SS. Dominikanki, Telewizja wróg publiczny nr I

Śmiertelna trucizna dla duszy

Często jeden program telewizyjny wystarczy, żeby pogrążyć młodego człowieka w grzechu ciężkim. Pozwalając waszym dzieciom siadać przed szklanym ekranem wystawiacie je na ryzyko utraty życia nadprzyrodzonego w ich duszach. Nie ma czegoś takiego jak nieszkodliwy program telewizyjny. Nieczystość, brzydota i wulgarność atakują zmysły i wyobraźnię młodzieży, pozostawiając niezacieralne ślady w duszach. Nikt z was nie zaryzykowałby życia dziecka, sadzając je w środku nocy na autostradzie. Ale przecież pozostawienie go przed telewizorem jest czymś znacznie gorszym. Narażacie je w ten sposób na utratę życia nadprzyrodzonego, które jest znacznie cenniejsze od życia ziemskiego. Jaka straszna odpowiedzialność przed Bogiem!

Śmiertelna trucizna dla umysłu

Oglądanie telewizji nie wymaga niemal żadnego wysiłku intelektualnego. Naprzeciw ekranu ludzie stają się bierni, chłonąc przekaz niemal bezrefleksyjnie. Usadowieni wygodnie w fotelach, z czymś do jedzenia pod ręką, przyswajają sobie treści bombardujące ich w tempie nie pozwalającym na jakąkolwiek ocenę. Obraz atakuje wyobraźnię i znajduje dojście do umysłu, przetaczając się jak walec po dotychczasowych osobistych opiniach, refleksjach i sądach. W ten sposób telewizja produkuje miliony ludzi bezmyślnych, pozbawionych indywidualności. Wszyscy są podobni, oślepieni iluzją, że stali się wszechwiedzący. W ten sposób wiadomości wypierają kulturę, a opinia publiczna dyspensuje ludzi od samodzielnego myślenia i zastępuje sąd Boży, nawet głupota telewizyjnych teleturniejów nie potrafi już wyrwać z apatii, którą elektroniczny anestezjolog znieczulił mózgi.

Jednak osobista refleksja nad rzeczywistością jest niezbędna dla naszego życia nadprzyrodzonego. Nie możemy być zbawieni, nie wywalczywszy sobie wolności sądu i wyboru, bez skoordynowania wszystkich naszych decyzji z wolą Bożą, pomimo wszystkich przeszkód i pułapek zastawianych przez świat, szatana i nasze żądze. Telewizja uniemożliwia nam osiągnięcie tej wewnętrznej wolności, bez której nie możemy być nigdy w pełni osobami ludzkimi.

Śmiertelna trucizna dla edukacji

Spróbuj skłonić do wysiłku intelektualnego dzieci, które właśnie oglądają telewizję. Rezultat równy zeru. Po pierwsze, utraciły one już zdolność koncentracji, skupienia -jest to pierwszy skutek oglądania telewizji. Po drugie, zauważamy, że stały się chwiejne, nieuważne, niezdolne do wysiłku umysłowego i logicznego myślenia. Co więcej, straciły zainteresowanie wszelką rozrywką intelektualną – wymaga ona przecież tyle wysiłku… Telewizor wystarczy włączyć… i cały świat mamy w zasięgu ręki. Na tym właśnie polega owa iluzja ludzi uzależnionych od odbiorników – wyobrażają sobie, że posiadają wiedzę na każdy temat.

Ich zainteresowania stają się tak powierzchowne jak programy, które oglądają. To właśnie dlatego dzieci, już w wieku 10 czy 12 lat zaczynają się przejmować swoim wyglądem, dbają o makijaż etc. Niekiedy dwunastolatki wyglądają na 16 i więcej lat. W ten sposób tracą niewinność i prostotę swojego wieku.

Kiedy już ten sztuczny świat telewizji, świat grzechu, brzydoty i głupoty zdobędzie kontrolę nad ich umysłami i sercami zostają okaleczone w sposób nieuleczalny. Ich rozum i serce są impregnowane na język Wiary i edukację. Wszelkie wysiłki wasze i wychowawców będą już daremne.

Nie wyobrażajcie sobie, że wasze dzieci uratuje samo tylko uczestnictwo w coniedzielnej Mszy św. Musicie wszystko, całe wasze życie, ukierunkować na Najświętszą Ofiarę, na Jezusa Chrystusa i Jego miłość. Jeśli tego nie robicie, wasze życie jest kłamstwem. Chrześcijanin zawsze musi żyć w pewnym oderwaniu od świata: Jesteście na świecie, ale nie jesteście już ze świata mówi nasz Pan. Oznacza to, że wasze zachowanie musi być różne od tego, do czego dąży świat. Nie możemy tu przytoczyć wszystkich cytatów ze św. Pawła, ale przeczytajcie jego listy. We wszystkich zachęca wiernych do porzucenia ich pogańskich zwyczajów i wejścia na drogę chrześcijańskiego życia. Nie mówi: „Wystarczy; jeśli w niedzielę pójdziecie na Mszę i odmówicie poranne i wieczorne modlitwy”. Wzywa do porzucenia bożków, którym dotąd służyli – inaczej nie mogą naprawdę oddawać czci prawdziwemu Bogu. To samo robili wszyscy misjonarze przed założeniem chrześcijańskich miast.

Dzisiaj bożkami nie są już Zeus czy Wenus. Prawdziwymi bogami dzisiejszych czasów stała się telewizja, piosenkarze, gwiazdy sportu, muzyka rockowa, film… Musimy być wobec nich tak stanowczy, jak pierwsi chrześcijanie wobec fałszywych bożków. „Nie może być zgody pomiędzy światłem a ciemnością. Żadnej zgody.

Wasze domy muszą stać się świątyniami, w których Bóg jest czczony i kochany, gdzie rodzice czuwają nad edukacją swoich dzieci. Telewizja dezintegruje rodzinę, uniemożliwia matce i ojcu rozmowę z dziećmi, napominanie ich i korygowanie ich postępowania. Jest jak obcy, który nagle zajmuje honorowe miejsce w waszym domu, miejsce, które należy się Bogu i rodzicom. Nie ma już normalnego życia rodzinnego, skoncentrowanego wokół ogniska, które oświetla i ogrzewa wszystkich wokół. Stajecie się grupą ludzi żyjących obok siebie, ale sobie obcych, gdyż więzy jedności zostały zniszczone przez pojawienie się telewizji, która narzuca swój program, opinie, błędy i kłamstwa. Jaki więc wniosek? To proste pozbądźcie się telewizora. Wyrzućcie go na śmietnik. Tam jest jego miejsce. Zróbcie to jeszcze dziś, najlepiej wieczorem, gdy wasze dzieci już zasną. Nie czekajcie do jutra, bo możecie się rozmyślić.

Będziecie zdumieni widząc, ile czasu macie na życie rodzinne i zajmowanie się sobą nawzajem. Będziecie zdumieni widząc, jak szybko wzrośnie poziom waszych rozmów, jak potulnie wasze dzieci poddadzą się waszej władzy. Modlitwa rodzinna rano i wieczorem, rodzinny Różaniec, z powrotem odzyskają swoje miejsce. Wkrótce odczujecie, jak bardzo kojąco i uspakajająco wpłynęła na was ta decyzja i jak bardzo was zespoliła. Sztuczne życie naprzeciw telewizora zabija osobowość każdego członka rodziny, przynosząc w efekcie jedynie mierność, lenistwo, uzależnienie od mody i zawsze, w ten czy inny sposób, nieczystość.

Katoliccy rodzice, strzeżcie się, abyście nie przyłożyli ręki do demoralizacji i śmierci duchowej waszych własnych dzieci.

Za: Catholic Family, lipiec-sierpień 1997 r. Tłumaczył W. Zalewski.

Rodzina Katolicka, nr 6 (przy ZW 37), s. XVI. [6/2000 (37)]