Początki tego nabożeństwa maryjnego, znanego większości katolików w Polsce już od pięciuset lat, sięgają czasów zakonów rycerskich, kiedy to wśród sporów teologicznych zwyciężała prawda o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Powstały one prawdopodobnie w Hiszpanii. Forma tego nabożeństwa wytworzyła się z oficjum brewiarzowego o Niepokalanym Poczęciu, a następnie szybko się rozprzestrzeniła w całym zachodnim Kościele. Pierwszy polski przekład oficjum w postaci „Godzinek” (nazwa wzięta od godzin brewiarzowych – pór odmawiania poszczególnych części) wyszedł w druku w roku 1482 w Modlitewniku, w którym zawarte są pieśni autorstwa bł. Władysława z Gielniowa, stąd też temuż Błogosławionemu przypisuje się autorstwo Godzinek. Z całą pewnością ten wielki czciciel Maryi przyczynił się do rozszerzenia tegoż nabożeństwa. Obecny polski tekst Godzinek został, być może, ułożony przez znanego tłumacza Pisma św., x. Jakuba Wujka SI, stąd też wszystkie urywki biblijne są podane z jego właśnie przekładu.
Wiele tytułów Maryi, Jej starotestamentowych wzorów i jakby zapowiedzi, pochodzi z księgi Pieśni nad pieśniami, w której przedstawiona jest najgłębsza i najwznioślejsza miłość oblubieńcza, która w bezpośrednim brzmieniu tekstu mówi o dwojgu ludziach – oblubieńcach, bohaterach tej księgi; w głębszym znaczeniu tej natchnionej księgi zawiera się obrazowy opis miłości Boga do narodu wybranego – Izraela, którym dziś jest Kościół katolicki. Oblubienicą jest więc Mistyczne Ciało, każdy członek tego Ciała, a w szczególny sposób Matka wszystkich członków Mistycznego Ciała, Najświętsza Maryja Panna.
Godzinki, małe oficjum ku czci Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, zawierają – można rzec – całą teologię maryjną; ośmielę się stwierdzić wprost: są one perłą katolickiej mariologii. Są też jakby rozwiniętą litanią do Matki Bożej.
Jak już wspomniałem, Godzinki są wyrazem wiary w Niepokalane Poczęcie; tę prawdę, którą z całym wstrętem odrzucają protestanci i której zaprzeczają nawet (niektórzy – por. dalej) prawosławni (sic!). Tu warto zatrzymać się chwilę nad prawosławiem, które na ogół uważane jest tylko za schizmę, a nie za herezję. A przecież po oderwaniu się od Rzymu, po odrzuceniu nieomylnej władzy papieskiej, chrześcijanie, nie mając pod swymi stopami Skały, chwieją się w prawdzie, popadając w różne herezje. Po ogłoszeniu dogmatu o Niepokalanym Poczęciu prawosławni, którzy tytułowali Matkę Bożą Prenieporocznaja – „Prze niepokalana”, zaczęli udowadniać, jakby z czystej chęci odcięcia się od Kościoła, że Prenieporocznaja nie jest tak „nieporocznaja”, jak chcieliby Ją widzieć katolicy. Doprawdy, przedziwna to teologia ludzi, którzy chcą być wielkimi czcicielami Matki Bożej i za takich uchodzą. Choć trzeba przyznać, że wielu wybitnych prawosławnych teologów wierzy w Niepokalane Poczęcie, nie przyjmują jednak tej prawdy jako dogmatu. Uznają oni jeden dogmat maryjny: Theotokos – „Boża Rodzicielka”.
W Jutrzni, co wydaje się bardzo logiczne ze względu na porę dnia, tj. ranek, nazywamy Maryję Gwiazdą porankową, zaś wiele polskich pieśni nazywa Ją Jutrzenką (co to samo oznacza), gdyż Ona, jak jutrzenka, która świeci zanim wzejdzie słońce, zaistniała przedtem, zanim wydała na świat Słońce Sprawiedliwości.
„Ogromna czartu jesteś, w szyku obóz silny” – śpiewamy w Prymie. Jest to echo słów Pieśni nad pieśniami; „Któraż to jest, która idzie jak zorza powstająca, piękna jak księżyc, wybrana jak słońce, ogromna jak wojska uszykowane porządnie?’’ (Pnp 6, 9). „Jej Wielmożność u Boga” Kościół podkreśla w oficjum na święto Matki Bożej Różańcowej, które zostało ustanowione na pamiątkę zwycięstwa nad Turkami, przypisywanego przemożnej pomocy Najświętszej Dziewicy. Mówi o Niej: Quia cunctas haereses sola interemisti – „Wszystkie herezje Samaś zniszczyła”. Czyi dzisiaj jeszcze można mówić o niszczeniu herezji? Obecnie nie mówi się już wcale o heretykach, już w przeszłość odchodzi określenie „bracia odłączeni”; najnowszy łamaniec teologiczny mówi nawet o „Kościołach siostrzanych”! Dlatego też mówiąc teraz o Matce Bożej unika się tych słów prawdy, że jest Ona potęgą w walce ze złym duchem. Powinniśmy Bogu dziękować, że mimo nowych metod duszpasterskich, mimo rozprzestrzeniania się nowych heretyckich ruchów, śpiewa się jeszcze Godzinki w drodze na Jasną Górę, co jest w rzeczywistości odtrutką na „dialog ekumeniczny”. Przecież to właśnie „dla dobra dialogu ekumenicznego” nie ogłasza się dogmatu o Wszechpośredniczce Łask i Współodkupicielce. A popatrzmy, co na ten temat znajdujemy w Godzinkach. Oto w Sekście śpiewamy: „Brama na wschód wystawiona” – Maryja jest Bramą, przez którą nawiedził nas Wschód z wysokości (Łk 1, 78), przez którą wzeszło Słońce sprawiedliwości, Jezus Chrystus. Judyt wojująca”, będąc pogromicielką szatana, jak ta żydowska wdowa, która ucięła głowę Holofernesowi, przyniosła wybawienie już nie tylko jednemu narodowi, ale całemu światu. Przez Jej fiat pokonany został odwieczny wróg ludzkości – piekielny Holofernes, czyhający na nasze zbawienie. Dalej: Rachel, żona Jakuba, dzięki szczególnemu działaniu Bożemu porodziła Józefa, „ożywiciela Egiptu” (faraon zmienił Józefowi imię, które w języku Egipskim znaczyło „Zbawiciel świata” [Rodz 41, 44], co w zamierzeniach Bożej Opatrzności miało wskazywać na zapowiedź przyjścia prawdziwego Zbawiciela świata).
Maryja dzięki wyjątkowej łasce dała światu „Sprawcę życia” (Dz 3, 15). Bez Maryi, bez Jej szczególnej roli w Bożym dziele zbawienia, niemożliwym byłoby takie zrodzenie Zbawiciela, bez Jej doskonałego posłuszeństwa woli Bożej, Jezus Chrystus nie mógłby z taką miłością być przyjęty do łona, narodzony, wykarmiony i wychowany. I jak tu nie mówić o szczególnej, jedynej w swym rodzaju roli Współodkupicielki?
Maryja, która między grzesznikami „Jak lilia między cierniem” „kruszy łeb smokowi” nie inną zbroją, jak tylko głęboką pokorą. Wyraża to najlepiej Jej obraz z Cudownego Medalika: Niepokalana Dziewica depce łeb piekielnego gada.
Kompleta jest wieńcem, jaki splatamy „Pani łaskawości”, uznając Ją, Wniebowziętą, godną stać „po prawej ręce Króla (…) w złotogłowie”. O, Rodzicielko łaski, o Wszechpośredniczko łask wszelkich, przez Twoje wstawiennictwo mamy nadzieję oglądać „Boga na górnym Syjonie!”.
Śpiewanie Godzinek przed Mszą św. stało się dobrym zwyczajem w naszych kaplicach. Zwyczaj ten, w naszej Ojczyźnie uświęcony wielowiekową tradycją, należy podtrzymywać, aby podtrzymywać w sobie żywą wiarę katolicką. Jak się modlimy, tak wierzymy – módlmy się więc, śpiewając Godzinki i inne pieśni i hymny duchowe, „śpiewając igrając w sercach” (Ef 5, 19) Panu za ten „Cud żywy nad podziwy”, którą wśród wielu Polaków czcił w szczególny sposób wdzięczną pieśnią także św. Kazimierz Królewicz.
Zawsze Wierni, nr 34, 05-06.2000, s. 74.