Sankcje
Prezentowany tekst jest wyjątkiem ze znanej pracy ks. Violleta Traktat o wychowaniu (część I, rozdział VII).
CZY SANKCJE SĄ NIEZBĘDNE?
Czy należy wspierać dobre uczynki dziecka przez nagrody, a karać złe zachowanie? Pytanie to naszym przodkom wydawałoby się nie tylko zbędne, ale i absurdalne. Ich spojrzenie na dziecko nie było wypaczone przez abstrakcyjne i ideologiczne koncepcje; widzieli w nim istotę do ukształtowania, w której mieszają się dobre i złe skłonności i którą należy uformować przez odpowiednie sankcje, podobnie jak czyni ogrodnik, który w zależności od potrzeb drzewa przycina jego niepotrzebne gałęzie i otacza je odpowiednim nawozem.
Dziś wszystko się zmieniło. Niektórzy pedagodzy uważają, że odkryli, iż sankcje nie mają innych konsekwencji poza skrzywieniem charakteru. Twierdzą, że doskonałość moralna wymaga, aby dobro było praktykowane dla niego samego tak, by nadzieja nagrody albo obawa przed karą nie zniekształcały piękna spontanicznych uczuć.
Drogę zwolennikom tej nowej hipotezie utorował Spencer swoją teorią tzw. naturalnych sankcji. Według niego nie ma wcale potrzeby interweniować, aby przywołać dziecko do reguł życia moralnego. Natura zajmie się jego wychowaniem, a pożądane lub niepomyślne skutki jego czynów całkowicie wystarczą, by wskazać mu właściwą drogę postępowania.
To zdumiewające, że umysł tak otwarty jak Spencer nie stwierdził, iż natura dąży w rzeczywistości do wyzwolenia się od nakazów moralności i że akty niemoralne są często przyjemne, podczas gdy inne, dobre same w sobie, są nieprzyjemne, istnieją kłamstwa i kradzieże, które się udają, i uczucia spełnionej zemsty, która daje nam satysfakcję.
Wrodzony egoizm dziecka popycha je często do pójścia nie za wymogami życia moralnego, ale za swoimi osobistymi pragnieniami, nawet gdyby były one w całkowitej sprzeczności z prawem moralnym. Moralność jest porządkiem transcendentnym wobec instynktów natury.
Postęp moralny dziecka jest możliwy jedynie w takim stopniu, w jakim narzuci się mu sankcje, wskutek których będzie ono mogło przezwyciężać i opanowywać instynkt.
EWOLUCJA MORALNA SANKCJI
Pierwszą i najbardziej elementarną z sankcji jest ta, która przedstawia się w świetle posłuszeństwa. Posłuszeństwo zaś jest ofiarą od chwili, gdy przeciwstawia się instynktownym pragnieniom natury. Posłuszeństwo, jedyny wyraz życia moralnego w pierwszych miesiącach życia, powinno się powoli przekształcić w zwyczaje dobrowolnie akceptowane. Pożądane zachowania osiągane są początkowo przez przymus, któremu dziecko jest zobowiązane się poddać, nie zawsze rozumiejąc jego sens. W miarę jak jego wyższe zdolności rozwijają się, sankcje stają się bardziej duchowe, w tym sensie, że są akceptowane przez rozum. Serce i rozum dziecka uzna ostatecznie ich konieczność. To dzięki umiejętności wychowawcy posłuszeństwo bierne powoli przekształca się w posłuszeństwo dobrowolne i świadome.
W pewnym sensie, sankcje zaczynają się od chwili narodzin. Niezdolne do zrozumienia reguł życia, jakie się mu narzuca dziecko robi wszystko, aby ich uniknąć. Ale matka, jeśli jest świadoma swojej odpowiedzialności, opiera się jego kaprysom i jeśli, na przykład, nie powinno ono ssać pierś poza określonymi godzinami, nie będzie słuchała jego krzyków ani zwracała uwag na przejawy niezadowolenia. Narzuca mu więc ograniczenia, które są sankcjami bolesnymi dla natury. Ponieważ dziecko jest w tym okresie wrażliwe jedynie na bodźce cielesne, matka wykorzystuje przyjemne albo przykre doznania, aby zaszczepić mu dobre zwyczaje. Oznacza to, że pierwsze sankcje mogą być jedynie cielesne. Dopiero później wychowawca będzie się mógł odwołać do serca i inteligencji.
Sankcje nie nabiorą całej swojej wartości moralnej przed dniem, w którym dziecko dojdzie do zrozumienia sensu zachowań, jakie są od niego wymagane. Ale droga, która prowadzi od sankcji fizycznych do sankcji moralnych jest długa i trudna. Jeśli pierwsze mają powoli zniknąć na korzyść drugich, przejście takie nie może być nagłe. Przez lata będą one musiały być stosowane równocześnie, przy stopniowym redukowaniu sankcji fizycznych na korzyść sankcji moralnych.
Przez sankcje moralne wychowawca stara się dotrzeć do sumienia dziecka, nie chodzi już o bodźce cielesne, o przyjemne, czy nieprzyjemne wrażenia, ale o wykształcenie w dziecku postawy skruchy za zło i zapału do pracy nad nabyciem cnót.
Uduchowienie sankcji musi się naturalnie dostosować do stopnia rozwoju wyższych zdolności. To dlatego, kiedy tylko dziecko jest w wieku zdolnym do zrozumienia, należy mu tłumaczyć powody dla których dana sankcja została wobec niego zastosowana. Błędem jednak byłoby sądzić, że wystarczy, by dziecko to zrozumiało, aby było zdolne zmienić swoje postępowanie.
Jego osobowość moralna nie jest jeszcze dostatecznie ukształtowana i instynktowne odruchy są zbyt żywotne, aby sama idea dobra czy zła wystarczyła, by skłonić je do działania. Zanim sumienie osiągnie zdolność kierowania postępowaniem, należy do wyjaśnienia dorzucić sankcję, która podkreśli jego wagę i sprawi, iż znaczenie nakazu wydanego przez wychowawcę wniknie aż do sfery zmysłowej.
Konieczności odnoszenia zwycięstw nad samym sobą trzeba uczyć dziecko nie tylko przez oświecanie rozumu, ale też przez budzenie uczuć. Od chwili, gdy jest dostatecznie rozwinięte, aby odczuwać emocje w obliczu radości i trosk innych, należałoby używać tych dyspozycji do większego uduchowienia sankcji. Dziecko, które będzie unikać błędu, aby nie zasmucać rodziców, które będzie się starało dokładać wysiłków, aby ich zadowolić, już wzniosło się na wyższy poziom uduchowienia sankcji, tak samo jak dziecko, które płacze, ponieważ mama odmówiła uściskania go, jest bliższe moralnej doskonałości niż to, które płacze, ponieważ zostało pozbawione deseru.
Walka o ideał moralny, bezinteresowność pozbawioną pychy czy miłości własnej oraz trosk o sankcje: kary czy nagrody, powinna być prowadzona zawsze, nawet jeśli rzadko kończy się zwycięstwem. Nawet u większości osób dorosłych moralność nie wznosi się ponad strach przed prawem i jego strażnikami czy wizję kar lub nagród w życiu przyszłym. Nie zmienia to faktu, że, ponieważ bojaźń jest początkiem mądrości, dziecko, które słucha przez strach przed karą, kieruje się pewniej ku dobremu niż to, które odmawia posłuszeństwa, ponieważ nie musi się bać żadnej sankcji ze strony swoich wychowawców.
SKUTECZNOŚĆ KAR
Wartość sankcji zależy od jej skuteczności. Jest skuteczna jedynie w tym stopniu, w jakim prowokuje żal i skruchę oraz rodzi pragnienie czynienia lepiej w przyszłości.
To dlatego nie ma stałej reguły w użyciu sankcji. Powinny się one zmieniać w zależności od wieku, charakteru i rozwoju moralnego każdego dziecka.
Celem każdej sankcji jest pomóc dziecku w zrozumieniu sensu jego czynów i ich konsekwencji moralnych. Każda sankcja, która nie jest zdolna doprowadzić do tego celu, jest nie tylko niepotrzebna, ale i niebezpieczna.
Ból i pozbawienie czegoś mogą zostać potraktowane jak zemsta silniejszego na słabszym, jeśli ten, który je stosuje, nie panuje nad sobą i działa przez pozbawiony zasad kaprys. Zamiast oświecić i wywołać skruchę, rodzą wówczas uczucia buntu i zniechęcenia.
Aby sankcja miała wartość wychowawczą, trzeba, aby pomagała dziecku stać się silniejszym wobec własnych namiętności i wytrwalszym w wysiłkach. Ci, którzy wzdragają się ukarać dziecko, pod pretekstem, że radość powinna być jego zwykłym pokarmem, wydają się ignorować niezastąpioną wartość wychowawczą bólu i cierpienia w kształtowaniu sumienia. Dziecko ma tak wielkie wyczucie, że nie buntuje się, kiedy zostanie słusznie ukarane, a jeśli się buntuje, to tylko przez spontaniczną reakcję natury, którą refleksja szybko uspokoi, kiedy tylko odzyska ono panowanie nad sobą.
Jeśli sankcja ma mieć na celu wywołanie skruchy, musi ona także skłaniać do naprawienia popełnionego zła albo przez postanowienie lepszego postępowania na przyszłość, albo przez wolę naprawienia krzywdy uczynionej drugiemu.
Pierwsza reakcja robi na dziecku największe wrażenie, dlatego sankcja, aby była skuteczna, musi być stosowana już od najwcześniejszych przewinień. W przeciwnym razie ryzykuje się, iż jego sumienie i wola mogą nigdy nie ukształtować się w sposób właściwy.
Rodzice uniknęliby wielu trudności i uzyskaliby szybką i łatwą uległość, gdyby interweniowali bez wahania i z mocą w chwili, kiedy instynkty dziecka spychają je z właściwej drogi.
SANKCJE NAPRAWCZE
Sankcja powinna normalnie mieć wartość naprawczą. Polegać ma, na przykład, jeśli dziecko było łakome, na powstrzymaniu się od podwieczorku na rzecz kolegi, na oddaniu skradzionego przedmiotu, na poproszeniu o przebaczenie osoby obrażonej, na godzinę pracy więcej, jeśli było leniwe, na pozbawieniu zabawy z kolegami, jeśli oszukiwało w grze itp.
Nie trzeba, aby sankcja miała za skutek poniżenie winnego w jego własnych oczach, przeciwnie, ma dać mu uczucie zadowolenia płynące ze zrozumienia na czym polegał błąd, i możliwości jego uniknięcia w przyszłości. To dlatego sankcja winna najczęściej polegać na braniu udziału w pracy albo w innym potrzebnym dziele: pomóc w domu, dać ze swoich oszczędności jałmużnę itd.
Brutalne sankcje ogólnie nie są skuteczne. Naginają one dziecko, ale nie wychowują go. Aby wychować dziecko, sankcja powinna przybierać formę pracy, wymagającej cierpliwości i panowania nad sobą. Naprawienie skutków czynności złej powinno odbywać się w formie aktu użytecznego, mającego wartość wynagradzającą.
Przed ukaraniem wychowawca powinien starać się odkryć motyw czynu, a sankcje powinny się zmieniać w zależności od okoliczności.
W stosunku do sankcji należałoby używać nie tyle słowa „kara”, co „zadośćuczynienie”. Jedynie zadośćuczynienie jest zdolne obudzić pragnienie stanu wyższego. Czyż nie chodzi w istocie o pogodzenie się z wyższym prawem, które zostało złamane?
Prawdziwa sankcja powinna być zawsze podyktowana przez miłość. Zakłada ona, że wychowawcy zastanowili się nad nią dobrze, aby mieć pewność, iż przyniesie ona dokładnie ten skutek, jaki chcą osiągnąć. Sankcje są prawdziwie skuteczne od dnia, w którym dziecko postanawia samodzielnie pracować nad swoją własną poprawą.
Jeśli kary cielesne mogą zostać użyte skutecznie w stosunku do małych dzieci, użyte wobec starszych dają z reguły mniejsze rezultaty. Poniżają je one w ich własnych oczach, stanowią przeszkodę w rozwinięciu się honoru i krępują dobrą wolę. Mogą z jednej strony doprowadzić do buntu czy oszukiwania, a z drugiej przyzwyczaić dziecko do używania brutalnych metod w kontaktach z kolegami. Równocześnie rodzice ryzykują coraz większą skłonność w poddawaniu się gwałtownym reakcjom, co z kolei obniża ich autorytet wychowawczy.
KONIECZNE ZACHĘTY
Jeśli niemożliwe jest kształtowanie sumienia bez używania przy okazji sankcji karnych, nie należy zapominać, że dziecko jest słabą istotą, która potrzebuje zachęt i wsparcia w swoich wysiłkach. Zarówno nagrody, jak kary muszą być dostosowane do wieku i temperamentu i zawsze mieć na celu rozwój duchowy dziecka. Najskromniejsza nawet nagroda zaowocuje wzrostem wrażliwości, uwzniośleniem uczuć i pragnieniami rzeczy wyższych.
W wieku, kiedy dziecko żyje jedynie wrażeniami, nagroda równoznaczna jest z cielesną przyjemnością, ale w miarę upływu lat należy stopniowo odwoływać się do jego inteligencji i zdolności moralnych.
Nie należy lękać się mnożenia zachęt, trzeba jednak czuwać, aby dziecko nie oczekiwało na osobisty zysk przy wypełnianiu obowiązków. Cóż by się stało, gdyby rodzicom zdarzyło się popełnić niezręczność „wynagradzania” każdego przejawu dobrej woli ze strony dziecka? Kierowałoby się ono zawsze jedynie własna korzyścią i nie osiągnęłoby nigdy prawdziwej „moralnej bezinteresowności” pozostałoby na niższym poziomie moralności. Innym niebezpieczeństwem byłoby rozwijanie własnej miłości i pychy przez; nadmiar pochwał. Dziecko zbyt „okadzane” zaczyna się uważać za lepszą istotę i pogardza tymi, którym nie udaje się tak łatwo jak jemu.
Prawdziwa zachęta polega na zrodzeniu u dziecka radości z wypełniania swojego obowiązku i sprawienia satysfakcji tym, którzy są obarczeni jego wychowaniem. Na szczycie życia moralnego dziecko stara, się postępować dobrze dla samej miłości Boga i własnej doskonałości.
SANKCJE I PANOWANIE NAD SOBĄ
Nic nie jest trudniejsze niż używanie sankcji zgodnie ze sprawiedliwością. Potrzeba przy tym wielkiego panowania nad sobą i dokładnej znajomości dziecka oraz motywów, które nim kierują. Nie traktuje się tak samo dziecka, które nie pracuje, ponieważ jest zmęczone, jak tego, które odmawia pracy, ponieważ jest leniwe. Mściwa złość nie powinna być karana tak, jak złość spowodowana niesprawiedliwością.
Użyciu sankcji powinien towarzyszyć duch miłości. Trzeba kochać dziecko, aby je zrozumieć i stosować wobec niego odpowiednie sankcje. Ta miłość powinna być oświecona, ukierunkowana na dobro dziecka; powinna kształtować jego moralną osobowość, a nie wyrodzić się w ślepe i instynktowne uczucie.
To dlatego nie można podać żadnej szczegółowej recepty na stosowanie sankcji – zmieniają się one w zależności od okoliczności. Rodzice mają do dyspozycji nieskończoną gamę środków tak, aby ukarać, jak i aby nagradzać. Do nich należy wybór skutecznych środków. Staną się takie wówczas, gdy powodują pożądany rezultat rodząc w dziecku pragnienie poprawy i lepszego postępowania. Sankcja musi być środkiem postępu, a nie metodą uzyskania spokoju.
cdn.
Rodzina Katolicka, nr 10 (przy ZW 41), s. I. [4/2001 (41)]