Ks. Francois Pivert, Adoptowani Biskupi

W Kościele, wszelka władza pochodzi od Papieża. Nic nie możesz zrobić, jeśli nie jesteś w łączności z nim. A fortiori, nic nie można czynić przeciw niemu, według zdania Pana Jezusa do Piotra: „Wszystko to, co złączysz na ziemi, będzie złączone w niebie”. Poza tym, papież Jan Paweł II wszystko robi, aby odnowić Kościół katolicki. Wydaje się, że święcenia czterech biskupów przez arcybiskupa Lefebvre’a, bez papieskiego mandatu, byty niesłuszne i przewrotne.

Oto trzy zasadnicze zarzuty, do których sprowadzają się wszystkie, które padają przeciwko Bractwu Św. Piusa X. Jednak, historia Kościoła pokazuje nam liczne przykłady konsekracji biskupich w okresie kryzysu, bez interwencji jakiegokolwiek autorytetu, przykładem może tu być św. Euzebiusz z Samosaty lub biskupi w reżimie komunistycznym. Dom Grea w swojej słynnej książce Kościół poświęca cały rozdział władzom biskupów na rzecz organizowania apostolatu pod ich własnym autorytetem w nadzwyczajnych okolicznościach.

Aby sprawdzić prawowitość święceń z 30 czerwca 1988 r., trzeba rozważyć, jakie są władze w Kościele. Zagadnienie to nie ma na celu rozważenie wartości święceń biskupich jako takich, bo ewidentnie samą w sobie dobrą rzeczą jest dać Kościołowi biskupów, tak samo jak czymś dobrym jest wychować swe dzieci. Zagadnienie to ma jedynie sprawdzić w precyzyjny sposób, czy arcybiskup Lefebvre miał władzę, aby dokonać takiego czynu z własnej inicjatywy, czy też nie. Dla lepszego zrozumienia tej kwestii użyjmy przykładu z życia codziennego: oto człowiek, który ma dzieci, lecz nie jest ich ojcem, dlatego też nie ma nad nimi zwyczajnej władzy. Czy może zatem udzielać im dobrego wychowania, czy też nie?

Katolicy Tradycji osieroceni

Wyobraźmy sobie dwoje dzieci podczas wojny (na przykład w Wietnamie). Nagle dzieci tracą obu rodziców, którzy nie zdążyli przed śmiercią komukolwiek ich powierzyć. Najmłodsze dziecko, dajmy mu 5 lat, oczywiście nie jest w stanie samo sobie poradzić. Na szczęście, jego rodzony brat, który ma 12 lat, choć nie może zastąpić ojca, jest w stanie zwrócić się do wuja lub do księży na misji, lub do przyjaciela rodzinny o pomoc. Razem ze swoim młodszym bratem poddaje się jego autorytetowi, wybiera go na adopcyjnego ojca. Jego wybór zresztą, nie dokonuje się przypadkowo, lecz odnosi się do osoby zaufanej, która jest w stanie zapewnić dzieciom dobre wychowanie, o które ich rodzice tak bardzo zabiegali. Czy można przybranemu ojcu tych dzieci odmówić władzy, prawa i obowiązku do ich wychowania? Może istnieją jeszcze inne kompetentne osoby, ale niewątpliwie odmówiły one pomocy, lub też były zbyt daleko…

Moglibyśmy teraz rozważyć trochę inny przykład, o którym mówił arcybiskup Lefebvre podczas swych pierwszych trudności z Rzymem, mianowicie przykład o ojcu nie zmarłym, ale prostytuującym swoją córkę. Czy nie byłoby rozsądne i sprawiedliwe, że ona zwraca się, jak w poprzednim przykładzie, do ojca adopcyjnego? Jedyna różnica w tym adopcyjnym ojcostwie wobec pierwszego przykładu polega na tym, że przybrane ojcostwo może się zakończyć, jeśli prawdziwy ojciec nawróci się, jeśli rzeczywiście się nawróci i zechce znów zajmować się z swoimi dzieci, prawidłowo je wychowywać, to znaczy prowadzić je w stronę nieba.

Przypuśćmy jeszcze, iż w jednym czy w drugim przedstawionym wyżej przypadku, sam przybrany ojciec czuje, że wkrótce umrze. Czyżby nie miał on wybrać kogoś ze swoich godnych zaufania przyjaciół, mogących go zastąpić w obowiązkach adopcyjnego ojca? Oto dokładnie sytuacja katolików wiernych Tradycji. Zostali oni opuszczeni przez ich prawowitych pasterzy, i skoro żaden autorytet im nie dał adopcyjnego ojca, a ich naturalni pasterze chcieli ich namówić do nierządu z ekumenizmem, z buddyzmem, z judaizmem…, to naturalnie zwrócili się oni do biskupa, który pomoże im na drodze do nieba, a przez to stanie się ich adopcyjnym biskupem.

Prostota wiary

W naszym przykładzie, najmłodsze dziecko symbolizuje zwykłych wiernych, którzy potrzebują, aby ktoś nimi kierował; rodzony brat reprezentuje kapłanów, którzy są w stanie kierować ich braćmi, ale istotnie sami potrzebują biskupa (w naszym przykładzie ojca), który jako jedyny posiada pełność, aby kierować samego siebie i innych. Kiedy arcybiskup Lefebvre i biskup de Castro Mayer, adoptowani ojcowie katolików wiernych Tradycji, bliscy byli śmierci, wtedy wyznaczyli wiernym tych, którzy mają ich zastąpić, i którzy z kolei stali się adoptowanymi ojcami, biskupami z adopcji.

Niektórzy może będą zdumieni tak prostym rozumowaniem, aby uregulować tak poważny problem. Trzeba tu jednak zauważyć, że nigdy nie lekceważyliśmy tego problemu, opracowując bardziej szczegółowo, jurydycznie i teologicznie naszą broszurkę Des sacres par Mgr Lefebvre… un schisme? (Konsekracje udzielone przez abpa Lefebvre – czy to jest schizma?). Ale byłoby to niesprawiedliwe i nieprawdziwe stwierdzenie, jeśli nawet najdokładniejsza odpowiedź nie opierałaby się na jak najbardziej ewidentnych prawdach, których najlepszym tłumaczem są przykłady samej natury.

Jak Ewangelia jest prosta, choć na bazie najbardziej złożonej (kompleksowej) teologii; jak wiara, przekazana każdemu chrześcijaninowi, pozwala mu, aby rozróżniać herezje, nawet czasem subtelne błędy wielkich uczonych; jak chrześcijańska moralność jest dostępna wszystkim kochającym Boga, mimo mocnych ataków piekielnych; tak samo rozwiązanie tej trudności (konsekracje biskupów z 30 czerwca 1988 r.), które gwarantuje trwałość Ewangelii, wiary i moralności, musi być zależne od sensus fidei, od zdrowego rozumu wiary, który posiada każdy katolik.

Odpowiedź na zarzuty pozwoli nam dalej przeniknąć w prawną analizę władzy biskupów.

Dwie władze w Kościele

„W Kościele, każda władza pochodzi od papieża, i niczego nie można czynić inaczej niż w łączności z nim”– powiedzą nam nasi oponenci. W Kościele są tylko dwa rodzaje władzy: władza wynikająca ze święceń, i władza jurysdykcji. Władzą wynikającą ze święcenia jest możność fizycznego a nie moralnego rządu, aby wydawać łaskę oraz ją rozwijać razem z jej całym orszakiem cnót i darów. Jest ona podobna do władzy człowieka, aby rodził, potem utrzymywał i rozwijał fizyczne i intelektualne życie w swoich dzieciach. Władza ta jest dana biskupowi przez samą sakrę, kapłanowi przez wyświęcenie, podczas gdy ojcu rodziny jest ona dana przez samą naturę.

Władza jurysdykcji natomiast określa, kto może korzystać z tej fizycznej zdolności. Wracając do przykładu ojca, to on wykonuje swą władzę nad dziećmi, natomiast może ją również przekazywać nauczycielom lub wychowawcom, albo, jak to widzieliśmy, może też zyskiwać ją nad dziećmi, które nie są jego własnymi, a potrzebują ojca. Jest bardzo ważne, aby odróżniać ten autorytet moralny od fizycznej władzy, inaczej już nie byłaby możliwa ani delegacja władzy, ani też adopcja. Jednak każdy widzi, że ten autorytet moralny, właściwie mówiąc, nie jest drugą władzą, która byłaby dodawana ojcostwu, jest ona tym ojcostwem w swoim wykonaniu. Ale czy jest ona w tym wykonaniu również sprawiedliwa i szczera? Tak samo, z jednej strony ważne jest rozpoznanie prawdziwego autorytetu moralnego w hierarchii kościelnej, który może być delegowany albo zyskiwany w sposób zastępczy. Z drugiej strony jest również ważnym zauważyć, iż ten autorytet moralny, przede wszystkim u biskupa mającego pełność kapłaństwa, nie jest drugą, jakby obcą władzą dorzucaną do episkopatu, ale jest samym sprawiedliwym i prawnym wykonaniem funkcji biskupstwa nad tymi, którym to wypada. Dlatego ten autorytet moralny jest określony dwoma nazwami: jest on Jurysdykcją” w rozróżnieniu od władzy święcenia; jest on „komunią” – łączność, co ukazuje nam głęboka jedność pracy apostolskiej w Kościele. Zamiast mówić, że w Kościele wszelka władza pochodzi od papieża, dokładniej byłoby powiedzieć, że w Kościele wszelka władza musi być uległa papieżowi. Otóż, ani arcybiskup Lefebvre, ani jakikolwiek biskup Tradycji nie zaprzeczają i nie odmówią tego poddania się papieżowi. Przeciwnie, doszliśmy do aktualnej sytuacji, ponieważ Papież sam odmówił rządzenia władzami w Kościele, kieruje je poza Kościół. Orientuje je w kierunku protestantyzmu, judaizmu, a nawet woodoo!

Władza wszechmocna?

„Można było działać bez papieża, ale nie można działać przeciw niemu”– mówią nam inni przeciwnicy. Począwszy od takiego stwierdzenia niektóre wspólnoty przeszły od „sedewakantyzmu” (twierdzenie, iż Stolica Apostolska wakuje) do „przyłączenia się” (po francusku ralliement), obie orientacje nie widzą już u Papieża żadnego problemu! Argument pierwszych brzmi: „Trzeba we wszystkim być posłusznym papieżowi. Otóż nie można być posłusznym Janowi Pawłowi II, więc Jan Paweł II nie jest papieżem”. Idąc dokładnie za tą samą przesłanką drudzy twierdzą: „Trzeba we wszystkim być posłusznym papieżowi. Otóż Jan Paweł II jest papieżem, więc trzeba mu być we wszystkim posłusznym.”

Depozyt wiary

Prawda znajduje się w rozumieniu bardziej niuansowym papieskiego autorytetu. Warto by było, w związku i tym przejrzeć wyjaśnienia św. Tomasza z Akwinu dotyczące granicy autorytetu. Tutaj wystarczy nam zacytować dogmatyczny tekst Soboru Watykańskiego I ograniczający władze papieża w stosunku do Wiary, skoro – niestety – to właśnie ona dziś wchodzi w grę: „Albowiem następcom Piotra Duch Święty został obiecany nie w tym celu, by na podstawie Jego objawienia podawali nową naukę, lecz aby przy Jego pomocy święcie zachowywali i wiernie wyjaśniali otrzymane przez Apostołów Objawienie, tzn. depozyt wiary” (Breviarum Fidei, s. 86, nr 55). Otóż, dokładnie przeciwnie brzmi Motu proprio Jana Pawła II potępiające arcybiskupa Lefebvre po święceniach; zarzuca mu bowiem błędne rozumienie Tradycji, która, zdaniem Papieża ewoluuje! Tradycja, to znaczy nie tylko zwyczaje Kościoła, ale także sam depozyt wiary!

Pozostaje jeszcze ostatnie zastrzeżenie: „Jak możecie twierdzić, że jesteście sierotami, skoro Papież wszystko robi, aby odnowić Kościół katolicki?”. Tu trzeba znowu przeczytać świętego Piusa X, opisującego taktykę modernistów: jak oni głęboko przekształcili Kościół, ale od wewnątrz; jak oni zmieszali prawdę z błędem, dali formułom naszych dogmatów inny sens. Wtedy można zrozumieć, jak w niewyczuwalny sposób przenikali oni do hierarchii, aż do najwyższych stopni, i w niewyczuwalny sposób spowodowali u wielu utratę wiary. Bardziej niż argumentacja o prawowitości konsekracji, które usprawiedliwiają się praktycznie same w sobie ze względu na nadzwyczajny kryzys w Kościele, trzeba by było pokazać i do końca zanalizować sam kryzys.

Niech Duch święty, Duch mądrości, inteligencji i wiedzy, otwiera naszą inteligencję i nasze serce dla światłości Boga, a nie ludzi.

* Artykuły poświęcone dziesiątej rocznicy konsekracji biskupów pochodzą z francuskiego, katolickiego pisma „Fideliter”, nr 123, maj-czerwiec 1998.

Tłum. ks. Karol Stehlin.

Zawsze Wierni, nr 23, 07-08.1998, s. 14.