Abp Marcel Lefebvre, Autorytet w rodzinie (2)

Jeśli jest jakiś okres ludzkiego życia, w którym autorytet odgrywa szczególnie istotną rolę, to jest to okres zawierający się pomiędzy narodzinami a dojrzewaniem. Rodzina, przez którą człowiek otrzymuje dar istnienia – istnienia tak zależnego od innych, że potrzebuje długiego okresu nauki, najpierw od rodziców, później od tych, którzy współdziałają za zgodą rodziców w tym procesie – jest naprawdę cudowną i świętą instytucją.

Dziecko zawdzięcza matce i ojcu wszystko, tak pod względem fizycznym jak intelektualnym i duchowym: to oni dają mu moralną i społeczną edukację. W pewnym momencie rodzice zapraszają do pomocy nauczycieli, którzy odtąd w świadomości dziecka mają udział w ich autorytecie. Czy to przez pośrednictwo rodziców, czy nauczycieli, prawdą jest, że prawie cała wiedza osiągana w czasie dorastania będzie raczej wiedzą wyuczoną, przyswojoną i zaakceptowaną, niż osiągniętą przez dowody rozumowe i sądy. Młody uczeń wierzy swoim rodzicom, swoim nauczycielom i swoim książkom – to oni poszerzają i pomnażają jego wiedzę. Jego wiedza, a właściwie tak zwana wiedza, jest bardzo ograniczona. Gdyby dzieciństwo i młodość traktowane były jako jeden okres w życiu człowieka, jasne byłoby, że przekazywanie wiedzy zawdzięcza on głownie zaufaniu, jakie pokłada w autorytetach, a nie osobistym dociekaniom.

To prawda, w okresie późniejszych studiów młodzi przyswajają sobie więcej osobistej wiedzy i poszukują mistrzów w różnych dyscyplinach w taki sam sposób, jak sami nauczyciele. Ale czy wobec wielości dziedzin studenci mogą zawsze opierać się na własnych eksperymentach i własnych wnioskach? Ponadto wiele dziedzin, takich jak historia, geografia, archeologia i sztuka, musi opierać się na zaufaniu do książek i nauczycieli. Jest to jeszcze prawdziwsze w odniesieniu do wiedzy religijnej, praktyk religijnych, moralności związanej z tą religią, tradycjami i zwyczajami! Z zasady ludzie żyją w religii, w której wychowali ich rodzice. Konwersja napotyka zawsze na ogromną przeszkodę w zerwaniu z religią przodków. Zwykle oczekuje się, że dziecko wyznawać będzie religię swojej matki.

Nie sposób przecenić wielkiej roli, jaką w ludzkim życiu odgrywa wychowanie przez rodzinę, kontynuowane później przez nauczycieli. Nic nie jest tak trwałe jak tradycje rodzinne. Jest to prawdziwe na całej powierzchni ziemi.

Ten wybitny wpływ rodziny i nauczycieli jest opatrznościowy. Taka jest wola Boga. Jest rzeczą normalną dla dzieci trzymanie się religii rodziców, tak jak naturalne jest, że jeśli głowa rodziny zmienia religię, to samo czyni cała rodzina. Wiele przykładów na to znaleźć możemy w Ewangelii i w Dziejach Apostolskich.

Bóg chciał, żeby Jego dary przekazywane były na pierwszym miejscu przez rodzinę. Z tego też powodu obdarzył ojca wielkim autorytetem, który daje mu olbrzymią władzę nad innymi członkami rodziny: żoną i dziećmi. Im większe dobra do przekazania, tym większa władza. Dziecko rodzi się tak słabe, tak niedoskonałe, ktoś mógłby powiedzieć – niekompletne, że patrząc na nie zrozumieć możemy absolutna konieczność trwałości rodziny i nierozerwalności małżeństwa. Stawiać osobowość i osobiste przekonania dziecka ponad autorytet rodziny oznacza gotowanie na przyszłość nieszczęścia dla dzieci i popychanie ich do buntu oraz pogardy dla ich własnych rodziców, podczas gdy długie życie obiecane jest tym, którzy ich czczą. Św. Paweł jednak zaklina: „Ojcowie, nie pobudzajcie do gniewu dzieci waszych, ale wychowujcie je w karności i w napominaniu Pańskim” (Ef 6, 4).

Schodzimy z drogi wytyczonej przez Boga gdy twierdzimy, że sama prawda, przez własną moc i światło, powinna wskazywać ludziom prawdziwą religię, podczas gdy zgodnie w planem Boga wiara przekazywana ma być przez rodziców i osoby, którym oni ufają. Gdyby koniecznym było czekać na nawrócenie i zrozumienie przez wszystkich prawd religii, niewielu byłoby dziś chrześcijan. Wierzymy w prawdy religijne dlatego, że świadkowie tych prawd są godni zaufania z powodu ich świętości, bezinteresowności i miłości. Prawdziwa religia jest wyznawana dlatego, że odpowiada najgłębszym tęsknotom prawej ludzkiej duszy przez danie jej świętej Matki w osobie Maryi, widzialnego Ojca w osobie papieża, niebiańskiego Pokarmu – Eucharystii. Nasz Pan nie pytał tych, których nawracał, czy rozumieją – ale czy wierzą. Stąd, jak mówi św. Augustyn, żywa wiara daje zrozumienie.

Jest oczywiste, że w przypadku rodziny, w pierwszym okresie ludzkiego życia korzyści wypływające z autorytetu są ogromne i niezbędne zarazem, jest on najpewniejszą drogą do kompletnej edukacji, przygotowania do życia w społeczeństwie i Kościele.

Tak więc, czy mamy do czynienia z autorytetem w rodzinie, w państwie, czy w Kościele, niemożliwe jest patrzeć bez podziwu na plan Opatrzności – Boskie Ojcostwo które daje nam istnienie, życie nadprzyrodzone, praktykowanie cnót i w końcu wieczną doskonałość i świętość za pośrednictwem tych autorytetów.

Autorytet jest ostatecznie udziałem w Boskiej Miłości, która sama z siebie rozprzestrzenia się i szerzy. Autorytet istnieje tylko po to, by rozpowszechniać tę Boską Miłość, która jest Życiem i Zbawieniem. Ale tak jak miłość Boga, ma on swoje własne wymagania. Zaprawdę, Boska Miłość nie pożąda niczego poza Bogiem – Najwyższym Dobrem, jakim jest Bóg. Dając nam życie, które jest udziałem w Jego Miłości, Bóg kieruje je wprost ku Dobru, które objawia nam częściowo przez naszą naturę, ale przede wszystkim przez tych, którzy przemawiają w Jego imieniu i są Jego pośrednikami w prawie pozytywnym.

On stawia przed nami obowiązki. Przez swoją Miłość zobowiązuje nas do Dobra i Cnoty. Przez swoje prawa prowadzi nas do swojej miłości, daje nam przykazania do przestrzegania, grozi nam, jeśli odrzucamy Jego Miłość, która jest naszym dobrem.

Tak samo jest z autorytetami. Całe sprawiedliwe prawodawstwo jest kanałem Boskiej Miłości, każde przestrzeganie prawa jest wyrazem miłości Boga w czynie, jest cnotą. Te prawa odwołują się do naszego rozumu i woli, które jednak mogą odmówić bycia narzędziem miłości Boga. Kon­sekwencje poniosą ci, którzy czyniąc tak stawiają przeszkodę Miłości, Życiu i Dobru i ostatecznie samemu Bogu. Nie można sobie wyobrazić autorytetu pozbawionego władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Te trzy manifestacje mogą znaleźć syntezę w Boskiej Miłości, z której czerpią swoje sankcje, zwyczaje i przejawy.

Kończąc to niekompletne studium nt. roli autorytetu w planach Boga, powiedzmy razem ze św. Pawłem: Uginam kolana przed Ojcem Pana Naszego Jezusa Chrystusa, z którego bierze nazwę wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi” (Ef 3, 15).

Rodzina Katolicka, nr 5 (przy ZW 36), s. XVIII. [5/2000 (36)]