Rodzina, największa nasza twierdza, stracona. Rodzina została odchrześcijaniona, zeświecczona, żyje w duchu świata, nie Chrystusa. Musi stać się na nowo organizacją nadprzyrodzoną, przybytkiem wiary, miłości i łaski. Z odnowienia rodziny wyniknie samo z siebie odnowienie społeczności ludzkiej i państwowej. Uleczenie przyjdzie od wnętrza na objawy zewnętrzne – tak samo jak choroba idzie od wewnątrz na zewnątrz. Wszyscy lekarze, którzy chcą ludzkość kurować tylko środkami zewnętrznymi, zamiast zwrócić się do zupełnej odnowy duchowej, wszyscy oni poniosą klęskę.
W jaki sposób tchniemy znów w dom ducha katolickiego? Można wziąć się do rzeczy w sposób bardzo wieloraki. Nie ma w katolicyzmie żadnego uniwersalnego, jedynie zbawczego „nabożeństwa”. Ale jednym z najpewniejszych i najszybszych środków zdaniem ojca Mateo jest ten, aby w rodzinie wznieść na piedestale, osadzić na tronie Najświętsze Serce jezusowe. Więc coś nowego? Nie – rzecz bardzo stara. Wynalazek amerykański? Nie wynalazek azjatycki, wynalazek, który przychodzi z Palestyny, wynalazek Boski z Betlejem, z Nazaretu i Golgoty! (…) Wprowadzenie na tron jest obchodem rodzinnej uroczystości. Jest to jeden z dni w rodzinie uroczyściej obchodzonych; imieniny ojca czy matki lub inny dzień ważny w rodzinie czy też może Boże Narodzenie lub Nowy Rok. Cała rodzina zgromadzona. Członkowie rodziny przebywający na obczyźnie wyrazili listownie, że przynajmniej w duchu będą obecni. O ile możności jest też obecny i kapłan. Zebrani w salonie lub głównym pokoju domu. Na najpiękniejszym miejscu w domu ojciec rodziny umieszcza poświęconą przez kapłana statuę lub jak najpiękniejszy wizerunek Boskiego Serca Jezusowego. Cała rodzina na kolanach modli się słowami Credo i oddaje się, ofiaruje się uroczyście wzniesionemu na tron Zbawcy. Dzień ten, jako dzień święty, będzie zawsze i nadal jest obchodzony przez przyjmowanie Najświętszego Sakramentu. Miejsce wzniesienia na tron będzie odtąd w rodzinie miejscem uświęconym, gdzie wszystkie wydarzenia rodzinne otrzymywać będą swoje błogosławieństwo. Jezus na tronie rodziny, Jezus jako król i ośrodkowa osoba, skupiająca przy sobie całe koło domowników. Jakie to ma znaczenie? (…)
Czym przemawia, co zwiastuje wzniesienie na tron Serca Jezusowego? Przede wszystkim panowanie i rządy miłości. Bóg jest miłością. Chrystianizm jest religią miłości. Kiedy się to mówi, ma się zwykle na myśli miłość człowieka do człowieka. Mówi się, jak gdyby nie istniała wcale pierwsza a najwznioślejsza część przykazania. Chrystianizm jest w pierwszym rzędzie religią miłości Boga do człowieka i miłości człowieka do Boga. Napisane jest: będziesz miłował Pana Boga twego ze wszystkiego serca, z całej duszy, z całej myśli i ze wszystkich sił twoich. Jest to właśnie najopłakańszą nędzą naszego współczesnego chrześcijaństwa, że jesteśmy tak bezgranicznie trzeźwi, że nie ma w nas duszy chrystianizmu, że brak nam serca, brak miłowania, a więc brak rzeczy najważniejszej. Kto nie miłuje – ten nie zna Boga (J 4, 8).
Kto nie zna Boga, nie jest chrześcijaninem. Imię życia jego jest kradzież. A w czym się zobrazowuje dusza chrystianizmu, miłość Boska, najwyraziściej i najlepiej? Trzy są te rzeczy: krzyż, Najświętszy Sakrament i obraz Serca Jezusowego. To trzej kaznodzieje, którzy mówią to samo. Ale ponieważ pierwszy i drugi przestał być dla ludzi zrozumiałym, więc dał nam Bóg tego trzeciego – Obraz Serca Jezusowego. (…) W tym się ujawniła miłość Boża ku nam, że Bóg Syna Swego Jednorodzonego na świat posłał, abyśmy przezeń żyli (1 J 4, 8). Kto tego języka nie rozumie, kto obrazu Serca Jezusowego nie pojmuje – dla takiego człowieka żadnej rady już nie ma.
Wybrany fragment pochodzi z książki ks. Mädera Chrystus Król, która dostępna będzie w najbliższym czasie w Wydawnictwie Te Deum.
Rodzina Katolicka, nr 9 (przy ZW 40), s. XIX. [3/2001 (40)]