Pan Robert Roman, z zawodu drwal, jest ojcem rodziny z jedenaściorgiem dzieci. Mieszka w Post Falls (USA) w pobliżu szkoły Bractwa. W ubiegłym roku, zwiedzając kraj swych przodków, gościł przez dwa tygodnie w warszawskim Przeoracie Bractwa. Przy tej okazji udzielił nam wywiadu.
„Rodzina Katolicka”: Jak określiłby Pan rodzinę katolicką?
P. Robert:Tak jak rodzinę świętego Bernarda: zwróconą ku Bogu. Ojciec musi prowadzić rodzinę, matka zaś musi wzmacniać cnotę uległości. Muszą mieć pewność, że podążają tą samą drogą, zgodną z zasadami moralności katolickiej. Gdy pojawiają się różnice zdań czy problemy pomiędzy mężem a żoną, najpierw niech idą do Boga spytać: dlaczego pojawiły się i skąd się wzięły te problemy? Czemu mamy różne zdania? Poza tym jest także bardzo ważne, aby mieć dobrego kierownika duchowego.
Ma Pan wiele dzieci. Czy nie ma niebezpieczeństwa, że jest ich za dużo, aby je wszystkie dobrze wychować?
Trzeba ufać w boską Opatrzność, albowiem On wie o nich od zawsze i wie, co jest dla nich najlepsze. Przy okazji, dzieci nie pojawiają się wszystkie na raz, tak więc starsze mogą pomagać młodszym. Chrońmy je przed wpływem materialistycznego świata, pielęgnujmy ich niewinność oraz czystość serca. Walczmy o niewinność swych dzieci. Trzeba chronić je przed wpływem świata, szczególnie przed telewizją. Rodzina musi być świątynią.
Bez jakichkolwiek wątpliwości, wychowanie dzieci jest niezmiernym poświęceniem się rodziców. To jest nasza droga powrotu do Boga. Przyszłość naszej rodziny (i nie tylko rodziny, ale i całego społeczeństwa) zależy od tego, jak wychowamy nasze dzieci. Musimy przekazać naszym dzieciom wszystko, co w nas najlepsze.
Co Pan robi, ażeby zachować wiarę u swoich dzieci?
Codziennie wspólnie odmawiamy Różaniec, ojciec prowadzi modlitwę. Dzieci naśladują to, co robi ich ojciec. Czytamy wspólnie pobożne książki, szczególnie żywoty katolickich bohaterów i świętych. Matka uczy najmniejsze dzieci. One są takie niewinne. Nie ma dla nich nic ważniejszego niż nasz dobry przykład. Skierujmy ich ku Bogu, ku Najświętszej Maryi Dziewicy. Uczmy ich wielkiego szacunku wobec naszego Boga w Najświętszym Sakramencie.
Jeśli łatwo jest wychowywać małe dzieci, jak radzi sobie Pan z trudnym czasem okresu dojrzewania?
Znowuż, powinniśmy ufać Bogu oraz mieć otwarty, przyjazny stosunek do dzieci. Musimy być rozważni w doborze swych słów i w ten sposób przekazywać im wielki szacunek dla tajemnicy ludzkiego ciała. Matka musi objaśniać dziewczynkom fizyczne zmiany zachodzące w kobiecie. I będzie to czynić wraz z Najświętszą Maryją Dziewicą. Ona wie o tych wszystkich fizycznych sprawach. I zawsze pozostaje czysta, niepokalana! Po raz kolejny, własny przykład jest najważniejszy. Dzieci muszą zawsze widzieć nas działających zgodnie ze swoimi regułami. A gdy dorosną, będą się same wychowywać.
Jak pomagać swoim dzieciom w wyborze współmałżonka?
Pozwalam sobie zadać im pytanie: to jest twój przyszły towarzysz życia, czy chciałbyś, aby ta osoba była twoim własnym ojcem czy matką? Droga życiowa określona jest przez cele. Gdy nie ma wspólnych celów w sprawach podstawowych, nastąpią nie kończące się konflikty. Dlatego też dzieci winny wybrać współmałżonka, kierując się tą samą tradycyjną katolicką wiarą, tą samą miarą, tymi samymi celami, aby stworzyć rodzinę katolicką.
Widział Pan w Polsce kilka tradycyjnych rodzin oraz warunki, w jakich żyją. Jaką dałby im Pan radę?
Ufajcie w Opatrzność, Bóg kocha dzieci bardziej niż my sami. Upewnijcie się o ich duchowym dobrobycie. Spójrzcie na niebiosa. Cierpienie i poświęcenie są łaską. Módlcie się o szkołę, to jest bardzo ważne. Dokonajcie wielkich poświęceń na rzecz szkoły. W USA rodziny wspierają szkoły. Zbudowałem nowy dom, miałem dobrą pracę. Dla dobrej szkoły dla moich dzieci przeniosłem się o wiele mil, musiałem znaleźć nową pracę. Dla dobra dzieci żadne poświęcenie nie powinno być zbyt wielkie.
Dziękujemy serdecznie za rozmowę.
Rozmawiał ks. K. Stehlin
Rodzina Katolicka, nr 2 (przy ZW 33). [2/2000 (33)]