Refleksje o osobie biskupa, o biskupie samym w sobie, niezależnym od czasu czy miejsca, od pomyślności czy też mizerii Kościoła.
Nigdy nie wolno stracić z oczu ideału, zwłaszcza kiedy konkretni realizatorzy zniekształcą ten ideał do tego stopnia, abyśmy zupełnie o nim zapomnieli. Kogo mamy zapytać o ten właściwy portret biskupa, jeśli nie tych, którzy pierwsi konsekrowali biskupów, formowali ich i wykształcili według własnego modelu – apostołów. To na św. Piotra i na św. Pawła winniśmy się powołać, nie tylko ze względu na ich własny przykład (do którego jednak nieprzerwanie się odwołujemy; natomiast oni są w jakiś sposób więcej niż biskupami z powodu ich nadzwyczajnego przywileju przekazania Boskiego Objawienia), ale przede wszystkim ze względu na ich nauczanie. Wydaje mi się, że trzeba rozróżnić starannie dwa rodzaje przymiotów niezbędnych dla biskupa, „ustalonego przez Ducha Świętego aby rządzić Kościołem Bożym”. Pierwszy, który nazwałbym „wewnętrznym”, reguluje prowadzenie się pasterza w stosunku do swoich owiec. Drugie, które można nazywać „zewnętrznym”, reguluje jego prowadzenie się w stosunku do innych ludzi. Rzecz oczywista, że dla apostołów, ci „wewnątrz” są w Chrystusie Jezusie, święci i mili Bogu, których należy utrzymywać i udoskonalić; natomiast inni są wrogami, buntownikami, grzesznikami. Za każdym razem, gdy apostołowie pokazują portret bezbożnego, wywołuje to drżenie (zob. Rz 1, 29–32; 1 P 2, 12; Ef 4, 17–19; 2 Tm 3, 1–9; 2 Tm 4, 1–5; Jud 3–16 etc.). Aby nas przekonać, zacytujmy fragment listu do Rzymian: „Pełni są też wszelakiej nieprawości, przewrotności, chciwości, niegodziwości. Oddani zazdrości, zabójstwu, waśniom, podstępowi, złośliwości; potwarcy, oszczercy, nienawidzący Boga, zuchwali, pyszni, chełpliwi, w tym, co złe pomysłowi, rodzicom nieposłuszni, bezrozumni, niestali, bez serca, bez litości. Oni to, mimo że dobrze znają wyrok Boży, iż ci, którzy się takich czynów dopuszczają, winni są śmierci, nie tylko je popełniają, ale nadto chwalą tych, którzy to czynią”. Bez komentarza! Z wyjątkiem rozdziału XXIV Ewangelii według św. Mateusza, nie znam żadnego straszniejszego opisu w Nowym Testamencie. Dlatego jest to dla apostołów rzecz zupełnie normalna, iż rozróżniają, oni dwa rodzaje postępowania biskupa, który ma być „przestrzegającym niezawodnej wykładni nauki, aby”, z jednej strony, „przekazać zdrową naukę”, z drugiej zaś, „aby przekonywać opornych” (Tt 1, 7).
Biskup wewnątrz
Ze swoimi, biskup jest człowiekiem nauki i dobroci (łagodności, cierpliwości, słodyczy). Ta zdolność nauczania jest jedyną rzeczą, która rozróżnia cnotę biskupią od cnoty chrześcijańskiej w ogóle (poza tym cnota chrześcijańska ma być u niego doskonalsza, aniżeli u zwykłych wiernych). Musimy więc się tu zatrzymać. Dobra nauka podsuwa dwa zupełnie różne aspekty: z jednej strony wiedze, z drugiej zaś, dar jej przekazania. Wiedza biskupa jest wiedzą Pisma Świętego. Ma ją doskonale posiadać, jak Tymoteusz, i jeśli to możliwe, od dzieciństwa: „Od lat bowiem niemowlęcych znasz Pismo święte, które może cię nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie. Wszelkie Pismo od Boga natchnione jest i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości – aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu” (2 Tm 3, 14–17). Tymoteusz ma się starać aby się zachowywać przed Bogiem jako człowiek doświadczony, robotnik nienaganny, rozdając jak trzeba słowo Prawdy (zob. 2 Tm 2, 14). Św. Paweł, dając samego siebie za wzór, chwali się z tej wiedzy nad miarę wyniosłej, którą ma od Pana Jezusa Chrystusa, o czym każdy (wierny) może świadczyć. Oto bowiem jedyny przedmiot wiedzy biskupa, który, tak jak św. Paweł, nie chce znać pomiędzy ludźmi nikogo innego, niż Jezusa Chrystusa, ale Jezusa Chrystusa Ukrzyżowanego. Lecz potrzebna jest również zdolność przekazania tej nauki. Czy naprawdę ktoś to rozważa, kiedy trzeba mianować biskupów? Przekazanie to polega zasadniczo na tej „dynamis”, tej władzy rozwijanej w proklamacji Słowa. Bo Ewangelia jest samą mocą Bożą (2 Tm 1, 6). Mówiąc o kapłaństwie, św. Paweł pisze: „Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia. Nie wstydź się zatem świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więźnia, lecz weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według mocy Boga!”. Jeśli więc Ewangelia, głoszona przez biskupa, jest samą mocą Bożą, jak można sobie wyobrażać biskupa nieśmiałego, bojaźliwego, lękliwego, jeśli chodzi o Chrystusa? Nigdy bowiem, mówi św. Paweł (2 Tm 2, 8), Słowo Boże nie może ulegać skrępowaniu. Wymieńmy szybko cnoty „domowe” biskupa. Św. Paweł doskonale je opisze Tymoteuszowi (1 Tm 3, 2–7): „Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony, rozsądny, przyzwoity, gościnny sposobny do nauczania, nie przebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości z całą godnością… Nie świeżo ochrzczony, ażeby wbiwszy się w pychę nie wpadł w diabelskie potępienie. Powinien też mieć dobre świadectwo ze strony tych, którzy są z zewnątrz, żeby się nie naraził na wzgardę i sidła diabelskie”.
Dlatego na swej dobroci i szczególnej pobłażliwości w stosunku do swoich można rozpoznać dobrego biskupa (bo pozostałe punkty są ważne dla każdego chrześcijańskiego życia).
Na zewnątrz
Ostatnią uwagę św. Pawła winniśmy dobrze rozumieć „dobre świadectwo ze strony tych, którzy są z zewnątrz” jest wynikiem obiektywnych cnót biskupa. Nie ma ono nic wspólnego z łagodnością, którą on miałby mieć w stosunku do pogan i do fałszywych doktorów. W tym punkcie, bowiem biskup wcale nie jest już słodki i łagodny, lecz raczej niezachwiany i ostry, czasem nawet porywczy. Trzeba od nich uciekać Któż nie zauważa, że nowoczesny i według słów św. Pawła (2 Tm 3, 8). Są oni porównani do Jannesa i Mambres, z którymi Mojżesz się rozstał. Jak Tymoteusz ma unikać Aleksandra brązownika (2 Tm 4, 14-15) „albowiem sprzeciwiał się bardzo naszym słowom”, tak samo ma unikać jakiegokolwiek heretyka (Hominem hereticum Evita). Biskup również „ma zamknąć im usta, gdyż całe domy skłócają, nauczają, czego nie należy, dla nędznego zysku…”(Tt 1, 11). Przeciw takim buntownikom zaklina Tymoteusza: „głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu…”(2 Tm 4, 2). Wspomnieć można tutaj gwałtowność św. Pawła w liście do Filipian (3,2): „Strzeżcie się psów, strzeżcie się złych pracowników, strzeżcie się okaleczeńców!”. Albo w liście do Galatów (5, 12) przeciw judaizującym podburzającym chrześcijanom: „Bodajby się do końca okaleczyli ci, którzy was podburzają!”. W tym samym liście Apostoł anatematyzuje dwukrotnie Żydów głoszących inną Ewangelię, niż on (1, 9); tych samych judaizujących w liście do Koryntian, tak traktuje Apostoł (2 Kor 11, 13): „Ci fałszywi apostołowie to podstępni działacze, udający apostołów Chrystusa. I nic dziwnego. Sam, bowiem szatan podaje się za anioła światłości. Nic przeto wielkiego, że i jego słudzy podszywają się pod sprawiedliwość”. Czy jeszcze potrzebne jest wyrażenie wniosku? Czy sam nie rzuca się w oczy? Czyż nie widzieliśmy go wielokrotnie: biskupa krnąbrnego, twardego i sekciarskiego wobec swoich, natomiast otwartego, serdecznego, i tak ociekającego sympatią wobec tych z zewnątrz? Któż nie zauważa, że nowoczesny i modernistyczny biskup nie tylko jest różny, nawet nie tylko przeciwny do biskupa katolickiego jest jego najdokładniejszym zaprzeczeniem.
Zawsze Wierni, nr 23, 07-08.1998, s. 19.