Modernista jako historyk i krytyk
I. Zastosowanie agnostycyzmu.
Poznawszy modernistę jako filozofa wierzącego i teologa, kogo jeszcze poznać w nim mamy?
Historyka, krytyka, apologetę i reformatora.
Czego zdają się lękać niezmiernie niektórzy z modernistów, co się badaniem dziejów zajmują?
Żeby ich nie uważano za filozofów.
Co mówią o swej kompetencji w dziedzinie filozofii?
Że zbywa im zupełnie na uzdolnieniu filozoficznym.
Czy to wyznanie jest szczere?
Nie, niesłychanie podstępne.
Dlaczego więc udają ignorantów w filozofii?
Aby nikt nie sądził, że przejęci są z góry poglądami filozoficznymi i stąd nie są wcale, jak się mówi obiektywni.
A jednak, choć temu przeczą, działają pod wpływem zasad filozoficznych?
Tak. W rzeczywistości historia ich i krytyka przesiąkły filozofią, a rozprawy ich najzupełniej są wynikiem ich zasad filozoficznych. Zrozumie to łatwo, kto się metodzie ich przypatrzy.
Jakie są trzy zasady, którymi rządzą się modernistyczni historycy i krytycy?
Są to te same zasady, które powyżej przytoczyliśmy z filozofii: agnostycyzm, teoria zmiany (transfiguratio) zjawisk przez wiarę, oraz druga teoria, którą nazwaliśmy teorią odmiany (defiguratio).
Co wynika dla historii z zasady filozoficznej agnostycyzmu?
Na podstawie agnostycyzmu zajmuje się historia, jak i wiedza ścisła, jedynie zjawiskami.
Jaki stąd bezpośrednio wynika wniosek?
Że winno się Boga i wszelki wpływ Boży w sprawach ludzkich odnieść do wiary, jako dziedziny, do której jedynie należy.
A jeśli w historii zajdzie zjawisko, składające się z czynnika Boskiego i ludzkiego, jak wtedy, zdaniem modernistów, postąpić trzeba?
Jeśli zajdzie jakieś zjawisko, z podwójnego składające się czynnika, Boskiego i ludzkiego, jak Chrystus, Kościół, Sakramenty i inne podobne, trzeba je tak rozłączyć i rozgraniczyć, że czynnik ludzki przypadnie historii, czynnik Boski – wierze.
Więc moderniści rozróżniają dwóch Chrystusów, dwa Kościoły etc.?
Tak. Rozpowszechnione jest u modernistów rozróżnienie między Chrystusem historycznym a Chrystusem wiary, Kościołem historycznym a Kościołem wiary, Sakramentami historycznymi a Sakramentami wiary itp.
Jak na mocy teorii zmiany (transfiguratio) należy uważać sam ów czynnik ludzki, który, wedle agnostycyzmu, stanowi jedyny przedmiot historii, a który w dokumentach się znajduje?
Należy uważać go jako wyniesiony przez wiarę za pomocą zmiany (transfiguratio) ponad warunki historyczne.
Jaki stąd wniosek?
Że od czynnika trzeba jeszcze dodatki, wytworzone przez wiarę, odłączyć i wierze samej oraz historii wiary przekazać.
Co więc historyk – modernista odrzuci z historii Chrystusa?
Wszelkie objawy, które sięgają ponad stosunki ludzkie, czy to ponad naturę ludzką, jak ją ukazuje psychologia, czy też ponad miejsce i czas, w których żył Chrystus.
Jak wreszcie stosują historycy – moderniści trzecią zasadę filozoficzną tzw. teorię odmiany (defiguratio)? Nawet zdarzenia, nie przekraczające dziedziny historycznej, biorą na przetak, odłączając i przekazując również wierze wszelkie te objawy, które w tak zwanej logice faktów nie mieszczą się, albo osobom nie odpowiadają.
Jaki wniosek wyprowadzają z tej zasady odnośnie do słów, które Ewangeliści przypisują Chrystusowi?Wedle ich widzimisię, Chrystus nie powiedział słowa którego by tłum, słuchający Go, nie mógł zrozumieć. Stąd wykreślają z rzeczywistej Jego historii i pozostawiają wierze, wszelkie alegorie, zachodzące w jego mowach.
Lecz na podstawie czego robią te rozróżnienia?
Na podstawie uzdolnienia ludzkiego, stanowiska, wychowania, na podstawie ogółu warunków jakiegoś faktu.
Słowem, na podstawie zasady obiektywnej?
Nie. Jeśli dobrze rozumiemy – na podstawie zasady, która w końcu staje się tylko subiektywną.
Czyżbyś nie raczył, Ojcze Św., subiektywizm ten wyjaśnić bliżej?
Chętnie. Usiłują Osobę Chrystusa wcielić w siebie i w jego Osobie działać; a co by sami w podobnych czynili warunkach, to przenoszą zupełnie na Chrystusa.
Jak zachowują się historycy – moderniści względem Chrystusa, jako Boga?
Głoszą z góry (a priori) i na podstawie pewnych zasad filozoficznych, którymi się posługują choć, jak twierdzą, filozofii nie znają, że w tak zwanej rzeczywistej historii Chrystus nie jest Bogiem i nic Bożego nie zdziałał.
Czy przynajmniej nie umniejszają Chrystusa, jako człowieka?
Niestety, Jako człowiek zdaniem ich Chrystus czynił i mówił tylko to co Mu oni, przenosząc się w jego czasy, czynić i mówić pozwalają.
Jaki stosunek zależności istnieje, według modernistów, między filozofią, historią i krytyką?
Jak historia wnioski swe zapożycza od filozofii, tak krytyka od historii.
Jak krytyk – modernista traktuje dokumenty?
Idąc śladami historyka, dzieli je na dwie kategorie. Co z nich po owym potrójnym oddzieleniu pozostaje, przeznacza dla rzeczywistej historii; resztę odrzuca do historii wiary albo historii wewnętrznej.
Więc, zdaniem modernistów, istnieją dwie Historie: historia wiary i historia rzeczywista?
Tak. Dwie te historie moderniści dokładnie rozróżniają.
Sądzą zatem, że historia wiary nie jest historią rzeczywistą?
Tak. Historię wiary – podnosimy to umyślnie – przeciwstawiają historii rzeczywistej, właśnie jako rzeczywistej.
Lecz w takim razie co twierdzą o Chrystusie historycznym i Chrystusie wiary?
Że pierwszy jest rzeczywisty, drugi w rzeczywistości nigdy nie istniał: pierwszy żył w pewnym miejscu i pewnym czasie, drugi znajduje się jedynie w pobożnych rozmyślaniach wierzącego.
Racz, Ojcze św., dać przykład takiego Chrystusa wiary. Chrystusa nierzeczywistego, według modernistów!
Takim np. jest Chrystus, którego przedstawia Ewangelia św. Jana.
Co sądzą więc moderniści o tej Ewangelii?
Że, jest ona od początku do końca rozmyślaniem.
Zawsze Wierni, nr 19, 11-12.1997, s. 84.