwy, którą sama zrodziła. A wreszcie tenże Jezus Chrystus umierający na krzyżu dał Ją za matkę uczniowi słowami: «Niewiasto oto syn twój»” (57-59).
Wydaje się, że tekst ten jest wiernym przedstawieniem katolickiej doktryny o roli Maryi, skoro podkreśla Jej Boskie macierzyństwo i dziewictwo, a także mówi o Jej udziale w całym dziele Odkupienia. Jednak analizując dokładnie fragmenty tekstu, opisujące ową współpracę, dochodzimy do niepokojących konkluzji:
– Jest znamienne, że nieomylne wypowiedzi Magisterium o szczególnej pozycji N.M.P. wobec innych stworzeń (Niepokalane Poczęcie, pełnia łaski) nie zostały w tekście soborowym w ogóle uwzględnione. Współpraca Maryi, przedstawiana jako odpowiedź „wolnością wiary i posłuszeństwa”, miałaby więc być tego samego rodzaju i tej samej rangi, jakiej oczekuje się od każdego z nas – powoduje to, że udział Maryi w dziele zbawczym Chrystusa w istocie niczym nie różni się od współpracy z łaską Bożą innych wierzących oraz nie wynika zeń żadna szczególna rola Maryi w dziele zbawienia.
– Taki udział niczym jednak nie różni się od współpracy z Chrystusem każdego człowieka, pragnącego osiągnąć zbawienie! Autorzy tego tekstu dobrze znają stałą naukę Ojców Kościoła o współudziale Maryi w Odkupieniu człowieka – wspominają o tradycyjnej paraleli Ewa-Maryja, będącej niejako osią całej katolickiej teologii. Jednak, co charakterystyczne, klasyfikują tę naukę jako opinię „wielu Ojców”, którzy „twierdzą [to] często”. W ten sposób fałszuje się historyczny fakt powszechności tej doktryny, począwszy od okresu patrystycznego poprzez średniowiecze, aż do naszych czasów włącznie. Autorzy Konstytucji przedstawiają tę naukę jak opinię, która nikogo w zasadzie nie obowiązuje. Już po zakończeniu Soboru rozmaici „eksperci” od nowej mariologii wykorzystają tę niejasność, ostro krytykując tradycyjną doktrynę jako opinię „przesadzoną”.
– Wydarzenie kluczowe dla nauki o Najświętszej Maryi Pannie – scenę rozgrywającą się pod Krzyżem Chrystusowym – Sobór przedstawia jako akt miłości Chrystusa, który „dał Ją za matkę uczniowi”. Tym samym ignoruje się bardzo liczne świadectwa Tradycji oraz samego Magisterium, gdyż m.in. Pius XI pisał: „Właśnie pod Krzyżem, w ostatnich chwilach swego życia, ogłosił Ją Odkupiciel naszą Matką i powszechną Matką: «Oto syn twój», powiedział wskazując na Jana, który nas wszystkich reprezentował”. Przez ograniczenie tego wydarzenia wyłącznie do Maryi i św. Jana Sobór odrzuca jeden z najważniejszych argumentów biblijnych dla nauki o Duchowym Macierzyństwie N.M.P. W efekcie możemy dziś usłyszeć z ust teologów zdania zdumiewające: „Chrystus na krzyżu nie ogłaszał formalnie powszechnego macierzyństwa Maryi, lecz ustanowił konkretny macierzyński stosunek między Nią a swoim umiłowanym uczniem”.
– Wyraźnie widać ekumeniczne intencje przyjętego tekstu. Stara się on przedstawić Maryję w taki sposób, by nie urazić w niczym protestantów, dla których jakikolwiek szczególny udział Matki Najświętszej w dziele odkupienia jest wykluczony.
– Wszystko to pomniejsza rolę Maryi w dziele Odkupienia do tego stopnia, że Jej szczególna rola nie różni się praktycznie niczym od udziału każdego człowieka w zbawczym dziele Chrystusa. Sobór zamknął uszy nie tylko na jednomyślny głos całej Tradycji, ale także na wypowiedzi Magisterium (zob. powyżej) na temat Wpółodkupicielki.
Analizowany rozdział Lumen gentium kończy się przedstawieniem życia Maryi po Wniebowstąpieniu. Dopiero w ostatnim zdaniu wierni mogą odnaleźć termin „Niepokalane Poczęcie”, jednak jedynie jako tytuł, bez żadnego teologicznego wyjaśnienia. Również Jej tytuł królewski wymieniany jest jedynie w odniesieniu do Wniebowzięcia, które dokonało się, „aby [Maryja była] jeszcze bardziej upodobniona do swego Syna, Pana panujących oraz pogromcy grzechu i śmierci” (59).
Charakter i struktura końcowego tekstu wyraźnie noszą znamiona długiej walki, jaką stoczyli o ten dokument przedstawiciele tradycyjnej nauki z ekumenistami. Głos pierwszych zaznaczył się jedynie w postaci dodatku bez żadnego szczególnego znaczenia: świadczy o tym fakt, że rozdział mówi o stosunku Maryi do Chrystusa i do Jego zbawczego dzieła, a nie o stosunku Matki Bożej do Kościoła i do ludzi. Poza tym właściwe znaczenie i określenie Jej królewskiej godności, tak mocno podkreślanej przez Piusa XII, nie znajduje w tym dokumencie żadnego odbicia. Można wręcz stwierdzić, że Sobór stał się początkiem i motorem detronizacji „Królowej nieba i ziemi”.
4.Maryja i Kościół
Następny rozdział zatytułowany Najświętsza Maryja Panna i Kościół (LG 60-65) stał się przedmiotem jednego z najgorętszych sporów podczas całego Soboru. Skupił się on na nauce o Pośrednictwie Najświętszej Maryi Panny, którego dogmatyczna definicja była życzeniem (votum) wielu Ojców Soboru, doprowadzając do wrzenia w kręgach szczególnie zaangażowanych w ekumenizm i aggiornamento. Rozdział zaczyna charakterystycznym „wyjaśnieniem”, że „mamy jedynego Pośrednika”, a„macierzyńskie zadania Maryi wobec ludzi tego jedynego Chrystusowego pośrednictwa w niczym nie zaciemniają ani nie pomniejszają”. Jeśli chodzi o wpływ Maryi na ludzi, to „nie wynika [on] z jakiejś konieczności, lecz pochodzi z upodobania Bożego” (60).
Warto zauważyć, że pierwsze słowa o roli Maryi względem Kościoła i nas są wyraźnie negatywne. Można to porównać do sytuacji, w której przyjaciel przedstawia nas jakiemuś dostojnikowi słowami: „Przedstawiam pana X i z góry podkreślam, że niczym nie będzie on zaciemniać ani pomniejszać Pana autorytetu”.
Szczególnie niebezpieczne jest stwierdzenie, że wpływ Maryi na ludzi nie wynika z jakiejkolwiek konieczności. Zdanie to jest bardzo dwuznaczne, gdyż podane dowody (upodobanie Boże, nadobfitość zasług Chrystusa, źródło Jej wpływu „we wszystkim od Niego zależy i z Niego czerpie całą swoją moc”), pokazują jedynie, że działanie Matki Bożej jest we wszystkim ukierunkowane na Boga, natomiast nie ujawniają, czy to działanie będzie dla nas konieczne, czy tylko korzystne, więc pozostawione naszemu wyborowi. Jeśli zatem Sobór głosi, że „wpływ Maryi na ludzi nie wynika z jakiejś konieczności”, twierdzi przez to, że Bóg wcale nie zobowiązuje nas do przyjęcia Jej wpływu. To krótkie zdanie to prawdziwa bomba zegarowa – odtąd cokolwiek zostanie napisane o „wpływie”, a nawet o „pośrednictwie” Maryi, będzie traktowane jako nie wymagające bezwarunkowego przyjęcia.
Nauka ta jest sprzeczna z Magisterium Kościoła i z nauczaniem wszystkich Świętych, zrywa z całą tradycyjną maryjnością. Św. Ludwik Maria Grignon de Montfort dobitnie podkreśla konieczność Maryi do zbawienia: Bóg „nie potrzebował i dotąd nie potrzebuje koniecznie Najświętszej Panny do swych zamierzeń i dla objawienia swej chwały. Wystarcza Mu bowiem chcieć, by wszystkiego dokonać. Przyjąwszy jednak rzeczywisty stan rzeczy, głoszę, że ponieważ od chwili, gdy ukształtował Najświętszą Pannę, przez Nią rozpoczął i wykończył największe swe dzieła, musimy wierzyć, iż nie zmieni On już swego postępowania aż do skończenia wieków, gdyż jest Bogiem niezmiennym w swych uczuciach i postępowaniach”. Dalej święty Ludwik dokładnie określą tę uwarunkowaną, ale prawdziwą i rzeczywistą konieczność pośrednictwa Maryi w samym życiu Chrystusa (16-21), w uświęcaniu dusz (22-38), dla osiągnięcia ostatecznego celu (39-42), szczególnie w czasach ostatecznych (47-59).
Pozytywne nauczanie o „wpływie” Maryi na nasze uświęcenie opiera się na Jej wyjątkowym współudziale „przez swe posłuszeństwo, wiarę, nadzieję i żarliwą miłość w przywróceniu duszom życia nadprzyrodzonego. Z tej racji stała się naszą Matką w porządku łaski” (LG 61). To macierzyństwo jest określone jako „wielorakie orędownictwo”, jako matczyna troska o „braci swego Syna jeszcze pielgrzymujących oraz wystawionych na niebezpieczeństwa i przeciwności aż do chwili ich dojścia do ojczyzny wiecznego szczęścia. Dlatego Kościół zwraca się do Maryi jako do Orędowniczki, Wspomożycielki i Pośredniczki”. Bezpośrednio potem autorzy tekstu przypominają, że w rzeczywistości Jezus Chrystus jest jedynym Pośrednikiem. Jak zatem rozumieć te tytuły?
Sobór naucza: „Jak w Chrystusowym kapłaństwie uczestniczą, choć w różny sposób, zarówno kapłani jak i wierny lud (…), podobnie jedyne pośrednictwo Odkupiciela nie tylko nie wyklucza, ale nawet wywołuje u stworzeń różnego rodzaju współdziałanie, płynące z uczestnictwa w jednym źródle. Kościół nie waha się przyznawać Maryi takiej podporządkowanej funkcji” (62). Z relacji na temat dyskusji poprzedzającej przyjęcie tego rozdziału wynika, że pierwotnie nie przewidywano nawet przytaczania tytułu „Pośredniczki” i jedynie mocny nacisk ze strony wielu Ojców Soboru wymusił na ekumenistach to ustępstwo.
W świetle Lumen gentium rola Maryi polega na Jej troskliwej modlitwie za wiernych, która jest bardzo skuteczna z powodu wiernego praktykowania przez Nią cnót. Jej współdziałanie można porównać z kapłaństwem Chrystusowym kapłanów i wiernego ludu, mających podporządkowaną funkcję w tym sensie, że „jedyne pośrednictwo Odkupiciela wywołuje u stworzeń różnego rodzaju współdziałanie”. Nauka ta jest do tego stopnia sprzeczna z całą Tradycją i Magisterium, iż arcybiskup Garcia y Garcia Castro z Granady (Hiszpania) nie zawahał się zauważyć, że taka „zmiana w tytule N.M.P. jest lekceważeniem doktryny i stanowi obrazę dla nauczania papieskiego, może też spowodować osłabnięcie nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny”.
– Autorzy tekstu redukują rolę Najświętszej Maryi Panny do wstawiennictwa za wiernych, co może uczynić z powodzeniem każdy chrześcijanin. Różnica polega jedynie na większej skuteczności tej modlitwy, wypływającej z Jej wierności i bliskości Chrystusa, jednak nie jest to w samej istocie inny wpływ. Jednak nawet ten aspekt nie jest podany zgodnie z nauką katolicką, która używa w przypadku Maryi sformułowania „wszechmoc błagalna”, aby podkreślić wyjątkową skuteczność Jej wstawiennictwa.
– Owo „pośrednictwo” Maryi wyjaśnione jest dalej jako uczestnictwo w podporządkowanej funkcji kapłaństwa wiernych (skoro nie jest Ona kapłanem, nie można myśleć o porównaniu z sakramentalnym kapłaństwem). Na czym więc według autorów projektu – polega owo kapłaństwo? Odpowiedź znajdujemy w tej samej Konstytucji Lumen gentium: wierni „ustanowieni jako Lud Boży i uczynieni na swój sposób uczestnikami kapłańskiego, prorockiego i królewskiego urzędu Chrystusowego, ze swej strony sprawują właściwie całemu ludowi chrześcijańskiemu posłannictwo w Kościele i w świecie”. Ich zadaniem jest „szukać Królestwa Bożego”, „przyczyniać się do uświęcenia świata na kształt zaczynu, od wewnątrz niejako, i w ten sposób przykładem zwłaszcza swego życia promieniując wiarą, nadzieją i miłością, ukazywali innym Chrystusa”. „Wszystkie bowiem ich uczynki, modlitwy i apostolskie przedsięwzięcia, życie małżeńskie i rodzinne, codzienna praca, wypoczynek ducha i ciała (…) a nawet utrapienia życia (…) stają się duchowymi ofiarami, miłymi Bogu przez Jezusa Chrystusa”. Nawet jeśli Maryja sprawuje takie „kapłaństwo” w najwyższym stopniu, nie widać w tym nic więcej niż współdziałanie z Chrystusem przez wierny odbiór Jego łaski, który obfituje później przez dobry przykład oraz apostołowanie wśród innych, dając im świadectwo wierności Bogu. Jest to kolejna próba ograniczenia roli Maryi w życiu wiernych. Sobór całkowicie ignoruje skuteczność Jej pomocy przeciw szatanowi, Jej działanie jako Matki, która duchowo rodzi, karmi, wychowuje i przedziwnie prowadzi swe dzieci oraz kieruje jako Królowa ich myślami, słowami oraz uczynkami.
Kolejne paragrafy (63-65) poświęcone są związkowi Maryi z Kościołem. Jest w nich Ona nazwana „najdoskonalszą figurą Kościoła” oraz „wzorem cnót”, na który Kościół „słusznie spogląda”. „Maryja dała całym swym życiem przykład tej macierzyńskiej miłości, jaka powinna ożywiać wszystkich, którzy współdziałają w apostolskim posłannictwie Kościoła odradzania ludzi” (65).
Zależnie od znaczenia terminu „Kościół”, nauka ta może być bardzo głębokim wyjaśnieniem prawdy o działaniu Maryi jako Współodkupicielki rodzaju ludzkiego będącej jako pierwowzór Kościoła doskonałą „Sponsa Verbi”, tj. „Oblubienicą Odwiecznego Słowa” oraz jako przedstawicielki całej ludzkości, która świadomie wypowiedziała fiat w imieniu oczekującej Odkupienia ludzkości. Autorzy jednak nie poszli tą drogą (zob. poniżej LG 69), lecz zastosowali do ww. terminu nową naukę o Kościele. Jaki „wzór” i „formę” Ojcowie Soboru mieli na myśli, zobaczymy analizując okoliczności ogłoszenia Maryi Matką Kościoła.
5. Nasze obowiązki wobec Najświętszej Maryi Panny
Po przedstawieniu nowej nauki o Matce Bożej, Sobór określił, na czym ma polegać kult Maryi w Kościele. Po rozróżnieniu między kultem uwielbienia, który należy się jedynie Bogu, a kultem czci oddawanej Najświętszej Dziewicy, autorzy tekstu podają źródła „różnych form pobożności maryjnej, które Kościół zatwierdził”: kult Matki Bożej rozwijał się „stosownie do warunków miejsca i czasu oraz do właściwości i psychiki wiernych” (66).
To naprawdę zdumiewające słowa! Kult Matki Bożej ma rzekomo mieć źródło i fundament w uwarunkowaniach czysto naturalnych: geograficznych (warunki miejsca), historycznych (warunki czasu), psychologicznych (właściwości i psychika wiernych), Kościół zaś „w ramach zdrowej i prawomyślnej nauki” zatwierdził te przejawy ludzkiej czci wobec Maryi! Jest to przykład typowego modernizmu, który postrzega wiarę, religię i kult jako wyraz ludzkiej podświadomości i instynktu religijnego, które rozwijają się odpowiednio do klimatu, mentalności sytuacji historycznej. W rzeczywistości źródło kultu maryjnego znajduje się zupełnie gdzie indziej:
– Wynika z naturalnego i pozytywnego Prawa Bożego, które wymaga, abyśmy oddawali cześć naszym rodzicom cielesnym i duchowym. Zasada sprawiedliwości wymaga, że im większe stanowisko zajmuje przełożony, tym większa cześć jest mu należna ze strony podwładnych. Pozycja Maryi przewyższa w dostojeństwie wszelkich aniołów i ludzi – dlatego też człowiek ma oddawać Jej najwyższą cześć, jaką tylko można oddać stworzeniu.
– Wynika z samego Bożego Objawienia: pierwszymi, którzy oddają hołd Maryi, są archanioł Gabriel i św. Elżbieta.
Najstarsze dokumenty Tradycji czczą Maryję jako Bogurodzicę, a cześć Jej wrasta przede wszystkim z powodu logicznej refleksji i naturalnego wnioskowania ze zdefiniowanych prawd maryjnych. Dlatego źródłem kultu maryjnego jest sam nadprzyrodzony akt Wiary, który przyjmuje nieomylną naukę Kościoła i stosuje ją we wszystkich dziedzinach życia. Natomiast „warunki miejsca i czasu, oraz właściwości i psychika wiernych” są dopiero dalszymi czynnikami, które jako dodatek do aktu Wiary mogą pomagać w ilościowym, ale nie jakościowym rozwoju tego kultu.
– Wynika wreszcie z samych interwencji Matki Bożej w historii. W XIII wieku objawiła się Ona św. Szymonowi Stockowi, założycielowi zakonu karmelitów, i przekazała mu szkaplerz karmelitański; także św. Dominik rozpowszechniał nabożeństwo różańcowe w następstwie wizji Matki Bożej. W XVI wieku ludy Ameryki środkowo-południowej nawróciły się w rezultacie objawienia Matki Bożej na górze Tepeyac, dlatego wdzięczni za tę łaskę czczą Dziewicę z Guadalupe jako swą Królową i Matkę. Objawienia Matki Bożej XIX wieku były przyczyną szczególnego kultu do Niepokalanej (Lourdes), do Matki i Królowej (La Salette), do Niepokalanego Serca Maryi (Fatima).
Po zachęcie do szerzenia liturgicznego kultu Najświętszej Maryi Panny oraz napomnieniu o konieczności przestrzegania postanowień Kościoła nt. kultu świętych obrazów. Sobór wzywa teologów rozważających godności Maryi, „aby wystrzegali się w równej mierze wszelkiej błędnej przesady, jak i zbytniej ciasnoty umysłu (…). Niech się starają wystrzegać tego wszystkiego, zarówno w słowach jak i w praktykach, co mogłoby w błąd wprowadzić braci z nami rozłączonych lub kogokolwiek innego na temat prawdziwej nauki Kościoła” (67).
Dwuznaczność tego tekstu jest oczywista, jako że nie ma żadnych konkretnych wyjaśnień, na czym miałaby polegać „błędna przesada” w nauce czy w kulcie maryjnym. W świetle wyżej podanej nowej nauki o wpływie Maryi na ludzi i Kościół jest czymś naturalnym traktowanie tradycyjnej katolickiej nauki o Maryi Pośredniczce Wszystkich Łask i Współodkupicielce jako „błędnej przesady”! Za przesadę uznane będzie również manifestowanie tradycyjnej doktryny w nabożeństwach, pielgrzymkach oraz ruchach maryjnych.
Jeszcze bardziej mgliste jest wezwanie do „wystrzegania się wszystkiego, co mogłoby wprowadzić w błąd braci rozłączonych”. Jak to zdanie może zostać zrozumiane stało się jasne już podczas samego Soboru, kiedy Ojcowie z Niemiec protestowali przeciw pierwszemu schemacie osobnego dekretu O błogosławionej Maryi Dziewicy, Matce Kościoła, który – jak i inne schematy przygotowane przez komisję przygotowawczą – zawarł tradycyjną doktrynę o N.M.P. Twierdzili oni, że wiele fragmentów tekstu „może spowodować niewyobrażalną z ekumenicznego punktu widzenia szkodę, zarówno wobec Kościołów Wschodnich, jak i wobec protestantów”. Oraz: „Wszystkie sukcesy osiągnięte przez Sobór w dziedzinie ekumenizmu utracą swą wartość, jeśli utrzymane zostaną obecne stwierdzenia dokumentu”. Zdecydowana ekumeniczna orientacja po Soborze nie zostawia już żadnej wątpliwości, że to „wystrzeganie się wszystkiego, co mogłoby wprowadzić w błąd braci rozłączonych” oznacza, że trzeba odtąd unikać wszystkiego, co mogłoby się im nie podobać się, a więc praktycznie 90% całej katolickiej nauki o N.M.P.
Mówiąc konkretnie, napomnienia te są wezwaniem, aby skończyć z dotychczasową maryjnością tak w doktrynie, jak w kulcie, ponieważ jest to „błędna przesada”, która „wprowadza w błąd” innowierców.
6. Po co taki tekst?
Końcówka rozdziału o N.M.P. ujawnia główny cel, dla którego został on w ogóle napisany (68-69). Maryja w niebie „jest obrazem i zaczątkiem Kościoła, który osiągnie swą pełnię w przyszłym życiu”, zaś na ziemi jest Ona „znakiem niezawodnej nadziei i pocieszenia dla pielgrzymującego ludu Bożego” (68). Na czym polega ta nadzieja i pociecha? „Wielką radością i pociechą dla tego świętego Soboru jest fakt, że wśród braci z nami rozdzielonych nie brak takich, którzy oddają Matce Pana Naszego i Zbawcy należną Jej cześć, zwłaszcza wśród wyznawców ze Wschodu”. Maryja jest znakiem nadziei w tym sensie, że na naszą usilną prośbę ma się Ona „wstawiać (…) u swego Syna, aby cała rodzina narodów; czy to noszących chlubne imię chrześcijan, czy też nie znających jeszcze swego Zbawcy, zespoliła się pomyślnie w pokoju i zgodzie w jeden Lud Boży” (69).
Maryję jednak zawsze czczono jako Spes nostra – „naszą Nadzieję”, czyli Tę, która wspiera swoje dzieci w chwili śmierci i pomaga im w ostatniej, strasznej walce z szatanem; Nadzieję, że po długich walkach „Ona zatrze głowę Szatana”. Czczono Ją również jako Janua Coeli – „Bramę Niebios”, przez którą wchodzimy do życia wiecznego.
Zupełnie inaczej wyglądają nadzieja i pocieszenie, które zaproponował Sobór: Maryja stała się dla niego znakiem nadziei dla… dialogu ekumenicznego, a przede wszystkim dla zjednoczenia całej rodziny narodów w pokoju i zgodzie. Nadzieja ta ma jako przedmiot życie ludzkie na tym świecie; Ojcowie Soboru utrzymywali, że największym pragnieniem wszystkich ludzi jest zespolenie się „w jeden lud Boży”, który będzie żyć w pokoju i zgodzie. Jakże daleko odbiega ta wizja od pojęcia Kościoła na ziemi jako Kościoła wojującego! W całym dokumencie soborowym brak też jakiegokolwiek wspomnienia o roli N.M.P. w walce przeciw szatanowi i grzechom raz w przekazywaniu łask potrzebnych dla zwycięstwa, zaś perspektywa przyszłości nie uwzględnia tego „jedynego ważnego” (unum necessarium): uratowania duszy od wiecznego potępienia. Soborowa nadzieja koncentruje się – i zamyka na tym świecie, a Maryja ma być znakiem i pocieszeniem, że ta nadzieja już się realizuje – właśnie przez ekumenizm…
Problematyka tytułu „Maryi – Matki Kościoła” (Paweł VI)
1. Okoliczności nadania tytułu
21 listopada 1964 r., na zakończeniu III sesji Soboru, Paweł VI w swym przemówieniu m.in. ogłosił uroczyście nowy tytuł Maryi: Maria – Mater Eccłesiae. Papież chciał przez ten akt dać czytelną odpowiedź licznym Ojcom, „którzy prosili nas usilnie o wyraźne ogłoszenie podczas tego Soboru, że Najświętsza Maryja Panna sprawuje macierzyńską opiekę nad ludem chrześcijańskim. (…) Ku chwale N.M.P. oraz naszej radości ogłaszamy Najświętszą Maryję Matką Kościoła, czyli całego ludu chrześcijańskiego, zarówno wiernych, jak pasterzy”.
W rzeczywistości sytuacja przedstawiała się nieco inaczej: po pierwsze, wielu Ojców prosiło o ogłoszenie tego tytułu N.M.Panny podczas Soboru, to znaczy w samych tekstach soborowych – jako ich integralnej części, a nie tylko podczas przemówienia. Po drugie, wielu Ojców prosiło o dogmatyczną definicję różnych tytułów N.M.P., a wśród nich również Jej duchowego macierzyństwa, treść zaś i znaczenie tego tytułu zależy od tego, co rozumie się pod nazwą „Kościół” oraz jak wygląda powiązanie Maryi z tym „Kościołem”. Poza tym, według słów Papieża, tytuł ten opiera się na doktrynie o duchowym macierzyństwie N.M.P. Tylko na tle takich wyjaśnień można określić z należytą jasnością tytuł Maria Mater Ecclesiae.
2. Nauka o duchowym macierzyństwie N.M.P.
Oprócz ww. tekstów powszechnego Magisterium Kościoła trzeba zaznaczyć, że w 1954 r. biskupi Meksyku skierowali do Stolicy Apostolskiej prośbę o rychłe uroczyste ogłoszenie duchowego macierzyństwa Maryi jako dogmatu wiary. Nauka ta znajduje się już u pierwszych Ojców Kościoła: św. Ireneusz uczył, że „Syn Boży stał się synem ludzkim, rodząc się z czystego łona, które odradza ludzi dla Boga”, a św. Epifaniusz nazywa Maryję „Matką żyjących Orygenes napisał w komentarzu do Ewangelii św. Jana, że „nikt nie pojmie sensu. tej Ewangelii, kto nie spoczywał na piersi Jezusa i nie otrzymał od Jezusa Maryi za matkę”, a święty Augustyn uczył, że Maryja jest „Matką duchową nie Głowy, którą jest sam Zbawiciel, bo raczej ona z Niego duchowo się narodziła (…) ale jest matką Jego członków, którymi my jesteśmy, gdyż przez miłość przyczyniła się do tego, żeby wierni w Kościele się rodzili”.
Papież Pius XII przedstawił jakby syntezę powszechnej nauki Kościoła na ten temat: „Fiat przy Zwiastowaniu, współdziałanie w dziele Syna, przejmujące cierpienia podczas Męki i jakby śmierć duchowa na Kalwarii otwarły serce Maryi ku powszechnej miłości ludzi, a postanowienie jej Boskiego syna wycisnęło pieczęć wszechmocy na jej Macierzyństwie łask. Od tej chwili niezmierzoną moc wstawiennictwa, jakie jej użycza u Jezusa tytuł Matki, poświęca wyłącznie dla zbawienia tych, których jej Jezus wskazuje z wysokości niebios, mówiąc do niej ponownie: «Niewiasto, oto dzieci twoje!»”.
– Jej macierzyństwo w sensie przenośnym znaczy, że N.M.P. posiada przymioty właściwe dobrej ziemskiej matce i dlatego chce nam pomóc, a jako potężna Matka Syna Bożego może u Boga wyjednać wszelką pomoc. – Stąd wzywanie od początku chrześcijaństwa orędownictwa Maryi jako Bożej Rodzicielki i Orędowniczki naszej, „Matki łaski Bożej, Matki litości, Matki grzeszników, Matki ludzi, Matki naszej”.
– Jej macierzyństwo w sensie prawnym wywodzi się ze słów Pana Jezusa na krzyżu oraz z naszego dziecięctwa Bożego przez łaskę: Łaska Boża czyni nas przybranymi dziećmi Boga, a tym samym przybranymi braćmi Chrystusa, Jednorodzonego Syna Bożego. Lecz Chrystus jest również Synem Maryi, stąd Matka naszego przybranego Brata jest również naszą przybraną Matką wedle ducha.
– Jej macierzyństwo duchowe jednak jest jeszcze czymś więcej: przez samo poczęcie i zrodzenie Boga, który stał się człowiekiem dla naszego zbawienia, Maryja przekazała światu w Synu swoim nie tylko Boskie Źródło Łaski, ale też pełnię łaski, z której wszyscy czerpać będą. I tak pośrednio, mianowicie przez Syna, stała się Matka Boża Matką naszą w porządku ducha, jako współprzyczyna życia łaski. Kiedy Maryja poczęła i zrodziła Głowę Mistycznego Ciała, Chrystusa, to prawdziwie i nas w Nim poczęła i zrodziła.
– Poza tym Maryja świadomie wypowiedziała swoje fiat w imieniu oczekującej Odkupienia ludzkości. Św. Paweł uczy, że małżeństwo jest wielką tajemnicą, bo oznacza tajemniczą łączność Chrystusa z Kościołem (Ef 5, 33). Do małżeństwa zaś trzeba wzajemnego przyzwolenia. Toteż i do zjednoczenia, wynoszącego rodzaj ludzki do uczestnictwa w Bóstwie, potrzeba było jakiegoś przyzwolenia całego rodzaju ludzkiego. Św. Tomasz z Akwinu uczy: „Stąd to przy Zwiastowaniu oczekiwana była zgoda Dziewicy w imieniu całej ludzkiej natury”.
– Duchowe macierzyństwo także wynika z udziału Maryi w dziele zbawienia. Pius XII przypisuje Jej tak ścisły udział w dziele Odkupienia, że „z miłości Chrystusa i jego Męki oraz z miłości i cierpień Matki, wewnętrznie ze sobą złączonych, powstało nasze zbawienia”. Osobista Jej zasługa była tak wielka, najdoskonalsza po zasłudze Chrystusa, że nożna powiedzieć, iż „Ona włączyła swoją pełnię łaski w dzieło odrodzenia duchowego ludzkości stając się w jakimś bardzo już ścisłym znaczeniu powszechną Matka łaski Bożej”.
Jeśli istotę duchowego macierzyństwa Maryi stanowi Jej przyzwolenie na odkupieńcze Wcielenie i udział przez zasługę w samym dziele Odkupiciela, mistycznej Głowy rodzaju ludzkiego, to macierzyństwo duchowe sięga tak daleko, jak zakres Ciała Mistycznego Chrystusa. Stąd w porządku Objawienia obiektywnego, rozumianego jako zadośćuczynienie i zasługa jedynego Pośrednika, Chrystusa, Maryja jest Matką duchową wszystkich ludzi. W Odkupieniu zaś subiektywnym, oznaczającym udział poszczególnych ludzi w życiu łaski Bożej, Maryja jest Matką duchową w różnym stopniu. Dla niechrześcijan tylko w możności, bo Macierzyństwo jej przeznaczone jest dla ich nawrócenia i odrodzenia do wiary i łaski. Dla grzeszników wierzących jest Matką aktualnie, ale wpływ jej urzeczywistnia się w nich jeszcze niedoskonale, bo wiara stanowi dopiero początek życia nadprzyrodzonego. Wierni mają w Maryi Matkę rzeczywiście i doskonale, bo żyją pełnią nadprzyrodzonego życia, którego ona jest Matką.
3. Maryja matką Mistycznego Ciała Chrystusa
Jak odnosi się katolicka doktryna o duchowym macierzyństwie do Kościoła? W jakim sensie rozumie się tytuł: Maryja – Matka Kościoła? Teologiem, który najgłębiej opracował to zagadnienie, był ks. Maciej Józef Scheeben. Ukazał on osobę Matki Bożej w Jej łączności z Chrystusem oraz z Kościołem. W stosunku do Kościoła i w Kościele Maryja zajmuje wyjątkowe miejsce. Jest jego wzorem, ideałem, Matką oraz sercem. N.M.P., jako pośredniczka zjednoczenia Chrystusa z Kościołem, jest Matką duchową Kościoła i całej ludzkości. Wyraźnie Scheeben określa tytuł „Matka Kościoła” jako skutek Jej pośrednictwa wszystkich łask oraz Jej szczególnego współudziału w dziele odkupienia jako Nowej Ewy obok Nowego Adama. Dlatego nazywa ją często Sponsa Verbi – „oblubienicą Słowa”.
Kościół jest Mistycznym Ciałem Chrystusa, a wszystkie członki tego Ciała otrzymują życie Boże od swej Głowy – Chrystusa. Życie to, czyli łaska, staje się dla nich zbawcze wówczas, gdy przyjmują je przez wiarę i z nim przez wiarę współpracują. Jaka zatem jest rola N.M.P. w tym dziele? Jaki jest Jej stosunek do Kościoła, do Mistycznego Ciała Chrystusa?
a) Maryja ma realny udział w naszym Odkupieniu jako Ta, która przez swe wyjątkowe współdziałanie z łaską i przez swe Macierzyństwo urzeczywistniła pierwsza – i najdoskonalej – całkowite przyjęcie Chrystusa Zbawiciela przez człowieka – w wierze. Jej szczególne zjednoczenie z Synem stało się źródłem i wzorem dojścia innych do Chrystusa przez wiarę. Dzięki temu Maryja jest również przyczyną powszechną naszego Odkupienia, podporządkowaną całkowicie Chrystusowi.
b) Maryja należy do Kościoła, Mistycznego Ciała Chrystusa, które żyje dzięki zasługom odkupieńczym swej Głowy.
c) Maryja jest szczególnym członkiem Kościoła na sposób Jej tylko właściwy, Ona bowiem pierwsza otrzymała Odkupienie w jego najdoskonalszej formie, przyjmując je pełnią swej wiary i współpracując całym swym życiem z dziełem Odkupienia dokonanym przez jej Syna. To pozwoliło Jej uzyskać taką pełnię łask, że może ich udzielać całemu Kościołowi. Ma Ona też szczególną misję wobec wszystkich członków Ciała Mistycznego, polegającą na udzielaniu wszystkim wiary, której pełnię otrzymała sama w swym Macierzyństwie, i przez którą wyciska swe osobiste piętno na całym Kościele.
d) Chociaż Maryja z całą pewnością należy do Kościoła, to jednak należy Ją postawić także obok Chrystusa ponad Kościołem. Chrystus wraz z Maryją stanowią wspólnie całkowitą przyczynę (causa totalis) Odkupienia, ponieważ mają powszechny i zbawczy wpływ na cały Kościół, każde z Nich w sobie właściwym porządku.
e) Maryja jest Matką Kościoła. Chrystus na przestrzeni dziejów dokonuje w całym Kościele działa uświęcenia, które najpierw w pełni urzeczywistnił w swej Matce, dając Jej bowiem pełnię łask Odkupienia, dał Jej tym samym wszystkie te łaski, które przeznaczył dla Kościoła, i uczynił swą Matkę wzorem i prototypem całej odkupionej ludzkości. We Wcieleniu Maryja stała się wedle ciała Matką Chrystusa, a wedle ducha – Matką Ciała Mistycznego, nierozerwalnie złączonego ze swą Głową. Cały Kościół zatem był zawarty w Matce Najświętszej od chwili Jej fiat do momentu, w którym zrodził się na Golgocie z przebitego boku Zbawiciela. Kościół nadal żyje tą wiarą, którą w stopniu doskonałym posiadała Maryja. Wiara bowiem N.M.P. była koniecznym warunkiem Wcielenia się Syna Bożego i pozwoliła Jej zjednoczyć się z Nim w pełni podczas całego Jego ziemskiego życia. Obecnie również wiara Kościoła, która w swym powstaniu i rozwoju ma swe źródło w Maryi, sprawia, że Chrystus wciąż żyje w swym Ciele Mistycznym. Stąd Maryja jest wewnątrz samego Kościoła ustawiczną współprzyczyną łaski – jest Matką Kościoła i każdego wierzącego.
f) Maryja wypełnia rolę Matki w całym życiu Kościoła, przygotowując wiernych na przyjęcie Chrystusa przez wiarę i przekazując im ją. Ponadto Matka Boża wiarę tę ustawicznie rozwija i chroni. Wiara Maryi, stale żywa i żyjąca w Kościele, jest jego niewzruszoną podstawą, a zarazem więzią łączącą wszystkich jego członków w jedną żywą wspólnotę.
Nie można zatem pojąć tytułu Maryi „Matki Kościoła” bez przyjęcia, że realnie przekazuje Ona swym dzieciom wiarę i łaski potrzebne do zbawienia – samo stanowienie dla nich wzoru jest ważnym, niemniej tylko jednym z wielu aspektów macierzyństwa, który poprzedzają właściwe akty stania się matką: poczęcie, zrodzenie, wychowanie… I taka też jest zasadnicza rola tej Matki wobec Jej dziecka, którym jest Kościół: w Niej bowiem Kościół został poczęty, w Niej i przez Nią zrodziły się jego istotne właściwości, tj. wiara i łaska, przez Nią i w Niej Kościół rośnie i wychowuje się: Ona chroni go od wszelkich niebezpieczeństw, karmi i wychowuje przez rozdawanie wszystkich owoców dzieła odkupienia, które Zbawiciel Jej powierzył.
4. „Matka soborowego Kościoła”: karykatura matki
W jakim sensie papież Paweł VI rozumiał ten tytuł? Oprócz wywiedzenia tego tytułu z Jej Boskiego Macierzyństwa (tzn. przyjęcia Jej za Matkę tylko w sensie przenośnym), Papież pominął inne powody, które określiłyby treść tego tytułu w sposób jasny i jednoznaczny – zamiast tego powiedział tylko: „Jest Ona, jak i my, córką Adama, i dlatego również Naszą Siostrą, ponieważ posiada wspólną nam wszystkim naturę ludzką”. A zatem dla Pawła VI stanowi Ona tylko „najwspanialszy przykład doskonałego naśladowania Chrystusa, a także „wzór do naśladowania w wierze, w chętnej uległości wobec natchnień każdej otrzymywanej z nieba łaski, a wreszcie w kształtowaniu własnego życia całkowicie według Chrystusowych przykazań”.
Ma to wiernych prowadzić do „poczucia coraz większej mocy w wyznaniu wiary (…) a zarazem ożywiać ich coraz gorętszą miłością ku braciom, pobudzając ich do umiłowania ubogich, do uprowadzania sprawiedliwości i do obrony pokoju”.
Macierzyństwo nie można tłumaczyć tylko jednym aspektem „bycia wzorem”. Pojęcie Matki, która jest też „naszą siostrą”, choćby wzorową, wykrzywia samą istotę macierzyństwa, które nie istnieje przecież bez relacji przyczyna – skutek, tzn. bez realnego wpływu rodzica na dziecko oraz bez przekazywania mu realnych wartości; nie istnieje także bez władzy matki nad dzieckiem. – Aspekt ten w ogóle nie pojawia się soborowej doktrynie o Maryi.
W cytowanych słowach Pawła VI rysuje się powoli nowa doktryna, którą Papież rozwinie 10 lat później w apostolskiej adhortacji Marialis cultus: będzie chciał zbliżyć Maryję do współczesnego świata, do codziennych, ziemskich potrzeb człowieka; innymi słowy, Papież będzie chciał włączyć N.M. Pannę w nową, posoborową antropologię.
W przemówieniu Pawła VI nie brakowało też wzmianek ekumenicznych: „Życzymy sobie bardzo, aby dokładnie wyjaśniano, na czym polega prawdziwa natura kultu należnego Najświętszej Maryi Pannie i ku czemu on zmierza, zwłaszcza w tych okolicach, w których przebywa większa liczba braci z nami rozłączonych, aby wszyscy znajdujący się poza obrębem Kościoła katolickiego mogli wyraźnie zrozumieć, że pobożność wobec Bogurodzicy Dziewicy nie jest czymś samoistnym, lecz że należy ją uważać za pomoc, która z natury swej prowadzi ludzi do Chrystusa i łączy ich z Przedwiecznym Ojcem w niebie”. Na końcu papież prosi N.M. Pannę, aby „przybliżyła tę upragnioną chwilę, w której wszyscy wyznawcy Jezusa Chrystusa połączą się na nowo ze sobą”. I znowu w końcowej modlitwie: „Zwróć Twoje najmiłosierniejsze oczy na naszych braci oddzielonych i spraw, abyśmy wszyscy połączyli się kiedyś na nowo”.
Ta modlitwa doskonale współgra z ostatnimi rozdziałami Lumen gentium (68-69), posiada jednak w kontekście doktryny o Maryi Matce Kościoła znaczenie szczególne. Najdroższym darem, jaki Matka daje swojemu dziecku, tj. Kościołowi, są wiara i łaska – wiara jest oczywiście wiarą katolicką, którą Ona przygotowuje, rodzi i karmi nią Kościół. Życzenie, aby „wszyscy wyznawcy Chrystusa połączyli się na nowo ze sobą” bez odniesienia się do przekazywania przez Matkę wiary katolickiej, zatem bez odniesienia do konieczności nawrócenia „oddzielonych braci”, jest obelgą rzuconą w twarz Maryi, bowiem sugeruje, że N.M. Panna mogłaby stać się złą Matką, „łączącą” swoje ukochane dzieci z tymi, którzy odrzucili to, co dla Niej jest najważniejsze: wiarę i łaskę!
Tytuł Maryi Matki Kościoła Paweł VI widział tylko w ścisłym kontekście konstytucji soborowej Lumen gentium. Konstytucja ta twierdzi, że Kościół Chrystusowy „trwa w Kościele katolickim”, a nie, że jest z nim tożsamy. Według nauczania Soboru, Kościół Boży stracił swoją jedność, jest rozdzielony, a różne chrześcijańskie wyznania „pozostają w (…) niedoskonałej wspólnocie ze społecznością Kościoła Katolickiego”, a zatem naszym zadaniem jako katolików jest przywrócenie tej utraconej jedności poprzez dialog ekumeniczny. Inne, niekatolickie wyznania otrzymały na Soborze tytuł „Kościołów partykularnych” albo„wspólnot [pozostających] w pewnej komunii z Kościołem”.
Według tej nowej eklezjologii Maryja staje się Matką Kościoła soborowego, tzn. Kościoła Chrystusowego, w którym mniej lub więcej „uczestniczą” wszystkie wyznania chrześcijańskie. Maryja staje się wzorem, matką i przewodniczką „pielgrzymującego ludu Bożego” w szukaniu wzajemnego porozumienia (bez konieczności nawrócenia się do Kościoła katolickiego). Zamiast „Matka Kościoła” można by więc powiedzieć – „Matka ekumenizmu”.
5. Bomba zegarowa
Dwuznaczności zawarte zarówno w tekstach Soboru, jak i w przemówieniu Pawła VI stanowią przygotowanie gruntu pod nową mariologię:
– Przez krytykę dotychczasowego powszechnego zwyczajnego Magisterium (szczególnie w sprawie nauki o N.M.P. Pośredniczce Wszystkich łask i Współodkupicielce) oraz przez przemilczenie najważniejszych prawd maryjnych, Sobór „oznaczał koniec dotychczasowej mariologii”, nazywanej pogardliwie „posttrydencką”.
– Przez ekumeniczne przedstawienie roli N.M.P. Sobór zainicjował proces przemilczania tych elementów doktryny o Maryi, które są nie do przyjęcia przez innowierców. „Nowe podejście do Maryi jest istotnie biblijne, chrystocentryczne, ekumeniczne i duszpasterskie” i w ten sposób powoli traci swoją katolicką specyfikę.
– Poprzez niejasne przestawienie roli N.M.P. w Kościele, przy silnym zabarwieniu antropologicznym, Sobór otworzył drogę do fałszywego pojmowania roli Maryi w życiu człowieka.
Krótko mówiąc, tekst Soboru stał się kolejną „bombą zegarową”, gotową wybuchnąć i zniszczyć nie tylko katolicką naukę o Maryi, ale także odebrać katolikom najlepszy środek do zbawienia.
„Dekada bez Maryi”
Ojcowie Soboru spodziewali się nowej wiosny Kościoła, nowego zesłania Ducha Świętego; w rzeczywistości nastąpił ogromny kryzys, o którym mówili nawet najwyżsi pasterze. Kryzys objął także mariologię, co stwierdzili sami najbardziej zaangażowani moderniści. W obliczu prawie całkowitego zaniku nabożeństw maryjnych w Europie Zachodniej, ks. Renat Laurentin (najbardziej znany współczesny mariolog) zadeklarował: „Ruch maryjny skończył się!”. Ks. W Beinert mówił o „praktycznym zniszczeniu mariologii i pobożności: maryjnej. Po powszechnej chwale Matki Bożej w czasach Piusa XII nastąpiło głębokie milczenie”. W 1970 roku czasopismo „Ephemerides Mariologiae”, do którego piszą najwybitniejsi mariolodzy, poświęciło cały numer tematowi kryzysu w mariologii, opisując lata po Soborze jako „dekadą bez Maryi”. Ci sami autorzy próbowali również podać przyczyny tego zjawiska: za najważniejszą uznali ekumenizm, który jako cel „numer 1” w Kościele odsuwa inne tematy na dalszy plan.
Inni teologowie twierdzą, że dotychczasowy obraz Maryi już nie przemawia do nowoczesnego świata; np. papież Paweł VI w apostolskiej adhortacji Marialis cultus pisał o „sprzeczności między niektórymi aspektami nabożeństwa do Matki Bożej a nowoczesnymi odkryciami antropologicznym oraz głębokimi zmianami, które nastąpiły w sferze psychologicznej, w której żyje i działa nowoczesny człowiek”. Cytaty te znakomicie odzwierciedlają tzw. „ducha Soboru”, który za ciężki kryzys w Kościele obwinia nie sam Sobór i jego zerwanie z nauką i praktyką katolickiej Tradycji, lecz odwrotnie – twierdzi, że kryzys powstał dlatego, że nie wszystkie postanowienia Soboru zostały wprowadzone w życie. Ponadto Marialis cultus dała impuls do „odnowy mariologii w duchu Soboru”, ponieważ wyjaśniała, jak należy rozumieć teksty Soboru: nawet jako „Matka Kościoła”, tzn. matka „;pielgrzymującego ludu Bożego” Maryja jeszcze nie jest wystarczająco bliska nowoczesnym kulturom i nowoczesnemu człowiekowi, trzeba więc bardziej zdecydowanie otwierać mariologię na „perspektywę antropocentryczną”! I tak, idąc w ślad za Pawłem VI, mariolodzy postulują: „Mariologia musi otworzyć się na sprawiedliwe wymagania i osiągnięcia nowoczesnej kultury i wyrażać się w sposób, który jej (tzn. kulturze – przyp. K. S.) odpowiada”.
Nowa posoborowa mariologia
Wszyscy „odnowiciele” mariologii opierają się na VIII rozdziale Lumen gentium, który papież Jan Paweł II nazwał „magna charta mariologii naszej ery”.
– Ks. Karol Rahner SI, którego wpływ w dobie posoborowej był tak wielki, interpretował Maryję i Jej przywileje w kontekście swojej teorii powszechnego zbawienia: od kiedy Bóg stał się człowiekiem w Chrystusie, każdy człowiek jest już zbawiony, jest chrześcijaninem, nawet jeśli nic o tym nie wie, natomiast Maryja „jest najwyższą i najbardziej radykalną instancją w realizacji zbawienia ludzkości” w tym sensie, że na Jej przykładzie jest najlepiej widoczne to, co każdy człowiek kiedyś osiągnie. Dogmat Niepokalanego Poczęcia Rahner interpretuje następująco: „zawsze jesteśmy uświęceni i odkupieni w miarę, jak uważamy, że mamy nasze źródła (origins) w Chrystusie, a przeciwnie, jeśli uważamy, że mamy nasze źródła w Adamie, wtedy jesteśmy grzesznikami bez Ducha. Z tej perspektywy nie ma szczególnej trudności z twierdzeniem, że matka Syna Bożego była poczęta i od początku chciana z bezwzględnie zbawczej woli Bożej jak ktoś, który miał otrzymać zbawienie w wierze i miłości”. Podobnie z Jej Wniebowzięciem, które „nic innego nie mówi o Maryi niż to, co wyznamy o nas samych w artykule wiary w apostolskim credo: zmartwychwstanie ciała i wieczne życie”.
I tu Rahner przedstawia jako „możliwą opinię”, że każda osoba w chwili „śmierci i własnej eschatologii” osiąga tę pełnię (tzn. zbawienie z ciałem i duszą). „Jeśli my katolicy twierdzimy, że Maryja osiągnęła pełnię z powodu Jej szczególnego miejsca w historii zbawienia i ponieważ wyznajemy, że Ona jest najbardziej radykalnie udaną instancją zbawienia, wtedy dogmat ten w niczym nie jest sprzeczny z zasadniczą substancją chrześcijaństwa”.
Według Rahnera przywileje Maryi otrzymają wszyscy ludzie – z tą jedną różnicą, że Ona sama jest koroną stworzenia. Niemiecki teolog utrzymywał, że podobnie jak Chrystus przez swe Wcielenie stał się naszym bratem, a my wszyscy zostaliśmy automatycznie zbawieni, tak też, logicznie rzecz biorąc, musi zostać zasypana przepaść pomiędzy nami a Nią, pomiędzy naszą grzesznością a Jej niepokalanością: my wszyscy „przez wiarę i miłość” staniemy się uczestnikami Jej przywilejów, aż do możliwości wniebowstąpienia ciałem i duszą! Maryja powoduje, że my wszyscy jesteśmy już niepokalanymi i godnymi Jej przywilejów, jeśli tylko „uważamy, że mamy swe źródło w Chrystusie”. Dla Rahnera Maryja stała się więc potwierdzeniem apokatastazy, herezji powszechnego zbawienia.
– Dla ruchu ekumenicznego Maryja zawsze stanowiła problem, dlatego ekumeniści uważają, że należy nie tylko przedstawiać Ją w sposób możliwy do przyjęcia przez wyznawców innych religii, ale również korzystać z Jej ekumenicznego wymiaru w propagowaniu ekumenizmu według życzeń samego Soboru (patrz Lumen gentium, 69). Aby tak czynić, trzeba poddać „teologię o Maryi krytycznemu studium”. O. C.S. Napiórkowski wymaga „katharsis (oczyszczenia) mariologii”, która powinna uwolnić się od maksymalistycznej sztywności, opuścić swą strukturalną niezależność i zmniejszyć „degeneratywną hypertrofię” dewocjonalizmu, zaś dogmaty maryjne powinny zostać poddane szczerej krytycy, aby „zdystansować się od jakiegokolwiek paralelizmu między Maryją a Chrystusem”. W. J. Cole przedstawił program i metody dialogu ekumenicznego: „zacząć trzeba od punktu, co do którego panuje wzajemna zgoda; dalej zdać sobie sprawę ze zmienionego ekumenicznego klimatu; ustalić właściwy stosunek między pobożnością a doktryną, wrócić do źródeł, respektować hierarchię wartości”.
Protestanci chwalą adhortację Marialis cultus, która podaje „kryteria zdrowej mariologii: jej istotnie chrystologiczny charakter, wymiar pneumatyczny, znaczenie eklezjologiczne, położenie nacisku na Biblię, troskę o ekumenizm, wrażliwość na współczesne społeczne warunki życia, wyeliminowanie różnych błędów (łatwowierność, sentymentalizm, ciasnota poglądów, przesada co do treści, odniesienie do elementów legendarnych)”.
Oprócz ww. deklaracji Pawła VI opublikowano kilka innych not ekumenicznych: m.in. w 1982 r. katolicko-anglikańską, podkreślającą wspólną wiarę w Boskie Macierzyństwo Maryi, a zarazem zwracającą uwagę na „szczególny problem dogmatów Niepokalanego Poczęcia i Wniebowzięcia, których anglikanie nie przyjmują”. W podobny sposób wyraziły się ekumeniczne kongresy w Saragossie (1979) i na Malcie (1983). Wszyscy podpisujący owe deklaracje zaakceptowali modlitwę Maryi Magnificat, ukazującą Jej właściwą rolę w chrześcijańskim życiu jako wzoru modlitwy i cnoty, ale zamiast modlić się do Niej (czego protestanci nie przyjmują), deklaracja z Malty proponuje, aby modlić się razem z Nią: „nie ma powodu, mimo naszych wyznaniowych różnic, aby uniemożliwić nam zjednoczenie naszych modlitw z modlitwą niebieskiej liturgii, a szczególnie z modlitwą Matki Bożej”. W r. 1997 „La Documentation Catholique” opublikowało zbiorową pracę „czterdziestu teologów katolickich i protestanckich, zwanych grupą Dombes”, która doszła do tych samych wniosków. Autorzy pracy sugerują, jako punkt wyjścia dialogu ekumenicznego nt. mariologii, „dwie zasady, które pozwalają znaleźć konsensus, [a są] to ze strony protestanckiej usprawiedliwienie przez twórczą łaskę wiary, a ze strony katolickiej hierarchia prawd proponowana przez Vaticanum II”.
Łatwo zaobserwować, że Maryja zaczyna być traktowana jako środek, który jest w stanie przybliżyć do siebie chrześcijan. Nasuwa się jednak pytanie: jaka Maryja? – Taka, jaką od początku przyjęli Ją protestanci. Według ciągle przywoływanej koncepcji hierarchii prawd (potępionej przez Piusa XI w encyklice Mortalium animos, a przedstawionej na Soborze Watykańskim II w Unitatis redintegratio, 3, jako obowiązującej), rolę Maryi wolno swobodnie interpretować przy zachowaniu kilku wspólnych, „biblijnych” zasad. Istnieje tylko jedno ważne ograniczenie: „swobodnie” – to znaczy tylko w ramach ekumenicznych „ortodoksji”. W świetle ekumenicznego dialogu nauka o N.M.P. staje się wręcz protestancka!
Ruch charyzmatyczny również zajmuje się osobą Maryi. Rozważając stosunek pomiędzy Duchem Świętym a Maryją, ruch ten nie idzie drogą np. św. Maksymiliana Marii Kolbe, który rozwijał Jej tytuł „Oblubienicy Ducha Świętego”, tj. Tej, przez którą Duch Święty prowadzi człowieka na szczyty świętości. Dla charyzmatyków Maryja jest po prostu „miejscem spotkania”, gdzie Duch wlewa się w człowieka, „świadkiem i znakiem” dającym świadectwo o charyzmatach, które Duch w najwyższym możliwym stopniu w Nią wlał. Jest Ona „instrumentem i miejscem manifestacji Ducha (…) hipostatycznym Jego objawieniem”. Krótko mówiąc, jest Ona super–charyzmatyczką, z którą Duch Święty nieustannie się komunikuje.
– Ks. ks. H. Kung i E. Schillebeeckxlogicznie kontynuując myśl ekumeniczną poszukiwali możliwości „bycia chrześcijaninem” „ponad sztywnymi dogmatami”. Negują oni praktycznie wszystkie dogmaty o N.M.P. i chcą widzieć w Niej tylko „przykład i model wiary chrześcijańskiej. Jej wiara, która czuje ból zgorszenia, sprzeciwu i nieporozumienia (…) przekazuje model dla chrześcijańskiej wiary jako takiej”. W ich śladach cały szereg teologów podejmuje zadanie „reinterpretacji dogmatów maryjnych w celu przybliżenia Maryi nowoczesnemu światu”: np. dziewictwo Maryi jest rozważane jako mit albo tylko jako symboliczny znak, nie mający miejsca w rzeczywistości. Dogmat o Niepokalanym Poczęciu jest szczególnie atakowany, ponieważ odnosi się do grzechu pierworodnego, który nadał całej teologii katolickiej „negatywną formę”, która razi współczesnego człowieka i zamyka mu drogę do zrozumienia fenomenu Bożej miłości. – Podobna krytyka odnosi się również do dogmatu o Wniebowzięciu.
– Teologia wyzwoleniaujmuje postać Maryi w kategoriach społeczno-politycznych. Hymn Maryi Magnificat wyraża duchowość wyzwolenia: jest to pieśń dziękczynienia i radości, a także wolności od wszelkiego rodzaju opresji, bo „Bóg potężnych władców z ich tronów obala (…) z niczym odprawia bogaczy, a łaknących nasyca hojnie dobrami”. „Przyszłość historii należy do ubogich i eksploatowanych. Prawdziwe wyzwolenie będzie dziełem samych uciskanych w nich, Pan zbawi historię”.
– „Alternatywna mariologia”jest proponowana przez ruch feministyczny. Feministki, odrzucając całkowicie tradycyjne elementy nauki kościelnej o Maryi, znajdują w swym podejściu możliwość „odnalezienia prawdziwej Maryi Pisma św., wolnej od ideologicznych nadużyć”. Ta najnowsza mariologia widzi swoje zadanie w „przywróceniu ludzkości Maryi” poprzez przedstawienie Jej jako modelu kobiecości, „radykalnego symbolu nowej ludzkości”, otwartej na sakramentalne kapłaństwo kobiet i usunięcie wszelkich restrykcji i dyskryminacji w tej dziedzinie Zdumiewającym faktem jest liczba owych mariologów (i „mariolożek”), którzy wydają publikacje w duchu „feministycznej mariologii” (w Polsce przoduje im Elżbieta Adamiak). Duch ten wydaje się być miarodajny dla przyszłości nowej mariologii przekonanej, że tylko poprzez zaakceptowanie zmian kulturowych ostatnich dekad oraz rozwój dialogu ekumenicznego można doprowadzić do sytuacji, w której „figura Dziewicy znowu będzie mieć znaczenie dla naszych czasów”.
Nawrót do N.M.P.– przezwyciężenie kryzysu
Tragiczne „reformy” mariologii podczas Soboru oraz jej późniejszy „rozwój” stanowią jeszcze jedno oblicze globalnej apostazji, tak boleśnie dotykającej dziś świat katolicki. Zdrowie każdej rodziny najlepiej oddaje stosunek dzieci do rodziców, a szczególnie do matki – podobnie stosunek do Najświętszej Maryi Panny jest swoistym testem religijnej kondycji dla każdego katolika. W obliczu przedstawionych wyżej posoborowych „nauk” należy niestety uznać, że „dzieci Soboru” zhańbiły swoją Matkę, pogardzając Nią do tego stopnia, że nowe pokolenia dziś prawie nie znają Jej prawdziwego oblicza, widząc w Niej za to coś w rodzaju „gwiazdy” albo „siostry”, która na wszystko pozwala.
Wobec tego smutnego zjawiska trzeba zadać sobie pytanie, czy obecna sytuacja nie nakłada na wiernych synów i córki Kościoła, chcących szanować swoją Niebieską Matkę, jakichś szczególnych względem Niej obowiązków? Jeśli nasi bracia, „nowocześni” katolicy, lekceważą i obrażają Matkę Niebieską, pomniejszają Jej cześć i karykaturują Ją, to naszym obowiązkiem jest tym bardziej Ją sławić i przedstawiać Jej prawdziwe oblicze. Dlatego trzeba:
– Kontynuować studia nad zapoznaną mariologią katolicką, wiernie trwając przy wiecznym Magisterium.
– Dążyć do odrodzenia ruchów maryjnych w duchu i myśli ich założycieli, mając przed oczyma, że owe ruchy wielokrotnie były aprobowane i chwalone przez Stolicę Apostolską. Przez te ruchy należy uczyć wiernych, jak zastosować w konkretnym życiu te wzniosłe prawdy i jak osiągnąć obfite owoce, tak jak to miało miejsce przed soborową rewolucją.
– Zdać sobie sprawę, że obecny kryzys mariologii jest symptomem czasów ostatecznych: nie ma bowiem lepszego środka na zniszczenie „Jej potomstwa”, niż oderwanie tego potomstwa od Niej. Z drugiej strony należy pamiętać, iż dla Jej synów są przygotowane szczególne łaski. Abp Lefebvre nie wahał się wielokrotnie powtarzać, że katolicka Tradycja przeżyła tylko dzięki Niepokalanej.
Analiza tradycyjnej mariologii prowadzi do zdumiewającego wniosku: prawdziwe nabożeństwo do Matki Boskiej jest najlepszą odpowiedzią na obecny kryzys w Kościele! Każdy element doktryny o Najświętszej Maryi Pannie odnosi się do obrazu dwóch sztandarów (o którym pisał św. Ignacy de Loyola), pod którymi gromadzi się potomstwo Jej i potomstwo węża. Matka Boża daje swoim dzieciom pokarm prawdziwej wiary; ponadto wiarę tę ustawicznie rozwija i chroni. Przeciw soborowemu naturalizmowi (wolność religijna, godność człowieka, aggiornamento, tzn. dostosowanie się do nowoczesnego świata), Maryja prowadzi nas w królestwo nadprzyrodzone, w każdej chwili rozdając łaski Jej Boskiego Syna, aby już nieziemskie i przemijające, ale wieczne, niebieskie życie Boże rodziło się w nas i wzrastało. Na przekór antropocentrycznej wizji Vaticanum II (człowiek w centrum wszechświata, autonomia i wartość doczesności, prawa ludzkie etc.) Maryja toruje nam drogę do nieba, staje się naszą Pośredniczką, chroni nas przed napaściami szatana i zagrożeniem wiecznego potępienia, prowadzi do wiekuistego szczęścia. Każdy Jej tytuł i każdy Jej przywilej przypominają nam, że tu na ziemi jesteśmy tylko pielgrzymami, wędrującymi do wiecznej ojczyzny. – W ten sposób staje się Ona naszym antidotum na modernizm. W Niej, i tylko w Niej, przezwyciężymy kryzys w Kościele. Jak Chrystus – nowy Adam – uroczyście obiecał, że „bramy piekielne nie przemogą” Kościoła, tak Najświętsza Matka – nowa Ewa – ze swej strony dodaje nam otuchy i niezłomnej nadziei zwycięstwa, kiedy mówi: „na końcu Moje Niepokalane Serce zatryumfuje”.
„Co więcej, Najświętsza Panna nie tylko zdobyła najwyższy po Chrystusie szczyt doskonałości i dostojeństwa, ale odziedziczyła i pewną cząstkę tej władzy, dzięki której Syn Jej i Zbawca nasz (jak się to najsłuszniej podkreśla) panuje w sercach i umysłach ludzkich. Bo jeśli Słowo działa cuda i zlewa łaski przez przyjęte na się Człowieczeństwo; jeśli używa sakramentów św. lub Świętych swoich jako narzędzi do dusz zbawienia, czemuż się nie ma posłużyć pomocą i rolą swej Matki dla rozdawnictwa owoców Odkupienia? „Z iście macierzyńskim sercem – jak mówi tenże niezgasłej pamięci poprzednik Nasz Pius IX – i mając na oku sprawy naszego zbawienia zabiega Ona około dobra całego rodzaju ludzkiego, Ona wybrana przez Boga na królową Nieba i ziemi, wyniesiona nad wszystkie chóry Aniołów i rzesze świętych niebian, u boku jednorodzonego Syna swego Jezusa Chrystusa wstawia się za nas przemożnie swoimi prośbami, a o co prosi otrzymuje i nie zna zawodów W związku z tym inny Nasz poprzednik, sławnej pamięci Leon XIII, orzekł, że wraz z ogromem łask zdobyła Najświętsza Maryja Panna władzę „prawie niezmierzoną”, a według św. Piusa X Maryja wchodzi w swą rolę „jakby na mocy prawa matczynego”.
Niechże się tedy radują wszyscy wierni, że podlegają rozkazom Dziewiczej Bogurodzicy, która cieszy się i władzą królewską i pała macierzyńską miłością.
W tych jednak, jak i innych sprawach, dotyczących Najświętszej Panny powinni teologowie i głosiciele słowa Bożego unikać pewnych zboczeń od właściwej drogi, aby nie wpadli w dwojakie błędy: niech mianowicie strzegą się zarówno zdań bezpodstawnych, czy też przesadnie mijających się z prawdą, jak i zbytniej ciasnoty serca w stosunku do tej wyjątkowo wzniosłej i niemal Boskiej godności Bogurodzicy. którą Jej przypisuje św. Doktor Anielski „z racji nieskończonego dobra, którym jest Bóg”.”
Pius XII P. P., encyklika Ad caeli Reginam – O królewskiej godności Najświętszej Maryi Panny
Zawsze Wierni, nr 46, 05-06.2002, s. 5.