Odpowiedzialność wychowawcy
Prezentowany tekst jest wyjątkiem ze znanej pracy ks. Violleta Traktat o wychowaniu (część I, rozdział II).
ZAWSZE MYŚLEĆ O CZŁOWIEKU JUTRA
Wielki błąd, jaki popełniają wychowawcy, polega na tym, że patrzą na zdarzenia z życia dziecka pod kątem chwili obecnej, nie myśląc o jego przyszłości. „On jest taki mały” – oświadczają często matki, aby wytłumaczyć swoją bierność wobec rosnących namiętności dziecka. Kiedy rodzice w końcu zrozumieją, że nie ma chwili do stracenia w przekazywaniu dziecku dobrych przyzwyczajeń, i że w dziecku należy przede wszystkim widzieć i kochać przyszłego dorosłego? Nie należy zapominać, że przeznaczeniem dziecka jest stać się dorosłym.
Właśnie miłość doskonałego człowieka i wola ukształtowania go powinny ożywiać serce i umysł rodziców. Wychowanie polega na porównywaniu, dzień po dniu, skłonności i namiętności dziecka z doskonałością, w zdobyciu której trzeba mu pomóc. Nie jest to rzecz prosta.
Jeżeli z lenistwa czy z obojętności rodzice zajmują się przede wszystkim zdobywaniem przez dziecko pozornej mądrości, jeżeli; karzą jedynie postępowanie i gesty zakłócające ich osobisty spokój, zamiast starać się dotrzeć do głębi natury, zniekształcają oni sumienie dziecka i przyzwyczajają je do postaw, które nie kształtują uczuć i nie zmieniają ich, kiedy stają się szkodliwe.
Jeszcze większym złem jest zaspokajanie egoistycznych instynktów dziecka pod pozorem, że zawsze będzie czas aby je poprawić, kiedy osiągnie ono wiek rozumu. Rodzice zapominają, że nie koryguje się namiętności, jeżeli się im zostawiło czas na zapuszczenie głębokich korzeni w czasie pierwszych lat życia. Należy je atakować kiedy tylko się pojawią, zanim jeszcze zmienią się w przyzwyczajenia.
Metody wychowania bywają w oczywisty sposób zróżnicowane, a nawet przeciwstawne, w zależności od tego, czy wychowawcy zadowolą się miłością dziecka z dnia na dzień, nie myśląc o jego moralnej przyszłości, czy też kiedy przede wszystkim zajęci są kształceniem go pod kątem zalet, jakie składają się na moralną wartość dorosłego.
WŁADZE WYCHOWAWCY
Dziecko w chwili swojego przyjścia na świat nie posiada jeszcze ani wiedzy, ani świadomości. Jest niewolnikiem swoich kaprysów i nie potrafi używać wolności. Tym niemniej jego przeznaczeniem jest stać się człowiekiem świadomym swoich postanowień, zdolnym samodzielnie sobą kierować przez wolne wybory oraz używać wyższych zdolności, które kształtują jego moralną osobowość.
A przecież, aby stać się osobą moralną, dziecko potrzebuje pomocy innych. Pozostawione samo sobie nie jest zdolne kierować swoimi instynktami. Zadanie prowadzenia dziecka ku wolności i formowania jego sumienia zostało powierzone przez Opatrzność właśnie dorosłym – rodzicom. Są oni, w dosłownym tego słowa znaczeniu, przedstawicielami Boga. Dlatego też, aby im pomóc w zrealizowaniu tego wzniosłego i trudnego zadania, Bóg powierza im, jako swoim przedstawicielom, władze, które są odblaskiem Jego własnych przymiotów.
PRZYMIOT MIŁOŚCI
Pierwszym przymiotem boskości, podsumowującym i skupiającym w sobie wszystkie boskie doskonałości, jest przymiot miłości: Bóg jest miłością. To z miłości stworzył świat, z miłości daje dusze wszystkim ludziom i z miłości powołuje je do wiecznego szczęścia. Daje On do dyspozycji ludziom wszystkie dobra doczesne i duchowe, które są niezbędne do realizacji ich zadania na ziemi i osiągnięcia duchowego celu.
Właśnie iskrę tego pierwszego atrybutu Bóg położył w sercu małżonków przez łaskę sakramentalną. Również z miłości, jaką żywią do siebie wzajemnie, małżonkowie winni dać życie dzieciom i poświęcić się ich moralnemu kształceniu.
Miłość odróżnia w sposób istotny poczęcie ludzkie od tego, które ma miejsce u zwierząt i roślin: u roślin rozmnażanie odbywa się przez rozwój zarodników, u zwierząt – przez ślepe siły instynktu. U człowieka rozmnażanie, aby było zgodne z Bożym planem, nie powinno nigdy mieć miejsca bez udziału prawdziwej miłości, która jest najwyższą oznaką ludzkiej godności. Właśnie z miłości rodzice, świadomi swojej odpowiedzialności duchowej, winni dać życie nowym stworzeniom. Każde dziecko, które przychodzi na świat tylko za sprawą gwałtowności cielesnego instynktu, jest dzieckiem, które źle przychodzi na świat – natomiast dziecko będące owocem prawdziwej miłości jest dobrze urodzone. Otrzymuje ono w chwili swoich narodzin pierwsze błogosławieństwo: błogosławieństwo dwóch zjednoczonych serc.
Miłość, jaką rodzice darzą dzieci, nie powinna być mylona z wymaganiami instynktu, który zwierzęta posiadają wobec swoich małych. Jakkolwiek cuda instynktu byłyby zadziwiające, miłość nieskończenie je przewyższa: należy do innego porządku, Bierze swoje źródło w nadrzędnych światłach uważnego i inteligentnego od: dania, które ma za cel ukształtowanie moralnej osoby, to znaczy osoby, która będzie, ze swojej strony, obdarzona sumieniem i miłością.
Każde postępowanie, którego skutkiem są narodziny dziecka z powodu seksualnej przygody, każda doktryna, która popiera pomnażanie narodzin dzięki sposobom naukowym, takim jak sztuczne zapłodnienie, niezależnie od prawdziwej miłości, są moralnymi okropnościami, które sprowadzają człowieka ni mniej ni więcej tylko do poziomu zwierzęcia.
PRZYMIOT INTELIGENCJI
W Bogu miłość i inteligencja nie mogą się rozłączyć. Bóg kocha ludzi i pragnie doprowadzić ich do poznania Prawdy.
Od chwili, gdy rodzice zostają powołani do współpracowania z dziełem Boga wydając na świat dziecko, otrzymują od Boga środki działania i wpływu, jakie pozwolą im na kierowanie dzieckiem i doprowadzenie je nie tylko do odkrycia Prawdy, ale także do życia Nią w taki sposób, że stanie się dla niego wartością ściśle osobistą. Dzięki darowi inteligencji są zdolni oświecić dziecko na drodze życia, ustrzec jego umysł od błędów, odsłonić wiadomości, które pozwolą mu na ukształtowanie osobowości moralnej i intelektualnej.
W chwili narodzin dziecko nie posiada jeszcze żadnego światła. Jest zatopione w ciemnościach i ignoruje drogi prowadzące je do cel. Posiadając doświadczenie i inteligencję, ojciec i matka są zdolni do ukierunkowania wysiłków dziecka i do przeszkodzenia mu w pójściu złą drogą. To jeden z powodów, dla których boska przezorność czyni zdolnymi do prokreacji i do wychowania dzieci jedynie osoby dorosłe, to znaczy – uważane za zdolne do ukształtowania moralnej osobowości dziecka.
Im lepiej są ukształtowane inteligencja i sumienie rodziców, tym bardziej będą oni zdolni do dobrego pokierowania duszą dziecka i do wytłumaczenia mu różnicy pomiędzy dobrem a złem, prawdą a fałszem.
Dar inteligencji nie zakłada jednak, że rodzice posiadają wrodzoną wiedzę! Wielu z nich zniekształca boski plan przez niewystarczające wykształcenie moralne i intelektualne. Podlegając ignorancji i błędowi, mają oni obowiązek się kształcić, aby lepiej poznać dziecko i stosować wobec niego najlepsze metody wychowawcze, jeżeli sami nie zdążają do ideału zgodnego z wymaganiami prawdy i moralności, oddalą od niego dziecko i sami pobłądzą.
ATRYBUT „OPATRZNOŚCI”
Rodzice są – przez przyzwolenie Boże –opatrznością dziecka. Są zobowiązani odpowiadać na jego potrzeby, tak fizyczne, jak i duchowe. Czy nie dlatego właśnie, aby mogli zdobyć przez swoją pracę wszystkie konieczne dla utrzymania dziecka dobra, ojciec i matka posiadają siłę i władzę nad nim? Bez ich pracy i poświęcenia dziecko niechybnie by zginęło.
Choć większość rodziców troszczy się o zapewnienie dziecku wszystkich materialnych dóbr, jakie są niezbędne dla jego życia, wielu zaniedbuje zdobycie dóbr duchowych, które również mają mu przekazać. Inni ograniczają liczbę dzieci do minimum, w nadziei zwiększenia ich komfortu i ułatwienia im życia. Zapominają, że zbyt wybiórczo zajmując się dobrami materialnymi, zaniedbują dobra duchowe, które stanowią wartość całego życia ludzkiego. Zapominają, że wysiłki i walki towarzyszące zwykle wychowaniu licznej rodziny są niezbędnymi elementami kształtowania się charakterów, oraz że egoizm, który doprowadził ich do zmniejszenia liczby dzieci, pozbawia je istotnego dobra duchowego: hojności. Czyż dziecko wychowane w luksusie nie jest narażone na to, że pozostanie zawsze słabe i niezdolne do przezwyciężania trudności i doświadczeń życiowych?
Być opatrznością dziecka to znaczy czuwać nad przekazaniem mu moralnych sił, które pomogą mu w dobrym życiu, i nie zadowalać się obsypywaniem go dobrami materialnymi.
KTO POSIADA PRAWO DO WYCHOWANIA?
Aby uniknąć wszelkiej niejasności w tym stadium naszych rozważań, wypada zapytać: kto i w jakim stopniu posiada prawo do wychowania dziecka? Oczywiście, pragniemy tutaj mówić głównie o wychowaniu przez rodziców. Ale dla jasności nadmieńmy, iż inni mogą mieć również prawo do wychowania dziecka.
Wychowanie jest naturalnym następstwem poczęcia i wydania dziecka na świat. Jest więc oczywiste, że to ci, którzy poczęli i wydali dziecko na świat, to znaczy rodzice, mają prawo i obowiązek wychowywania – albo osobiście, albo przez swoich przedstawicieli.
Rodzice dają dziecku jedynie życie naturalne. Nadprzyrodzone życie łaski jest mu dane nie przez nich, ale przez Kościół, który poczyna i wydaje w ten sposób na świat w wymiarze nadprzyrodzonym, posiada więc prawo – już nie naturalne, jak rodzice, ale nadprzyrodzone – wychowywania dusz, które zrodził dla łaski. A o ile łaska stoi ponad naturą, a nadprzyrodzone nad przyrodzonym, o tyle prawo Kościoła nad ochrzczonymi przewyższa prawo rodziców nad ich dziećmi.
Biologiczne poczęcie jest zawsze niezależne od woli dziecka: to dlatego każdy rodzic jest z prawa naturalnego jego wychowawcą. Natomiast poczęcie nadprzyrodzone przez chrzest jest wynikiem wolnej woli: dlatego też Kościół posiada prawo jedynie nad ochrzczonymi, którzy dobrowolnie poddali się narodzinom z łaski.
W ten właśnie sposób należy rozumieć tę niezmienną doktrynę Kościoła: dziecko, dopóki rodzice są za nie odpowiedzialni, nie może zostać ochrzczone wbrew ich woli (nie dotyczy to sytuacji nadzwyczajnych, tj. np. w niebezpieczeństwie śmierci – przyp. red. Rodziny Katolickiej), ponieważ do chwili chrztu nie należy ono do Kościoła, a jedynie, zgodnie z prawem naturalnym, do swoich rodziców.
Z drugiej strony jest jasne, iż Kościół sprawuje swoje nadprzyrodzone prawo zasadniczo przez chrześcijańskich rodziców, którzy dobrowolnie poprosili o chrzest dla swojego dziecka i zobowiązali się wychować je w wierze. To dlatego prawo wychowawcze Kościoła jest dalekie od pomniejszania odpowiedzialności rodziców, a jeszcze ją zwiększa, ponieważ nie są oni jedynie zobowiązani do ukształtowania człowieka – obywatela ziemskiego państwa, ale także chrześcijanina, przeznaczonego dla Nieba.
Rodzina Katolicka, nr 3 (przy ZW 34), s. I. [3/2000 (34)]