Katechizm o Modernizmie (10)

Modernista jako historyk i krytyk

I. Zastosowanie agnostycyzmu.

Poznawszy modernistę jako filozofa wierzącego i teologa, kogo jeszcze poznać w nim mamy?

Historyka, krytyka, apologetę i reformatora.

Czego zdają się lękać niezmiernie niektórzy z modernistów, co się badaniem dziejów zajmują?

Żeby ich nie uważano za filozofów.

Co mówią o swej kompetencji w dziedzinie filozofii?

Że zbywa im zupełnie na uzdolnieniu filozoficznym.

Czy to wyznanie jest szczere?

Nie, niesłychanie podstępne.

Dlaczego więc udają ignorantów w filozofii?

Aby nikt nie sądził, że przejęci są z góry poglądami filozoficznymi i stąd nie są wcale, jak się mówi obiektywni.

A jednak, choć temu przeczą, działają pod wpływem zasad filozoficznych?

Tak. W rzeczywistości historia ich i krytyka przesiąkły filozofią, a rozprawy ich najzupełniej są wynikiem ich zasad filozoficznych. Zrozumie to łatwo, kto się metodzie ich przypatrzy.

Jakie są trzy zasady, którymi rządzą się modernistyczni historycy i krytycy?

Są to te same zasady, które powyżej przytoczyliśmy z filozofii: agnostycyzm, teoria zmiany (transfiguratio) zjawisk przez wiarę, oraz druga teoria, którą nazwaliśmy teorią odmiany (defiguratio).

Co wynika dla historii z zasady filozoficznej agnostycyzmu?

Na podstawie agnostycyzmu zajmuje się historia, jak i wiedza ścisła, jedynie zjawiskami.

Jaki stąd bezpośrednio wynika wniosek?

Że winno się Boga i wszelki wpływ Boży w sprawach ludzkich odnieść do wiary, jako dziedziny, do której jedynie należy.

A jeśli w historii zajdzie zjawisko, składające się z czynnika Boskiego i ludzkiego, jak wtedy, zdaniem modernistów, postąpić trzeba?

Jeśli zajdzie jakieś zjawisko, z podwójnego składające się czynnika, Boskiego i ludzkiego, jak Chrystus, Kościół, Sakramenty i inne podobne, trzeba je tak rozłączyć i rozgraniczyć, że czynnik ludzki przypadnie historii, czynnik Boski – wierze.

Więc moderniści rozróżniają dwóch Chrystusów, dwa Kościoły etc.?

Tak. Rozpowszechnione jest u modernistów rozróżnienie między Chrystusem historycznym a Chrystusem wiary, Kościołem historycznym a Kościołem wiary, Sakramentami historycznymi a Sakramentami wiary itp.

Jak na mocy teorii zmiany (transfiguratio) należy uważać sam ów czynnik ludzki, który, wedle agnostycyzmu, stanowi jedyny przedmiot historii, a który w dokumentach się znajduje?

Należy uważać go jako wyniesiony przez wiarę za pomocą zmiany (transfiguratio) ponad warunki historyczne.

Jaki stąd wniosek?

Że od czynnika trzeba jeszcze dodatki, wytworzone przez wiarę, odłączyć i wierze samej oraz historii wiary przekazać.

Co więc historyk – modernista odrzuci z historii Chrystusa?

Wszelkie objawy, które sięgają ponad stosunki ludzkie, czy to ponad naturę ludzką, jak ją ukazuje psychologia, czy też ponad miejsce i czas, w których żył Chrystus.

Jak wreszcie stosują historycy – moderniści trzecią zasadę filozoficzną tzw. teorię odmiany (defiguratio)? Nawet zdarzenia, nie przekraczające dziedziny historycznej, biorą na przetak, odłączając i przekazując również wierze wszelkie te objawy, które w tak zwanej logice faktów nie mieszczą się, albo osobom nie odpowiadają.

Jaki wniosek wyprowadzają z tej zasady odnośnie do słów, które Ewangeliści przypisują Chrystusowi?Wedle ich widzimisię, Chrystus nie powiedział słowa którego by tłum, słuchający Go, nie mógł zrozumieć. Stąd wykreślają z rzeczywistej Jego historii i pozostawiają wierze, wszelkie alegorie, zachodzące w jego mowach.

Lecz na podstawie czego robią te rozróżnienia?

Na podstawie uzdolnienia ludzkiego, stanowiska, wychowania, na podstawie ogółu warunków jakiegoś faktu.

Słowem, na podstawie zasady obiektywnej?

Nie. Jeśli dobrze rozumiemy – na podstawie zasady, która w końcu staje się tylko subiektywną.

Czyżbyś nie raczył, Ojcze Św., subiektywizm ten wyjaśnić bliżej?

Chętnie. Usiłują Osobę Chrystusa wcielić w siebie i w jego Osobie działać; a co by sami w podobnych czynili warunkach, to przenoszą zupełnie na Chrystusa.

Jak zachowują się historycy – moderniści względem Chrystusa, jako Boga?

Głoszą z góry (a priori) i na podstawie pewnych zasad filozoficznych, którymi się posługują choć, jak twierdzą, filozofii nie znają, że w tak zwanej rzeczywistej historii Chrystus nie jest Bogiem i nic Bożego nie zdziałał.

Czy przynajmniej nie umniejszają Chrystusa, jako człowieka?

Niestety, Jako człowiek zdaniem ich Chrystus czynił i mówił tylko to co Mu oni, przenosząc się w jego czasy, czynić i mówić pozwalają.

Jaki stosunek zależności istnieje, według modernistów, między filozofią, historią i krytyką?

Jak historia wnioski swe zapożycza od filozofii, tak krytyka od historii.

Jak krytyk – modernista traktuje dokumenty?

Idąc śladami historyka, dzieli je na dwie kategorie. Co z nich po owym potrójnym oddzieleniu pozostaje, przeznacza dla rzeczywistej historii; resztę odrzuca do historii wiary albo historii wewnętrznej.

Więc, zdaniem modernistów, istnieją dwie Historie: historia wiary i historia rzeczywista?

Tak. Dwie te historie moderniści dokładnie rozróżniają.

Sądzą zatem, że historia wiary nie jest historią rzeczywistą?

Tak. Historię wiary – podnosimy to umyślnie – przeciwstawiają historii rzeczywistej, właśnie jako rzeczywistej.

Lecz w takim razie co twierdzą o Chrystusie historycznym i Chrystusie wiary?

Że pierwszy jest rzeczywisty, drugi w rzeczywistości nigdy nie istniał: pierwszy żył w pewnym miejscu i pewnym czasie, drugi znajduje się jedynie w pobożnych rozmyślaniach wierzącego.

Racz, Ojcze św., dać przykład takiego Chrystusa wiary. Chrystusa nierzeczywistego, według modernistów!

Takim np. jest Chrystus, którego przedstawia Ewangelia św. Jana.

Co sądzą więc moderniści o tej Ewangelii?

Że, jest ona od początku do końca rozmyślaniem.

Zawsze Wierni, nr 19, 11-12.1997, s. 84.