Jan i Kinga Dominikowie, Modlitwa rodzinna

Refleksja nad modlitwą rodzinną zmusza nas do zastanowienia się nad przeżywanymi trudnościami i popełnionymi zaniedbaniami. Doświadczenie modlitwy rodzinnej rodzi się w bólach codziennej walki z własnymi wadami i grzechami: pychą, obojętnością, lenistwem, nieroztropnością w korzystaniu z czasu.

Znaczenie

Modlitwa jest naszym świętym obowiązkiem. Jego ciężar rośnie wielekroć, gdy Pan Bóg składa w nasze ręce odpowiedzialność za los – doczesny i wieczny – naszych dzieci. Któż może temu podołać? Jest to zadanie przerastające nasze ludzkie siły. Tylko dzięki łasce Bożej, hojnie udzielanej przez sakramenty, zwłaszcza sakrament małżeństwa, możemy podejmować obowiązki rodzicielskie. Ciężar odpowiedzialności za dzieci nie pozwala nam zrezygnować z modlitwy.

Nie wolno nam odkładać na później wprowadzania dzieci w modlitwę. Musimy korzystać z tego czasu, którym dysponujemy. Być może już jutro ktoś z nas – rodziców czy dzieci – zostanie wezwany przez Boga.

Modlitwa jest oddechem życia duchowego, zatem jego stan wpływa na jakość modlitwy. Mamy więc poważny obowiązek rozwijać to życie przez sakramenty święte, zwłaszcza regularną spowiedź i częstą Komunię świętą, udział we Mszy świętej, rekolekcjach, dobrą lekturę. Nie ma innego sposobu na nauczenie dzieci modlitwy a w konsekwencji wiary – niż samemu głęboko wierzyć i dobrze się modlić.

Dzięki modlitwie realizuje się jeden z najistotniejszych aspektów życia wiarą co dzień. Rozpoczynanie i kończenie modlitwą każdego dnia, ważnych chwil w życiu rodziny, wspólnych posiłków – nadaje im nadprzyrodzony sens, odnosi nas do lepszego Ojca, który nas stworzył, odkupił i uczynił swymi dziećmi.

Wreszcie każda modlitwa wspólnotowa – także rodzinna – jest wzajemnym wsparciem w trudnościach doświadczanych na modlitwie.

Jak często, jak długo

W naszej rodzinie dzień rozpoczyna się krótką modlitwą poranną – pacierzem. Pobożne odmówienie Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Pod Twoją obronę i kilku innych modlitw, wezwanie Aniołów Stróżów oraz świętych patronów nie zajmuje więcej niż pięć minut. To tak niewiele czasu, lecz jakże: często zdaje się nam, że dokładnie tyle potrzebowalibyśmy, aby wybrnąć z porannego rozgardiaszu.

Opuszczenie modlitwy porannej to poważny błąd. Z przerażającą łatwością tracimy wówczas z oczu duchowy wymiar codziennych trudów. Królewska władza Najświętszego Serca Pana Jezusa w rodzinie zostaje zakwestionowana.

Dzień naszej rodziny bez Różańca jest dniem straconym. Mamy nazbyt wiele powodów, by pielęgnować tę cudowną praktykę. Nieustanne wezwania Matki Najświętszej w wielkich objawieniach idą w parze i niezmiennym głosem Magisterium Kościoła. Staramy się zatem codziennie razem z dziećmi modlić na różańcu.

Modlitwa wieczorna wydaje się najtrudniejszym punktem dnia. Znalazłoby się wiele racjonalnych argumentów, by niejednokrotnie z niej zrezygnować. Staramy się jednak przynajmniej przeprowadzić krótki rachunek sumienia: dziękczynienie za otrzymane łaski, rozważenie przed obliczem Bożym minionego dnia, przeproszenie za grzechy, prośba o potrzebne łaski. Polecamy się opiece Matki Najświętszej i Aniołów Stróżów.

Trudności

Nie ma cienia wątpliwości, że największą trudność w modlitwie rodzinnej stanowi niedbalstwo, lenistwo i brak gorliwości ze strony rodziców. Dzieci, wcześniej czy później, przejmują modlitewne zwyczaje rodziców. Jeśli dla rodziców jest to rzecz ważna, także dzieci będą ją cenić.

Wydaje się niekiedy, że lepiej modlilibyśmy się bez dzieci. Konieczność nieustannego upominania i korygowania zdaje się nie sprzyjać skupieniu. Czy jednak rzeczywiście potrafimy gorliwiej modlić się w samotności? Czy nie doświad-czamy wówczas jeszcze silniejszych roztargnień i pokus?

Nie bójmy się stawiać dzieciom wymagań dotyczących modlitwy. Obecnie w Kościele i świecie panuje moda na spontaniczność. Wielu twierdzi, że dziecka nie należy „zmuszać” do modlitwy. Jednocześnie uważa się za stosowne przymuszanie dzieci do zdrowego odżywiania, właściwego zachowania w towarzystwie czy uzyskiwania dobrych stopni. Czyni się to z uwagi na ich dobro. Czyż nie z uwagi na o wiele większe dobro winniśmy wymagać od naszych dzieci wierności w modlitwie?

Nieustannie się módlcie

Życie rodzinne może być dla nas dobrą okazją do praktycznego zrealizowania Pawłowego wezwania. Starając się o coraz lepszą jakość naszej modlitwy osobistej i rodzinnej, winniśmy zabiegać o postęp w trzech ważnych cnotach: wytrwałości, by nie ulec pokusie zniechęcenia; cierpliwości, by z pogodą ducha znosić swoje i innych wady; wreszcie pokorze, dzięki której możemy ciągle się uczyć, także od naszych dzieci.

Rodzina Katolicka, nr 4 (przy ZW 35), s. X. [4/2000 (35)]