Kard. G. Siri, Mężczyzną i niewiastą stworzył ich

List pasterski Giuseppe kard. Siriego

Do Duchowieństwa,

Do wszystkich Sióstr nauczających,

Do umiłowanych synów z Akcji Katolickiej,

Do Wychowawców pragnących prawdziwie przekazywać Doktrynę Chrześcijańską

Wraz z pierwszymi oznakami późno nadchodzącej tego roku wiosny obserwujemy pewien wzrost w używaniu męskich strojów przez dziewczęta, kobiety, a nawet matki rodzin.

Do roku 1959 ubiór taki oznaczał zwykle turystę, obecnie jednak wydaje się, że znaczna liczba dziewcząt i kobiet z samej Genui wybiera się na wycieczki ubrana w męski strój (spodnie). Popularyzacja tego rodzaju zachowań skłania nas do poważnych przemyśleń i prosimy tych, do których skierowana jest ta Nota, aby zwrócili na ten problem całą uwagę na jaka zasługuje on w oczach każdego świadomego swojej odpowiedzialności przed Bogiem. Pragniemy przede wszystkim dać wyważony osąd moralny na temat noszenia męskich strojów przez kobiety. Tak więc, nasze opinie dotyczą jedynie kwestii moralności.

Po pierwsze, jeśli chodzi o okrycie ciała kobiety, nie można powiedzieć, żeby noszenie przez kobiety męskich spodni stanowiło tak ciężkie wykroczenie przeciwko skromności, ponieważ spodnie z pewnością zakrywają więcej kobiecego ciała, niż współczesne sukienki. Z drugiej strony jednak, strój, aby był skromny, musi nie tylko zakrywać ciało, ale również nie przylegać do niego zbyt ściśle. Prawdą jest, że większość kobiecych strojów przylega dziś do ciała ściślej niż spodnie, które mogą być, i de facto są, coraz bardziej obcisłe, co stanowi nie mniejsze pole do obaw niż nadmierne eksponowanie ciała. Tak więc problem nieskromności nie może zostać tu pominięty, choć nie należy go też sztucznie wyolbrzymiać.

Jest jeszcze inny aspekt noszenia spodni przez kobiety, który wydaje się Nam o wiele poważniejszy. Używanie męskich ubiorów przez kobiety uderza przede wszystkim w nie same: Po pierwsze zmienia właściwą im kobiecą psychikę. Po drugie wpływa na postawę wobec męża i psuje stosunki między płciami. Uderza wreszcie w kobietę jako matkę – degradując jej godność w oczach dzieci.

Każdy z tych punktów powinien być starannie rozważony.

Męskie stroje zmieniają psychikę kobiety

Powodem skłaniającym kobiety do noszenia męskich strojów jest zawsze chęć naśladowania, a raczej konkurowania z mężczyzną, uważanym za silniejszego, mniej skrępowanego i bardziej niezależnego. Ta motywacja pokazuje jasno, że męski ubiór jest w tym przypadku widzialnym przejawem wewnętrznego pragnienia, by „być jak mężczyzna”. Jednak od kiedy istnieje człowiek, strój, który nosi, zawsze narzuca i kształtuje jego postawę, ruchy i zachowanie w taki sposób, że choć sam będąc manifestacją zewnętrzna, oddziałuje wewnętrznie narzucając pewną szczególną mentalność.

Dodajmy, że zjawisko noszenia przez kobiety męskich strojów wiąże się zawsze w mniejszym lub większym stopniu z odrzuceniem jej własnej kobiecości, tak, jakby była ona czymś niższym i gorszym, podczas, gdy jest tylko czymś odmiennym.

Przytoczone powody, do których dochodzi wiele innych, wystarczają by zrozumieć, na jak wielkie niebezpieczeństwo wystawiają się kobiety ubierając lekkomyślnie męskie stroje.

Noszenie męskich strojów przez kobiety przyczynia się do zachwiania prawidłowych stosunków pomiędzy płciami

Kiedy stosunki pomiędzy obiema płciami zmieniają się wraz z dojrzewaniem, instynkt wzajemnego przyciągania staje się dominujący.

Podstawowym bodźcem tego przyciągania jest odmienność płci, które wzajemnie się dopełniają. Jeśli ta „odmienność” stanie się mniej oczywista przez usunięcie jednego z jej zewnętrznych przejawów i, co za tym idzie, przez osłabienie właściwej danej płci struktury psychicznej – rezultatem będzie usunięcie fundamentu, na którym opierały się dotychczasowe stosunki.

Konsekwencje idą jednak jeszcze dalej. Wzajemnemu przyciąganiu płci towarzyszy, równie naturalnie, uczucie wstydu, utrzymujące instynkt na wodzy. Narzuca ono szacunek i uczucie zdrowej bojaźni przed wszystkim, co mogłoby popchnąć instynkt do wszelkich niekontrolowanych działań. Zmiana stroju, który przez swoją odmienność manifestuje ograniczenia natury oraz wzmacnia jej bodźce obronne, oznacza de facto zniwelowanie tych ograniczeń i osłabienie instynktu wstydu. Kiedy więc naturalna reakcja wstydu zanika, osłabiona przez brak zewnętrznych hamulców, stosunki pomiędzy płciami stopniowo degradują się do poziomu czystej zmysłowości, któremu towarzyszy całkowity brak wzajemnego respektu i szacunku. Doświadczenie pokazuje nam, że kiedy kobieta dobrowolnie wyrzeka się atrybutów swojej płci, mechanizmy obronne zostają rozregulowane, a złe skłonności zyskują dodatkowy bodziec.

Męskie stroje degradują godność matki w oczach dzieci

Wszystkie dzieci są w naturalny sposób wyczulone na godność matki. Analizując pierwsze kryzysy duchowe z okresu poprzedzającego ich wejście w dorosłe życie widzimy, jak bardzo liczy się w tym czasie wrażliwość matki i jej poczucie przyzwoitości. Wrażliwość dzieci jest pod tym względem bardzo wyostrzona. Dorośli mając to już za sobą szybko o tych sprawach zapominają. Jeśli jednak sięgniemy pamięcią wstecz – przypomnimy sobie surowe wymagania, jakie stawiają instynktownie dzieci swoim matkom, jak również głębokie i straszne czasem reakcje budzące się w nich pod wpływem nieskromnego zachowania rodziców.

Wiele późniejszych dramatów ma swoje podłoże w tych pierwszych doświadczeniach niemowlęctwa i dzieciństwa. Dziecko może nie znać pojęć nagości, frywolności czy niewierności, posiada jednak szósty zmysł, przez który poznaje te zjawiska, zadające mu cierpienie i głęboko raniące duszę.

Wszystko to skłania nas do traktowania tych problemów z należytą powagą, mimo iż wielu nie dostrzega bezpośrednich konsekwencji ubierania męskich strojów przez kobiety.

Fundamentalne zmiany w kobiecej psychice na dłuższą metę prowadzą nieodwracalnie do zniszczenia rodziny, niewierności małżeńskiej, zaniku miłości, a w konsekwencji uderzają w całe społeczeństwo. To prawda, że destrukcyjne efekty noszenia niewłaściwych strojów mogą być słabo widoczne w krótkim okresie czasu. Należy jednak pamiętać, że niektóre procesy zachodzą powoli, osłabiając, raniąc i deprawując.

Czy można sobie wyobrazić jakiekolwiek normalne stosunki pomiędzy mężem a żoną przy tak głębokich zmianach w kobiecej psychice? Czy możliwe jest w takiej sytuacji prawdziwe wychowywanie dzieci, wymagające ogromnej subtelności, na które składa się wiele trudno uchwytnych elementów i w którym intuicja matki i instynkt odgrywają tak ogromną rolę, zwłaszcza w tym pierwszym delikatnym okresie życia? Co te kobiety będą w stanie dać swoim dzieciom, jeżeli wskutek ciągłego noszenia męskich ubiorów ich główną ambicją stała się konkurencja z mężczyzną kosztem aspiracji właściwych ich płci?

Dlaczego, pytamy, odkąd istnieje człowiek, a raczej od kiedy prowadzi on życie cywilizowane, niezależnie od epoki i miejsca, zawsze i wszędzie mamy do czynienia ze zróżnicowaniem funkcji społecznych obu płci? Czyż nie możemy w tym dostrzec bezsprzecznego świadectwa prawa obowiązującego cały rodzaj ludzki? Podsumowując: gdziekolwiek kobiety nosiłyby męskie stroje, w dłuższej perspektywie będziemy mieli do czynienia z naruszeniem porządku naturalnego.

W tej sytuacji, wszystkie osoby zajmujące odpowiedzialne stanowiska powinny rozbudzić w sobie prawdziwy zmysł ostrzegawczy, alarmujący w warunkach zagrożenia.

Kierujemy to napomnienie do wszystkich księży parafialnych w ogólności, a do spowiedników w szczególności, do członków stowarzyszeń katolickich, do całego duchowieństwa, zwłaszcza do sióstr nauczających. Aby móc przeciwdziałać zagrożeniu, wszyscy muszą być go świadomi. Ta świadomość jest obecnie najważniejsza.

Odpowiednie działania muszą być podjęte we właściwym czasie, niech nikt jednak nie doradza nam ustępstw w obliczu nieuchronnych rzekomo zmian będących wynikiem naturalnej ewolucji ludzkości, etc.!

Ludzie mogą wybierać, gdyż Bóg pozostawił im wystarczająco dużo wolności, lecz podstawowe granice natury i nie mniej ważne ograniczenia wynikające z Wiecznego Prawa nigdy się nie zmieniały, nie zmienią się też ani obecnie, ani w przyszłości.

Istnieją więzy, które można próbować zerwać lub je zaakceptować, ale wybór ten kończy się wraz ze śmiercią; są ograniczenia, które puste fantazje filozofów mogą wyszydzać i nie traktować poważnie, ale które mszczą się bezwzględnie na tych, którzy przeciw nim występują.

Historia, przez zatrważające przykłady z życia i upadków narodów, pokazuje, że konsekwencją każdej próby naruszenia natury ludzkiej jest prędzej czy później katastrofa.

Od czasów pojawienia się dialektyki Hegla, karmieni jesteśmy mrzonkami, które większość ludzi przyswaja sobie, choćby tylko biernie. Jednak natura, prawda, jak i prawo z nich wypływające, pozostają niewzruszone, miażdżąc głupców wierzących naiwnie w możliwość radykalnych i głębokich zmian natury ludzkiej.

Konsekwencją takich naruszeń praw natury nie jest wykreowanie Nowego Człowieka, ale zamęt, niepewność, zatrważająca oschłość dusz i wstrząsający wzrost liczby życiowych rozbitków, nie dostrzeganych już nawet przez ogół, pogrążonych w smutku, nudzie i negacji. Skutki zakwestionowania niezmiennych norm odnajdujemy w rozbitych rodzinach, przyspieszanych sztucznie zgonach, starych ludziach pozostawionych samym sobie, młodzieży celowo deprawowanej, a w końcu w duszach pogrążonych w rozpaczy i odbierających sobie życie. Wszystkie te ludzkie tragedie dobitnie pokazują, że Boży plan nie dopuszcza żadnych modyfikacji i nie dostosowuje się do obłąkanych idei tzw. filozofów

Jak już zaznaczyliśmy, tych, do których skierowana jest ta nota, prosimy o sygnalizowanie niebezpieczeństwa. Oni sami wiedzą, co muszą mówić, zaczynając od małych dziewczynek przesiadujących jeszcze na kolanach matek.

Wiedzą, że muszą bez popadania w przesadę i fantazję określić, w jakim zakresie można tolerować męskie stroje u kobiet, jako ogólną zasadę. Wiedzą, że nie wolno im być tak słabym, aby ktoś mógł pomyśleć, że przymykają oczy na zwyczaj, który wślizgnął się niepostrzeżenie i podkopuje fundamenty moralne wszystkich instytucji.

Oni, kapłani, znają sposób postępowania, jaki musza przyjąć w konfesjonałach, z jednej strony nie sugerując ciężkiego przewinienia w każdym przypadku, z drugiej jednak okazując zawsze stanowczość i zdecydowanie. Ponadto należy zrozumieć potrzebę przyjęcia wspólnego sposobu działania, wspomaganego przez współpracę wszystkich ludzi dobrej woli, tak, by stworzyć prawdziwą tamę dla nadchodzącej powodzi.

Ci z was, którzy ponoszą w jakikolwiek sposób odpowiedzialność za dusze, rozumieją, jak korzystne jest posiadanie w tej walce sprzymierzeńców w ludziach kultury, środkach przekazu i rzemiośle. Stanowisko domów mody, znakomitych projektantów i przedstawicieli przemysłu odzieżowego ma tu kluczowe znaczenie. Zmysł artystyczny, wytworność i dobry smak potrafią dać w połączeniu rozwiązania odpowiednie i godne, wskazując, jaki strój byłby odpowiedni dla kobiety podczas jazdy motocyklem, tych czy innych ćwiczeń gimnastycznych albo pracy. Rzecz w tym, aby zachować skromność pogodzoną z niezmienną istotą kobiecości: kobiecości, która bardziej niż cokolwiek innego dla każdego dziecka będzie zawsze związana z twarzą matki.

Nie zaprzeczamy, że współczesne życie stwarza problemy i stawia wymagania nieznane nieraz naszym przodkom. Twierdzimy jednak, że są rzeczy bardziej warte ochrony niż nietrwałe mody, a każda osoba inteligentna obdarzona rozsądkiem i dobrym smakiem potrafi zawsze znaleźć odpowiednie i godne rozwiązania. Dlatego mając na uwadze dobro dusz (ze względu na miłość Boga) występujemy zdecydowanie przeciw atakom na różnice, dzięki którym obie płcie wzajemnie się uzupełniają.

Spotykając kobietę w męskim stroju powinniśmy widzieć nie tyle ją, co ludzkość – taką, jaka się stanie w wyniku przejęcia na dobre przez jej żeńską część cech męskich. Nikt nie może widzieć korzyści w nadejściu epoki nacechowanej nieokreślonością, niedoskonałością i dwuznacznością.

Ten Nasz list nie jest skierowany do szerokiego ogółu, lecz do bezpośrednio odpowiedzialnych za dusze, za wychowanie, za katolickie stowarzyszenia. Niech wykonują swoją powinność, aby nie stali się jak wartownicy śpiący na posterunku, podczas gdy zło wkrada się podstępnie do środka.

† Giuseppe kard. Siri

Arcybiskup Genui

12 czerwca 1960 r.

Rodzina Katolicka, nr 3 (przy ZW 34), s. V. [3/2000 (34)]