Usprawiedliwienie jest działaniem łaski Chrystusowej, ale koniecznym jest współdziałanie z łaską, bo człowiek, jako istota rozumna, winien zdążać do swego celu, to jest, do połączenia się z Bogiem ze świadomością i dobrą wolą. Koniecznymi są zatem pewne usposobienia człowieka, gdy idzie o jego usprawiedliwienie przed Bogiem.
Tu właśnie różni się diametralnie nauka katolicka od protestanckiej. Luter chcąc w walce, jaką sam staczał z pożądliwością, uspokoić swe sumienie, wynalazł dla siebie i dla drugich teorię o zewnętrznym usprawiedliwieniu człowieka przez wiarę; twierdził, bowiem, że człowiek, skutkiem grzechu pierworodnego do gruntu skażony, nic sam z siebie dobrego uczynić nie może, co więcej, że każdy jego uczynek jest grzechem, ale że Bóg daje mu gotową już sprawiedliwość i to sprawiedliwość Boga –człowieka, aby nią przyodziać człowiek jakby szatą, tak atoli, że człowiek nie przestaje być grzesznym, tylko, że jego grzechy nie bywają mu poczytane. Tę sprawiedliwość przyswaja sobie człowiek przez wiarę, czyli raczej przez ufność, będącą „mechanicznym narzędziem, jakoby ręką do przyjmowania” sprawiedliwości Bożej. Kto wierzy, a raczej kto ufa, że Bóg przez zasługi Jezusa Chrystusa uznaje go za sprawiedliwego, ten już jest usprawiedliwiony i jedynie przez utratę wiary może to usprawiedliwienie utracić; zresztą jest ono stałe, pewne i u wszystkich ludzi równe. Kto jest usprawiedliwiony, temu inne przysposobienie czy dobre uczynki są niepotrzebne, temu też grzechy wcale nie szkodzą, jak to sam Luter Melanchtonowi zapewniał: „Więcej grzesz i silniej wierz, a bądź wesół w Chrystusie. Od Niego grzech nas nie oderwie, choćbyśmy tysiąckroć na dzień popełnili nieczystość lub zabójstwo”. Podobnie wyraził się najcelniejszy uczeń Lutra Melanchton: „Czyń co chcesz… a nawet grzesz jawnie, zamknij tylko oczy na twe postępowanie, rozważaj boskie obietnice i wierz mocno, że nie ma sędziego w niebie, ale że jest dobry ojciec, który w sercu żywi do ciebie najczulszą miłość”.
Tą nauką zagłuszył Luter swe sumienie, gdy zdeptawszy prawa Kościoła i swe śluby, ze zbiegłą mniszką Katarzyną Bora grzeszny zawierał związek. Ta nauka, dla zmysłowej natury ludzkiej tak wygodna, a w skutkach tak straszna, nie podobała się jednak niektórym nowszym protestantom, jak np. Schleiermacherowi, toteż starali się ją poprawić podnosząc znaczenie uczucia w rzeczach religii, ale za to ściągnęli na siebie zarzut, że się nachylają do dogmatów katolickich, przez Sobór Trydencki określonych.
Błędnie o usprawiedliwieniu uczył również Bajus w XVI i Hermes w XIX wieku. Natomiast Sobór Trydencki na sesji szóstej orzekł, że przez grzech pierworodny wolność woli nie została zniweczona, ale że sama wola bez łaski w porządku nadprzyrodzonym nic uczynić nie może, i że dorośli współdziałając z łaską winni się przygotować do usprawiedliwienia przez osobne akty, z których pierwszym jest wiara. A jakaż wiara jest tu potrzebna? Czy taka, jakiej protestanci wymagają, to jest, sama ufność, że człowiek dla zasług Chrystusa dostąpi od Boga usprawiedliwienia? Nie, ale wiara teologiczna, to jest nadprzyrodzone uznanie wszystkich prawd od Boga objawionych, przez wzgląd na nieomylną powagę Boga objawiającego: ta prawda wiary wynika z 12. Kanonu sesji szóstej tegoż Soboru: „Jeżeliby kto twierdził, że wiara usprawiedliwiająca niczym innym nie jest, jak tylko ufnością w Boskie miłosierdzie, odpuszczające grzechy dla Chrystusa, albo że ta ufność sama jedna nas i usprawiedliwia: niech będzie wyklęty”. Sobór zaś oparł się na jasnych słowach Pisma św.: Idąc na wszystek świat opowiadajcie Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i ochrzci się, zbawiony będzie (Mk 16, 15–16); Sprawiedliwy z wiary żyje (Rz l, 17). Bez wiary niepodobna jest spodobać się Bogu. Albowiem przystępującemu do Boga potrzeba wierzyć, iż jest oddawcą tym, którzy Go szukają (Hbr 11, 6) – i na zgodnych świadectwach Tradycji.
Wiara jednak sama nie wystarcza do usprawiedliwienia dorosłych, ale potrzebne są prócz tego inne cnoty, jak bojaźń święta, ufność w miłosierdzie Boże, początkowa miłość, obrzydzenie grzechów z żalem za grzechy, postanowienie poprawy i chęć przyjęcia Sakramentów; a pomaga wielce modlitwa, post i jałmużna. Jasno wyłożył tę prawdę wiary Sobór Trydencki (sesja VI, kań. 9): „Jeżeliby kto twierdził, że bezbożny bywa usprawiedliwiony przez samą wiarę, w tym rozumieniu, że nic innego nie potrzeba, co by się przyczyniało do otrzymania łaski usprawiedliwienia i że wcale nie jest rzeczą konieczną, aby tenże aktem swej woli przygotował się i przysposobił: niech będzie wyklęty”.
Przygotowanie do usprawiedliwienia u dorosłych jest niezbędne, ale samo przez się człowieka nie usprawiedliwia i usprawiedliwienia nie wysługuje, bo jak orzekł Sobór Trydencki, sprawczą tegoż przyczyną jest Bóg miłosierny, który dla zasług Jezusa Chrystusa przez Ducha Świętego łaskę uświęcającą w duszy rozlewa. Przygotowanie to tylko sprawia, że człowiek przy pomocy łaski uczynkowej usuwa przeszkody (mianowicie przywiązanie cło grzechu), a przez nadprzyrodzone akty wiary, ufności, żalu i początkowej miłości oddaje się Bogu, by do niego przyszedł przez łaskę uświęcającą i w nim działał. Tego właśnie Bóg pragnie, gdy w Piśmie św. mówi: Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśliby kto usłyszał głos mój i otworzył mi drzwi, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną (Ap 3, 20).
Na czym polega usprawiedliwienie? Według Lutra i Kalwina jest to tylko zewnętrzne i jakby sądowe przyswojenie człowiekowi zasług Jezusa Chrystusa, które grzechów nie gładzi, ale je przykrywa, tak, że człowiek uchodzi za sprawiedliwego, acz jest w istocie grzesznikiem splamionym na duszy. Natomiast Kościół katolicki uczy, że usprawiedliwienie polega na odpuszczeniu grzechów i wewnętrznym odnowieniu człowieka przez wlanie łaski. Że Bóg w usprawiedliwieniu odpuszcza i gładzi grzechy, tj. winę i karę wieczną, jest prawdą wiary wynikającą z orzeczenia Soboru Trydenckiego (sesja V, kań. 5): „Jeżeli kto twierdzi, że przez łaskę Jezusa Chrystusa, Pana naszego… nie bywa zniesione to wszystko, co stanowi właściwą istotę grzechu; ale mówi, że grzech bywa tylko ścierany, albo że już nie bywa poczytany: niech będzie wyklęty”. Wszakże Bóg sam w Piśmie św. zapewnia: Zgładziłem jako obłok nieprawości twoje, a jak mgła grzechy twoje (Iz 46, 22); toż słusznie modlił się Prorok: Według mnóstwa litości Twoich zgładź nieprawość moją… i od grzechu mojego oczyść mię (Ps 50, 3–4), w Nowym zaś Zakonie jest mowa o Baranku Bożym, który gładzi Grzechy świata (J 1, 29), i o krwi Jego, co nas oczyszcza od wszelkiego grzechu O l, 7), tak, że Apostoł Paweł mógł pisać do Koryntian: Ale jesteście omyci, ale jesteście poświęceni, ale jesteście usprawiedliwieni (1 Kor 6, 11) i znowu: Nie masz żadnego potępienia tym, którzy są w Chrystusie (Rz 8, 1).
Jest również dogmatem wiary, że usprawiedliwienie nie polega na samym przypisaniu człowiekowi sprawiedliwości Chrystusowej, ani na samym odpuszczeniu grzechów, ale także na wewnętrznym odnowieniu i uświęceniu; to zaś usprawiedliwienie sprawia łaska uświęcająca i miłość z łaską złączona, którą Duch Święty wlewa w serca ludzi, i która w nich pozostaje, a nie jest samą tylko życzliwością ze strony Boga. Orzekł to przeciw protestantom Sobór Trydencki (sesja VI, kan. 10): „Jeżeli kto przeczy, że przez łaskę Jezusa Chrystusa Pana naszego, która otrzymuje się na chrzcie, bywa odpuszczona wina grzechu pierworodnego, albo też utrzymuje, że łaska ta nie znosi tego wszystkiego, co stanowi właściwą istotę grzechu, że grzech bywa tytko ścierany, albo że nie bywa poczytany: niech będzie wyklęty”.
Wynika to jasno z tych słów Pisma św., że przez łaskę jezusową odnawiamy się duchem umysłu naszego i obtoczymy w człowieka nowego, który wedle Boga stworzony jest w sprawiedliwości i świętości prawdy (Ef 4, 22–24), że się odradzamy na żywot wieczny (J 3, 5), że jeżeli przez grzech Adama stajemy się wewnętrznie grzesznymi, tedy przez odkupienie Zbawiciela mamy się stać wewnętrznie świętymi (Rz 5, 19). Cóż jest przyczyną usprawiedliwienia?
Oto według Soboru Trydenckiego (sesja VI, rozdz. 7), przyczyną sprawczą jest miłosierdzie Boże, przyczyną zasługującą jest męka i śmierć Pana naszego Jezusa Chrystusa, przyczyną celową jest chwała Boża, uwielbienie Chrystusa, żywot wieczny dla ludzi, przyczyną instrumentalną i szczególną jest sakrament chrztu jako sakrament wiary, bez której nikt nie może dostąpić zbawienia; przyczyna formalną jest sprawiedliwość Boża, nie ta, mocą której Bóg sam jest sprawiedliwy, ale ta, przez którą nas czyni sprawiedliwymi, iż odnowieni na duchu nie tylko uchodzimy za sprawiedliwych, ale sprawiedliwymi rzeczywiście jesteśmy, czyli łaska uświęcająca. Z tego widoczna, że usprawiedliwienie jest dziełem Bożym wielkim i wspaniałym; a nie tchną wcale przesadą słowa św. Augustyna (Tract. 72 in Joan II, 3), że większym jest dziełem bezbożnego uczynić sprawiedliwym, niż stworzyć niebo i ziemię, bo niebo i ziemia przeminie, zbawienie zaś wybranych trwać będzie. Można też powiedzieć, że przywrócenie grzesznika do stanu łaski większym stosunkowo jest cudem, aniżeli wskrzeszenie umarłego.
Jakże się to usprawiedliwienie odbywa? Oto tak, że Bóg wlewa duszy łaskę uświęcającą; środkiem zaś do tego jest już to chrzest św. dla dzieci i dla dorosłych niewiernych, byle należycie przysposobionych, już to sakrament Pokuty, albo akt doskonałej skruchy z niewyraźnym przynajmniej pragnieniem spowiedzi dla tych, którzy przez grzech śmiertelny łaskę na chrzcie otrzymaną utracili.
Zawsze Wierni, nr 26, 01-02.1999, s. 118.