Oblicza świętych. Św. Juda

Święto: 28 października

Są w dziejach świata ludzie, których spowiła tradycja niezwykłej wielkości i którzy wskutek tego, stali się powszechnym wzorem, stali się patronami i opiekunami spraw ludzkich. Są ludzie w dziejach świata, którzy na duszy ludzkiej szczególne wrażenie czynią. Jeśli jeszcze człowiek, ku któremu z taką łatwością skłania się ludzkie uwielbienie pisał, jeśli zostawił o sobie wierne i pewne świadectwo, potwierdzone i powołane w innych dziełach, jeśli sam się bezpośrednio swemu czytelnikowi udzielił, tedy zjawisko, o którym wspomniałem, niema w sobie nic zadziwiającego. Bo każdy czytelnik ożywia dla siebie i w sobie autora, od którego bierze swój chleb powszedni, autora który odzywa się doń całe stulecia po swojej śmierci. Lecz jeśli ten człowiek nic nie pisał, jeśli ta dawna, tak odległa historia jego żywota nie została przezeń opowiedziana, jeśli się do nas nie zwraca z żadnym wyrazem zewnętrznym, jeśli nie złożył do księgi – prac swojego umysłu, to cóż będzie przyczyną i pobudką tego tajemnego wyboru, przez który mu powierzamy godność naszego orędownika, przyjaciela, mistrza lub jakąkolwiek inną? Kto wie czy ten wybór przez nas, a raczej w nas uczyniony nie będzie wskazówką Bożej woli, przeznaczającej człowieka, będącego przedmiotem tego wyboru, do szczególnej chwały? Kto wie czy ten wybór nie jest w pewnej mierze echem tego najwyższego wyboru, uczynionego temu człowiekowi przez Boga samego, echem jego przeznaczenia?

Ludzie również pomiędzy bohaterami, pomiędzy uczonymi pomiędzy artystami, czynią wybór, a jakże często ten wybór jest niedorzeczny! Jakże często stanowią o nim nieświadomość, głupota, zepsucie! Ludzie bardzo często dla tego aby ich samych podziwiać lub uwielbiać wybierają towarzyszów swoich wad i grzechów, towarzyszów najniższych i najmarniejszych, a jedyną racją ich wyboru i sądu, jest tajemnica własnego zaślepienia i zepsucia. Lecz kiedy chodzi o Świętych, zachodzi odwrotne zjawisko; wybór nie odbywa się przez człowieka dawnego, ale zazwyczaj dokonuje go człowiek nowy. Wieki w tym kierunku wykonują dziwną pracę. Kolejno na światło dziejów wysuwają coraz to nowe szeregi postaci, zapomnianych przez czasy ubiegłe. Św. Juda jest jednym z przykładów tego szczególnego zjawiska. Jest on jednym z Dwunastu, a przecież od osiemnastu wieków, mało kto o nim pomyślał. Samo imię jego stało się dla nieświadomych dziwnego rodzaju zasadzką. Jakkolwiek Ewangelia mówi o nim „non ille Iscariotes – nie był że Iskariotą”; pomimo to, nieświadomość poplątała jego imię z imieniem Judasza. I Judasz stał się tysiąc razy głośniejszym od Judy. A taka jest siła nieuwagi i rozproszenia ludzkiego, że pamięć Judasza prawie zupełnie przesłoniła i przytłumiła pamięć Judy.

Juda w języku hebrajskim oznacza pochwałę; a tak wielkie jest w Piśmie świętym znaczenie imion, że już samo przez się stanowi ono dokument historyczny i filozoficzny tego, które je nosi.

Judę pomylono z Judaszem; brano go również, za innego apostoła, imieniem Szymon. Wreszcie, ponieważ pełne jego imię brzmiało Juda Tadeusz, więc widziano w nim, apostole, innego Tadeusza spomiędzy liczby siedemdziesięciu dwóch uczniów Chrystusa. Tadeusz-uczeń był posłany przez świętego Tomasza do Abagana, króla Edessy. Euzebiusz Cezarejski opowiada nam historię owego Tadeusza w pierwszej księdze swych Dziejów Kościoła.

Dwaj są więc Tadeusze, jeden apostoł, drugi uczeń. Apostołem jest Juda Tadeusz, o którym obecnie mówimy.

Ewangelia, mówiąc o nim, szczególny nacisk kładzie na odróżnienie go od Judasza, św. Jan napisawszy jego pełne imię, dodaje: „nie byłże to Iskariota”.

Juda odezwał się na wieczerzy Pańskiej, zwracając się z zapytaniem: „Panie, jakże to, chcesz nam się okazać, nie okazując światu?”.

Lecz Chrystus odpowiada mu, nie rozstrzygając wątpliwości. Przytoczymy tu, niesłusznie zapomniane słowa Bossueta w tej sprawie, Bossueta bowiem spotkał ten sam los, co i wielu innych, że jest on podziwianym w odwrotnym znaczeniu. Uwielbiają go, gdzie go należałoby zapomnieć, zapominają, gdzie go podziwiać i pamiętać trzeba.

„Dlaczego, Panie, dlaczego?” pyta św. Juda. Sam On tylko mógł rozwiązać tę zagadkę. Ale zatrzymał przy sobie tajemnicę, jak gdyby mówił: O, Juda, nie pytaj o to, czego ci nie dano wiedzieć; nie szukaj przyczyny waszego przeze mnie wyboru. Uwielbiajcie wskazania moje. Wszystko co was w tym względzie obchodzić może, to posłuszeństwo moim rozkazom, reszta jest tajemnicą Ojca mego. I niepojęta to jest tajemnica, którą Władca zachował dla siebie. Są zagadnienia, które Chrystus rozstrzyga; są inne, które z rozmysłem i otwarcie pozostawia nierozwiązanymi i karci tych, którzy usiłują je rozwiązać. Są inne jeszcze, jak te powyższe, ciekawość wobec których karci milczeniem; wprost powściąga ducha… A my idźmy dalej, unikniemy, skały, na której rozbija się okręt – pychy ludzkiej… O głębio przebogata wiedzy i mądrości Boga! Uwielbiać nam tylko należy Jego rady, i sądom Jego, przyczyn nie dochodząc, chwałę oddać.

Bossueta uderzyło, jak widzimy zapytanie św. Judy, zapytanie istotnie godne uwagi i niezwykle w Ewangelii, gdzie Apostołowie są raczej pełni prostoty, niż ciekawości. Św. Judę zajęła przypuszczalnie tajemnica przeznaczenia. A na dociekanie tej tajemnicy Pismo święte odpowiada zawsze tylko milczeniem. Lecz to milczenie równa się słowu, i św. Juda to słowo pojął. Należał on zapewne, jak i św. Tomasz, do rodu orłów i żądza widzenia była namiętnością jego umysłu. Również Jan św., sam orzeł, mówi razem o św. Judzie i św. Tomaszu. Być może, stanowią oni we trzech, na firmamencie apostołów, wspólną konstelację.

Po zesłaniu Ducha Świętego wszyscy Apostołowie przyjęli udział w ułożeniu Składu Apostolskiego.

Każdy z nich przez zdanie, które do Składu tego dołożył, wyjawił wybitny kierunek swych dążeń i zdolności. Według św. Augustyna, artykuł sformowany przez świętego Judę, odnosił się do Zmartwychwstania ciała. Według tego świadectwa, żywot po zmartwychwstaniu miał szczególnie św. Judę pociągać i ta skłonność potwierdza jeszcze jego przynależność do rodu orłów, które młodość swoją odnawiają. Martyro­logia i Brewiarz przypisuje św. Szymonowi sferę działania w Egipcie, a św. Judzie w Mezopotamii; przypuszczalnie następnie obaj udali się do Persji. Dzieje Apostołów, których autorstwo jest przypisywane Abdiasowi, biskupowi Babilonu, zawierają wiele mało znanych szczegółów o tych dwóch apostołach; księga ta jednak zawiera zbyt wiele błędów, a zbyt trudno jest rozróżnienie między tymi błędami, stwierdzonymi przez Gelazego i prawdami historycznymi, które w niej znalazł Baroniusz.

Katarzyna Emmerich, tak zajmująca, dzięki wielu dostarczonym przez nią szczegółom, ta Katarzyna Emmerich, zaciekawiająca niby autentyczna fotografia rzeczy, które się dawno działy, dostarczyła kilku wskazówek i objawień co do żywota św. Judy, które czytelnik znajdzie w Żywocie Jezusa Chrystusa.

Długie zapomnienie, pod którym usiłowano pogrzebać jego imię, jest zjawiskiem zachodzącym w wielu podobnych wypadkach i nie jedyną w swoim rodzaju. Istnieją w dziejach Kościoła i w dziejach świata różne potrzeby, którym odpowiadają rozmaite pomoce i zadośćuczynienia.

Nabożeństwo św. Judy, tak całkowicie zapomniane i zaniedbane, że nie ma prawie kościołów pod jego wezwaniem, nabożeństwo to zaczęło się szerzyć od lat kilku na nowo. Zdaje mi się, że w diecezji Besançon, zaszło kilka głośnych wypadków udzielenia niezwykłych łask, dzięki jego wstawiennictwu. Od tego czasu wielu wiernych uważa św. Judę za patrona spraw rozpaczliwych. Napisano i wydano specjalne oficjum dla niego i jego nabożeństwa, że użyję wyrazu tak często poniżanego, któremu należy właściwą powagę przywrócić i jego nabożeństwo zaczęło rozpowszechniać się w świecie religijnym.

Czy nie można by tu z łatwością dopatrzyć się pięknej harmonii, pełnej nadziei? Żyjemy w epoce rozprzężeń, stoimy u szczytu zguby, gdzie, według ludzkiego prawdopodobieństwa, a nawet według ludzkiej oczywistości, wszystko jest stracone.

Wszystkie placówki stracone, wszystkie bitwy przegrane, wszystkie wysiłki rozpaczliwe i nadaremne. Konieczność Bożej pomocy, ukrywająca niekiedy w epokach ciszy dziejowej swoje oblicze, ukazuje się teraz z podniesioną przyłbicą. I nowa gwiazda wschodzi. Zjawia się św. Juda, zjawia się jako patron straconych placówek, rozpaczliwych wysiłków, patron walk nadaremnych i to w chwili, gdy wszelkie sprawy ludzkie wschodzą i mdleją pod znakiem rozpaczy.

Nabożeństwo do św. Józefa oczekiwało na św. Teresę, aby przybrać takie, jakie ma obecnie i wciąż wzrastające rozmiary.

I św. Filomena oczekiwała na proboszcza z Ars. Proboszcz z Ars otoczył ją taką popularnością, do jakiej się dzisiaj przyzwyczailiśmy, podczas gdy poprzednio nad jej imieniem mnogie wieki przeszły w zapomnieniu. A czemuż, jeśli odkrywamy coraz to nowe gwiazdy na widzialnym sklepieniu niebios, czemu nie moglibyśmy ich odkrywać na tym innym, ogromniejszym Niebie?

Skarbiec Kościoła pełen jest drogocennych zabytków przeszłości, które otrzymujemy w dziedzictwie kolejno, zależnie od kierunków harmonii i falowań – miłosierdzia, sprawiedliwości i chwały.

Ernest Hello, Oblicza świętych. Warszawa 1910.

Zawsze Wierni, nr 36, 09-10.2000, s. 141.