Sławomir Cenckiewicz, Kardynał w sprzecznościach

«Oskarżam Sobór» wydaje mi się być konieczną odpowiedzią na «Usprawiedliwiam Sobór»,które padło z ust kardynała Ratzingera!”.

Abp Marcel Lefebvre

W bardzo krótkiej recenzji najnowszej książki kardynała Josepha Ratzingera pt. Sól Ziemi redaktor konserwatywnego pisma „Nova et Vetera” (nr 2(5) 1997), kryjący się pod inicjałami KS, napisał, że „kontrowersyjna okładka (z Kardynałem w marynarce) wskazuje, że książka może stać się ofiarą nadinterpretacji ze strony środowisk postępowych”. Należy podkreślić w tym miejscu, iż fotografia Kardynała w marynarce (tym bardziej, że zdjęcie jest pozowane) przywołuje jednoznacznie skojarzenia z „posoborowym nowym stylem” i przez ten fakt nie jest wcale kontrowersyjna. Cóż takiego napisał kardynał Ratzinger, ten „najwyżej postawiony adwokat sprawy odnowy tradycyjnej”, jak napisano o nim w „Nova et Vetera”, w swej najnowszej książce – wywiadzie, że może się ona stać ofiarą nadinterpretacji? Czy rzeczywiście środowiska liberalnych katolików w Polsce i na świecie muszą się wysilać, aby interpretować słowa Kardynała na swój własny użytek?

Formacja

W całej książce kardynał Ratzinger wspomina często o korzeniach swej formacji. Obok św. Tomasza z Akwinu i św. Augustyna znacznie częściej Kardynał odwołuje się do modernistycznych filozofów i teologów. Jego formację, podobnie jak papieża Jana Pawła II, charakteryzuje myśl personalistyczna. Kardynał pisze: „Żywo interesował mnie Heidegger i Jaspers, ponadto cały personalizm, Steinbuchel napisał książkę o «Zwrocie myśli», w której przekonująco ukazywał przejście od dominacji filozofii neokantowskiej do myślenia personalistycznego. Dla mnie była to lektura o kluczowym znaczeniu” (s. 51). Pomimo tego, iż wiele pisano o negatywnej roli, jaką odegrał ks. Ratzinger podczas Soboru i bezpośrednio po nim, to jednak, podczas lektury książki, zdziwiła mnie zdecydowana obrona modernistycznych teologów. Tym bardziej, iż wielu z nich, w nieodległych jeszcze czasach, za sprawą swych nauk popadło w konflikt z Kościołem, a papież Pius XII musiał wobec nich zastosować kary. Wspominając swoją pracę ze studentami teologii Kardynał napisał: „Byliśmy u Congara w Strasburgu, u Karla Bartha w Bazylei, Karla Rahnera zaś, odwrotnie, zaprosiliśmy z wizytą do nas. Był to bardzo żywy krąg. Niczego też sobie nie oszczędzaliśmy. Wiedzieliśmy, że nie mamy wobec siebie złych zamiarów, że wzajemnie sobie pomagamy, analitycznie zgłębiając swe propozycje. Z drugiej strony, zawsze staraliśmy się od analizy przejść do syntezy” (s. 55). W innym miejscu natomiast pisze, że „W naszym stuleciu dzięki postaciom takim, jak Lubac, Congar, Danielou, Rahner, Balthasar i inni, dokonało się wiele odkryć teologicznych. Przed teologią otworzyły się zupełnie nowe perspektywy, bez których nie byłby możliwy Sobór Watykański Drugi” (s. 221).

Usprawiedliwiam Sobór

Można śmiało powiedzieć, że zacytowane wyżej owe słynne „Usprawiedliwiam Sobór” stało się myślą przewodnią całej książki kardynała J. Ratzingera. Prefekt Kongregacji Nauki Wiary po raz kolejny udowadnia, że „soborowe dokumenty w pełni zachowają ciągłość wiary” (s. 64). Zapytany przez Petera Seewalda o powód odrzucenia przez Ojców Soboru przygotowanych wcześniej w komisjach schematów, Kardynał odpowiada „uważaliśmy, że sami musimy wziąć zadanie w swe ręce” (s. 60). W podobnym tonie Ratzinger wypowiada się o zmianie składu osobowego przygotowanych wcześniej komisji soborowych. „Oczekiwano zatem, że zaraz dokonamy wyboru na podstawie przedłożonych list. Wielu zebranych nie godziło się jednak na taki porządek obrad. Wówczas zarówno kardynał Lienart, jak i kardynał Frings stwierdzili, że nie możemy już teraz dokonać wyboru, że musimy się poznać, by zobaczyć, kto się do czego nadaje, że trzeba przesunąć decyzję na później. Tym sposobem doszło do pierwszej sensacji na inaugurację soborowych obrad” (s. 61). Jeden z liberalnych biskupów francuskich skomentował to wydarzenie słowami: „Nasze pierwsze zwycięstwo!” (R. Wiltgen, Ren wpada do Tybru, s. 16–17). Natomiast abp Marcel Lefebvre taką postawę soborowych liberałów nazwał „atakiem na Komisje Soborowe”. W swej książce Arcybiskup napisał, że „liberałowie obawiali się «Rzymskich» teologów i ich schematów. Aby uzyskać komisje o liberalnej – użyjmy tego słowa – wrażliwości, trzeba przygotować nowe listy, które będą zawierać członków ogólnoświatowej liberalnej mafii: trochę organizacji i natychmiastową interwencja na samym początku osiągną swój cel”(Abp M. Lefebvre, Oni Jego zdetronizowali, Warszawa 1997, s. 151–153). Widzimy zatem jak kardynał Ratzinger, pomimo upływu ponad 30 lat, broni „pierwszego zwycięstwa” modernistów na Soborze. Następnie Kardynał opisuje swoją rolę w odrzuceniu przygotowanego przed Soborem schematu o objawieniu: „Do drugiej sensacji – być może w historii, którą opowiadam, zbiegają się różne wydarzenia – doszło w chwili, gdy kardynał Frings, z którym rzeczywiście tu współdziałałem,oświadczył, że przedłożony pod dyskusję tekst o objawieniu, w swej pierwotnej redakcji, nie jest odpowiednim punktem wyjścia. Należy zacząć od nowa i opracować tekst siłami zgromadzonych. To rzeczywiście była sensacja. Właściwie dopiero ona sprawiła, że generalnie postanowiono: robimy teksty sami od nowa”(s. 61). W obronie Soboru Kardynał nie pominął nawet Deklaracji o wolności religijnej. Dzięki tej deklaracji dziedzictwo Soboru staje się „źródłem całego mnóstwa nowych impulsów” (s. 64). Natomiast Gaudium et spes jest w przekonaniu Ratzingera „najbardziej dynamicznym i najdalej w przyszłość wskazującym tekstem Soboru”. Przy tej okazji prefekt rozwiewa wszelkie wątpliwości dotyczące stosunku Ojca Świętego do Soboru i jego następstw. Wśród najważniejszych zadań, przed którymi stanął Kościół i papież Jan Paweł II, Kardynał wymienia ruch liturgiczny, ekumenizm, wolność religijną, dialog religijny, dialog z judaizmem i spotkanie z nowoczesnym światem (s. 223). „Właściwie trudno mi poza Papieżem odszukać w myślach inną osobę, którą Sobór Watykański Drugi tak do głębi by przejął i tak mocno ukształtował, dla której tak bardzo stałby się drogowskazem w życiu osobistym. Dlatego twierdzenie, jakoby Papież chciał powrotu do Kościoła przedsoborowego, zawsze było czystym absurdem. Papież jest aż nadto przekonany o szczególnym znaczeniu tych trzech lat (Soboru – przyp. SC) (…). Oczywiście, Jan Paweł II zdaje sobie sprawę, że Sobór doczekał się różnych, wzajemnie przeciwstawnych wykładni. Dlatego wzywa, by «nie zapominać owierności wobec Soboru» – oczywiście dynamicznej wierności” – pisze kardynał Ratzinger (s. 223–224). W innym miejscu autor ponownie powraca do kwestii dialogu ekumenicznego, twierdząc przy tym, iż Kościół może się wiele nauczyć czerpiąc z azjatyckich tradycji mistycznych (s. 226).

Liturgia

W całej książce kilkakrotnie wraca temat posoborowej „reformy” liturgicznej. Już od najmłodszych lat katolicka liturgia fascynowała Księdza Kardynała. Będąc zaledwie w drugiej klasie, Ratzinger otrzymał od rodziców swój pierwszy Missale Romanum. „Było dla mnie ekscytującym przeżyciem, gdy wnikałem w tajemniczy świat łacińskiej liturgii i dowiadywałem się, jaki jest jej sens. Krok po kroku przechodziliśmy od dziecięcego Missale do jego pełnej wersji – nazwałbym to podróżą odkrywców” – wspomina młode lata kardynał Ratzinger (s. 42). W jego przekonaniu jedną z przyczyn kryzysu Kościoła jest „reforma” liturgii, która „wykazuje błędną, (…), tendencję, by totalnie «inkulturować»liturgię w nowoczesny świat. Liturgia ma stać się jeszcze krótsza, wszystko, co rzekomo jest w niej niezrozumiałe, należy usunąć – przetransportować na jeszcze bardziej «płaski»język”(s. 151). A przecież, jak słusznie zauważa Kardynał, liturgii nie można pojmować na czysto racjonalny sposób, tak jak pojmujemy prelekcję czy odczyt. Liturgia bowiem „nie została wymyślona przez żadną komisję, lecz przychodzi do mnie jakby z głębin tysiącleci, a w ostatecznym rozrachunku z samej wieczności” (s. 151). Wydawałoby się, że słowa te potwierdzają potrzebę restauracji Mszy Trydenckiej. Kardynał wypowiada szereg sprzecznych ze sobą opinii. Na przykład, poruszając problem inkulturacji, napisał, że „Liturgia pozostawia dostatecznie dużo swobody, by mogły znaleźć w niej swe miejsce również afrykańskie zwyczaje i afrykańska świadomość”, po czym stwierdza, że„inkulturacji nie powinno się zaczynać akurat od Eucharystii” (s. 130). Zapytany o możliwość „reaktywowania dawnych rytuałów” kardynał Ratzinger odpowiada; „Nie byłoby to rzeczywistym rozwiązaniem, jakkolwiek uważam, że powinniśmy ze znacznie większą wspaniałomyślnością przyzwalać na dawny rytuał wszystkim, którzy sobie tego życzą. (…) Ale, jak powiadam, zwykły nawrót do dawnych rytuałów nie byłby rzeczywistym rozwiązaniem” (s. 152). Tak więc, po raz kolejny okazało się, iż słowa uznania, a nawet fascynacji łacińską liturgią, sąsiadujące często z opisem różnego typu dewiacji liturgicznych, nie oznaczają w ustach kardynała Ratzingera pragnienia powrotu do dawnego rytu.

A jednak kryzys Kościoła

Pomimo Soboru Watykańskiego II, który miał zapoczątkować „wiosnę Kościoła” doszło do „zapaści w wielu sferach” (s. 63). Kardynał mówi, że obecny kryzys sięga samych korzeni Kościoła (s. 140). W przekonaniu Ratzingera kryzys ten jest raczej wynikiem oddziaływania współczesnych trendów i procesów cywilizacyjnych. Upadek moralny, konsumpcyjny styl życia i postęp cywilizacyjny doprowadziły do powszechnej apostazji i kryzysu w Kościele. Mając na uwadze jedynie procesy zewnętrzne, Kardynał zapomina, a wręcz „rozgrzesza” posoborowe reformy w Kościele. Jak mówił abp Lefebvre „kardynał Ratzinger rzeczywiście widzi kryzys, ale całkowicie oczyszcza z winy Sobór i reformy posoborowe” (abp M. Lefebvre, Oni Jego…, s. 210). W rozdziałach zatytułowanych Stan Kościoła, Sytuacja w Niemczech i Przyczyny regresu, Kardynał analizuje sytuację wewnątrz Kościoła na całym świecie. Opisuje sytuację w poszczególnych krajach i episkopatach. Kardynał nie przyznaje racji swemu rozmówcy Peterowi Seewaldowi, który w pytaniu zawarł tezę, iż wszelkie herezje znajdują podatny grunt szczególnie w Niemczech. Kardynał przypomina, że podobne fermenty i problemy wewnątrzkościelne mają miejsce także w większości krajów (s. 136). Z jego wypowiedzi jasno wynika, że kryzys w Kościele jest powszechny, a zarazem bardzo głęboki, Kardynał wręcz mówi o tym, że „wiara jest wszędzie zagrożona” (s. 119). Jednocześnie prefekt podaje przykład Francji jako kraju najbardziej zsekularyzowanego, gdzie Kościół już od wielu lat pogrąża się w kryzysie, w którym działają bardzo silne ruchy Tradycji katolickiej. W kontekście sytuacji we Francji, Ratzinger wspomina także o Bractwie św. Piusa X, używając jednak obraźliwego określenia „Ruch Lefebvre’a” (s. 123–124). Wymienia trzy najbardziej niebezpieczne nurty obecne wewnątrz Kościoła. Przede wszystkim jest to teologia wyzwolenia, obecna na wszystkich kontynentach, która w religii katolickiej upatruje instrument służący obronie wolności, pokoju i świata stworzenia. Na drugim miejscu Kardynał stawia ideologię feminizmu, za sprawą której możemy mówić o powstaniu antropologicznej teologii wyzwolenia. Jej celem jest nie tyle wyzwolenie kobiety spod presji ról społecznych, ale przede wszystkim chodzi o jej uwolnienie od uwarunkowań biologicznych. Kardynał nazywa to „buntem przeciwko naszej stworzonej naturze”. Trzecim zjawiskiem jest inkulturacja i jej wpływ na współczesną myśl teologiczną. Kardynał Ratzinger przywołuje przykład tzw. teologii Indian, która „chce wskrzesić prekolumbijską kulturę i religię, by, jeśli można tak rzec, uwolnić się od europejskich wpływów”. Występuje tu, zdaniem Kardynała, związek z ideologią New Agę, widoczny w kulcie Matki Ziemi i dążeniu do syntezy wszystkich religii (s. 114–116).

„Kryzys” na służbie modernizmu

Rzeczywiście, coraz częściej wypowiedzi kardynała Josepha Ratzingera poddawane są nadinterpretacji. Jednakże, wydaje się, że specjalizują się w tym środowiska konserwatywnych katolików spod znaku komisji Ecclesia Dei, popierających Bractwo Św. Piotra, i działających w oparciu o papieski indult. Przykładem tego może być artykuł Jana Filipa Libickiego, który broniąc Mszy Trydenckiej powoływał się na kardynała Ratzingera i jego książkę Sól ziemi (zob. J. F. Libicki, Podziemie czy przyczynek do dyskusji?, „Tygodnik Powszechny”, nr 33, 17 sierpnia 1997, s. 4). Do niedawna wypowiedzi Kardynała na temat kryzysu w Kościele były dość odosobnione. Dzisiaj natomiast, o kryzysie mówi już Ojciec Święty, wielu kardynałów, biskupów i księży, którzy starają się zdyskontować to pojęcie i zaprząc je na użytek modernizmu.. Mówią o nim także czołowi polscy moderniści, biskup Bronisław Dembowski, ks. Józef Tischner czy prof. Stefan Świeżawski. Ten ostatni zdyskontował nawet pojecie kryzysu w Kościele, twierdząc, iż kryzys ten świadczy o posoborowym rozwoju Kościoła w odróżnieniu od marazmu, który rzekomo miał miejsce przed Soborem Watykańskim II (program telewizyjny z cyklu „Dzieci Soboru zadają pytania”, część 10 pt. Kryzys Kościoła?). Dla modernistów najważniejsza w wypowiedziach kardynała Ratzingera jest obrona Soboru. Stad podejmowane przez niego różnego typu próby sporządzenia odpowiednich komentarzy do tekstów Soboru. Nota bene, ich sporządzenie kardynał Ratzinger powierzył ks. Olivierowi de Blignieres, do niedawna jeszcze zdecydowanemu sedewakantyście (ks. F. Schmidberger, Bomby zegarowe Soboru Watykańskiego II, Warszawa 1997, s. 33). Ekumenizm, wolność religijna i dialog Kościoła ze światem to wartości których broni Kardynał w swej najnowszej książce. Nie przypadkowo więc, ks. Dariusz Oko na łamach „Tygodnika Powszechnego” zachwyca się książką Sól ziemi. Napisał on miedzy innymi: „Prefekt Kongregacji Nauki Wiary przyznaje częściową rację Lutrowi, Marksowi, Drewermannowi, szanuje decyzje sumienia nawet tych, których musi pozbawiać prawa nauczania albo je ograniczać – Gutierreza, Boffa, Kunga, mówi o nich z szacunkiem. Widzi dobro poza widzialnym Kościołem, również to dobro ostateczne, obcy mu jest ekskluzywizm zbawczy…” (ks. D. Oko, Radość i nadzieja prawdy, „Tygodnik Powszechny”, nr 29, 20 lipca 1997, s. 10). Doprawdy, taki jest kardynał Joseph Ratzinger.

Sławomir Cenckiewicz

Kardynał Joseph Ratzinger, Sól ziemi. Chrześcijaństwo i Kościół katolicki na przełomie tysiącleci. Z kardynałem rozmawia Peter Seewald, Kraków 1997, Wydawnictwo Znak, ss. 245.

W duchu realizmu i wrażliwości należy przyznać, że wielu chrześcijan jest dziś niepewnych, zakłopotanych a nawet zawiedzionych. Pełnymi garściami rozsiewane są idee sprzeczne z objawioną i nauczaną od zawsze Prawdą. W dziedzinie wiary i moralności propaguje się prawdziwe herezje, wywołując wątpliwości, zamieszanie i bunt. Nawet liturgia została poddana manipulacjom, pogrążona w intelektualnym i moralnym relatywizmie, aż do permisywizmu włącznie, gdzie wszystko jest dozwolone. Chrześcijanie odczuwają dziś pokusę ateizmu, agnostycyzmu, mętnego moralistycznego iluminizmu, socjologicznego chrześcijaństwa bez sprecyzowanych dogmatów i bez obiektywnej moralności.

Papież Jan Paweł II, 6 lutego 1981 r.

Zawsze Wierni, nr 18, 09-10.1997, s. 55.