do dziewcząt-członkiń Akcji Katolickiej we Włoszech z 6.10.1940 r. (skrót)
Przyszłością Europy jest to jutro, ku któremu zwraca się pragnienie wasze. Lecz czymże jest pragnienie bez silnej woli? I na co się zda silna wola bez śmiałych przedsięwzięć? Gotujcie się tedy do zadań, które spadną na was jutro: „Grandis enim tibi restat via” (3 Król 19, 7). Programem waszym: Eucharystia, apostolstwo, heroizm.
Godzina, którą przeżywamy, jest godziną spustoszeń, więc dla was tym bardziej godziną ufnego a żarliwego trudu na rzecz drogiej ojczyzny i braci bliźnich, umiłowanych w Chrystusie.
Jednym z wielkich zadań waszych jest rozsiewać Chrystusową naukę. W świecie panuje dziś szeroko „laicyzm” – wysiłek człowieka, żeby pomniejszyć Boga. Czcze dążenie, nędzny wysiłek, który zależnie od czasów i krajów przybiera rozliczne postaci i miana: indyferentyzmu, zaniedbania, wzgardy czy buntu i nienawiści. Mając się za bardziej niezależnych od Boga przez to, że tu na ziemi zgromadzili więcej doczesnych dóbr, zapominają niewdzięczni ludzie, że wszystko jest Bożym darem, nawet te siły natury, którymi zawładnęli, i władze umysłu i barki same, narzędzie ich powodzeń i zwycięstw.
W czasach dawniejszych, które zresztą miały również swoje braki i zboczenia, wiara religijna przenikała na wskroś całe życie społeczne, a jeszcze bardziej życie rodzinne wśród ścian przyozdobionych krzyżem i świętymi obrazami. Literatura i sztuka dotycząca ogniska domowego czerpały swe natchnienie z ksiąg świętych. Imiona świętych patronów znaczyły miasta i miasteczka, góry i źródła. Ścieżki wiejskie i skrzyżowania dróg ukazywały oczom przechodniów wizerunek Chrystusa na krzyżu oraz Jego Najświętszej Matki. Zdawało się, że wszystko, że powietrze nawet samo mówi o Panu. Człowiek żył jakby w styczności z Bogiem, stale pamiętając o Jego wszechobecności, Jego mocy i władzy najwyższej. Budziły go dzwony kościelne, wzywały na Mszę świętą, kazały trzykroć w ciągu dnia Maryję Pannę pozdrawiać. Dzwony kościelne regulowały porządek zajęć codziennych, podczas gdy głos kapłanów zapewniał ich sumienne wykonanie. W tych czasach nikt z was nie znalazłby był jednej rodziny, która nie posiadałaby katechizmu, historii świętej, a częstokroć także żywotów Świętych Pańskich na każdy dzień roku. A dziś ileż to domów zaśmieconych książkami o najróżnorodniejszych tytułach, powieściami i opowieściami o przygodach, tamtych ksiąg nie posiada! Iluż rodziców, słusznie troskających się o to, ażeby ich dzieci poznały zasady higieny, troszczy się bardzo niewiele o wykształcenie religijne!
Nieznajomość prawdy chrześcijańskiej i zło, które stąd płynie dla dusz, wielokroć już były opłakane i przez Poprzedników Naszych przypominane światu. Toteż Akcja Katolicka, zawsze czujna na głos Stolicy Piotrowej, uważa za jedno ze swych głównych zadań, prócz wyrobienia religijnego i duchowego swych własnych członków, ich pedagogiczne przygotowanie do nauki katechizmu, tej podstawowej książki myślenia i życia chrześcijańskiego. Stąd z radością witamy zwyciężczynie w walce o religijną kulturę Narodu. Wszystkie są młode, a niektóre nawet bardzo młodziutkie. Ich widok przypomina Nam ukochaną świętą Teresę od Dzieciątka Jezus, która, kiedy jeszcze była maleńką Terenią Martin, zasłużyła sobie u księdza katechety na miano „son petit docteur” (‘jego malutkiego doktora’). Dziewczęta, które dziś myślą o stworzeniu rodziny chrześcijańskiej – a czyż mało takich pośród was? – muszą się przygotować i usprawnić do tego, żeby być już jeśli nie „doktorami”, to jednak co najmniej nauczycielkami religii. Niejedna spostrzeże kiedyś, że przecież ma obowiązek przypomnieć swemu mężowi z nieskończoną delikatnością i roztropną cierpliwością prawdy wiary i zasady moralności ewangelicznej; w każdym razie będziecie musiały spełnić ten obowiązek względem waszych dzieci. Nie ulęknie się go jednak żadna z was, jeżeli w porę, na terenie Akcji Katolickiej, wyrobi się już i doświadczy w tym kierunku.
Pouczać, kształcić duszę to zarazem tyle, co siebie samego łącznie ze swoim darem oddawać. Odpowiada to jednej z najpiękniejszych potrzeb waszego rodzaju i wieku. Dziewczę, niewiasta, czyniąc się mistrzynią prawdy i dobra, słowem się posługując, oddaje innym nie tylko coś ze swego umysłu, ale i ze swego serca. Siebie samą oddaje i daje się dla duchowego żywota, podobnie jak matka potrafi siebie oddawać dla cielesnego życia swej dzieciny – nieraz aż do bohaterskiej ofiary z własnego życia.
Szczodrą jest niewiasta również w swych rękach. Dzieje znają, i wysławiają kobietę mężną, nie skąpą. Własnymi oczyma oglądaliśmy dowód takiej wielkości, ducha i potrzeby dawania w bogatym zbiorze szat liturgicznych, któreście złożyły na rzecz biednych kościołów i misji. A dar ten nie pochodzi wyłącznie z waszego skromnego budżetu. Poświęciłyście mu również swój czas, swoją pracę, swój odpoczynek. W każdy moment szycia i haftu, w każdy szczególik koronek i obrąbków tchnęłyście akt wiary żywej w sakramentalną obecność Jezusa Chrystusa i złożyłyście jak gdyby pełen zadośćuczynienia pocałunek na Jego ranach.
Bielizna ołtarzowa, obrusy, wszystkie te delikatne prace wyszły bieluteńkie i czyste z waszych rąk. Bieluteńkie i czyste służyć będą do świętych Tajemnic, które nie dopuszczają nic, co byłoby skalane…
Moda i skromność („moda e modestia”) powinny by iść razem jak dwie siostry, oba bowiem te wyrazy mają wspólny pierwiastek w łacińskim modus, tzn. słuszna miara, poza którą leży niewłaściwość. Lecz skromność nie jest dzisiaj modna! Starajcie się, ażeby „modestia vestra nota sit omnibus hominibus” (Fil 4, 5).
Na obronę waszej czystości dzielnej a czynnej dajemy wam przede wszystkim modlitwę i, w szczególny sposób, cześć dla Najświętszego Sakramentu oraz Najświętszej Maryi Panny, której się poświęciłyście. W Eucharystii znajdziecie Boga, który jest czystością samą, albowiem jest nieskończoną doskonałością…
Rodzina Katolicka, nr 10 (przy ZW 41), s. VI. [4/2001 (41)]