Ks. Karol Stehlin, Od redakcji, 05.2002

Drodzy Wierni!

Ostatnie nasilenie inicjatyw ekumenicznych, których zwieńczeniem było międzyreligijne spotkanie modlitewne w Asyżu, zmusza nas do pogłębionej refleksji nad celem naszej walki.

Ekumenizm i dialog międzyreligijny postawiły sobie za cel pojednanie wszystkich religii, a jeśli okaże się to niemożliwe, to przynajmniej porozumienie i wzajemny szacunek pomiędzy ich wyznawcami. Aby to osiągnąć, niezbędne jest przedstawianie innych wyznań w pozytywnym świetle oraz przemilczanie tego wszystkiego, czym różnią się one od katolicyzmu. Efektem ma być doczesne porozumienie, wykluczające nadprzyrodzone spojrzenie na świat i życie ludzkie.

Biorąc pod uwagę, że człowiek został stworzony przez Boga i wobec tego Jemu wszystko zawdzięcza, od Niego jest całkowicie zależny, od Niego codziennie otrzymuje wszystko : życie, zdrowie, talenty, rozum, siłę etc. – ekumenizm okazuje się być niszczącą siłą. która odrywa człowieka od jego własnego Stworzyciela, jako że trudno jest przecież „dialogować” o Bogu z przedstawicielami tych religii niechrześcijańskich, które negują albo samo istnienie osobowego Boga (jak buddyzm), albo Jego Opatrzność (jak islam). Wiedząc, że nasz Stwórca jest Bogiem w Trójcy Jedynym, katolik w dialogu z judaizmem (i z różnymi sektami antytrynitarnymi) musi abstrahować od tego zasadniczego przecież aspektu Bożej istoty. Kogóż więc człowiek ma uznać za swój początek i za swego Pana? Skoro odpowiedzi udzielane przez różne wyznania są tak radykalnie różne i wzajemnie sprzeczne – problem ten najlepiej jest… przemilczeć. A przemilczając tak ważną sprawę, stopniowo popada się w religijną obojętność.

Wyobraźmy sobie umierającego z nędzy żebraka, którego znalazł pewien człowiek. Wziął go do siebie do domu, dał mu jedzenie, ubranie, mieszkanie, majątek – wszystko. Teraz ten były żebrak udaje się do innych osób, które dużo złego mówią o jego dobroczyńcy, choć i one wszystko od niego otrzymały: mają jednak o nim zupełnie błędne wyobrażenie, bo go nie znają. Zamiast okazać swemu wybawicielowi wdzięczność chociażby przez próbę sprostowania błędnych sądów tych osób i pokazania im prawdy, woli on zachować z nimi dobre stosunki i współpracować, aby zorganizować sobie życie niezależne od dobroczyńcy. Dlatego najpierw przemilcza prawdę o nim oraz pozwala, aby ludzie, z którymi przyszło mu żyć, nadal źle i błędnie o nim mówili; następnie – używa darów, które otrzymał od swego dobroczyńcy, aby budować społeczeństwo, w którym jego wybawiciel będzie nieznany, lekceważony, karykaturalnie przedstawiany lub całkowicie ignorowany. Owa skrajna niewdzięczność, obojętność i wzgarda wobec . najlepszego Dobroczyńcy – oto dzisiejszy ekumenizmem!

Głównym celem ekumenizmu jest pojednanie religii w celu zjednoczenia całego świata. W ten sposób zapomina się jednak o prawdziwym celu człowieka. Na czym polega prawdziwe szczęście? Dokąd zmierza świat? Kim jest człowiek? Kim jest Bóg? – Każda religia daje na te pytania inną odpowiedź. Dlatego istnieją i zawsze będą istniały tylko dwie możliwości: albo wyjaśnić niekatolikom ich błąd i nakłonić ich do nawrócenia, albo całą sprawę przemilczeć.

Rezultaty ekumenizmu są straszliwe. Wszystkich swych aktów człowiek dokonuje po to, aby osiągnąć pewien cel (omne agens agit propter finem); jeśli człowiek zapomina o swoim celu, jest jak kierowca, który zapomniał, dokąd chciał jechać. Przez ekumenizm człowiek 1° lekceważy i zapomina, po co został stworzony, 2° stawia sobie inny cel, który jest przeciwny jego przeznaczeniu:

1° Człowiek jest po to stworzony, aby Boga, Pana swego, chwalić i czcić, Jemu służyć, a przez to zbawić swoją duszę. Nieskończone szczęście w wieczności, do którego ma prowadzić ziemska pielgrzymka, człowiek traci z oczu poprzez dialog z innymi wyznaniami. Sam dialog ma swoją wewnętrzną dynamikę: rzuca człowieka w doczesność tak, że głównie zajęty jest sprawami „stosunków międzyludzkich” i poprawą warunków życia.

2° Człowiek stawia przed sobą inny cel, cel czysto ziemski: stopniowo świat staje się dla niego coraz ważniejszy, przesłaniając rzeczywistość nadprzyrodzoną.

Spójrzmy raz jeszcze na naszego żebraka: oto jego dobroczyńca, który obdarował go tymi wszystkimi skarbami, pokazuje mu na wysokiej górze wielki, wspaniały pałac o nieskończonej piękności. Zobacz, powiada, dałem ci to wszystko, abyś mógł wytrwać w długiej drodze do celu: tam będziesz nieskończenie szczęśliwy, tam czeka na ciebie dobro miliony razy przekraczające twoje najśmielsze marzenia. Jeśli jednak nie osiągniesz tego celu, będziesz na wieki nieszczęśliwy!

Nasz były żebrak postanowił jednak inaczej: jego dążenie do utrzymania za wszelką cenę dobrych stosunków z ludźmi, którzy nie uznają tego celu, zmusza go do milczenia. W ten sposób stopniowo traci z oczu swój właściwy cel, angażując się wraz z innymi w rozwiązywanie doczesnych problemów, w walkę o pokój na świecie, o sprawiedliwość społeczną etc. Ekumenizm jest kłamstwem, gdyż przedstawia jako cel marzenie, które nigdy się nie spełni, po wtóre zaś dlatego, ponieważ stwarza wrażenie, że cel życia człowieka zależy od jego wolnego wyboru. W ten sposób dialog ekumeniczny zamyka wielu drogę do wiecznego szczęścia…

Dlatego potrzeba, aby kryzys, który obecnie przeżywamy, otworzył nam oczy na Tego, który jest jedyną odpowiedzią i jedynym rozwiązaniem: jeśli chcemy zachować Wiarę katolicką, to przede wszystkim musimy pozostać wierni Jemu! Nasza odpowiedź na ten kryzys to nie dialog w poszukiwaniu przyrodzonych rozwiązań, lecz wytrwałe i nieustępliwe wyznawanie wiary katolickiej i naszej przynależności do Chrystusa Króla. Wyznawanie, które niczego się nie boi, bo wyraża nieomylną Prawdę, którą jest Słowo Wcielone.

Najskuteczniejszym środkiem zaś, najpewniejszą drogą, która nas prowadzi do Odwiecznej Prawdy, jest Niepokalana, Pośredniczka Wszystkich łask, Virgo Fidelis, której poświęcamy ten numer Zawsze Wierni.

 

Zawsze Wierni, nr 46, 05-06.2002, s. 2.