Święty Paweł ograniczał wszystkie swoje wiadomości na poznaniu Krzyża i zapewne miał słuszność. Krzyż jest streszczeniem wszystkiego, w co chrześcijanin ma wierzyć i co ma czynić.
Krzyż ukazuje nam złość grzechu, naszą wielką nędzę i większe jeszcze miłosierdzie Boże. Krzyż jest największym dowodem miłości Boga dla ludzi i najsilniejszą pobudką dla nas do miłości Bożej. Wszystkie cnoty zawierają się w Krzyżu; on jest najwyższym szczytem życia wewnętrznego. Powiem cośkolwiek o tym przedmiocie. Łaska więcej o nim powie duszom oddanym, albo pragnącym oddać się zupełnie Bogu.
Krzyż jest streszczeniem wszystkiego, w co chrześcijanin ma wierzyć. Ten, który cierpi na krzyżu, Syn jedyny Boga, poczęty w łonie Maryi za sprawą Ducha Świętego, przedstawia nam dwie wielkie tajemnice: Trójcy Świętej i Wcielenia. Powód, dla którego cierpi, wyjaśnia nam tajemnice: Odkupienia i grzechu pierworodnego.
Tajemnice: przeznaczenia, łaski, woli Bożej, pragnącej zbawić wszystkich ludzi, są zawarte w Krzyżu. On jest źródłem wszystkich Sakramentów, co mógłbym łatwo dowieść szczegółowo: cała cześć, jaką Kościół oddaje Bogu, odnosi się do ofiary krzyżowej. Krzyż jest streszczeniem wszystkiego, co chrześcijanin ma czynić. Sprawiedliwość ewangeliczna zasadza się na dźwiganiu krzyża, na zapieraniu się siebie, na umartwieniu ciała i jego pożądliwości, na wyrzeczeniu się własnej woli dla spełnienia woli Bożej. Wszystkie przykazania i rady Jezusa Chrystusa znajdują swoje spełnienie i wzór na Krzyżu. On jest wyrażeniem najżywszym i najbardziej uderzającym całej nauki ewangeliczne).
Krzyż okazuje nam całą złość grzechu. Czyż może być większe zło jak to, które było powodem śmierci Boga-Człowieka? Przed przyjściem Jezusa Chrystusa mogli ludzie mieć pewne pojęcie o tym, co jest obrazą Boga; ale to wyobrażenie było bardzo słabe i niedoskonałe. Nawet kara wieczna w piekle, chociaż przechodzi wszelkie pojęcie, nie wyrówna złości grzechu, jaki karze, ale za niego zadość uczynić nie może. Trzeba było, aby Osoba Boska wynagrodziła godnie, przez cierpienia i upokorzenia, zniewagę, wyrządzoną Bogu przez grzech. Trzeba więc u stóp Krzyża rozważać, co to jest grzech, i przejąć się ku niemu nienawiścią, na jaką zasługuje.
Krzyż daje nadto poznać wielkość naszej nędzy, której byśmy sami przez się nigdy zaradzić nie mogli. Cały ród ludzki byłby zgubiony, bez żadnego środka, na wieki, pozbawiony na zawsze posiadania Boga, gdyby Jezus Chrystus przez śmierć swoją nie był go odkupił, pojednał z Bogiem, przywrócił mu praw utraconych. Dosyć było samego grzechu pierworodnego; ale ileż grzechów osobistych, nierównie cięższych, przydaliśmy do niego? W jakąż przepaść nędzy pogrążyliśmy się dobrowolnie!
Krzyż pokazuje nam niepojętą wielkość miłosierdzia Bożego. Jedna przepaść przyzwała drugą: przepaść naszej nędzy została pochłonięta przez przepaść miłosierdzia Bożego. O jakże słusznie Dawid powiedział, że miłosierdzie Boga przewyższa wszystkie Jego dzieła! Wszystko, co Bóg uczynił w porządku natury, niczym jest w porównaniu z tym, co uczynił w porządku łaski. Bóg przewyższył niejako sam siebie, odkupując nas. Nigdy, nawet w niebie, umysł nasz nie będzie zdolny pojąć wielkości tego dobrodziejstwa, jakie nam wiara ukazuje w Krzyżu. Bóg, jakkolwiek jest wszechmocny, nie mógł nam dać większego dowodu swojej miłości. Jakikolwiek byłby ten dowód, trzeba było, aby był zgodny z przepisami sprawiedliwości, której się nie mógł wyrzec. Musiała zatem ta sprawiedliwość otrzymać zadośćuczynienie. Ale któż mógł to wykonać? Pomścić zniewagę Boga, ale zarazem oszczędzić winnych? O! jakże cudowny pomysł miłości Bożej! Bóg składa na Syna swego wszystkie nasze nieprawości; karze Go za nie; mści się niejako na Nim; a ten najdroższy Syn Boży zgadza się z całego serca być ofiarą gniewu Bożego!
Jakaż to miłość Ojca! Jakaż to miłość Syna! Któż może o tym myśleć bez zachwytu i wdzięczności? Gdyby nam był Bóg zostawił do wyboru: jakim środkiem ma nas uleczyć, czyżbyśmy pomyśleli o tym, którego użył? A gdyby nam to przyszło na myśl, czyżbyśmy śmieli tego żądać? Taki środek zbawienia mogło tylko podać Serce Boga, kochającego nas nieskończenie.
Jeżeli serce nasze może się oprzeć takiej miłości, jest to dowód zatwardziałości, złości, niewdzięczności! Bóg karze swego własnego Syna, aby nas wybawić od piekła, a otworzyć nam niebo; na Nim wywiera swój gniew,, aby nam przebaczyć; w tym Synu swoim przyjmuje nas za dzieci swoje; dostarcza nam wszelkich pomocy nadprzyrodzonych, abyśmy mogli osiągnąć to dziedzictwo, A od nas czego żąda? Abyśmy Go kochali, Jemu służyli i Jemu posłuszni byli. My Go jednak nie kochamy! Służenie Mu uważamy za ciężkie jarzmo! Łamiemy Jego przykazania! Wszystkie zbrodnie i zgorszenia panują teraz między chrześcijanami, jak między poganami! Brak religii doszedł do tego stopnia, że Jezus Chrystus i Jego Krzyż są przedmiotem wzgardy, szyderstwa i oburzenia! Odrzucają tę tajemnicę miłości dlatego, że jest niepojętą. Jakaż to straszna bezbożność! Czy możemy sobie wyobrazić, jaką boleść czuje ta miłość wzgardzona, znieważona przez tylu chrześcijan, odstępców jawnych albo skrytych? Jakiż to jest powód dla dusz, kochających Boga, do wynagradzania Mu, swoim poświęceniem, tylu zniewag!
Krzyż jest dla nas wzorem wszystkich cnót. Widzimy w nim miłość Boga, ufność, zdanie się na Jego wolę w rzeczach najtrudniejszych, niewzruszoną cierpliwość, miłość bliźniego, przebaczenie uraz, miłość nieprzyjaciół, pokorę, ubóstwo, zupełne zaparcie się samego siebie, widzimy te cnoty w najwyższym stopniu doskonałości, wykonywane w najtrudniejszych okolicznościach, z męstwem i wspaniałomyślnością, godną Boga-Człowieka. Możemy się teraz uskarżać, że nam trudno ćwiczyć się w cnotach? odmawiać Bogu drobnostek? zarzucać Mu, że zbyt wiele od nas wymaga? Czyśmy kiedy cierpieli, czy cierpieć będziemy kiedy dla naszego zbawienia cośkolwiek, co by mogło iść w porównanie z cierpieniami i upokorzeniami Jezusa Chrystusa? Mówimy: On był Bogiem, a ja jestem tylko słabym stworzeniem; On był Bogiem, to prawda – dlatego też cierpiał wszystko, co mogła tylko wycierpieć natura ludzka, połączona z boską. Jeżeli połączenie Bóstwa z człowieczeństwem udzielało człowieczeństwu Jezusa Chrystusa siły nieskończonej, to cierpienia Jego również były nieskończone i niezmierzone, gdyż sprawiedliwość Boska włożyła na Niego taki ciężar, jaki tylko mógł znieść. Jest to artykułem wiary, że Bóg nie doświadcza człowieka więcej nad to, co znieść może. Jakkolwiek jesteśmy słabi, możemy zawsze znieść próby, które na nas zsyła, bo miara łaski równa jest, a nawet przewyższająca zawsze miarę cierpień. Niesłusznie zatem wymawiamy się, że przykład Zbawiciela nie jest dla nas, gdyż i Zbawiciel, chociaż miał siły nieskończone, cierpiał też nieskończenie.
Krzyż na koniec jest szczytem życia wewnętrznego. On nam przedstawia Jezusa Chrystusa jako kapłana i ofiarę; Jezus sam się ofiaruje dla chwały Ojca swego, dobrowolnie poświęca się na zadość uczynienie sprawiedliwości. Mało jest dusz, wybranych od Boga, wezwanych do stanu takiej ofiary i podobieństwa z Jezusem Chrystusem ukrzyżowanym.
Te, które słusznie sądzić mogą, że Bóg je do tego zaszczytu przeznacza, powinny przyjąć, jako swój udział, cierpienia i upokorzenia Zbawiciela; powinny Jego w sercu nosić, albo raczej powinny pozwolić, aby On sam go tam umieścił Jezus, uległy i posłuszny aż do śmierci powinien być ich wzorem, pociechą im. Jeżeli kiedy ich cierpienia zdawać się będą zbyt silne, jeżeli tracić zaczną odwagę, jeżeli będą miały pokusę narzekać na niesprawiedliwą surowość Boga, niech spojrzą na Krzyż. Jezus ukrzyżowany na wszystko odpowie; a dusze te odejdą od niego z pragnieniem cierpienia jeszcze więcej.
Niech więc Krzyż będzie dla nas najlepszą księgą; czytajmy w niej nie tylko oczyma, ale i sercem. Prośmy Jezusa, aby nas nauczył w niej czytać, aby nam odkrył jej tajemnice nie na to tylko, abyśmy je rozważali, ale na to, abyśmy je wypełniali w życiu.
Rozpocznijmy życie wewnętrzne, oddając się zupełnie, bez ograniczenia na wolę Bożą; poddajmy się wewnętrznie kierunkowi Jego ducha i łaski. Spełniajmy z całego serca wszelkie ofiary, jakich od nas żądać będzie; prośmy Go, aby nam odjął gwałtem to, czego nie mamy odwagi sami Mu dać. Słowem, pozwólmy, aby Bóg postąpił z nami, jak z Jezusem Chrystusem, konającym na krzyżu wśród boleści, zniewag, w pozornym opuszczeniu Ojca; cierpiącym jako ofiara sprawiedliwości Boskiej i złości ludzkiej.
Tekst za: ks. Mikołaj Grou SI, Przewodnik na drodze życia duchowego, Kraków 1907.
Zawsze Wierni, nr 45, 03-04.2002, s. 132.