„Areopag Gdański. Jesteśmy Kościołem” po raz trzeci

„Zawsze Wierni” nr 28, 05–06.1999 s. 56

W dniu 10 kwietnia br. odbyło się w Gdańsku spotkanie z cyklu „Areopag Gdański. Jesteśmy Kościołem”. Tym razem temat brzmiał: „Pluralizm w Kościele to luksus czy konieczność?”. W dyskusji brali udział bp Tadeusz Pieronek, rektor Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie oraz Rafał Smoczyński (który określił się jako „umiarkowany zwolennik opcji integracyjno-proeuropejskiej”) ze środowiska „Frondy”. Z powodu choroby odwołał swój przyjazd Marek Jurek, członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Ze strony dziennikarzy pytania zadawali Adam Hlebowicz i Janina Wieczerska. Wśród licznie zgromadzonej publiczności siedział abp Tadeusz Gocłowski oraz ok. dziesięcioosobowa grupa księży i kleryków. Na wstępie inicjator areopagu ks. Krzysztof Niedałtowski stwierdził, że celem spotkania jest zastanowienie się nad tymi problemami wewnątrzkościelnymi, które po Soborze stały się przedmiotem polemik, a które Polskę z przyczyn oczywistych ominęły. […]
Bp. Pieronek wymienił ruch „My jesteśmy Kościołem” i Bractwo Św. Piusa X jako nie będące w jedności z Kościołem, przez co wykluczone z wewnątrzkościelnego pluralizmu. Bractwo Św. Piusa X jest, według biskupa, w stanie schizmy, gdyż „Lefebvre potknął się na wolności”. […]
Chcąc podnieść temperaturę dyskusji, drugi z prowadzących spotkanie, ks. Bock przeczytał dwa pytania, które padły z sali: „Dlaczego w ramach pluralizmu nie daje się prawa do obrony swoich poglądów Bractwu Św. Piusa X?” oraz „Dlaczego na KUL-u toleruje się heretyckie poglądy o. Hryniewicza? Przecież św. Augustyn powiedział, że nie ma prawa dla błędu”. Odpowiadał bp Pieronek. W stosunku do Bractwa podtrzymał to, co powiedział już wcześniej; mówił też o negatywnym stosunku Bractwa wobec soborowej konstytucji o wolności religijnej. Podał przykład „łamania godności i wolności” niekatolików będących w małżeństwie z katolikami. Zdaniem bp. Pieronka „łamaniem godności i wolności człowieka” było żądanie przed Soborem od niekatolickiej strony małżeństwa pisemnego zobowiązania, że dzieci będą chowane w duchu katolickim. Św. Augustyna zdezawuował słowami „on wiele napisał”. Później przeszedł do obrony o. Hryniewicza. Oparł ją na wątpliwym twierdzeniu, że dociekanie niesprecyzowanych teologicznie tez jest dopuszczalne, oraz sugerował niedwuznacznie ewolucję dogmatów (pod pozorem lepszego ich zrozumienia). […]
Tradycjonalistyczną nutę areopagu podtrzymał Hlebowicz stwierdzając, że łatwiej rozmawiać „katolikom otwartym z niewierzącymi z Unii Wolności, Radiu Maryja z lefebrystami, ale dlaczego te grupy nie mogą razem rozmawiać w ramach miłości jednej wiary?”. Zadał również pytanie o stosunek do Mszy Trydenckiej. Jako pierwszy zabrał głos Smoczyński, którego wypowiedź przekreśliła go jako domniemanego katolickiego tradycjonalistę. „Na Msze trydenckie chodziłem dla moich przyjaciół i nie widzę w tej formule swego uczestnictwa” – powiedział. Wyjaśnił zaraz, że „może w niej” (Mszy Trydenckiej – przyp. red. Zawsze Wierni) „coś” jest skoro w Bractwie św. Piotra w Montanie jest wiele powołań. Widać było, że Tradycja jest dla niego tylko intelektualną spekulacją. Wyraził również swój przychylny stosunek do neokatechumenatu i ruchów charyzmatycznych, gdyż jego przyjaciele żyjący wiarą, uczestnicy tych ruchów, dają im pozytywną gwarancję. Natomiast wypowiedź bp. Pieronka była wręcz skandaliczna. Problem Mszy Wszechczasów sprowadził do łaciny („której nikt nie rozumie”) i odwrócenia celebransa tyłem do ludu („nic nie znaczące szczegóły”). Jako poparcie dla swoich wywodów przywołał łacińskie Msze św. na Wawelu, „na które nikt nie chodzi”. Zakończył bardzo emocjonalnie twierdząc, że „schizmatyckość i kacerstwo” polega na „czepianiu się szczegółów”.