Ks. Jean Viollet, Co to jest wychowanie (11)

Hierarchia cielesnych i duchowych zdolności człowieka

 

Prezentowany tekst jest wyjątkiem z książki ks. Violleta Traktat o wychowaniu (część I, rozdział VIII).

 

Wychowywać dziecko znaczy wspierać je w ciągłym przekraczaniu siebie. Chodzi więc o takie działanie, które sprawia, że wyższe zdolności zawsze przewodzą niższym.

 

Pierwsze przyzwyczajenia

Rozwój zdolności jest stopniowy. Po narodzeniu dziecko zna jedynie swoje ciało i działa wyłącznie na zasadzie zmysłowości. Trzeba więc zacząć od udzielania ciału takich przyzwyczajeń, które nie staną się później przeszkodą w ćwiczeniu woli i zdolności wyższych. Chodzi tu o pewien rodzaj wpajania, dzięki któremu dziecko ucząc się panować nad swoimi kaprysami, uczy się posłuszeństwa prawom życiowym oraz zwyczajom, które posłużą mu za fundament ku dalszym wysiłkom władz moralnych i umysłowych.

 

Czynności uczuciowe

Po doznaniach czysto zmysłowych przychodzi czas na uczucia. Chodzi o to, aby dziecko weszło w kontakt ze światem zewnętrznym, poznało go w jego materialności i nauczyło się różnorodności przedmiotów, z których on się składa. Gdy to nastąpi, nauczający będzie musiał kierować ruchami dziecka w ten sposób, aby stało się ich panem. Do niego też należy nauczenie, jak owe ruchy skoordynować ze sobą w celu uzyskania największej skuteczności. Kształtowanie postaw uczuciowych i manualnych dążyć ma do rozwinięcia u dziecka pewnych cech mających już wartość moralną, jak na przykład: porządek materialny, dokładna obserwacja rzeczywistości, wytrwałość w przedsięwziętych pracach, dostosowywanie wysiłku do przewidzianego celu.

 

Czas pytań

Dzieje się to w latach formacji uczuciowej, kiedy to dziecko nabywa cech dobrego pracownika manualnego i przygotowuje się do zdobycia umiejętności rozumowania i osądu, jednym słowem inteligencji. Czas pytań „dlaczego” i „jak” ukazuje pierwsze symptomy poszukiwań rozumowych. Podczas badania otaczającego świata i obserwacji dziecko potyka się o niezrozumiałość i tajemnice, które próbuje rozwiązać, stawiając pytania swojemu otoczeniu. Jest to niesłychanie ważny okres, gdyż od sposobu, w jaki wychowujący będą odpowiadać na zadane pytania, zależeć będzie rozwój inteligencji dziecka oraz jego umiłowanie prawdy. Czyż to nie poprzez funkcje umysłowe dziecko uczy się rozróżniać dobro od zła?

 

Początki świadomości moralnej

Wychowanie dziecka nie kończy się z chwilą, kiedy nauczy się ono posługiwać własnym rozumem. Człowiek może być bardzo inteligentny, a mimo to może wykorzystywać swe zdolności jedynie w celu zaspokajania własnych namiętności i wprowadzania w błąd bliźnich. Oto dlaczego rozum musi być poddany zdolności wyższej, tj. świadomości moralnej, przeznaczonej do kierowania wszystkimi zdolnościami, zarówno cielesnymi jak i duchowymi, kierowania w stronę poznania i praktykowania dobra. Wychowywać dziecko znaczy więc pomagać mu w kształtowaniu jego świadomości w taki sposób, aby nigdy nie pozwalało się opanować czy wypaczyć przez namiętność.

 

Wierzenia religijne

Sumienie jednak musi być poddane wierze religijnej, tzn. przekonaniu, że każdy ponosi przed Bogiem odpowiedzialność za swoje czyny. Kształtować sumienie to budzić w dziecku wolę ciągłego doskonalenia się, pragnienia bycia doskonałym, jak doskonały jest Ojciec Niebieski, który mu dał życie. W ten sposób wychowanie dziecka wymaga, aby dzięki swym wychowawcom niejako przekraczało się ono samo każdego dnia. Ale to przekraczanie musi opierać się na zasadzie hierarchii wartości – rodzice nie mogą nigdy zapomnieć, że dziecko będzie musiało zdać rachunek ze wszystkich swoich uczynków przed Najwyższym Sędzią.

 

Koordynacja wartości

Rodzice muszą czuwać, by jedna zdolność nie hamowała rozwoju innych. Tak więc, o ile dobrze jest czuwać nad zdrowiem dziecka, nie można dopuścić do tego, by troska o ciało utrudniała rozwój jego wyższych zdolności. Zdrowie posiada swoją wartość, równoważąc charakter i wolę oraz ułatwiając funkcjonowanie wyższych zdolności. Jeśli rodzice nie dążą do moralnej formacji dziecka, zdrowie może stać się przeszkodą w normalnym rozwoju sił moralnych, zwłaszcza serca i rozumu. Zdrowy człowiek nie musi być koniecznie inteligentny i moralny. Jednak zdrowie, służąc rozumowi i sumieniu, pomaga w ich działaniu i służy zachowaniu niezbędnej równowagi.

Tak jak zdrowie ducha jest wartościowsze niż zdrowie ciała, tak rozum przewyższa godnością ciało i jego narządy. Nierzadko zdarza się, że dzieci o wątłej naturze odznaczają się znacznymi możliwościami w pracach i ćwiczeniach umysłowych. Większość geniuszy była dziećmi o słabej budowie fizycznej. Faktem jest, że dzieci pozostające na pewien czas unieruchomione z powodu choroby są rozważniejsze i uważniejsze niż te, których zdrowie, prowokując nadmierną aktywność zewnętrzną, pozbawiło koniecznej rozwagi i umiaru.

 

Zdolność do prawidłowego osądu

Aby rozum dziecka rozwijał się prawidłowo, już od pierwszych lat muszą być spełnione pewne warunki. Pierwszym polega na tym, aby wzrastanie przebiegało w spokoju, aby dziecko nie było ciągle poddawane dokuczliwemu nadzorowi, paraliżującemu wszelki rozwój oraz aby nie padło ofiarą znerwicowanego otoczenia. Istnieją choroby umysłowe, których jedynym źródłem jest niezręczne postępowanie osób odpowiedzialnych za wychowanie.

Paraliż umysłowy może pochodzić z kierowania dzieckiem za pomocą strachu i gwałtowności. Nierzadko zdarza się też, że osądy dziecka są wypaczone, ponieważ jego zmysłowość była nieustannie pobudzana. Przyzwyczajono je w ten sposób, aby oceniać rzeczywistość wyłącznie w oparciu o emocje. Inne zaś dziecko, pozbawione miłości rodziców czy też będące smutnym świadkiem rodzinnych scysji, nabierze łatwości do pesymistycznej interpretacji wydarzeń, wypaczając obiektywność osądu.

Psychiatria pokazuje, że obsesja, mania prześladowcza i inne liczne psychozy mają po części za przyczynę złe przygotowanie środowiska, w którym odbywało się kształcenie umysłowe i uczuciowe dziecka. Jest więc ważne, aby rozum dziecka rozwijał się normalnie, tj. w atmosferze pokoju i radości. Aby rozwój przebiegał normalnie i nie został zahamowany przez niezręczności autorytetu, konieczne jest dorastanie dziecka w pełnej i zgodnej rodzinie, pomagającej mu w jego wysiłkach, a nie zamęczając ani poniżając.

Kiedy mówimy o kształtowaniu rozumu, nie mamy na myśli złożoności i wielości w poznaniu, ale formację osądzania.

Jest to rzecz, która została w zasadzie zapomniana w szkołach, które usiłują niejako uczynić z dzieci małych geniuszy posiadających masę informacji, ale niezdolnych do samodzielnego sądu, do jasnej i osobistej oceny nabytej wiedzy.

Kiedy prosimy wychowawców o kształtowanie rozumu dziecka, myślimy o owej wyższej i osobistej zdolności, dzięki której osoba kieruje swoimi myślami i rozumie wartość idei i faktów, które składają się na część jej istnienia.

Kształtowanie zdolności osądu spada w większej mierze na rodzinę niż na szkołę z tego prostego powodu, że nauczyciel ma za zadanie przekazywać dzieciom gotowe już pojęcia, nie ma zaś ani czasu, ani możliwości, aby kierować i korygować wrażenia wywarte przez jego nauczanie na umysłach każdego dziecka. W rodzinie natomiast to dziecko stawia pytania, poprawia się, przedstawia bez skrępowania swój punkt widzenia. Jego myśl może być wów­czas kierowana przez tych, którzy go słuchają.

Najczęściej namiętności zakłócają normalne działanie rozumu. Wypaczają one osąd, paraliżując go impulsem żądzy lub gniewu. Z sytuacja tą mamy do czynienia zwłaszcza u dzieci pochłoniętych jedynie zaspakajaniem swoich rodzących się namiętności, nietroszczących się o otaczającą ich rzeczywistość.

Podstawową kwestią w kształtowaniu osądu jest nauka obiektywnego sądzenia, bez względu na swoje prywatne korzyści. Wystarczy rozważyć wpływ namiętności na dorosłych, nawet na najmądrzejszych, aby zrozumieć, jak bardzo ważne jest przyzwyczajenie dziecka do bezinteresowności osobistej, jeśli chce się, aby doszło ono do sądzenia według prawdy – nawet wtedy, kiedy prawda potępiłaby jego własne postępowanie. W pełni człowiekiem jest ten, kogo sądy nie są nigdy wydawane ze względu na jego prywatne korzyści.

 

Kształtowanie pojąć moralnych

Powyższe uwagi prowadzą nas w sposób naturalny do rozważenia procesu kształtowania świadomości moralnej – jest ona władzą wyższą, mającą kierować postępowaniem oraz uczyć praktykowania dobra i unikania zła bez względu na osobiste korzyści, które mogą z niego wyniknąć. Z wszystkich władz ludzkich tę właśnie wypada kształtować u dziecka z wyjątkową starannością, ponieważ to od niej zależeć będzie jego wartość moralna. Trzeba umieszczać ją bezwzględnie ponad zdrowiem psychicznym i umysłowym.

Świadomość moralna zawiera w sobie pojęcia prawa moralnego i obowiązku. Pojęcia te kształtują się dzięki działaniu autorytetu podczas pierwszych lat życia.

Dla bardzo małego dziecka prawo jest jednoznaczne z poleceniami i rozkazami rodziców. Dobro utożsamia z tym, na co mu oni pozwalają, a zło zaś z tym, czego zabraniają. Dlatego też rodzice muszą mieć się na baczności, by nie prosić dziecka o coś, co nie byłoby zgodne z dobrem oraz by nie zabraniać mu innych rzeczy niż tych, które są przeciwne prawu moralnemu. Osiągną to, jeśli sami będą dbać o swoją formację moralną.

Praktykować moralność to być posłusznym prawu, dlatego w konsekwencji pojęcie dobra i zła u dziecka streszcza się w fakcie bycia lub nie bycia posłusznym.

Pojęcie obowiązku kształtować się będzie w sposób jasny i wyraźny jedynie wówczas, gdy autorytet rodziców będzie stanowczy i pewny. Jeśli polecenia zmieniają się w zależności od nastroju i czasu, jeśli rodzice wydają sprzeczne nakazy, dziecko nigdy nie zrozumie prawa i jego wymagań, ani także obowiązków, które są jego konsekwencją. W takiej mierze, w jakiej dziecko przyzwyczajone zostanie dostosowywać swoją postawę do wymagań autorytetu, zostanie w nim utrwalone poczucie odpowiedzialności. Przyjdzie dzień, kiedy to pojęcie posłuszeństwa, fundament pojęcia obowiązku, nie będzie już zależeć od zewnętrznego autorytetu rodziców, ale całkowicie od osobistego autorytetu własnego sumienia.

Rola rodziców polega na przesunięciu pojęcia prawa i obowiązku z autorytetu zewnętrznego na wewnętrzny autorytet sumienia. Autorytet rodzicielski powinien stopniowo zanikać, ustępując miejsca czysto moralnemu autorytetowi osobistego poczucia obowiązku. Rodzice osiągną cel tym łatwiej, im lepszy przykład wierności obowiązkom dadzą własnym dzieci

c.d.n.

 

Z jęz. francuskiego tłumaczył Robert Wyrostkiewicz.

 

Rodzina katolicka nr 11 (przy ZW nr 42), s. II. [5/2001 (42)]