Ks. Jean Viollet, Co to jest wychowanie (5)

Sprawowanie autorytetu

Prezentowany tekst jest wyjątkiem ze znanej pracy ks. Violleta, Traktat o wychowaniu (część I, rozdział IV).

SZACUNEK NALEŻNY DZIECKU ZE WZGLĘDU NA JEGO POCHODZENIE I NA JEGO PRZEZNACZENIE

Szacunek jest podstawową zasadą, na której opiera się wartość moralna wpływu jaki wychowawcy wywierają na zachowanie dziecka.

W zależności od stopnia, w jakim rodzice zrozumieją, że dziecko jest – stworzeniem Bożym, i w tym sensie „uświęconym”, nauczą się traktowania go z należną mu delikatnością i ostrożnością.

Źródła szacunku winnego dziecku są przede wszystkim natury religijnej To dlatego, że Bóg, przez wolny akt swojej mocy i miłości zdecydował się dać życie dziecku, jesteśmy mu winni nieskończony szacunek. To więc Boga, jako Stworzyciela, szanujemy czuwając, aby nigdy nie mówić i nie czynić niczego, co mogłoby zgorszyć duszę dziecka albo odwrócić ją od doskonałości, do której jest powołane. To właśnie dlatego, że dziecko jest powołane do doskonałości, powinniśmy je szanować. Czy można nie czuwać z największą uwagą nad jego czynami i jego gestami, jeśli chce się mu pomóc w zdobyciu zalet dziecka Bożego? Zgoda na zakorzenienie się w duszy dziecka wad i złych skłonności, grożących stłumieniem w nim darów Boga, jest niedopełnieniem pierwszego obowiązku szacunku, jaki się dziecku należy.

Skoro jest ono przeznaczone do życia z Bogiem w niebie, czy brak zainteresowania moralnym i duchowym kształceniem tego małego, słabego stworzenia, które należy do Boga, zanim jeszcze należeć będzie do rodziców, nie jest zaniedbaniem wszystkich obowiązków, jakie jesteśmy winni samemu Bogu?

Rodzice i wychowawcy są przedstawicielami Boga. Są przez to zobowiązani do zapewnienia dziecku wszelkiej opieki, jaka jest dla niego niezbędna, tak by zdobyło zalety i cnoty, które pewnego dnia uczynią zeń doskonałego chrześcijanina.

JAK SZANOWAĆ DZIECKO

Jak wychowawcy powinni okazywać dziecku szacunek, do którego ma ono prawo?

Przede wszystkim nie traktując go nigdy jak obiektu luksusu czy rozrywki, Śmiać się z jego niepowodzeń, podziwiać czy schlebiać, rozpieszczać w nadziei na jego uśmiech – to jedynie dowody na to, że nie myśli się o jego duszy. To w rzeczywistości jeden z najcięższych dowodów braku szacunku wobec niego.

Nie jest również dowodem szacunku dla dziecka spełnianie wszelkich jego zachcianek. Gdyby nie było ono dziedzicem moralnych nieszczęść ludzkości, gdyby nie rodziło się z innymi skłonnościami, niż te dążące do doskonałości, jak to uważał J.-J. Rousseau i jego zwolennicy, dowodem szacunku byłoby pozostawienie go jego własnym kaprysom i instynktom oraz rezygnacja z wszelkiej ingerencji w jego czyny. Ale skoro ma ono w sobie, jak w to wierzymy, zarodki dobra i zła; jeśli jest mu przeznaczony dobry lub zły koniec, w zależności od tego, jak zostanie wychowane – to miłość pełna szacunku, jaką mu jesteśmy winni, zobowiązuje nas do częstych interwencji, aby je poprawiać czy zmieniać, aby wspierać czy pobudzać jego dobrą wolę.

Chociaż dziecko powinno być szanowane, to nie znaczy to jednak, iż wszystko w nim jest godne szacunku. Godne szacunku są spontaniczne odruchy jego natury w granicach, w jakich pomagają w jego rozwoju moralnym i fizycznym, ale nie takie, które pochodzą ze złych skłonności tej samej natury. Przejawem szacunku dla dziecka jest również bezlitosne wykorzenianie przykrych skłonności, mogących zaszkodzić jego moralnemu rozwojowi.

Dziecko jest z natury ufne. Wierzy w słowa tych, którzy są obarczeni jego wychowaniem. Nadużywanie jego łatwowierności i oszukiwanie jest więc dowodem braku szacunku wobec jego inteligencji. Szacunek, jaki się mu należy, wymaga, aby nigdy go nie oszukiwać i aby mu zawsze mówić prawdę – w stopniu, w jakim jego wiek pozwala mu ją zrozumieć.

Takim samym nadużywaniem godności dziecka jest naruszanie skromności moralnej, która każe mu często zachowywać swoje wewnętrzne uczucia dla siebie. Dlatego z wielką roztropnością i delikatnością należy zadawać pytania i nakłaniać do zwierzeń.

Podsumowując – szanować dziecko, to starać się kształtować jego sumienie i uczyć je odróżniać dobro od zła, strzec jego postępowania czuwając, aby nie sprowokować lęku czy nieufności, pozyskać jego wyznania i zwierzenia.

NAUCZYĆ DZIECKO SZACUNKU DO SAMEGO SIEBIE

Szacunek winny dziecku nie jest pozbawiony wzajemności i należy nauczyć dziecko szacunku do siebie i szacunku do innych.

Dziecko, które nie jest przyzwyczajone do szanowania siebie i swojego ciała, swojego postępowania ani swoich słów, jest z góry skazane na wszelkie skrzywienia i zepsucia natury.

Tylko przez nieustanne przypominanie mu, że jest stworzeniem Boga i przyzwyczajając je do życia w Bożej obecności, można nauczyć dziecko szacunku do samego siebie.

NAUCZYĆ DZIECKO SZACUNKU DO OSÓB. PRZEDMIOTÓW I ZWIERZĄT

Oprócz szacunku wobec siebie, dziecko powinno żywić szacunek do bliźnich oraz rzeczy i zwierząt: szanować rzeczy jako będące stworzeniami Boga albo owocem pracy człowieka i nauczyć się używania ich bez niszczenia czy uszkadzania; szanować zwierzęta, ponieważ Bóg jest ich Stworzycielem i przeznaczył je na służbę człowiekowi. Jeśli ma on prawo je sobie poddać, a nawet zabić dla pożywienia czy dla obrony, nie ma prawa czynić tego dla przyjemności czy z okrucieństwa.

Nauczyć dziecko szanowania bliźniego to nauczyć je szacunku do osób, w pierwszym rzędzie tych, które obarczone są jego wychowaniem. Rodzice powinni więc wymagać od dziecka, aby okazywało im zawsze szacunek. Należy również przyzwyczaić dziecko do okazywania grzeczności i dobroci wobec wszystkich ludzi, bogatych czy biednych, uczonych czy nieuczonych, cnotliwych czy grzeszników. Bóg jest ich Stworzycielem i kocha ich wszystkich. Szacunku dla bliźniego uczymy dziecko zakazując mu oszukiwania w zabawach, nakazując szacunek dla pracy kolegów i unikanie ranienia ich obraźliwymi słowami.

Dziecko musi być ukształtowane w szacunku do Boga i wszystkich form życia religijnego. Czyż szacunek nie zakłada pojęcia świętości, która znajduje pełnię swojego rozwoju w życiu religijnym?

Ale nie wszystko jest godne szacunku w tym życiu. Dlatego należy dopełnić wychowanie przez wpojenie pogardy wobec wszystkiego, co przeciwstawia się dobru moralnemu i Bożemu planowi. Należy nauczyć dziecko pogardzać siłą, której się nie używa w służbie dobru, sprawiedliwości i ochrony słabych; możliwościami rozumu używanymi dla zaspokojenia swoich namiętności i pragnienia, nie troszcząc się o dobro wspólne; pieniędzmi i dobrami tego świata, gromadzonymi jedynie dla pychy, pragnienia dominacji czy używania.

Krótko mówiąc, należy nauczyć dziecko pogardzać złem pod wszelkimi jego postaciami, ale czuwać także, aby nie myliło pogardy dla zła z pogardą wobec poszczególnych osób. Szczególnie trudne jest wychowanie dziecka w szacunku dla ludzi przy jednoczesnej pogardzie dla zła, które oni wyrządzają.

Rodzice obudzą u dziecka zmysł szacunku, bez którego nie może być mowy o moralnym wychowaniu, szanując samych siebie i szanując dzieła Boga.

DEFINICJA AUTORYTETU RODZICÓW

Autorytetu nie definiuje się jedynie jako władzę rozkazywania; w przeciwnym razie przykładem autorytetu byłby strażnik galer, sprawujący nad więźniem całkowitą władzę i wymagający od niego biernego i pozbawionego refleksji posłuszeństwa.

Autorytet rodziców różni się od niego przede wszystkim przez swoje pochodzenie.

Autorytet strażnika więziennego opiera się na jego stopniu w hierarchii więziennej, którego celem jest uzyskanie biernego podporządkowania się więźniów. Autorytet rodziców wypływa natomiast z prawa naturalnego; nie jest on im powierzony przez innych. Posiadają go poprzez fakt, że sami zdecydowali o narodzinach dziecka i że są jego odpowiedzialnymi autorami.

Ich autorytet nie kojarzy się ze słowami „szef „ czy „podkomendny”, ale takimi jak „ojciec”, „matka” i „syn” czy „córka”.

Przecież ojcostwa nie definiuje się tyle przez władzę rozkazywania, co przez miłość twórcy: ojciec kocha swojego syna, który jest zrodzony z jego krwi i który jest jak dopełnienie jego własnego życia; kocha go tak, jak kocha samego siebie, bardziej niż siebie samego. Przez miłość, jaką do niego żywi, ojciec chce pomóc dziecku rozwinąć się jako osobie wolnej i odpowiedzialnej. Jest zdecydowany użyć mocy ojcowskiej, tak fizycznej, jak i moralnej, aby przynieść dziecku wszelką pomoc, jaka pozwoli mu na rozpoczęcie samodzielnego życia i na udoskonalenie osobowości.

Autorytet rodziców, skoro jest wychowawczy, nie realizuje się na zewnątrz, jak to się zdarza różnym autorytetom publicznym. Jest wpływem, który przenika duszę dziecka, aby ją ukształtować; siłą moralną, która działa na słabe stworzenie, aby je wspierać i kierować nim w ciągli lat jego kształcenia.

Jest podstawą osobistej bezinteresowności; usuwa się w miarę jak dziecko rośnie.

Tych kilka obserwacji udowadnia, że spośród wszystkich autorytetów ludzkich, autorytet rodziców obciążony jest największą odpowiedzialnością.

AUTORYTET W CIĄGU PIERWSZYCH LAT

W chwili narodzin dziecka, kiedy nie jest ono jeszcze w stanie używać żadnej ze zdolności, które pozwalają istocie ludzkiej zaspokajać swoje potrzeby i kierować samodzielnie swym życiem, autorytet rodziców jest absolutny. Wychowawcze zabiegi rodziców powinny być rzecz jasna wolne od tego, co mogłoby szkodzić przyszłemu rozwojowi dziecka, jednak ich autorytet nie przejawia się w tym okresie jako wpływ moralny, ale jako działanie fizyczne, regulujące odruchy i przyzwyczajenia.

To właśnie ze względu na sprawowanie władzy, która rozciąga się zwłaszcza na lata wczesnego dzieciństwa, rodzice obdarzeni są fizyczną siłą, której dziecko nie jest w stanie się oprzeć. Autorytet, kiedy się go sprawuje nad istotą pozbawioną rozumu, która reaguje jedynie za sprawą cielesnych odczuć, może osiągnąć skuteczne rezultaty jedynie pod warunkiem opanowania nieświadomych odruchów.

Posłuszeństwo (jeśli można tego terminu użyć w stosunku do niemowlaka w pieluszkach) miesza się z przymusem. Autorytet nakłada ograniczenia na gesty i zwyczaje wynikające z dziecięcej natury, nie mogącej zareagować inaczej niż przez krzyki i złość. Pierwszym obowiązkiem autorytetu jest więc stanowcze narzucenie go bez względu na kapryśne reakcje noworodka. Ta pierwsza wychowawcza odpowie­dzialności spada szczególnie na matkę i wymaga z jej strony dokładnej znajomości pielęgnacji noworodków i higieny.

RACHUNEK SUMIENIA AUTORYTETU

Do tej znajomości pielęgnacji niemowląt powinny się dołączyć wkrótce, tak ze strony ojca jak i matki, inne wiadomości niezbędne w wychowaniu fizycznym, intelektualnym i moralnym istoty ludzkiej. Bo w istocie autorytet rodziców powinien naturalnie opierać się na całości doświadczeń, jakie zostały zebrane przez pokolenia w ciągu wieków. Muszą oni wzbogacić zwyczaje, inteligencję i sumienie dziecka o najlepszą część dziedzictwa przekazanego przez ludzkość z przeszłości. Straszna to odpowiedzialność, wymagająca od rodziców krytycznego rozważenia w sumieniu całości myśli, opinii i przekonań środowiska, do którego należą, i do zachowania tylko tego, co najlepsze, by uczynić z tej części pokarm dla duszy, kształtujący dziecko w dążeniu do dobra, piękna i prawdy.

Skoro rodzice są naturalnymi pośrednikami pomiędzy dzieckiem a tradycjami przeszłości, muszą pomiędzy tymi tradycjami wybierać, gdyż nie wszystkie one mają równą wartość. Istnieją przecież zwyczaje godne pogardy, a nawet niebezpieczne, grożące wypaczeniem inteligencji i sumienia dziecka, jeśli zostaną mu przekazane bezkrytycznie.

Rodzice są więc zobowiązani do pewnego rodzaju stałej refleksji nad swoimi własnymi przyzwyczajeniami i przekonaniami, tak by nie pozwo­lić przeniknąć do duszy dziecka fałszywym pojęciom; dopuszczając jedynie te, które są zgodne z moralną doskonałością ludzkości.

Choć nie wolno zapominać o cechach, jakie dziecko dziedziczy, to jednak wychowawca obcuje z istotą pozbawioną wiadomości. To do niego należy oświecenie jej i pokierowanie jej pierwszymi krokami. Twierdzenie, że dziecko może samo sobą kierować i że wystarczy pozostawić je spontaniczności natury, aby się normalnie rozwinęło, jest po prostu utopią.

AUTORYTET I SANKCJE

Aby wpływ wychowawcy był skuteczny, wychowawca musi zostać pouczony o problemach dotyczących kształtowania się i rozwoju ludzkich zdolności, wówczas będzie miał możliwość wspierania dobrych i korygowania złych skłonności dziecka. W tym celu koniecznie musi wynagradzać, aby wspierać dobrą, lecz jeszcze słabą wolę, i karać, aby wykształcić tę zbawienną obawę, która jest początkiem mądrości.

Do tej najwyższej władzy dołącza się inna, której rodzice będą się starali używać z mądrością i roztropnością: czułość i delikatność, kojąca namiętności i wspomagająca wysiłek, zrozumienie, bez którego dziecko czuje się obce wobec swoich wychowawców; przykład, który pociąga dziecko do naśladowania dorosłych.

Dzięki temu właśnie rodzice wywierają na dziecko decydujący wpływ, a ten wpływ musi być roztropny. Nie chodzi o narzucanie dziecku prostej dyscypliny mającej na celu zewnętrzne i powierzchowne posłuszeństwo, ale o obudzenie wewnętrznych dyspozycji duszy w celu ukształtowania osoby ludzkiej, obdarzonej wolnością, osądem i osobistym sumieniem.

KONIECZNA BEZINTERESOWNOŚĆ

Rodzice nie powinni więc nigdy wywierać swojego wpływu w oparciu o własne gusta czy osobiste pragnienia, dla chwalenia się z talentami dziecka, dla zaspokojenia swych zachcianek czy ambicji.

Autorytetu nie sprawuje się dla zadowolenia czy korzyści tego, który rozkazuje, ale dla dobra tego, kim się kieruje. Dlatego też wymaga wielkiego samozaparcia i całkowitego zapomnienia o sobie. Oddaje się on na służbę dziecka, nie aby się naginać do jego wymagań i jego kaprysów, ale aby mu pomóc w nieustannym dążeniu do doskonałości.

AUTORYTET POWINIEN BYĆ ŚWIADOMY SWEGO WPŁYWU

Autorytet nie powinien być dziełem przypadku. Nie powinien improwizować swojego postępowania, nawet jeśli jest zmuszony do przystosowania się do różnorodności zachowań dziecka. Musi wiedzieć, czego chce i do jakiego celu dąży. To dlatego, jak już powiedzieliśmy, nie wolno mu nigdy stracić z oczu ideału doskonałości, do jakiego kieruje on, w najróżniejszy sposób, osobowość dziecka.

Autorytet, który nie wie, czego chce, męczy dziecko i nieświadomie wypacza jego znajomość dobra i zła.

Autorytet nie pozwala dziecku wciągnąć się w dyskusje zmniejszające jego wpływ, jeśli nie doprowadzają one do ustępstw. To nie znaczy, że rodzice nie powinni tłumaczyć dziecku, zdolnemu do zrozumienia, przyczyn swojego postępo­wania. Muszą jednak czuwać nad tym, by tego nie czynić w chwili, kiedy polecenie musi zostać wykonane, zwłaszcza jeśli dziecko jest chwilowo zaślepione przez pasję; niech tłumaczą w chwili, kiedy dziecko się uspokoi, co pozwoli mu na lepsze zrozumienie i wysłuchanie powodów, jakie się mu przedstawia.

Panując nad sobą, autorytet nie powinien nigdy rozkazywać pod wpływem humoru albo namiętności. W przeciwnym razie podlega on ryzyku popełnienia błędu, i jawi się w oczach dziecka jako ślepa siła nadużywająca swojej władzy by zapanować nad jego słabością i narzucić swoje zdecydowane sądy.

Jedną z pierwszych zalet autorytetu powinien być spokój i zrównoważenie.

AUTORYTET POWINIEN BUDZIĆ SZACUNEK

Autorytet, którego się nie szanuje jest praktycznie pozbawiony wpływu. Szacunek jest rodzajem pełnej podziwu bojaźni, przygotowującej i ułatwiającej uległość dziecka.

Aby wzbudzić uczucie szacunku, autorytet nie powinien dopuszczać do poufałości, znoszącej dystans; powinien się jednak dostosowywać do potrzeb dziecka, nie tracąc przez to niczego ze swojej powagi.

Szacunek nie wystarczy, aby relacje pomiędzy dzieckiem a rodzicami stały się naprawdę intymne. Musi jeszcze istnieć uczucie. Dziecko musi się czuć kochane, kiedy jest kierowane – w przeciwnym razie słucha tylko ze strachu. Jedynym wychowawczym posłuszeństwem jest takie, któ­remu towarzyszą zaufanie i miłość.

AUTORYTET OBDARZA DZIECKO ZAUFANIEM

Wychowanie wymaga wzajemnego zaufania między dzieckiem a jego wychowawcami. Dziecko, które czuje się nieustannie podejrzewane zamyka się w sobie i – zbacza z dobrej drogi. Jednocześnie traci zaufanie do siebie i do swoich wychowawców. Aby istniał moralny wpływ wychowawców, jest konieczne, aby pozyskali oni wyznania dziecka. Tylko jeśli dziecko opowiada o sobie i o zdarzeniach, jakich było świadkiem, można je oświecać, prowadzić je i kierować nim. Dziecko, które wie, że nie ma się do niego zaufania, skłania się ku oszukiwaniu i kłamstwu. To, którego się słucha z życzliwością, jest bardziej otwarte na rady i nagany.

c.d.n.

Rodzina Katolicka, nr 5 (przy ZW 36), s. I. [5/2000 (36)]